Nowy zapał, metody i środki

Plaża to nietypowe miejsce do ewangelizacji, a jednak... wszędzie można opowiadać o Bogu

Z ks. dr. Tomaszem Bielińskim, dyrektorem pierwszej w diecezji siedleckiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.

Nowy zapał, metody i środki

Ksiądz biskup mianował Księdza dyrektorem Szkoły Nowej Ewangelizacji w diecezji siedleckiej. Jaka jest idea SNE?

SNE to Boże dzieło w Kościele, której zadaniem jest wyjście z orędziem Dobrej Nowiny do każdego ochrzczonego, by przypomnieć mu lub objawić, jeśli wcześniej nikt mu nie głosił, że Bóg kocha człowieka, umarł za niego na krzyżu oraz że zaprasza go, by wszedł w osobistą relację z Panem, czyniąc Go swoim Zbawicielem. Dzięki temu nasze życie będzie miało nową jakość. Bardzo często powyższe słowa wcale nie są ochrzczonym obce, aczkolwiek usłyszane orędzie nie powoduje stałej zmiany ich życia polegającej na tym, że na pierwszym miejscu w ich decyzjach i wyborach znajduje się wola Pana Boga, a nie osobiste korzyści czy przekonania. Zatem celem SNE jest doprowadzenie każdego człowieka - ochrzczonego bądź nieochrzczonego - do osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem. Ojciec Święty Paweł VI w swojej adhortacji apostolskiej „Evangelii nuntiandi” wydanej 40 lat temu powiedział, że Kościół żyje dla ewangelizacji, tzn. że Chrystus stworzył Kościół, by głosił Dobrą Nowinę. I tak rzeczywiście jest. Jednak wciąż wielu ochrzczonych nie identyfikuje się z nauką Jezusa. Widzimy to np. po sondażach, decyzjach parlamentarzystów, ale też wyborach przeciętnych ludzi, którzy w wielu punktach nie zgadzają się z nauką Kościoła. To oznacza, że wykładni Magisterium nie utożsamiają oni z wolą samego Pana.

Nowa ewangelizacja i jej szkoły mogą to zmienić?

Jan Paweł II w czasie swojej podróży na Karaiby w 1983 r. powiedział na Haiti, że nadszedł czas nowej ewangelizacji, podkreślając, iż powinna być ona nowa w zapale, metodzie i środkach wyrazu. Jednym z takowych środków wyrazu, aktualnym do dzisiaj, który my, duchowni, mało stosujemy w katechezie czy homiliach, jest świadectwo. Wiele naszych kazań zawiera bogate, naukowe treści, ciekawe opowiastki i biografie świętych sprzed wieków. Tymczasem Kościół od samego początku bazował na żywym świadectwie tych, którzy byli gotowi dla Chrystusa oddać życie „tu i teraz”, stracić pracę „tu i teraz”, doświadczyć prześladowań „tu i teraz”. Dzięki takiej postawie paradoksalnie w ich sercach królował pokój, a życie dawało spełnienie. Tacy świadkowie mogą dziś przekonać innych, ochrzczonych i nieochrzczonych, iż zaufanie Kościołowi daje poczucie bezpieczeństwa oraz jasne drogowskazy na życie. Za świadectwem idzie następny środek wyrazu nowej ewangelizacji: głoszenie Osoby Jezusa Chrystusa. Często skupiamy się na tym, co wolno, a czego nie, czyli na całym systemie moralności. Tymczasem współczesny człowiek jest wrażliwy na punkcie swojej autonomii, wolności. Nie lubi gdy ktoś, a zwłaszcza Kościół, coś mu nakazuje. Nowa ewangelizacja powraca do tego, co było na początku. My nikogo nie nawracamy, do niczego nie namawiamy. To jest jedynie propozycja, pokazanie pewnej drogi i Osoby Jezusa Chrystusa, który ma moc zmienić nasze życie, jest i działa.

W nowej ewangelizacji jest jeszcze jeden ważny środek: charyzmaty i związane z nimi cuda.

To prawda. O. John Bashobora, charyzmatycy duchowni czy świeccy, których nauczaniu towarzyszą znaki, uzdrowienia, uwolnienia z mocy demonicznych, nałogów itd., przyciągają tłumy. To nie jest szarlataństwo, są bowiem dowody, że za tym wszystkim stoi ogromna siła: zmartwychwstały Pan. Nie jest prawdą, że będące znakiem wobec religii pogańskich charyzmaty wygasły w pierwszych wiekach Kościoła i dzisiaj w zewangelizowanym świecie nie są już potrzebne. Tylko że my już nie żyjemy w społeczeństwie, które kiedyś miało chrześcijańską mentalność! Co najwyżej mamy ślady postchrześcijańskiej Europy, tzn. że były w jej historii momenty, gdy chrześcijaństwo wyznawała większość i było to widoczne na każdym kroku. Dzisiaj tak nie jest. W ustawodawstwie państw europejskich, kulturze, sposobie życia czy mediach coraz mniej mówi się o Bogu. Oczywiście nie każemy być wszystkim chrześcijanami. Jedyne, do czego zobowiązuje nas nasze doświadczenie Chrystusa, to mówić, co widzieliśmy, słyszeliśmy; opowiadać o tym, czego dotykały nasze ręce. Nawiązując do słów św. Jana Apostoła: „czynimy to, bo życie objawiło się”. Nowa ewangelizacja jest propozycją wyjątkową, bo za nią idzie moc przemieniająca życie i dająca człowiekowi pewność, że Bóg go kocha i opiekuje się nim. Dlatego głupi ten, kto tego nie wybiera. Zatem w dzisiejszej dobie potrzeba otworzyć się również na charyzmaty, którymi Duch obdarowuje, jak chce.

Jak widzi Ksiądz działalność SNE na terenie naszej diecezji?

Idea SNE powstała na początku lat 80 w Meksyku. Jej ojcem był świecki ewangelizator, biblista i teolog José Prado Flores. Jego przekaz opiera się na bardzo mocnych, a jednocześnie prostych słowach. Dzisiaj SNE działają na pięciu kontynentach. W Polsce jest ich ponad 20. Zatem nie zaczynamy od zera. Mamy doświadczenie, gotowy program, który możemy adaptować, a nawet lekko modyfikować na potrzeby naszej diecezji. SNE będzie podejmowała inicjatywy skierowane do osób ochrzczonych i niechrzczonych, by przekonać je, że warto uczynić Chrystusa swoim Panem i kierować się Jego słowami. Wierzę, że wśród nich znajdą się tacy, którzy sami będą później ewangelizowali, dając swoim życiem świadectwo innym. Do uzasadnienia swojej wiary będzie im jednak potrzebna wiedza. Zapewni ją właśnie SNE, która uzupełnia i porządkuje to, co otrzymujemy w katechezie. SNE będzie również dla tych, którzy wprawdzie już ewangelizują, dając świadectwo swoim życiem, ale nie znają metod zorganizowanej ewangelizacji. Dzięki ich poznaniu będą mogli włączyć się czy pełniej zaangażować w życie diecezji i parafii, wspomagając duchownych. Będziemy organizowali dla młodzieży, dorosłych, seniorów itd. kursy, po ukończeniu których osoby te np. staną się wsparciem dla proboszcza w przygotowaniu rodziców do sakramentu chrztu, w prowadzeniu małych grup kandydatów do bierzmowania czy będą szkoliły w swoich parafiach innych animatorów. SNE oferuje co najmniej kilkanaście kursów ewangelizacyjnych, które mają własną, sprawdzoną metodologię i zaskakujące w formie dynamiki.

Liczę też na współpracę z proboszczami, którzy, dostrzegając, iż możemy wesprzeć ich pracę duszpasterską, zaproszą nas do swoich wspólnot, a po naszym wyjeździe będą kontynuować rozpoczęte przez SNE dzieło.

Wielkie wyzwanie stoi przed Księdzem.

Rzeczywiście wyzwanie jest ogromne. Poza tym początki zawsze są trudne. SNE potrzebuje przede wszystkim jakiejś kadry. Na początek w jej skład wejdą osoby, które należą do różnych wspólnot. Liczę jednak, że po publikacji wywiadu w waszym tygodniku zgłoszą się do nas inni, którzy słyszeli o SNE i chcieliby się zaangażować w tę inicjatywę. Już dziś zapraszam wszystkich, którzy chcą aktywnie działać na rzecz swojej parafii i diecezji.

Pierwszą i najbliższą inicjatywą SNE będzie „Ewangelizacja nad Jeziorem Białym”.

Już za kilka dni, bo 15 lipca, spotkamy się w Okunince k. Włodawy, gdzie już po raz drugi będziemy głosić i świadczyć, że Pan zmartwychwstał i żyje, a myśmy Go spotkali. W pierwszej edycji uczestniczyło ok. 100 osób, wśród których byli kapłani, siostry zakonne, ale większość ewangelizatorów stanowili świeccy. Jestem przekonany o wielu duchowych owocach tej inicjatywy. Miał też nawet miejsce cud uzdrowienia fizycznego chorej wczasowiczki. Mam nadzieję, że w tym roku będzie nas jeszcze więcej. Wprawdzie listy ewangelizatorów zamknęliśmy z końcem czerwca, jednak zapraszam wszystkich, którzy chcieliby dołączyć do nas nawet na jeden dzień. Szczególnie zapraszam na koncert bialskiego zespołu Full Power Spirit i Wieczór Chwały siedleckiej Wspólnoty Jednego Ducha, który będzie miał miejsce w sobotę na dużej scenie na plaży.

Msza św., koncerty, modlitwa wystarczą, by odciągnąć młodych od budek z piwem i dyskotek?

Nie, to nie wystarczy. Człowiek ma złożoną osobowość, jest uparty i czasami potrzebuje spaść na dno. Naszym zadaniem jest natomiast rzucenie iskry. Nie zależy nam na efektowności ani nawet na efektywności. My głosimy najlepiej, jak potrafimy, a Pan daje moc. My wiemy, że jesteśmy tam posłani. Chrystus chce, abyśmy tam poszli; potwierdza to nasz biskup. Być może posłuchają nas wyłącznie ci, którzy mają uporządkowane życie, pełne rodziny, a nad jezioro przyjechali po to, by odpocząć, a nie stać pod budką z piwem. Mam nadzieję, że mówieniem o Bogu nie popsujemy im humoru, tylko jeszcze bardziej pokażemy, że Pan ma dla nich wspaniały plan. Chcemy też przypomnieć, iż nie tylko ciało potrzebuje odpoczynku, ale także dusza.

Jednak plaża to nietypowe i chyba trudne miejsce do ewangelizacji?

To prawda. Ludzie przyjechali wypocząć, bo znaleźli na to czas wolny. Jednak, kiedy się do nich podchodzi, nie zawsze są otwarci na propozycję przyjacielskiej przecież rozmowy. Wyznają, że są wierzący, by chwilę później stwierdzić, że nie chcą porozmawiać o wierze czy nawet posłuchać naszych świadectw. Dużo jednak zależy od ewangelizatora, który musi mieć gadane, by podtrzymać rozmowę. Na stronie internetowej poświęconej „Ewangelizacji nad Jeziorem Białym” (www.nadbialym.pl) znajdują się konferencje przygotowujące do ewangelizacji. Przypominają one o zasadach ewangelizowania oraz mówią o sytuacjach, z jakimi mogą się spotkać ewangelizatorzy. Poza tym dla solidnego przygotowania się do rozmów na plaży przyjeżdżamy do Okuninki już 15 lipca, by przez 48 godzin odbyć przyspieszony kurs ewangelizacji. Dopiero w piątek, 17 lipca, gdy przyjedzie do nas biskup siedlecki Kazimierz Gurda i nas pośle, pójdziemy, by opowiadać o Bogu. Przygotowanie do ewangelizacji jest naprawdę istotne. Poza tym pokazuje, jak potrzebna jest w naszej diecezji SNE. Stanowi ona także propozycję dla katechetów, by poznali nowe środki i sposoby ewangelizowania.

Czyli SNE to propozycja dla wszystkich.

Bez wyjątku. Również dla księży.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 28/2015

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama