Miłośnik Chrystusa i Kościoła

O kanonizacji bł. Jana Pawła II i przygotowaniach do niej, a także o łaskach za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II opowiada postulator procesu

30 września papież Franciszek ogłosił, że 27 kwietnia Jan Paweł II zostanie ogłoszony świętym. Czy znał Ksiądz wcześniej datę, czy dowiedział się o niej wraz z resztą świata?

Owszem, papież ogłosił datę kanonizacji 30 września, ale już wcześniej, w drodze powrotnej z Rio de Janeiro, w czasie spotkania z dziennikarzami, nakreślił dwa alternatywne terminy. Pierwszy to 8 grudnia, drugi - niedziela Bożego miłosierdzia. Grudzień wydał mi się mało prawdopodobny ze względu na warunki klimatyczne i trudności, na jakie mogliby napotkać pielgrzymi jadący z północy Europy. A wiadomo, jak bardzo papież Franciszek jest wrażliwy na sprawy i potrzeby zwykłych ludzi. Dlatego miałem przeczucie, iż jednak będzie to kwiecień 2014 r. Myślę, że niedziela Bożego miłosierdzia jako termin kanonizacji Jana Pawła II nie stanowi zaskoczenia. Wpisuje się w kontekst Bożego planu, który niejako dopełnia się teraz poprzez tę datę, która z całą pewnością jest symboliczna. Jan Paweł II to przecież wielki apostoł Bożego miłosierdzia. Nieprzypadkowa była również data jego beatyfikacji. 1 maja 2011 r. przypadł także w niedzielę Bożego miłosierdzia. Z drugiej strony przesłanie Bożego miłosierdzia jest bardzo bliskie sercu Ojca Świętego Franciszka. To element łączący obu papieży. Dlatego wybór tej daty jest oczywisty.

Droga Jana Pawła II do chwały ołtarzy rozpoczęła się w 2005 r. Po sześciu latach Papież Polak został beatyfikowany, a po dziewięciu zostanie kanonizowany. Pamięta Ksiądz dzień, kiedy dowiedział się, że zostanie postulatorem procesu Jana Pawła II? Co Ksiądz wtedy poczuł?

Oczywiście. Są w życiu człowieka takie dni, których się nie zapomina, wspominając je ze wszystkimi szczegółami. W tym przypadku było podobnie. Pamiętam jeszcze emocje, jakie towarzyszyły mi podczas spotkania z Ojcem Świętym Benedyktem XVI w Bazylice św. Jana na Lateranie, gdzie wraz z innymi kapłanami owacjami na stojąco przyjęliśmy decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Papież zezwolił na odstąpienie od wymaganego przez przepisy kościelne okresu pięciu lat od śmierci. Doskonale pamiętam także chwilę, kiedy zostałem wezwany przez kardynała wikariusza, który poinformował mnie, że postanowił udzielić mi mandatu do prowadzenia tej sprawy.

Było to dla mnie wielkie zaskoczenie, jednocześnie poczułem, iż wielka odpowiedzialność spadła nagle na moje barki. Może nawet na początku nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, co oznacza otwarcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Dopiero z biegiem czasu okazało się, jak wspaniałym, wielkim, a przede wszystkim ubogacającym mnie osobiście przeżyciem jest ta praca.

Zastanawiał się Ksiądz: dlaczego właśnie ja?

Nie znajduję innego wytłumaczenia dla tego wyboru, jak Boży plan, choć dla mnie wciąż niezrozumiały. Pewnie, że tak po ludzku patrząc dzisiaj w przeszłość, mógłbym odczytywać znaki wskazujące na pewnego rodzaju przygotowanie, chociażby ze względu na to, że od początku moje życie w Rzymie związane jest z tą diecezją i z pracą w jej strukturach, a przez to miałem możliwość poznania zarówno języka, jak i pewnej mentalności. Ponadto moja narodowość sprawiała, iż miałem okazję spotykać się z Janem Pawłem II. Niemniej jednak te kontakty były raczej okazjonalne, nie posiadały charakteru stałego, co w mojej pracy postulatora pozwoliło na zachowanie pewnego dystansu, a przez to proces mógł być przeprowadzony w sposób obiektywny.

No właśnie, jako seminarzysta, a potem pracownik Kurii Rzymskiej miał Ksiądz okazję spotykać się z Janem Pawłem II. Czy już wtedy można było „poczuć” świętość Papieża Polaka?

Pamiętam, kiedy na początku mojego pobytu w Rzymie, tuż przed Bożym Narodzeniem - chyba w 1985 r., bo wtedy nie można było jeszcze swobodnie podróżować do Polski ze względów ekonomicznych, ale i formalnych - zamieszkałem na czas ferii wraz z kolegą z seminarium rzymskiego w Papieskim Kolegium Polskim. Wówczas Ojciec Święty poprzez ks. Stanisława Dziwisza zaprosił wszystkich mieszkańców na spotkanie opłatkowe do siebie do domu. To było niezapomniane przeżycie. A wracając do pytania, wspomniała pani wcześniej, że droga Jana Pawła II do chwały ołtarzy rozpoczęła się w 2005 r. To nie tak. Droga do świętości zaczyna się właściwie od urodzenia, od chrztu. Potem człowiek do niej dojrzewa. W czasie trwania procesu beatyfikacyjnego dokonuje się analizy postępu tej świętości, czyli odpowiedzi osoby na dar Boży, który jest jej dany w chwili chrztu, w powołaniu do świętości. A konkretnie to ostatnie dziesięć lat życia szczególnie interesują proces beatyfikacyjny czy kanonizacyjny. Ponieważ stanowią one czas, kiedy można dostrzec owoce współpracy z łaską. Są to cnoty, które przejawiają się w codziennym życiu. Z całą pewnością podczas spotkań z Ojcem Świętym można było wyczuć obecność człowieka duchowo dojrzałego, który odpowiedział na łaskę Bożą i z nią współpracuje. I to jest właśnie świętość. Przejawiała się ona w różny sposób. Każdy, kto wchodził w relację z Janem Pawłem II, miał własną percepcję tej świętości, ponieważ dotyczy ona każdej sfery życia człowieka. W przypadku Papieża Polaka były to jego delikatność, serdeczność, życzliwość, zdolność do wysłuchania, a wszystko motywowane głęboką wiarą i miłością do Boga.

Jak Ksiądz podsumowałby lata pracy nad procesem beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym?

Dla mnie jako człowieka był to czas niezwykłej przygody. Jako kapłana - okres wspaniałych rekolekcji duszpasterskich. Cudowne doświadczenie poznania człowieka, z którym w czasie trwania tego procesu wszedłem w relację głębszą, aniżeli pozwalały na to spotkania i kontakty z Janem Pawłem II za jego życia. Doświadczenie, za które Bogu dziękuję!

W jednej ze swych wypowiedzi podkreślił Ksiądz, że w procesie kanonizacyjnym pojawiły się nie tyle nowe, ile raczej pogłębione dowody świętości życia Jana Pawła II. Proszę o nich opowiedzieć.

W procesie można było dostrzec najgłębszą motywację, jaka stała u podstaw wyborów, zachowań czy podejmowanych przez Papieża Polaka decyzji. Świętość ma zawsze swoje odniesienie i zakorzenienie w relacji człowieka z Bogiem. I to właśnie w tym procesie w sposób przepiękny i jednoznaczny wyszło: Jan Paweł II był człowiekiem Bożym, inspirowanym wyłącznie wiarą, miłością do Chrystusa, a dzięki niej także niezwykłą, wielką miłością obdarzał bliźniego. W tym wszystkim, co robił jako człowiek, duszpasterz, papież, osoba współodpowiedzialna za przebieg historii, Kościoła, również i świata, bo nie zapominajmy, że nauczanie Ojca Świętego i spotkania z przywódcami państw wpływały na kształtowanie polityki, było pragnienie głoszenia chwały Bożej.

Cudem, który przyczynił się do kanonizacji, było uzdrowienie z tętniaka mózgu Floribeth Mory Diaz. Z pewnością przez lata trwania procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego do Kongregacji ds. Świętych wpłynęło wiele świadectw cudów otrzymanych za wstawiennictwem Jana Pawła II. Dlaczego akurat wybrano przypadek Kostarykanki?

Inną rzeczą jest łaska osobista doświadczona przez wstawiennictwo błogosławionego, inną to, co spełnia kryteria wyznaczone przez prawo kanoniczne wymagane do uznania cudu. Nie wszystkie łaski, które są łaskami rzeczywistymi doświadczanymi przez ludzi, spełniały warunki pozwalające na zobiektywizowanie i przeprowadzenie procesu o uznanie cudu. Przypadek Floribeth takie wymogi spełniał i dlatego został wybrany.

Czy wśród tych świadectw łask był taki, który zrobił na Księdzu największe wrażenie?

Było ich wiele. Niektóre dotykały mnie osobiście w sensie głębokiego przeżycia nawet na płaszczyźnie emocjonalnej. Jeden z takich przypadków szczególnie zapadł mi w pamięć. Dotyczył pewnego małżeństwa, które miałem okazję poznać. Ci ludzie przez wiele lat czekali na dziecko. Kiedy wreszcie okazało się, że kobieta jest przy nadziei, oboje byli w wieku, który trudno nazwać młodzieńczym. Od samego początku ciąża była ciążą podwyższonego ryzyka. Dlatego musiała być starannie monitorowana przez lekarzy. W pewnym momencie badania prenatalne wykazały, że ich córeczka urodzi się z zespołem Downa. W klinice zaproponowano rozwiązanie radykalne - aborcję. Rodzice kategorycznie odmówili, przyjmując to dziecko jako dar Boży. Było ono wymodlone i wyproszone. Przyjęli to dziecko takim, jakim miało być dane przez Boga. Zawierzyli Mu wszystko, modląc się za wstawiennictwem Jana Pawła II. Kiedy dziewczynka przyszła na świat, okazało się, że jest zupełnie zdrowa. Lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Dzisiaj dziecko rośnie i prawidłowo się rozwija, choć miało być chore.

Czy to i inne świadectwa łask dołączone są do dokumentów kanonizacyjnych?

Stanowią one część materiału, który został zgromadzony i przekazany do Kongregacji ds. Świętych jako tzw. opinia świętości - fama signorum, czyli opinia znaków towarzyszących procesowi. Natomiast inne świadectwa są skrupulatnie gromadzone przez sekretariat postulacji i zostaną przekazane do odpowiedniej placówki, wyznaczonej jako miejsce, gdzie będą przechowywane dokumenty dotyczące procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II.

Nie mogę nie zapytać o promotora sprawiedliwości, potocznie nazywanego też adwokatem diabła. Czy zgłaszał jakieś zastrzeżenia, czy raczej był to dobry adwokat diabła?

Proces został przeprowadzony z zachowaniem wszystkich zasad prawa kanonicznego. Udział promotora sprawiedliwości był jak najbardziej uwzględniony. Każdy z nas miał swoje zadanie wyznaczone regułami procesowymi, ale wspólnym celem jest to, aby poprzez wykazywanie elementów, które mogłyby być kontestowane, rozwiązać wszystkie problemy. I tak się stało. Wszystko, co mogło stanowić jakiś punkt zapalny czy trudność, zostało podjęte w trakcie tego procesu i wyjaśnione.

27 kwietnia 2014 r. obok Jana Pawła II świętym zostanie ogłoszony także Jan XXIII. W jakim kontekście należy odczytywać tę wspólną kanonizację?

Jest wiele elementów łączących te dwie postacie. Zarówno ich osobowość, relacje z Kościołem, jak i sposób sprawowania posługi Piotrowej. Jednak szczególnie podkreślić należy odniesienie do Soboru Watykańskiego II. Jan XXIII to papież otwarcia horyzontu soborowego. Jan Paweł II z kolei jest papieżem, który ten horyzont zrealizował, a drogę soborową przebył swoim pontyfikatem. Papież Polak niejako również zakończył ten sobór, gdyż to właśnie za jego posługi ukazały się dwa ostatnie dokumenty, które odnoszą się bezpośrednio do soboru. Są to Kodeks prawa kanonicznego i Katechizm Kościoła Katolickiego.

Jak możemy przygotować się do tego wielkiego dnia, jakim będzie kanonizacja Papieża Polaka?

Każdy święty, którego prezentuje Kościół, jest orędownikiem u Pana Boga, ale również przykładem do naśladowania przez ludzi. Dlatego trzeba wsłuchiwać się w nauczanie, głos, który na pewno zapisał się w naszej świadomości i historii narodu polskiego. Zwłaszcza w głos zwrócony do Polaków w czasie pielgrzymek Jana Pawła II do naszego kraju. To wsłuchiwanie powinno odbywać się w kontekście modlitewnym i z pragnieniem naśladowania tego wielkiego miłośnika Chrystusa i Kościoła.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 42/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama