Po pierwsze: człowiek

Słowo „miłosierdzie” zawiera w sobie dwa znaczenia wzajemnie się dopełniające...

5 października w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej. 2 października rozpoczyna się 67 Tydzień Miłosierdzia - w tym roku pod hasłem: „Komunia z Bogiem źródłem Miłosierdzia”.

Słowo „miłosierdzie” zawiera w sobie dwa znaczenia wzajemnie się dopełniające: gotowość do obdarowania drugiego człowieka przebaczeniem, inspirowana osobą Chrystusa, jak też postawa życiowa znajdująca swoje ukonkretnienie w relacji do innych, służbie biednym i potrzebującym pomocy. Jest to oczywiste. Problem polega na tym, że żyjemy w świecie, który poprzez swoją specyfikę, objawiającą się np. skomercjalizowaniem także postaw ludzkich, narzuca pewien automatyzm w rozumieniu principiów. Tymczasem przebaczenie nie jest prostym, bezwarunkowym odesłaniem w niepamięć winy. Nie każdy dar stanowi wyraz miłosierdzia i nie każde ludzkie działanie - choć nosi taki szyld - jest dobre. Zagadkowo brzmi?...

Głębsze źródło sprawiedliwości

Jan Paweł II, który w 1980 r. encykliką „Dives in misericordia” przypomniał światu tajemnicę Bożego Miłosierdzia, wiele miejsca poświęcił analizie przypowieści o synu marnotrawnym - dramatowi o utraconej godności. Tylko ona mu pozostała. Jej poczucie sprawiło, że postanawia podjąć trud powrotu, godzi się na przyjęcie upokorzenia i wstydu. Sprawiedliwość podpowiada mu, że nie zasłużył na nic więcej poza tym, by być najemnikiem w domu swojego ojca. Intuicja - że nie zostanie odrzucony, ponieważ ojcowska miłość na to nie pozwoli. Zależności łączącej powyższą relację papież poświęca szczególnie dużo uwagi w encyklice. „Miłość staje się miłosierdziem - precyzuje Jan Paweł II - wówczas, gdy wypada jej przekroczyć ścisłą miarę sprawiedliwości, ścisłą, a czasem nazbyt wąską”. Świadomość tego, co się wydarzyło, pozwala ojcu i powracającemu z tułaczki synowi nawiązać szczególną więź, odnaleźć, a nawet odkryć na nowo, człowieczeństwo. „Tego, co się dokonało pomiędzy nimi w Chrystusowej przypowieści, nie sposób ocenić «od zewnątrz» - dopowiada papież. Nieraz na drodze takiej oceny dostrzegamy w miłosierdziu nade wszystko stosunek nierówności pomiędzy tym, kto je okazuje, a tym, który go doznaje (…) Opiera się on na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jak jest mu właściwa.”

Miłość i sprawiedliwość

Jan Paweł II w dalszej części encykliki mówi o relacji, jaka istnieje pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem, umieszczając ją precyzyjnie w kontekście problemów współczesnego świata. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy tyle mówi się o rozliczaniu przeszłości i przebaczaniu. Nader często popełniamy zasadniczy błąd: nie może być mowy o miłosierdziu, jeżeli nie została wyznana wina. „Miłość miłosierna - pisze papież - nigdy nie pozostaje aktem czy procesem jednostronnym”. Tak czynią sądy. Sama tylko sprawiedliwość nie jest w stanie naprawić zerwanych relacji. Świat przez to nie stanie się „bardziej ludzki”. Potrzebny jest wysiłek człowieka, nawrócenie, dopiero potem możliwe okazuje się pójście dalej. „Sprawiedliwość - przypomina Jan Paweł II - musi w każdym zasięgu międzyludzkich stosunków doznawać «jakby dogłębnej korekty» ze strony miłości. Przebaczenie zatem nie niweczy obiektywnych wymagań sprawiedliwości. Właściwie rozumiana sprawiedliwość stanowi poniekąd cel przebaczenia. W żadnym miejscu orędzia ewangelicznego ani przebaczenie, ani też miłosierdzie jako jego źródło, nie oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy czy zniewagi wyrządzonej. W każdym wypadku naprawienie tego zła, naprawienie zgorszenia, wyrównanie krzywdy, zadośćuczynienie za zniewagę, jest warunkiem przebaczenia. (…) Ten, kto przebacza, i ten, który dostępuje przebaczenia, spotykają się z sobą w jednym zasadniczym punkcie: tym punktem jest godność, czyli istotna wartość człowieka, która nie może być zagubiona, której potwierdzenie czy odnalezienie stanowi też źródło największej radości”.

Życie z otwartymi oczami

Troska o godność człowieka domaga się aktywnej postawy w życiu. Same tylko słowa nie wystarczą. Bardzo precyzyjny opis relacji łączącej deklaracje i czyny znajdujemy np. w Liście św. Jakuba. Mówił o nich także Jezus podczas objawień, jakich doświadczała św. s. Faustyna. „Córko moja (…) żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości względem Mnie. Miłosierdzie masz okazywać wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ni wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy - czyn, drugi - słowo, trzeci - modlitwa (…) nawet wiara najsilniejsza nic nie pomoże bez uczynków” (Dz. pkt 742).

Chrześcijaństwo pozbawione odniesienia do bliźnich traci rację bytu. Staje się pustą ideologią. Hasło tegorocznego Tygodnia Miłosierdzia przypomina, co jest źródłem aktywności człowieka wierzącego. Ukazuje zależność pomiędzy komunią z Bogiem a ludzką motywacją przyświecającą zaangażowaniu w czynienie dzieła miłosierdzia, a zarazem wyraźnie oddziela je od aktywizmu, który jest pozbawiony ducha. Nie chodzi o akcyjność - o to, że co jakiś czas podrywamy się, aby pokazać sobie i innym, że zależy nam na losie bliźnich. Chodzi o życie z otwartymi oczami. O wyobraźnię miłosierdzia.

We wszystkie dni roku.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama