Zdrowa ambicja

Brakuje przekonania, że chrzest i przynależność do Kościoła jest czymś najlepszym, co może spotkać człowieka. A bez tego przekonania nikomu specjalnie nie chce się biec za innymi

Brakuje przekonania, że chrzest i przynależność do Kościoła jest czymś najlepszym, co może spotkać człowieka. A bez tego przekonania nikomu specjalnie nie chce się biec za innymi

Zdrowa ambicja

Nie ulega wątpliwości, że młodych trzeba gonić. Bo inaczej uciekną. I nie trafią do Kościoła, zresztą z tragicznymi dla nich i całego pokolenia konsekwencjami. Tytułowe zdanie z tekstu Marcina Jakimowicza „Gońcie ich!” jest słuszne. Ale zaraz pojawiają się dwa pytania: „Jak to robić?” oraz „Czy z wystarczającym przekonaniem biegniemy za młodymi?”. Jeżeli chodzi o pierwsze pytanie, to zapewne różnego rodzaju religijne eventy w postaci chociażby ewangelizacyjnych koncertów czy przedstawień są potrzebne. I koniecznie trzeba je organizować. Ma rację biskup Edward Dajczak, gdy mówi: „Jeśli po rekolekcjach na hali zostanie w formacji choć kilkadziesiąt ludzi, to znaczy, że warto było zapłacić każdą cenę i należy to robić do upadłego” (więcej na ss. 18–21).

Ważniejszy wydaje mi się jednak problem ukryty w drugim pytaniu. Nie biegniemy wystarczająco szybko, bo nie widzimy takiej potrzeby. Z jakiego powodu? Niedawno odwiedził naszą redakcję zakonnik ze znanego zgromadzenia. Opowiadał o życiu głównej wspólnoty i rozrzuconych po świecie mniejszych klasztorach. Jeden znajduje się w afrykańskim kraju zamieszkanym w zdecydowanej większości przez muzułmanów. Zaraz na wstępie wyraźnie zaznaczył, przez nikogo nie dopytywany, że zakonnicy pojechali tam przede wszystkim po to, żeby być z tymi ludźmi. Nie powiedział, że pojechali ewangelizować, nawracać czy chrzcić. Nie, oni chcą tam tylko być. Przyznaję, że nie rozumiem takiej postawy, a jest ona dosyć mocno rozpowszechniona. Kiedyś misjonarz miał ambicję ochrzcić jak największą liczbę osób. I nie była to chora ambicja, ale zadanie wynikające z podstawowego nauczania Kościoła. Ambicją wspomnianych wyżej zakonników jest tylko trwanie wśród mieszkańców, do których przyjechali. Uczciwie trzeba przyznać, że to też niemało. Lepiej żyć w bogatej Europie niż w gorącej i biednej Afryce; złapanie choćby malarii jest tylko kwestią czasu. Więc nie jest to mało, ale dlaczego oni chcą tam tylko być, a nie zamierzają nawracać i chrzcić? Moja odpowiedź jest następująca: ponieważ brakuje przekonania, że chrzest i przynależność do Kościoła jest czymś najlepszym, co może spotkać człowieka. A bez tego przekonania nikomu specjalnie nie chce się biec za innymi.

Jest to słowo wstępne ks. Marka Gancarczyka do "Gościa Niedzielnego" nr 17/2017

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama