W co wierzyć... nie warto

Czy czytanie horoskopów i wróżenie to tylko „niewinna zabawa”? W raporcie „Echa” o możliwych konsekwencjach takich praktyk oraz wiary w horoskopy

Ludzie od wieków starali się zajrzeć za zasłonę przyszłości i odkryć to, co przed nimi zakryte. Nasza ciekawość przybiera na sile wraz z początkiem nowego roku. To właśnie wtedy, gdy w radiu, telewizji, czasopismach pojawiają się horoskopy, jesteśmy - zdaniem egzorcystów - bardziej podatni na wróżby i magię. Wiara w układ gwiazd czy kart może mieć zgubne konsekwencje, zwłaszcza jeśli ktoś serio próbuje wyczytać z nich swoją lub cudzą przyszłość.

Horoskopy w gazetach czyta ponad połowa (55%) Polaków, a 46% z nich przyznaje, że kieruje się zawartymi tam wskazaniami, co trzeci bierze je pod uwagę często, zaś co siódmy (15%) robi to czasami, a co czwarty (28%) rzadko. Co siódmy mieszkaniec kraju, w którym główną religią jest katolicyzm, przyznaje się, że odwiedził kiedyś wróżkę. To wyniki sondażu „Przesądy wciąż żywe”, które pod koniec 2011 r. opublikowało Centrum Badania Opinii Społecznej.

Jedną nogą na Księżycu, drugą w jaskini

Dlaczego w czasach rozwiniętej nauki i technologii wróżby, horoskopy i przepowiednie są tak popularne, że niektórzy nie potrafią bez nich żyć? - Od zarania dziejów ludzie chcieli poznać przyszłość. Wiara w astrologię, numerologię, wszelkiego rodzaju wróżby i przesądy jest w polskim społeczeństwie dość silna. Dawniej uważano, że w przepowiednie wierzą tylko ludzie niewykształceni, którzy w ten sposób próbują wytłumaczyć sobie to, czego nie rozumieją. Dzisiaj z usług wróżek czy wszelkiej maści przepowiadaczy korzystają osoby wykształcone, celebryci. Po prostu: człowiek XXI w. jedną nogą był już na Księżycu, a drugą nadal tkwi w jaskini - mówi dr Rafał Wiśniewski, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Oczywiście ci, którzy sięgają po horoskopy, twierdzą, że traktują je z przymrużeniem oka, bo są ludźmi religijnymi. Dlaczego zatem tak wielu wiesza obok siebie krzyż i podkowę na szczęście, czyta Ewangelię na niedzielę, jak i horoskop na cały tydzień? Dlaczego witają księdza pozdrowieniem „Szczęść Boże”, by za chwilę na widok kominiarza chwycić za guzik? Wiara w horoskopy jest niezgodna z dogmatami religii katolickiej - zaznacza.

R. Wiśniewski wyjaśnia też, na czym polega fenomen popularności przepowiedni i wróżb. - Naukowcy sformułowali termin zwany „efektem horoskopowym”, inaczej „efektem Barnuma”. Polega on na tym, że poszczególne osoby uznają za trafne opisy ich własnej osobowości, które w rzeczywistości są ogólnymi zestawieniami cech znacznej grupy ludzi. Im horoskop czy przepowiednia sformułowana bardziej ogólnikowo, tym więcej osób będzie uznawało ją za skierowaną do siebie. Takie stwierdzenia pasują przecież do każdego - zaznacza socjolog. - Jest jeszcze coś takiego, jak samospełniająca się przepowiednia. Jeśli ktoś wierzy w horoskop i w cechy, jakie sugeruje mu wiedza astrologiczna, będzie tak modyfikował swoje zachowania i wiedzę o sobie, by te sugestie potwierdzić - tłumaczy, dodając, iż zamieszczane w czasopismach horoskopy niewiele mają wspólnego z układem planet. Zależą raczej od humoru dziennikarza, który akurat został wyznaczony do napisania takiej prognozy.

Wbrew nauce, religii i rozsądkowi

O tym, że horoskopy nie mają nic wspólnego z układem gwiazd, mówi także Andrzej Wronka, prezes Stowarzyszenia Ruch Effatha zajmującego się obroną wiary katolickiej przed działalnością sekt i błędną duchowością. W artykule „O bzdurze horoskopów” zaznacza, że kłamstwo takich przepowiedni można wykazać na trzech niezależnych od siebie płaszczyznach: religijnej, naukowej i logicznej. - O płaszczyźnie religijnej wystarczy powiedzieć, że każdy kto czyta i wierzy w horoskopy, uważa Chrystusa za oszukańca. Dlaczego? Otóż Chrystus zapewnia, że nawet włosy na naszej głowie są policzone (por. Mt 10,30), i nic bez woli kochającego Boga nie może się nam stać. Tak więc albo wierzę, że jest Boża Opatrzność, że poprzez modlitwę, pracę nad sobą mogę i powinienem wypraszać dla siebie i innych łaski, albo wierzę, że Bóg tu nie ma nic do powiedzenia, a to, co mnie spotka w przyszłym tygodniu, z kim się pogodzę, a z kim pokłócę, zależy od ułożenia bezrozumnych planet na tle bezdusznych gwiazd w momencie mego urodzenia. Jednego z drugim absolutnie pogodzić się nie da. Wiara w horoskopy jest grzechem przeciw wierze - podkreśla A. Wronka.

Horoskop nie ma także nic wspólnego z nauką. Astrolog, który go tworzy, rzekomo opiera się na układzie planet. Położenie każdej z nich na tle odpowiednich gwiazdozbiorów w momencie urodzenia człowieka ma podobno wpływać na całe jego życie. Zdaniem A. Wronki uwierzyć w to może jedynie ktoś, kto nie ma najmniejszego pojęcia o wszechświecie. - Odległości między planetami mierzy się w milionach i miliardach kilometrów. Najbliższe Ziemi Wenus i Mars są odległe - w zależności od położenia na orbicie - o ok. 50-500 mln km. Rodzi się pytanie: jak planeta odległa ode mnie o np. 100 mln km może spowodować to, że w danym tygodniu zawrę ciekawą znajomość czy też odniosę sukces w pracy? Ale i to jeszcze nie wszystko. Astrologowie odwołują się również do gwiazd. Podobno i one mają wpływać na nasze życie. Czy ich układ może decydować, co nas spotka? Aby odpowiedzieć na te pytania wystarczy uzmysłowić sobie, iż najbliższa gwiazda, poza Słońcem, jest odległa od Ziemi o 4,3 lat świetlnych - dodaje.

Również naukowcy apelują, by astronomii, która jest nauką ścisłą, absolutnie nie porównywać do będącej zabobonem astrologii. Jej wiedza zatrzymała się bowiem na poziomie średniowiecza, m.in. dlatego, że, opierając się na danych z tamtego czasu, mówi ona o pięciu planetach, które mają wpływ na ludzi. Ówcześni astrologowie nie znali Urana, Neptuna, Plutona czy Charona. Ludziom średniowiecza, na skutek złudzenia optycznego, wydawało się, że planety i gwiazdy są położone blisko siebie. Kierując się swoją wyobraźnią, zaczęli rozróżniać skupiska gwiazd, które swoją formą przypominały skorpiona, byka, barana itd., przypisując im wady i zalety danego zwierzęcia. W ten sposób powstały znaki zodiaku, które są tylko wymysłem astrologów. - Zatem z naukowego punktu widzenia astrologia jest zabobonna i sprzeczna z wiarą chrześcijańską - podkreśla A. Wronka.

Przepowiednia to zabobon

Katechizm Kościoła Katolickiego stawia sprawę jasno: zabobon jest wypaczeniem postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada. Może on także dotyczyć kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu, na przykład, gdy przypisuje się jakieś magiczne znaczenie pewnym praktykom, nawet uprawnionym lub koniecznym. Popaść w zabobon oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają. Katechizm Kościoła Katolickiego ma swoje głębokie oparcie w Biblii. Bóg zaś na kartach tego natchnionego przez siebie Pisma wielokrotnie przestrzegał swój naród: „Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rad, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan” (Kpł 19,31). „Jam jest ten, który niweczy znaki wróżów i wykazuje głupotę wieszczków...” (Iz 44,25). „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza” (Pwt 18, 10-12).

Zachować ostrożność

Biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, powołując się na Katechizm Kościoła Katolickiego, kilka lat temu na swoim blogu „e-Rozmowy o Dobrej Nowinie” napisał, że wszelkie formy wróżbiarstwa Kościół postrzega jako niezgodne z duchem i praktyką życia chrześcijańskiego i widzi to jako sprzeczne z postawą zaufania i powierzenia siebie Opatrzności Bożej.

„Niektórzy uważają, że pewne formy wróżbiarstwa, np. związane z andrzejkami czy zwykłe czytanie horoskopów, to tylko zabawa. Owszem dla niektórych i przez niektórych tak to może być rozumiane i może nie angażować specjalnie ich świadomości. Dla innych zaś może to być jakiś faktyczny krok w niewłaściwym kierunku” - pisał bp Kiernikowski, podając przykład rzekomego spełnienia się wróżby, jeśli przypadkiem wydarzy się coś, co kojarzone jest z przepowiedzianym biegiem wydarzeń. „Trudno jest potem - szczególnie w przypadku ludzi ze słabo uformowaną wiarą - odnaleźć granice między poczuciem rzeczywistości, jaka jest w naszym zasięgu, a tym co, bywa wiązane z działaniem innych mocy” - ostrzegał, radząc zachować ostrożność nawet w przypadkach pozornie niewinnych.

Zniewolony umysł

Psycholodzy natomiast alarmują, że bezkrytyczna wiara w przepowiednie i horoskopy może być groźna. - Wizyta u wróżki jest w stanie wprowadzić w dobry nastrój. Dzieje się tak dlatego, że mówi ona zwykle to, co zgłaszający się do niej chcą usłyszeć, dobierając słowa tak, by wygłaszana przepowiednia się sprawdziła. Jednocześnie wróżka zasiewa w człowieku ziarnko niepewności o własną przyszłość, a dzieląc się intrygującymi spostrzeżeniami sprawia, że czuje się on zrozumiany, a zarazem zagrożony, np. nurtuje go pytanie, skąd wizjonerka wszystko wie. Używając swoistych psychotechnik, wróżki wywołują strach i inne skrajne emocje, co w efekcie sprawia, że ludzie po raz kolejny trafiają do ich gabinetów - tłumaczy psycholog Joanna Nowak, dodając, iż silną potrzebę sięgania po horoskopy czy korzystania z porad wróżki można nazwać uzależnieniem. - Człowiek pragnie wiedzieć coraz więcej i więcej, jest to dla niego pasjonujące, ponieważ dotyczy bezpośrednio jego osobowości, rodziny, pracy, znajomych i „się sprawdza”. Nie widzi tego, że życie nie zmienia mu się na lepsze, wręcz przeciwnie - stare problemy same się nie rozwiązują, za to pojawiają się nowe, związane z niezrozumieniem przez bliskich, brakiem pieniędzy itp. Człowiek wpada wówczas w uzależnienie psychiczne, z którego nie może wyjść już bez pomocy specjalisty - ostrzega J. Nowak, dodając, że w gabinetach terapeutycznych jest wiele osób, które, jak okazuje się po czasie, układały sobie życie zgodnie ze wskazówkami przepowiedni. Warto o tym pamiętać, zanim skorzystamy z pomocy wróżbitów czy rzekomych astrologów.

Jolanta Krasnowska-Dyńka
Echo Katolickie 2/2013

3 PYTANIA

o. Franciszek Chrószcz OMI, egzorcysta diecezji siedleckiej

1. Horoskopy są obecne w większości mediów, a nawet - w relacjach międzyludzkich. W niektórych środowiskach, np. przedstawiając się, do imienia i nazwiska obowiązkowo dodaje się znak zodiaku. Trudno się z tym zjawiskiem nie zetknąć, ale również trudno przejść obok tego obojętnie. Jaki powinien być stosunek chrześcijan do horoskopów?

Wiara w przepowiednie i horoskopy to raczej głupota niż grzech. Wierzący człowiek uznaje panowanie Boga nad niebem, ziemią i wszelkimi mocami podziemnymi. Wie, iż tylko Jego wola się dzieje. Żadne konfiguracje gwiazd, zodiak nie mają wpływu na mój stan zdrowia, wybór partnerki życiowej czy powodzenia w transakcjach finansowych, więc karty, kula kryształowa czy inne wróżby nic tu nie odkryją. Tylko Bóg jest Panem naszego życia.

2. Wiele osób twierdzi, że czytanie horoskopów to tylko niewinna rozrywka? Czy jednak może ona prowadzić do uzależnienia od złego ducha?

Myślę, że zarówno czytanie horoskopów, jak i lanie wosku czy wróżenie z fusów, jeśli są traktowane jako zabawa, nie powinny mieć złych konsekwencji.

3. Czy w swojej posłudze egzorcysty spotkał się Ojciec z ludźmi, którzy np. byli dręczeni przez złego ducha dlatego właśnie, że wierzyli w horoskopy i przepowiednie?

Spotkałem takich ludzi, ale ich dręczenie było raczej powiązane z częstymi wizytami u wróżbitów, kontaktem z sektą satanistyczną, odejściem od Boga i religijnych praktyk. Chesterton powiedział: „Kiedy człowiek przestaje wierzyć w Boga, może uwierzyć we wszystko”.

NOT. MD

MOIM ZDANIEM

Joanna Nowak, psycholog

Niestety, współcześni ludzie często wybierają dziś szklaną kulę wizjonera zamiast gabinetu psychoterapeuty. Wróżka stwarza iluzję, jakby za jednym pociągnięciem różdżki odmieniała ich życie, tymczasem psychoterapeuta wymaga pracy, zaangażowania, stawania w prawdzie przed sobą i bliskimi. Współczesny człowiek wybiera zwykle drogę szybką, łatwą i przyjemną, zupełnie nie zastanawiając się nad jej konsekwencjami. Skuteczna psychoterapia to czasem kilka lat ciężkiej pracy, a na to dziś zwyczajnie nie ma czasu. Dlaczego wykształceni i oświeceni ludzie żyjący w XXI w. chodzą do wróżek i wierzą w czary? Odpowiedzi jest wiele, jedna z nich to posługiwanie się regułą konsekwencji (wywierania wpływu społecznego), która mówi o tym, że łatwiej powiedzieć „nie” na początku, niż na końcu. Konsekwencja chroni nas przed wysiłkiem myślenia, a wbrew obiegowym twierdzeniom - myślenie „boli”. Ponadto, myśląc i analizując problem, moglibyśmy dojść do wniosków, do których może wcale nie chcielibyśmy znać, dlatego wolimy, gdy wróżka robi to za nas.

Według Katechizmu Kościoła Katolickiego

- 2115 Bóg może objawić przyszłość swoim prorokom lub innym świętym. Jednak właściwa postawa chrześcijańska polega na ufnym powierzeniu się Opatrzności w tym, co dotyczy przyszłości, i na odrzuceniu wszelkiej niezdrowej ciekawości w tym względzie. Nieprzewidywanie może stanowić brak odpowiedzialności.

- 2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość [42]. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.

- 2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama