Papieskie laury

Czyżbyśmy po beatyfikacji spoczęli na laurach?

"Idziemy" nr 41/2011

Papieskie laury

Świętowanie ku czci Jana Pawła II rozciąga się tej jesieni praktycznie na trzy tygodnie. Obchodzimy właśnie XI Dzień Papieski, w tym roku pod hasłem „Jan Paweł II. Człowiek modlitwy”. Będą okolicznościowe sesje, koncerty, gala nagrody Totus na Zamku Królewskim w Warszawie, a nade wszystko budowanie żywego pomnika. Chyba najbliższego sercu Jana Pawła II spośród wszystkich, jaki mu wzniesiono, bo jest to jakby spełnienie jego testamentu, który nam pozostawił na zakończenie ostatniego pobytu na ojczystej ziemi. Apelował wtedy na Błoniach Krakowskich o wyobraźnię miłosierdzia, którą powinniśmy ogarniać zwłaszcza młodzież potrzebującą pomocy. W realizację tego wołania wpisuje się działalność powstałej w roku 2000 Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. Środki zgromadzone przez tę fundację, także podczas zbiórek w Dniu Papieskim, są bowiem przeznaczone na wsparcie zdolnej, ale niezamożnej młodzieży w zdobywaniu wykształcenia. Tych, którym jako katolicy w Polsce pomagamy stanąć na nogi, jest już około 2500. Mają oni szczególny powód dziękowania Bogu za Jana Pawła II, bo owoce jego pontyfikatu mają dla nich bardzo konkretny wymiar.

Tydzień później, w niedzielę 16 października, będzie kolejna okazja, aby wspominać Jana Pawła II – z racji 33. rocznicy jego wyboru na Stolicę Piotrową. Z perspektywy czasu coraz bardziej widać, jak przełomowe było to wydarzenie w dziejach świata i jak opatrznościowe w historii Kościoła. Nam, którzy przeżyliśmy tamten październikowy wieczór z radosnym zwiastowaniem „Habemus Papam”, trudno wspominać ten czas bez wzruszeń, choć nie one są najważniejsze. Bo trudno sobie dzisiaj wyobrazić jakby wyglądała Polska i Europa, gdyby nie wpływ Jana Pawła II. Czy nastąpiłaby wiosna „Solidarności”, rozpad bloku sowieckiego, rozdarcie żelaznej kurtyny i zjednoczenie narodów Europy? Jak wyglądałby Kościół, któremu przez Jana Pawła II Bóg przywrócił młodość? Czy mielibyśmy żywy w całym katolickim świecie kult Bożego Miłosierdzia, gdyby kolejnym następcą Piotra był kto inny niż człowiek, który przez całą okupację w drodze do pracy codziennie szedł w drewnianych chodakach na modlitwę do kaplicy na Łagiewnikach? Papieżowi z Polski nie trzeba było tłumaczyć, że blady i czerwony promień wychodzący z boku Chrystusa nie nawiązuje do naszych barw narodowych, ale do strumienia krwi i wody, które wypłynęły z przebitego boku Ukrzyżowanego.

Na koniec, po raz pierwszy w historii, obchodzić będziemy 22 października pierwsze liturgiczne wspomnienie błogosławionego Jana Pawła II. Data została ustalona na rocznicę ingresu papieża Polaka. Z tego dnia wielu z nas zapamiętało wezwanie: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Chociaż wspomnienie to miało być początkowo ograniczone do Rzymu i do Polski, to już widać, że będzie obchodzone w kilkudziesięciu innych krajach. Do Stolicy Apostolskiej ciągle napływają bowiem prośby o rozciągnięcie tego wspomnienia na nowe diecezje. Z punktu widzenia wiary i liturgii Kościoła ten właśnie dzień jest od chwili beatyfikacji Jana Pawła II dla wspominania go najważniejszy. W centrum znajduje się wtedy świętość, czyli Boża, a nie ludzka wielkość Karola Wojtyły. Takiego świętowania i nowych relacji z Janem Pawłem II zaczynamy dopiero się uczyć. A na razie ciągle chyba jesteśmy w etapie przejściowym, bo mam dziwne wrażenie, że głośniej i częściej wołaliśmy kiedyś: „Santo subito”, niż dzisiaj wołamy: „Ora pro nobis”. Czyżbyśmy po beatyfikacji spoczęli na laurach?

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama