Ogień nowej Ewangelizacji. Cierpienie za kapłanów - szczególna misja Marty Robin

Bardzo ukochana i bardzo udręczona

Ogień nowej Ewangelizacji. Cierpienie za kapłanów - szczególna misja Marty Robin

Theresia Westerhorstmann

Ogień nowej Ewangelizacji

Cierpienie za kapłanów - szczególna misja Marty Robin

Wydawnictwo Homo Dei, Kraków 2013
przekład: Janusz Serafin CSsR
Stron: 280
Rodzaj okładki: miękka

„Marta Robin była niezwykłą kobietą, która uczyniła wiele dla nowej ewangelizacji” (abp Rino Fisichella). Książka poświęcona jest tej dwudziestowiecznej mistyczce i stygmatyczce oraz kapłanom, za których modliła się i ofiarowała wszystkie swe cierpienia, przekonana, że to oni wraz ze świeckimi mogą odmienić świat. Świadectwo jej życia może stać się dla kapłanów zachętą do odkrycia na nowo sensu i godności swego powołania, dla wiernych świeckich zaś impulsem do gorliwszej modlitwy za swoich duszpasterzy. Pomogą w tym jej modlitwy zebrane na końcu książki. Zafascynowana tą niezwykłą postacią autorka maluje jej obraz spójny, bogaty w poruszające szczegóły biograficzne i pobudzający do duchowej refleksji.

Fragment książki:

WPROWADZENIE

Bardzo ukochana i bardzo udręczona

Gdyby o. Bernhard Vošicky OCist, cysters z klasztoru Heiligenkreuz w Austrii, nie namówił mnie do napisania tej książki, sama nigdy bym nie wpadła na ten pomysł.

Ogłoszony przez papieża Benedykta XVI w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego w 2009 roku Rok Kapłański dostarczył mi ostatecznego bodźca do ukazania stosunku mistyczki Marty Robin do kapłanów, zwłaszcza tych, którzy odegrali szczególnie ważną rolę w jej życiu. Chyba nikt na całym świecie nie znał tak wielu kapłanów jak ona. Tak oto zrodziły się wykłady o misji Marty Robin wobec kapłanów, które dane mi było wygłaszać w Roku Kapłańskim 2009. Są one osnową poniższego opracowania.

Zanim jednak dojrzało we mnie ostateczne postanowienie napisania tej książki, pojawił się czynnik, który też się do niego istotnie przyczynił, mianowicie ujawniono przypadki nadużyć seksualnych w Kościele katolickim, co spowodowało poważny kryzys w niektórych krajach, w tym także w Niemczech.

Postulator procesu beatyfikacyjnego Marty Robin o. Bernard Peyrous napisał w 2008 roku, na podstawie badań jej pism, wspaniałą książkę Życie Marty Robin, która stała się dla mnie ważnym źródłem przy tworzeniu niniejszej książeczki. Nikt dotychczas nie zajął się pozostałymi po francuskiej mistyczce notatkami tak pilnie i z takim zapałem jak on. Cytuję jego książkę prawie na każdej stronie mojej pracy.

Moje podziękowanie należy się wszystkim, którzy w realizacji tego zamierzenia podtrzymywali mnie praktycznie i duchowo, zwłaszcza mojej rodzinie.

Marta Robin – bardzo ukochana i bardzo udręczona [1]. W ten właśnie sposób, lapidarnie, ale trafnie, charakteryzuje francuska gazeta „La Croix” ukrytą w czasie swego życia, ale po śmierci znaną coraz bardziej na całym świecie francuską mistyczkę w specjalnym wydaniu z okazji 30-lecia jej „narodzin dla nieba”. Co roku około 40 tysięcy ludzi pielgrzymuje do małego wiejskiego gospodarstwa „na równinie” (w rzeczywistości było to na szczycie wzniesienia), otoczonego naprawdę czarującym krajobrazem. Modlą się przy małym, pustym łóżku, którego Marta nie opuszczała przez 51 lat. Swoje powołanie do miłości i cierpienia przeżywała przede wszystkim z myślą o kapłanach.

Chciałabym zapoznać także niemieckiego czytelnika, a zwłaszcza kapłanów, z tą pogodną, skromną wieśniaczką z południowej Francji. Kapłanów z Martą, nie Martę z kapłanami! – bo ona zna ich wszystkich. Przenikała ich ona aż do głębi serca i prowadziła ich delikatnie do prawdziwej wolności dzieci Bożych [2].

Oby pomogła nam ona w jakimś stopniu w pogłębieniu niemiecko-francuskiej przyjaźni, którą zapoczątkowali już nasi przodkowie. Merci, Marthe, merci d’avoir souffert. Non! – merci d’avoir tant aimée! Dziękuję, Marto, dziękuję za Twoje cierpienie. Nie! – dziękuję, że tak bardzo ukochałaś!…

Jeśli ziarno pszeniczne, wpadłszy w ziemię, nie obumrze…

Te słowa Pisma Świętego (J 12, 24) zostały zacytowane w wydawanym przez Ognisko Miłości w Châteauneuf miesięczniku „L’Alouette” („Skowronek”) w jego specjalnym wydaniu poświęconym założycielce tej organizacji, czyli Marcie Robin, opublikowanym natychmiast po jej śmierci.

W przemowie podczas Mszy św. w czasie jej pogrzebu biskup Chabbért z Valence powiedział: Marta jest […] tym ziarnem pszenicznym, a jej ofiara życia została zagrzebana w cierpieniu. Jednak w jej ukryciu obecna była zarówno radość dawania, jak i radość spotkań. Przeżywając w ciszy cierpienie Chrystusa, stała się tym ewangelicznym ziarnem pszenicznym. Owoc, który wydała, przyniósł chwałę Ojcu. Istotnie – jakąż radością musiało to być dla Marty, gdy dane jej było widzieć i przeżywać tak wiele owoców jej męki!

To, co mnie tak bardzo dziwi, to owocne oddziaływanie tej kobiety, która przez całe swe życie była przykuta do łóżka. Bez niej nie byłabym tym, kim jestem; dziś mianowicie jestem w mojej wspólnocie parafialnej zaangażowana w aktywnie działającą grupę. Biorąc pod uwagę moje skromne pochodzenie, mogę śmiało powiedzieć, że nigdy nie zaszłabym tak daleko bez tej siły, którą ona mnie obdarzyła (świadectwo pewnej młodej kobiety wygłoszone w owych dniach)[3]. Niezwykła kobieta, którą dane mi było spotkać – tak i podobnie komentują liczni świadkowie spotkanie z Martą.

Sławny filozof Jean Guitton został „przyciągnięty i zafascynowany” jej duchem i określał ją bardzo prosto jako „kobietę, która przyjmowała u siebie w domu wizyty”. Zorientowana dobrze w bieżących nurtach nauk humanistycznych i nawet w wydarzeniach politycznych, potrafiła rozmawiać z największymi myślicielami Francji. Guitton pisze: Przypomina mi się, jak pewnego dnia toczyliśmy ze sobą filozoficzny dyskurs (bo z mieszkańcami wioski rozmawiała o cielętach i zbożu, z biskupami o sytuacji Kościoła, z politykami o linii Maginota, a ze mną o filozofii; pytała o Sartre’a, o Merleau-Ponty’ego, o ówczesnych filozofów…)[4] .

Ziarno pszeniczne

Umarła w roku (1981), w którym – zwłaszcza w Niemczech – ruchy pokojowe pociągnęły tysiące ludzi do strajków i manifestacji. W tym samym roku, 25 czerwca, zaczęły się – jak swego rodzaju pendant tego w niebie – objawienia Matki Bożej jako Królowej Pokoju w Medziugorju.

„Ukochana mama” – tak czule i serdecznie nazywała Marta Matkę Bożą, i Jej wzorem oddała się radykalnie do dyspozycji woli Bożej, nawet gdyby to, co Bóg dla niej zamierzył, miało być ofiarą posuniętą aż do granic tego, co człowiek może w ogóle znieść. Z Chrystusem przybita do krzyża miała współdziałać w ratowaniu dusz. To było jej zadanie, droga, która poprowadziła ją do świętości [5].


1. Marthe Robin attire toujours des foules, w: http://www.la-croix.com/Religion/S-informer/Actualite/Marthe-Robin-attire-toujours-des-foules-_NG_–2011-02-04–562948, dostęp: 3 lutego 2011, s. 2.

2. Bruder Ephraim (Gerard Croissant), Martha – das eine oder andere, was ich von ihr weiß, Münsterschwarzach 1992, s. 53. [Zob. Brat Efraim, Marta Robin – to, co o niej wiem…, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2004 – przyp. tłum.].

3. Marie-Claude, w: Marthe Robin attire…, dz. cyt., s. 3.

4. Brat Efraim, Marta Robin…, dz. cyt., s. 76.

5. I. Heller, Marthe Robin: mehr nachahmbar denn wunderbar, http://www.medjugorje.ws/de/articles/marthe-robin, dostęp: 4 grudnia 2011, s. 1.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama