Nie profanuj!

Świat nowoczesny może naprawdę być miejscem, w którym szanujemy się nawzajem. I tylko taki przetrwa.

Świat nowoczesny może naprawdę być miejscem, w którym szanujemy się nawzajem. I tylko taki przetrwa.

Brak szacunku można okazać rozmaicie. Ubrać się niewłaściwie na przyjęcie, używać niecenzuralnych słów, podnosić głos, używać inwektyw... sporą część tej strony poświęcić by można na wymienianie, a i tak nie wszystkie sposoby okazania braku szacunku by się tam znalazły. Bo pod tym względem jako gatunek jesteśmy szczególnie uzdolnieni. Zdawać by się mogło, że wszyscy piewcy nowoczesności walczą o poszanowanie każdej jednostki. Moja koleżanka, która posłała dzieci do szkoły za granicą, opowiadała, jak od pierwszej lekcji na tablicy wypisane było słowo „szacunek”, które malcom miało towarzyszyć od początku, po to by rozumiały, że prawdziwie cywilizowany świat to świat ludzi szanujących się nawzajem. Gratuluję tym dzieciom, choć co do realizacji owych szczytnych zamiarów we współczesnym, nowoczesnym świecie mam spore wątpliwości. Dużo jest w tej kwestii do nadrobienia i odrobienia, zwłaszcza lekcja z poszanowania świętości.

Słowo „świętość” wcale nie wyszło z użytku, ale jakby lekko straciło na znaczeniu. Dla niektórych święty spokój jest najważniejszy, dla innych świętością jest skład zaproponowanej diety odchudzającej albo godzina wieczornego kładzenia się spać, żeby rano oczy nie były podkrążone. Wyrażają w ten sposób, co jest dla nich naprawdę ważne, o ile nie najważniejsze. Można i tak. Głupotą jest jednak zapomnieć, co naprawdę oznacza słowo „świętość” stawiające jasno granice pomiędzy sacrum i profanum. Dla setek milionów ludzi na tym świecie jest to granica ważna, a jej naruszenie jest złem.

Refleksja o świętości we współczesnym świecie nie pojawia się dzisiaj u mnie przypadkowo. Myślę bowiem o tym małym, białym kawałku chleba. O Hostii, która – wiem, tajemnica to nie do ogarnięcia – przez konsekrację staje się Ciałem Chrystusa. „Idzie, idzie Bóg prawdziwy”, śpiewamy. I faktycznie w to wierzymy, jak miliony podobnych nam na całym świecie katolików. Jeśli więc pojawiają się pośród nas (w tym jakże nowoczesnym i spragnionym wzajemnego szacunku ludzi świecie!) takie zjawiska, jak parodiowanie procesji z Najświętszym Sakramentem, kpina z Mszy Świętej czy jej zakłócanie, to nie jest to tylko forma zaprezentowania poglądów. To profanacja. To uderzenie w coś najświętszego, najważniejszego, za co wielu oddawało życie. Warto o tym przypomnieć. Bo świat nowoczesny może naprawdę być miejscem, w którym szanujemy się nawzajem. I tylko taki przetrwa.

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama