Przybliżył Kościół

Echo katolickie 41(692) 9-15 października 2008


Przybliżył Kościół

Z ks. dr hab. Jarosławem Popławskim, profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, kierownikiem Katedry Historii Duchowości, rozmawia Kinga Ochnio.

akie, według Księdza, były najważniejsze punkty nauczania Jana Pawła II?

Jeżeli chodzi o Polskę, to z całą pewnością bardzo ważnym były słowa wypowiedziane na obecnym placu Piłsudskiego: „niech zstąpi Duch Święty i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. Z perspektywy czasu wiemy, jak bardzo Polacy i Polska potrzebowali umocnienia i nadziei, że nieludzki system zostanie pokonany siłą wiary ludzi, którzy zjednoczeni jej mocą doświadczą autentycznej i pełnej wolności.

Ważne było również przypomnienie o obowiązkach, jakie są konsekwencją przynależności do Kościoła, a więc formacja sumienia, wierność prawdzie, potrzeba stałego rozwoju duchowego oraz szacunek wobec życia.

W znaczeniu globalnym, można powiedzieć, iż Jan Paweł II dał się poznać jako pierwszy spośród Pasterzy Kościoła, dla którego każdy człowiek, i to niezależnie, kim jest, gdzie żyje i czym się zajmuje, jest wartością nadrzędną, gdyż został powołany do życia przez Stwórcę, i dlatego Ojciec Święty z taką konsekwencją i determinacją upominał się o należne mu prawa.

Czy słuchaliśmy Jana Pawła II jedynie w kontekście politycznym, z tego względu, że był postrzegany jako papież Solidarności?

Z pewnością byli tacy, którzy postrzegali Jana Pawła II jako „papieża Solidarności”. Przecież miał On doskonałe rozeznanie o tym, co dzieje się w Jego ojczyźnie. Dla Polaków, zwłaszcza w pierwszym okresie walki o wolność, Papież był być może uosobieniem kogoś, kto mocą swojej wiary jest w stanie zapewnić nam wolność. Dla wielu był tym, kogo trzeba słuchać, bo On, mimo iż „przeniósł” się do Watykanu, w głębi serca pozostał z Ojczyzną i tymi, którzy tam zamieszkują.

Nie można jednak uogólniać wsłuchiwania się w to, czego nauczał Papież w sensie „kontekstu politycznego”. Ojciec Święty przypominał niezmienną prawdę, którą Kościół otrzymał od Chrystusa - prawdę o kochającym Bogu, tym, który przebacza i wzywa człowieka poprzez wewnętrzną przemianę do wspólnoty miłości. Papież nauczał niczym „nowy Chrystus” - w porę i nie w porę. Nie zawsze i nie każdy chciał tej mowy słuchać.

Czy wybór Polaka na papieża spowodował, że inaczej zaczęliśmy postrzegać Kościół?

Wielu na pewno. Już samo to, że papież „wyszedł” do ludzi, łamiąc w tym względzie ustalone przez wieki zasady, sprawiło, iż poprzez Jego osobę także Kościół stał się bliższy. Dużo w tym względzie zmieniły pielgrzymki do Rzymu, „serca Kościoła”. Ten bezpośredni kontakt z „Kościołem żywym”, a więc tymi, którzy z różnych zakątków globu przybywali, aby gromadzić się Przy Papieżu i modlić z widzialną głową Kościoła, był czymś fantastycznym. Tego rodzaju doświadczenia pomagały łamać istniejące stereotypy o Kościele. W jakimś sensie wielu zaczęło sobie uświadamiać, że Kościół to nie tylko hierarchia, ale stanowią go wszyscy ochrzczeni.

Uogólnieniem byłoby jednak stwierdzenie, że wszyscy zmienili swoje patrzenie na Kościół. Gdyby tak było, statystki dotyczące korzystających z posługi Kościoła wyglądałyby nieco inaczej. Warto jednak powiedzieć i o tym, że wielu naszych rodaków zmieniło swoje patrzenie na Kościół. Dotyczy to zwłaszcza osób, które z różnych powodów stały gdzieś na uboczu, osób niezaangażowanych religijnie, przeżywających lęk przed systemem politycznym. Dla wielu tego rodzaju osób Papież, a z Nim i Kościół, jawił się jako „siła” i „miejsce”, które daje poczucie wolności, zwłaszcza tej wewnętrznej.

Czy Pokolenie JP2, które narodziło się po śmierci Papieża, to jedynie konstrukt medialny, czy rzeczywistość? Czy, zanim wypełni ono seminaria i wkroczy w życie społeczno-polityczne, trzeba będzie czekać kilka lat?

Nie można powiedzieć, że Pokolenie JP2 to tylko „konstrukt medialny”. Oczywiście media starają się wykorzystać to, co zaistniało po śmierci Jana Pawła II, która z całą pewnością była wielkim wydarzeniem, także medialnym. Osobiście w tym czasie spędziłem wiele godzin przed ekranem telewizora, by śledzić i przeżywać to, co działo się w związku z „odejściem do Domu Ojca” Sługi Bożego. Nie ma wątpliwości, iż media odegrały w tym względzie ważną rolę. Jednak Pokolenie JP2 jest faktem. Widzimy pozytywne owoce różnych działań podejmowanych przez tych, którzy się z nim identyfikują. Naiwnym byłoby oczekiwanie, że wszyscy, których skupia idea realizacji testamentu oraz „wytycznych” Jana Pawła II, zasilą seminaria duchowne i wspólnoty życia konsekrowanego. Ważniejsze jest, by ci ludzie mieli świadomość, iż od jakości ich osobistego życia zależy przyszłość Kościoła i ojczyzny. Należy ufać, że wielu z tych, którzy tworzą czy identyfikują się z Pokoleniem JP2, poprzez odpowiednią formację (duchową, jak i intelektualną) twórczo włączą się w zapoczątkowaną przed laty przemianę oblicza tej, ojczystej ziemi.

Dlaczego nauczanie Papieża znamy bardzo fragmentarycznie, najczęściej jedynie z wybranych cytatów, przypominanych w kółko przez media?

Brak jest systematyczności w sięganiu po papieskie teksty, by je czytać i pochylać się w zadumie nad ich treścią. Tak było jeszcze za życia Jana Pawła II. Wydaje się, że wiele Jego tekstów - encyklik, adhortacji czy listów apostolskich - sygnalizowano w mediach i na tym kończyła się nasza o nich wiedza. Czasem przypomniano taki czy inny fragment papieskiego przemówienia lub katechezy. To jednak nie dawało sposobności, by nauczanie Ojca Świetego poznać i zrozumieć. Należy ufać, że ich niemal powszechna dostępność z czasem przynajmniej trochę zmieni tę smutną rzeczywistość. Trzeba ożywić to zainteresowanie pozostawionym dziedzictwem Jana Pawła II, zwłaszcza grupy i wspólnoty działające w Kościele, sięgać po to nauczanie w ramach katechezy - tej szkolnej, ale i tej dla dorosłych. Dostępne są liczne komentarze dzieł papieskich, nie wspominając opracowań naukowych. Trzeba tylko chcieć, by zmienić to „smutne” nastawienie nas, Polaków, do papieskiego nauczania.

Dlaczego relacje z pielgrzymek Papieża pokazywane są najczęściej jak kronika towarzyska, czyli kiedy uśmiechnął się lub podniósł rękę, a pomijany jest szerszy kontekst?

Być może powodem takiego „pokazywania” Go jest fakt, że łatwiej jest się wzruszyć widząc Papieża, który przytula dziecko, pochyla się w geście solidarności nad chorym i cierpiącym czy idzie, trzymając za rękę młodzież, niż autentycznie wsłuchać się w treść tego, czego naucza. Konsekwencją refleksji nad wypowiadaną przez Niego prawdą winien być konkret, zmiana postawy człowieka, tego, który często ulega pokusie, by w swej postawie - jak mawiał Papież - bardziej „mieć” niż „być”.

Wielu pamięta, jak zwłaszcza podczas pierwszej pielgrzymki nie pokazywano zgromadzonych tłumów wiernych, a np. tory kolejowe, jak miało to miejsce w Oświęcimiu. Ten stan rzeczy uległ diametralnej zmianie po roku 1989. W postawionym problemie dotykamy także istoty samych mediów, które poprzez fakt swej „laickości” mniej wyczulone są na kontekst treściowy, a chętniej sięgają po „newsy”, które najczęściej niosą „jakąś” sensację albo potrafią zaskoczyć. Na szczęście dziś, dzięki dobrodziejstwu mediów katolickich, transmisje z udziałem papieża (choćby ostatnia z Francji) są źródłem głębokich duchowych przeżyć.

Chcemy, aby Jan Paweł II został ogłoszony świętym, podczas gdy 1/3 papieży już wyniesiono na ołtarze. Dlaczego nimi się nie interesujemy, nic o nich nie wiemy?

Ogólnie można powiedzieć, iż bardzo słabo orientujemy się w historii Kościoła. Jeżeli znamy imiona tych świętych papieży, którzy kierowali Kościołem w minionych wiekach, to najczęściej tych, którym dedykowane są świątynie, gdzie uczęszczamy. Faktycznie, nasze zainteresowanie, nawet poprzednikami Jana Pawła II, jest bardzo często znikome. Jednak nie może zaskakiwać, iż dla nas Papież Polak jest „kimś” bliskim. Przecież Polska była Jego ziemską ojczyzną, kochał polską kulturę i tradycję, nigdy nie zapomniał, skąd się wywodzi. Dla Polaków, także i tych stojących nieco „na uboczu” życia Kościoła, był „kimś” wyjątkowym. A przy tym to On poprzez liczne beatyfikacje i kanonizacje (także i naszych rodaków) pokazał, że świętość nie jest wartością „zarezerwowaną”. Sam dał przykład, że człowiek staje się świętym poprzez dobre, szlachetne, i pełne poświęcenia dla innych życie. Stąd to wołanie „Santo subito” w dniu pogrzebu i nasze oczekiwania na uroczysty akt wyniesienia Papieża na ołtarze.

Jak Jana Pawła II przyjmie pokolenie po nas, dla których będzie On jedynie postacią historyczną?

To nieco prorocze pytanie. Dużo zależeć będzie od tego, w jaki sposób przekażemy dziedzictwo Papieża Polaka, a więc to wszystko, o czym nauczał i czego dokonał, przyszłym pokoleniom. Także i dzisiaj są osoby, które chętnie starają się poznać „ludzi historii”, ich dokonania, motywy działania i bohaterstwo. Ufam, że podobnie będzie, gdy chodzi o Jana Pawła II. Ważne, byśmy tę „historię” sami starali się jak najlepiej utrwalić.

Dziękuję za rozmowę.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama