Czekamy na odpowiedź

Pytanie o przesłanki, które sprawiły, że władze Warszawy wydały zgodę na organizację koncertu Madonny Louisy Weroniki Ciccone na warszawskim Bemowie akurat w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Od ubiegłego tygodnia czekamy w napięciu na odpowiedź prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz na pytania, które postawił jej Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. I na pytania, które chcieliśmy jej sami postawić w wywiadzie, do którego na razie niestety nie doszło. Nie z naszej winy. Do minionej niedzieli pani prezydent z racji urlopu — co normalne — była nieuchwytna. A z obietnic jej współpracowników w sprawie rozmowy na początku tego tygodnia też nic nie wyszło. Pewnie były ważniejsze sprawy.

Niemniej mamy nadzieję, że jeszcze przed sierpniem prezydent stolicy ujawni okoliczności i przesłanki, które sprawiły, że władze miasta wydały zgodę na organizację koncertu Madonny Louisy Weroniki Ciccone na warszawskim Bemowie akurat w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Przed prowokacyjnym charakterem tej imprezy ostrzegał bodaj jako pierwszy na łamach „Idziemy” Stefan Meetschen. Amerykańska piosenkarka jest bowiem ogólnie znana z praktyk kabalistycznych, z erotycznie skandalizujących zachowań na scenie i z wielokrotnego profanowania chrześcijańskich świętości, z parodiowaniem Chrystusa i Matki Bożej włącznie. Pomaga jej to w zyskaniu rozgłosu. Dlatego i zaplanowanie koncertu właśnie w największe święto maryjne w Polsce jest najprawdopodobniej obliczone na skandal, który przełoży się na rozgłos i pieniądze.

Nie chcemy przez swoje publikacje robić reklamy piosenkarce, którą ze skandali znamy chyba nawet bardziej niż z jej muzyki. Nie chcemy również włączać się w polityczne waśnie. Dlatego zdecydowaliśmy nie nagłaśniać działań firmowanych przez jednego z opozycyjnych radnych na Mazowszu. Bo i po co ktokolwiek miałby na szermowaniu imieniem Maryi zbijać polityczny kapitał? W tym też duchu Kuria Metropolitalna Warszawska odmówiła zgody na odprawianie Mszy św. dla manifestujących przed ratuszem, aby z tego, co najświętsze, nie robić formy protestu. Do włączenia się w sprawę nie przekonał nas również głos Lecha Wałęsy, który bez ogródek wyraził, co myśli o koncercie tej osoby w tym właśnie terminie.

Sytuacja zmieniła się jednak, gdy w sprawę zaangażował się z urzędu Rzecznik Praw Obywatelskich, podnosząc kwestię praw katolickiej większości w Polsce. Ta większość ma bowiem prawo czuć się nieobrażana i nieobśmiewana we własnej Ojczyźnie i za własne pieniądze. Tak, bo chociaż nikt na koncert pójść nie musi i nie musi za bilet zapłacić, to trzeba być wyjątkowo naiwnym, by uwierzyć, że w związku z organizacją imprezy jakoby nie dopłacimy do niej z naszych podatków. Już teraz działacze SLD oczekują przecież od premiera Donalda Tuska specjalnych działań na rzecz bezpieczeństwa koncertu, które ma być ponoć zagrożone przez katolickie bojówki. List Rzecznika Praw Obywatelskich przełamuje tabu, zgodnie z którym prawa przysługują jedynie krzykliwym mniejszościom, a większość ma prawo najwyżej do milczenia. List przenosi dyskusję z poziomu „świętego oburzenia” na poziom praw obywatelskich, co do których naruszenia w tym przypadku istnieją uzasadnione obawy.

Osobiście nie wierzę, że pani prezydent, jako osoba nie skrywająca swojej wiary pod korcem, świadomie wydała zgodę na tę prowokację. Może wydał ją któryś z jej urzędników, nie wiedząc, kim jest piosenkarka, albo nie zastanawiając się nad konsekwencjami tej decyzji. Ale zarówno Rzecznik Praw Obywatelskich, jak i nasi Czytelnicy mają prawo usłyszeć wyjaśnienie w tej sprawie. Opublikujemy je, jak tylko pani prezydent je ujawni.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama