Dajemy bliźnim Pana Boga

Potrzeba głoszenia Dobrej Nowiny jest ciągle żywa i konieczna

„Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”- pisał św. Paweł w Liście do Koryntian (l Kor 9,16). Potrzeba głoszenia Dobrej Nowiny jest ciągle żywa i konieczna. Nie wystarczy mówić ludziom, jak mają żyć. Trzeba im pokazać miłość Boga, a wtedy zmieni się także ich spojrzenie na naukę Jezusa.

Ewangelizować można na wiele sposobów. Do niektórych przemawiają koncerty, pantomimy i przedstawienia, do innych świadectwo życia. Na spotkaniach, podczas których głoszony jest kerygmat, można usłyszeć: „jesteś kochany, nawet jeśli o tym nie wiesz”. Żaden chrześcijanin nie powinien się czuć samotnym, bo jest przy nim Jezus. Rozpoznawanie obecności Boga w naszym życiu to wielka i cenna umiejętność, a doświadczanie Jego dobra i łaskawości jest bliskie szczególnie tym, którzy mają z Nim silną więź. Potrzebę ewangelizacji rozumieją dziś nie tylko duchowni, ale również ludzie świeccy. Także w naszym kraju wzrasta liczba inicjatyw ewangelizacyjnych. Spotkanie z grupą tych, którzy uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam, można porównać do iskry, która zapala ognisko. Jak długo będzie płonął ogień, zależy już tylko od nas…

Sami chcieli

Od trzech lat w naszej diecezji funkcjonuje grupa „Odrobina Nadziei”. Jej pomysłodawcami byli młodzi ludzie, wywodzący się z Ruchu Światło-Życie. Jak podkreśla ks. Michał Chromiński, ich opiekun, młodzież sama wyszła z inicjatywą głoszenia Dobrej Nowiny i sama odnalazła kapłana. Przez pierwszy rok organizowali wiele koncertów i jeździli po parafiach na spotkania ewangelizacyjne. Potem przejęli model formacyjny z Diakonii Ewangelizacyjnej Ruchu Światło-Życie. Rozeznali, że w pierwszej kolejności mają skupiać się na osobistej formacji, a dopiero później zajmować się organizacją akcji. - Jan Paweł II w Liście apostolskim Novo millennio ineunte (nr 40) pisał: „kto prawdziwe spotkał Chrystusa, nie może zatrzymać go dla siebie”. To hasło obejmuje nas wszystkich - podkreśla kapłan.

Obecnie grupa liczy ok. 80 osób. Wśród ewangelizatorów są uczniowie szkół średnich, studenci, osoby pracujące i małżeństwa. Raz w miesiącu przyjeżdżają do Łukowa, by formować swoje wnętrze i odczytywać wolę Pana Boga względem nich samych. Oprócz tego członkowie „Odrobiny Nadziei” spotykają się w regionach, czyli w większych miastach naszej diecezji, a także w Warszawie i Lublinie. Ks. Michał uściśla, że w grupach wprowadzono podział zadań i obowiązków. Działalność nie kręci się ani nie jest uzależniona od osoby kapłana. To nie on mobilizuje grupę. Ewangelizatorzy sami odpowiadają za finanse i organizowanie spotkań.

Dawcy nadziei

Liderem grupy jest Karol Andraszek. Spytany, dlaczego zdecydował się na przynależność do wspólnoty, odpowiada: - Przeszedłem formację w Ruchu Światło-Życie i w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie mogę nie dzielić się moim Bogiem z drugim człowiekiem. Jesteśmy zakochani w Panu Bogu i dostrzegamy, że On czyni nasze życie piękniejszym, dlatego chcemy pokazywać, że Chrystus, który ponad dwa tysiące lat temu chodził po ziemi i czynił cuda, dziś chce dla nas robić to samo. Pan Bóg stanął kiedyś na mojej drodze życia, uzdrowił moje relacje z rodzicami i przyjaciółmi oraz problemy z samoakceptacją. Doświadczyłem Go osobowo i stwierdziłem, że to jest droga, którą chcę iść, pragnę dzielić się Bogiem z innymi.

Karol zaznacza, że mówienie o Panu bywa trudne, gdy ktoś nie żyje w łasce uświęcającej i dawno nie przystępował do sakramentu pokuty. Mój rozmówca tłumaczy, że w takich momentach zaczynają pojawiać się bariery, w sercu rodzi się lek i obawy. Kiedy ewangelizator żyje w dobrej relacji z Bogiem, idzie mu znacznie łatwiej. Nie zastanawia się nad tym, co powiedzą lub pomyślą o nim jego słuchacze.

Pokazują, że Jezus żyje

Przynależność do grupy ewangelizacyjnej nie działa jak magiczna różdżka. - Nie jest tak kolorowo, jakby mogło się wydawać. To, że przeszliśmy formację nie oznacza, że jesteśmy poukładani, my ciągle jesteśmy grzesznymi ludźmi, którzy walczą ze swoimi słabościami. Pochodzimy z rodzin, w których niejednokrotnie można spotkać alkoholizm, czy brak miłości. Kiedy wstępowałem do grupy, myślałem o tym, jak będę głosił chwałę Boga i pomagał ludziom. Teraz okazuje się, że to ja jej potrzebuję. Przez ewangelizację On pomaga mi wychodzić z moich zniewoleń i grzechów. Łaską Pana Boga jest to, że im więcej ewangelizuję, tym bardziej jestem ewangelizowany - opowiada K. Andraszek.

Jak mówi ks. M. Chromiński, jeżdżąc z grupą do różnych środowisk, przekonał się, że Jezus Chrystus ze swoim orędziem jest w stanie dotrzeć do ludzi z każdej grupy wiekowej. Świadectwo młodych podczas koncertów i rekolekcji otwiera oczy wielu ludziom. Kapłan zaznacza, że ich działalność jest zapoczątkowaniem czegoś nowego. Treści, które głoszą, wymagają kontynuacji i systematycznej pracy. Zapał, który się pojawi, należy wykorzystać jak najszybciej, bo w przeciwnym wypadku szybko zniknie, a po rekolekcjach czy koncercie nie pozostanie nawet ślad. Daniel Ange, założyciel Ruchu Młodzi i Światło, zanim pojechał gdziekolwiek z misją ewangelizacyjną, pytał, czy w danym miejscu będzie osoba, która podejmie się kontynuacji jego nauki. Kiedy słyszał „nie”, mówił, że nie przyjedzie.

Ewangelizacja wymaga wiary, odwagi i miłości. Módlmy się za tych, którzy podjęli się jej trudu. Prośmy Boga, by ich słowa stawały się ciałem…

Echo Katolickie 2/2011


Głosimy orędzie Jezusa Chrystusa

Rozmowa z ks. Michałem Chromińskim, opiekunem grupy ewangelizacyjnej „Odrobina Nadziei”

Czym jest nowa ewangelizacja i jakie są jej zasady?

Nowa ewangelizacja, jak naucza Kościół, to dostosowanie programu zawartego w Piśmie św. oraz nauczaniu i tradycji Kościoła do współczesnych czasów. Możemy podzielić ją na trzy etapy. Pierwszy - posiada obecnie wymiar reewangelizacji. Mamy dzisiaj chrześcijan, którzy czasami uczestniczą w życiu sakramentalnym i w niedzielnej Mszy św., ale jest to związane raczej z jakąś formą pobożności i tradycji, a nie z żywą wiarą. Drugi - widzimy w nim potrzebę wychodzenia z Dobrą Nowiną do ludzi, którzy rzeczywiście nie spotkali i doświadczyli Chrystusa. Trzeci etap - to powszechny wymiar ewangelizacji. Orędzie Jezusa Chrystusa, Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie trzeba głosić na wszystkich kontynentach.

Jakimi metodami posługują się ewangelizatorzy?

Opieramy się tylko i wyłącznie na strukturze kerygmatu. Skupiamy się na tym, że Bóg Ojciec ukochał człowieka oraz świat i stworzył go z miłości. Niestety, ludzie poprzez grzech, odwrócili się od Boga i odrzucili Jego miłość. Dopiero przyjście Jezusa Chrystusa oraz Jego śmierć na krzyżu objawiła, że On jest jedynym rozwiązaniem problemu grzechu człowieka. Z tych trzech zadań wypływa też czwarte, czyli świadectwo i wezwanie do głoszenia, że jest dla człowieka wyjście z jego bezsensu i współczesnych niewoli. Z tym też wiąże się wejście w grupę, wspólnotę czy też diakonię.

Hierarchowie coraz częściej mówią o tym, że ewangelizacja jest jedną z pierwszych potrzeb współczesnego Kościoła. Sama katechizacja nie wystarczy?

Katecheta uczący w szkole wpisuje się w program nauczania i bardzo ciężko jest mu ocenić sprawy związane z wiarą i przeżywaniem pewnych treści przez ucznia. Dzisiaj wielu uczniów nie ma możliwości spotkać osobowo Jezusa Chrystusa. Katecheza może więc być punktem zaczepienia i zachętą dla współczesnych młodych ludzi, aby szukali głębiej. W Ewangelii mamy ciekawą sytuację; Jezus bawił się z dziećmi, natomiast dorosłych nauczał. W tej chwili katecheza naucza dzieci i młodzież, a dorośli bawią się w wiarę w Kościele. Na nowo musimy więc wrócić do katechezy i ewangelizacji dorosłych. Takie działanie automatycznie będzie tworzyło w rodzinie dojrzałą postawę chrześcijańską, która wpłynie na to, że młodzi ludzie, widząc w swoich rodzicach autentycznych świadków wiary, zostaną pociągnięci ich przykładem i również zapragną spotkania Jezusa Chrystusa. My katechizujemy dzieci i młodzież, która po 19-20 roku życia bardzo szybko traci kontakt z Chrystusem. Dzieje się tak, ponieważ poprzez czas młodości nie została stworzona pomiędzy Panem Bogiem a nimi prawdziwa więź, która jest w stanie przetrwać różnego rodzaju kryzysy.

Które środowiska najbardziej potrzebują ewangelizacji?

Rodzice i osoby dorosłe. Przyjaźń z Jezusem Chrystusem w młodym wieku oparta jest w bardzo dużej mierze na emocjonalnej relacji i jest formą zachwytu. Oazy, koncerty i spotkania ewangelizacyjne są piękne, lecz akcja bez formacji nie ma głębi. Ścisła formacja opiera się na życiu sakramentalnym, systematycznej spowiedzi, uczestnictwie i zaangażowaniu w życie parafii. Akcyjność jest dobra na chwycenie i zachęcenie, ale jeżeli zabraknie formacji, ludzie zaczną bardzo szybko odchodzić z Kościoła.

Czego więc życzyć młodym ewangelizatorom z grupy „Odrobina Nadziei”?

Nieustannej i żywej więzi z Jezusem Chrystusem, która może być pasją i przygodą ich życia. Podczas spotkań słucham świadectw członków naszej grupy. Opowiadają o ważnych wydarzeniach, które ich dotknęły i o spotkaniach z Jezusem Chrystusem. Jeżeli tylko młody człowiek zechce, będzie na swojej drodze spotykał przedziwne znaki i cuda, które działa w naszym życiu Jezus. Tu liczy się doświadczenie Boga, a potem - dawanie świadectwa. Stanie się tak tylko wtedy, gdy ewangelizator sam będzie umiał stanąć w prawdzie oraz miał żywą więź z Chrystusem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama