Głosić tak, jakby wygrało się w totolotka

Rekolekcje ewoluują, dopasowują się do czasów, ale ich podstawa jest ta sama

O rekolekcjach, przygotowaniu do nich i ich owocach opowiada ks. Michał Olszewski SCJ, rekolekcjonista, egzorcysta, redaktor naczelny sercańskiego portalu ewangelizacyjnego Profeto.pl.

Głosić tak, jakby wygrało się w totolotka

Czym są rekolekcje?

Rekolekcje w tradycji Kościoła zawsze były specjalnym czasem, kiedy chrześcijanin miał stoczyć jakąś duchową walkę, zerwać z grzechem, podjąć wysiłek ku poprawie, zrobić jakieś wyrzeczenie i otworzyć się bardziej na przyjęcie łaski Bożej. To jest zawsze duży wysiłek wewnętrznej pracy nad sobą. Rekolekcje ewoluują, dopasowują się do czasów, ale ich podstawa jest ta sama.

Co to znaczy, że dopasowują się do czasów? Jakie teraz mamy rekolekcje?

Bardzo się aktualizują. W Polsce i wśród Polonii – bo w innych krajach Europy tego nie spotkałem – popularne są rekolekcje on-line. Zaczęło się kilka lat temu w Polsce, ktoś to nieśmiało ruszył, a dzisiaj w Adwencie i w Wielkim Poście różne portale, strony parafialne, zgromadzenia zakonne zabiegają o to, żeby mieć jakąś formę rekolekcji w sieci. Ale też mamy wielką modę – w dobrym tego słowa znaczeniu – na rekolekcje ignacjańskie czy różnego rodzaju rekolekcje charyzmatyczne. Renesans przeżywają też rekolekcje parafialne (adwentowe i wielkopostne). Mam okazję co roku głosić w różnych miejscach w Polsce i mam przekrój, jak to wygląda. Kiedy jest głoszone Słowo Boże, to bardzo dużo ludzi przychodzi do kościołów i chce uczestniczyć w rekolekcjach. W tym czasie oblegane są też konfesjonały. W wakacje jest mnóstwo rekolekcji młodzieżowych, powołaniowych. Różne wspólnoty chcą chociaż raz w roku przeżyć swoje rekolekcje. W wychowaniu zakonnym i do kapłaństwa kładzie się bardzo duży nacisk, żeby co roku były porządnie przeżyte rekolekcje. Rozwój ruchu rekolekcyjnego widać na różnych poziomach.

Właśnie – zakonnicy, księża mają niejako obowiązek uczestniczyć raz w roku w rekolekcjach. A co ze świeckimi? Czy nie dobrze by było, żebyśmy przynajmniej raz w roku zorganizowali sobie taki wyjazd rekolekcyjny?

Nic na siłę, bo rytm życia jest różny, nie dla każdego jest odpowiedni czas. Natomiast uważam, że warto korzystać z rekolekcji w parafii, jeśli odbywają się na przykład w Wielkim Poście. A jeżeli ktoś należy do konkretnej wspólnoty, idzie jakąś duchową drogą charakterystyczną dla tej wspólnoty i ona przewiduje rekolekcje, to uważam, że uczestnictwo w nich jest wymogiem formacyjnym.

Ksiądz wymieniał różne typy rekolekcji, Ksiądz się w jakichś specjalizuje?

Całe moje głoszenie zorbitowane jest wokół kerygmatu. To nie jest jakaś wielka teologia – staram się w każdych rekolekcjach mówić o doświadczeniu żywego Boga i próbować podprowadzać człowieka pod to spotkanie. Ta tematyka daje wolność głoszenia wszystkim bez względu na wiek, i w parafiach, i w seminariach, i dla różnego rodzaju wspólnot ewangelizacyjnych, formacyjnych, charyzmatycznych, związanych ze Szkołami Nowej Ewangelizacji.

Każdy rok staram się przeżywać pod jakimś hasłem. Zaczęło się to trzy lata temu w Roku Wiary – wszystkie rekolekcje były oparte na kerygmacie, ale tłem było Credo – chrześcijańskie wyznanie wiary; miniony rok to był Dekalog a ten – Osiem Błogosławieństw. Gdziekolwiek dziś jadę, to głoszę błogosławieństwa, ale idąc prawdami kerygmatu.

Jest Ksiądz wziętym rekolekcjonistą.

Powiedziałbym raczej zajętym, to chyba lepsze określenie. Odkąd wróciłem do Polski, to cały czas głoszę. Zakon dał mi taką możliwość, że mogę to robić oprócz pracy ewangelizacyjnej w portalu i radiu Profeto.pl. Mam dużą możliwość gospodarowania czasem – chcę go wykorzystywać na głoszenie Słowa, bo odkrywam takie powołanie w powołaniu, że Pan Bóg mnie powołał właśnie do głoszenia Słowa.

Nawiasem mówiąc podoba mi się to słowo „wzięty”, ale nie wiem nawet co to znaczy (śmiech). Jest duże zapotrzebowanie, ale inni rekolekcjoniści pewnie też dużo głoszą. Zapotrzebowanie na rekolekcje wzrasta, dlatego że w Polsce oczyszcza się klimat wokół wiary. Ludzie, którzy chodzą dziś w niedzielę do kościoła robią to świadomie, a nie dlatego, że tak wypada, bo „co sąsiad pomyśli?”. Ci, którzy chcą czegoś więcej i szukają, to chcą się zaangażować bardziej w wiarę i dlatego przychodzą też na rekolekcje, choćby w parafii.

Chciałem poprosić o kilka praktycznych wskazówek dla biorących udział w rekolekcjach.

Trzeba zdecydować: „chcę w nich uczestniczyć”. A później słuchać wskazówek rekolekcjonisty, który poprowadzi rekolektantów wybraną drogą. Pokusą jest chęć zmiany całego życia od razu po rekolekcjach. Jak paliłem, piłem, byłem uzależniony od komputera, narkotyków, szybkiej jazdy samochodem, byłem pracoholikiem, miałem słabość do słodyczy, to od dzisiaj wszystko to rzucam. To jest pułapka. Dobrze przeżyte rekolekcje mogą pokazać wiele rzeczy, które musimy naprawić w życiu. Ale kluczem do poprawy jest zaczynanie od jednej konkretnej sprawy. Po rekolekcjach na przykład kończę z szybką jazdą samochodem i od dzisiaj jeżdżę zgodnie z przepisami.

No właśnie, rekolekcje trwają kilka dni. Co zrobić, żeby postanowienia, które się wtedy zrodzą, były realizowane jak najdłużej?

Nie wiem czy ktoś ma odpowiedź, bo to jest pytanie, które towarzyszy chrześcijaństwu od zawsze. Jak uchronić tę łaskę, którą nosimy w naczyniach glinianych? Jeśli jest w naszym sercu pragnienie, żeby się zmieniać na lepsze, by zachować owoce rekolekcji, to już jest dużo. By było łatwiej, to jeszcze raz wrócę do tego, żeby nie wszystko robić na raz, tylko wybrać jakąś jedną konkretną rzecz i nad nią pracować. Jak już widzimy, że jest lepiej, można sobie wziąć następną. No i chyba nie trzeba przypominać, że będą nam pomagały takie rzeczy jak regularna spowiedź, życie w łasce uświęcającej, modlitwa.

Wspomniał Ksiądz o swoim „powołanie w powołaniu”.

Już w seminarium czułem w sercu, że Pan Bóg powołuje mnie do głoszenia Słowa, do tego, żeby mówić dużo kazań, homilii, żeby też pisać. Kiedy zostałem diakonem, a potem księdzem zobaczyłem, że sprawia mi to ogromną radość. Zarówno głoszenie Słowa Bożego jak i przygotowywanie się do tego, bo już ten moment przygotowania jest bardzo ważny.

Jak Ksiądz się przygotowuje?

Papież Benedykt XVI powiedział, ku zaskoczeniu wielu księży, że przygotowanie kazania jest bardzo łatwe: bierzemy tekst Pisma Świętego i zadajemy trzy pytania: 1. Co Bóg mówi w tym tekście przez autora natchnionego? 2. Co Bóg mówi do mnie osobiście? 3. Co Bóg chce, żebym powiedział ludziom? Dokładnie tak przygotowuję się do głoszenia – modlę się tym tekstem, zadaję te trzy pytania i idę spokojnie na ambonę. Zawsze jest trema, ale w sumieniu jestem spokojny, że nie idę tam głosić siebie. Zrobiłem co mogłem po ludzku – jest jeszcze Duch Święty, który pomaga.

Radość, o której Ksiądz mówi, to wynik reakcji odbiorców na głoszone Słowo?

Dziś jest takie modne słowo „feedback” – wiadomość zwrotna. To może człowieka umacniać. Ale nigdy się na tym nie skupiam. Przyjąłem zasadę „głoszę i znikam” – głoszę i zostawiam ludzi z tym Słowem; nie pytam czy zagrało, czy nie zagrało, czy coś się zmienia czy nie. Wiadomości zwrotne do mnie docierają często po czasie, ale do tego trzeba podchodzić z wiarą. Takie jest zadanie apostoła –on głosi i idzie dalej.

A to nie jest tak, że Ksiądz chciałby sprawdzić swoją metodę; porównać kiedy robi to lepiej, w jakim przypadku więcej ludzi zostaje dotkniętych Słowem? Jeśli Ksiądz zasieje i idzie dalej, to nie wie czy wyrosło czy nie wyrosło?

Nie wiem, ale idę spokojny właśnie ze względu na to przygotowanie. Wiem, że zrobiłem wszystko – zapytałem, co Bóg chce nam powiedzieć przez to Słowo; powiedziałem to tej konkretnej grupie i idę dalej. Jeżeli mam wewnętrzne przekonanie, że głosiłem tak, aby wzrok ludzi skierować na Pana Jezusa, to już nie muszę się o nich troszczyć, bo zostają w Jego ręku.

Na poprzednich rekolekcjach podchodzi do mnie człowiek: „fajnie ksiądz mówi, ludzie się śmieją, reagują; ksiądz mówi tak, jakby opowiadał, że wygrał w totolotka. Ale musi ksiądz tak głosić, żeby ludzie uwierzyli, że oni też mogą wygrać”. Spotkałem Jezusa, mam z Nim relację, a teraz muszę tak o tym opowiadać, żeby ludzie uwierzyli, że też mogą Go spotkać. To mi dało dużo do myślenia, „żeby ludzie uwierzyli, że też mogą wygrać”...

Rozumiem, że Ksiądz nie skupia się owocach głoszonych przez siebie rekolekcji, ale zapytam, jakie mogą one być. Co może się wydarzyć w czasie rekolekcji?

Jest jedno słowo, które od zawsze towarzyszy tradycji rekolekcji w Kościele – „nawrócenie”. Nawrócenie, czyli przemiana życia, czyli odkrycie Boga żywego, spotkanie Boga, pogłębienie relacji z Bogiem.

Rozmawiał Przemysław Radzyński


Artykuł pochodzi z eSPe 2/2015 (115).

Całe czasopismo możesz za darmo pobrać ze strony: www.e-espe.pl.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama