Bóg dał nam znak

14 września 2010, do diecezji siedleckiej przybędą krzyż i relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki


Bóg dał nam znak

W Święto Podwyższenia Krzyża, 14 września, do diecezji siedleckiej przybędą krzyż i relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki. O przebiegu uroczystości, roli, jaką w naszych czasach może odegrać świadectwo życia kapłana-męczennika, konieczności powracania do założeń katolickiej nauki społecznej z ks. Wojciechem Hackiewiczem, asystentem KSM i Akcji Katolickiej, koordynatorem peregrynacji, rozmawia ks. Paweł Siedlanowski.

Skąd pomysł peregrynacji?

- Idea peregrynacji relikwii bł. ks. Jerzego Popiełuszki zrodziła się w Akcji Katolickiej. Głównym motywem jest wdzięczność za beatyfikację, która była niewątpliwie wielkim wydarzeniem narodowym, ale przeszła bez większego echa. Kościół ogłosił go błogosławionym, czyli w świadectwie jego życia i śmierci dostrzegł niezwykłą więź, jaka połączyła go z Jezusem Chrystusem, który także oddał życie za braci. Nie możemy pozwolić, by tak ważne wydarzenia okrył kurz niepamięci.

Kościół stawia go nam jako wzór do naśladowania...

- Chcemy nie tylko dziękować za wyniesienie na ołtarze naszego rodaka, modlić się za jego wstawiennictwem, ale też - poprzez konkretne znaki - jego słowa i działanie zaadoptować do naszego życia. Stąd np. pomysł, aby dziękczynieniu towarzyszyła zbiórka krwi. We wszystkich miastach, które odwiedzą relikwie, będą wyznaczone punkty, gdzie można będzie ją oddać. Bliższe informacje pojawią się w lokalnych ogłoszeniach. W Siedlcach specjalny ambulans będzie czekał na chętnych w dniu uroczystości, czyli we wtorek, 14 września, przy katedrze, od 11.00 do 16.00. Gest należy oczywiście rozpatrywać w kategorii znaku. Nie jest to jakiś substytut aktu wiary, ale może doń podprowadzić, pomóc lepiej zrozumieć jej istotę.

Jakie znaki będą towarzyszyć peregrynacji?

- Będą to krzyż i relikwie. Krzyż jest symboliczny, ponieważ w części został wykonany z katafalku, na którym spoczywała trumna z ciałem ks. Jerzego. Pomysł, aby wykorzystać deski z katafalku, zrodził się zaraz po pogrzebie kapłana. Krzyże, które w ten sposób zrobiono, powędrowały w różne miejsca Polski i świata. Krzyż i relikwie po peregrynacji zostaną w wyznaczonym miejscu złożone w siedleckiej katedrze. Gdyby w diecezji powstała parafia pw. bł. ks. Jerzego Popiełuszki - a są takie plany - zostaną do niej przeniesione. Będzie też możliwość, po uprzedniej konsultacji, późniejszego wypożyczenia znaków przez parafie, jeśli wierni chcieliby np. przeżyć w ich obecności rekolekcje, misje itp.

Jakie miasta odwiedzą krzyż i relikwiarz?

Zaczynamy od Siedlec, 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Jest to moment podwójnie symboliczny, ponieważ tego dnia urodził się ks. Jerzy. Pan Bóg niejako dał mu takie proroctwo na życie. 15 września znaki pojadą do Białej Podlaskiej, do parafii Narodzenia NMP. Stamtąd 16 września powędrują do Międzyrzeca Podlaskiego do par. św. Józefa, następnie 17 września do parafii Przemieniania Pańskiego w Łukowie, 18 września do Garwolina, gdzie zostaną na całą niedzielę 19 września. W poniedziałek krzyż i relikwiarz powrócą do siedleckiej katedry, gdzie uroczyście zostaną zainstalowane.

Jak będą wyglądały uroczystości?

Poszczególne parafie oczywiście mają możliwość projektowania przebiegu uroczystości według własnego rozeznania. Proponujemy, aby rozpoczynało je nabożeństwo drogi krzyżowej, zaś kończyły - adoracja krzyża i relikwii w kościele. Przygotowujemy teksty, które będą mogły być wykorzystane w poszczególnych wspólnotach. W wielu parafiach trwa już nowenna, opracowana przez o. Gabriela Bartoszewskiego OFMCap (tekst dostępny na http://www.archidiecezja.warszawa.pl ). Ze strony www.dasiedlce.pl można pobrać tekst drogi krzyżowej, przygotowany w oparciu o homilie wygłoszone przez bł. ks. Jerzego podczas Mszy za Ojczyznę. W poszczególnych miastach, gdzie będą gościły relikwie, są już podane szczegółowe plany uroczystości. Do każdej parafii dotarły plakaty. Zapraszam do zapoznania się z nimi - zapewne są wywieszone w gablotach z informacjami parafialnymi.

W peregrynację bardzo mocno zaangażowała się „Solidarność”...

- Tak, środowiska solidarnościowe podjęły starania, aby bł. ks. Jerzy Popiełuszko stał się ich patronem. Odpowiedni dokument z prośbą został wysłany do Benedykta XVI.

Co zrobić, aby uroczystość nie miała charakteru tylko manifestacji, a jej owoce duchowe były jak najgłębsze? Przecież mamy przed oczami smutny widok z warszawskiego Krakowskiego Przedmieścia: obrazy szarpaniny z udziałem krzyża, profanacji ze strony pijanej młodzieży, upolitycznienia znaku, który przecież ma być ponad podziałami...

- Ma to być przede wszystkim wydarzenie duchowe, modlitewne. W centrum stanie krzyż jako, z jednej strony świadectwo życia męczennika za wiarę, z drugiej - główny symbol życia każdego wierzącego. Mamy zgromadzić się pod krzyżem, by po raz kolejny uświadomić sobie, że tu centralizuje się cel naszych działań, w nim możemy najpełniej odnaleźć swoją tożsamość. Jego logika jest osią, wokół której ma się obracać całe chrześcijańskie życie.

Adoracja krzyża powinna być tak skonstruowana, by było w niej jak najmniej „fajerwerków”, skupianiu się na zewnętrznych aspektach wydarzenia, a jak najwięcej czasu na ciszę, refleksję, medytację. Myślę, że potrzebna jest też ekspiacja za wszelkie zniewagi, jakich doznaje święty znak krzyża. Myślę tu nie tylko o wspomnianych wcześniej wydarzeniach, ale o całym szeregu sytuacji, gdzie krzyż, zamiast być dla nas znakiem zbawienia, jest jedynie wydmuszką, atrapą, która nic nie znaczy.

Wielu ludzi boryka się ze swoim krzyżem. To dobry moment, by u bł. ks. Jerzego szukali światła, pomocy?

- Niewątpliwie będzie to też okazja do modlitwy wstawienniczej. Nie ma lepszego orędownika - był to przecież człowiek, który żył w naszych czasach, wiele osób spotykało go, niektórzy księża z naszej diecezji służyli z nim w wojsku, studenci z tamtych lat mają jego podpisy w indeksach. Duża grupa ludzi jeździła do Warszawy na msze za ojczyznę. Pamiętamy telewizyjne komunikaty, relacje z poszukiwań, potem pogrzeb, proces. Żyliśmy tym.

Czy treści, wypowiedziane np. w homiliach podczas mszy odprawianych w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, nie zdezaktualizowały się?

- Ks. Jerzy, gdyby żył, dalej mógłby pełnić swoją misję - w takim właśnie wymiarze. Wystarczy wczytać się w treść jego nauczania. W jaki sposób by go dziś słuchano? Trudno powiedzieć. Może by go zakwalifikowano do oszołomów i „moherów”...

Wspomniał Ksiądz, że głównym organizatorem uroczystości jest Akcja Katolicka. Czy jest pomysł, by świadectwo życia bł. ks. Jerzego nie funkcjonowało w nas na zasadzie akcyjności, lecz by była to ciągła, pogłębiona refleksja?

- Nie jestem kompetentny, by decydować o takich sprawach, ale może dobrze byłoby właśnie w dzień 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża, wracać do tego świadectwa? Warto również kontynuować akcję zbiórki krwi.

Niezmiernie cenne byłoby częstsze sięganie do katolickiej nauki społecznej właśnie w oparciu o teksty ks. Jerzego. Znamy ją w bardzo nikłym stopniu...

- Oczywiście. Szczególnie w małych ośrodkach jawnie łamane są zasady sprawiedliwości społecznej, wielu ludzi żyje na granicy ubóstwa. Niedługo wybory samorządowe. Większość kandydatów na wójtów, radnych to przecież katolicy. Może warto byłoby pokierować debatę przedwyborczą w stronę tych zasad - zapytać, jak w oparciu o zasady KNS widzą oni drogi wyjścia z impasu, jakie mają pomysły, czy dostrzegają niesprawiedliwość, biedę, wyzysk.

Czasem odnosi się wrażenie, że niektórzy za główny cel swoich dążeń stawiają skuteczną realizację programów unijnych...

- Są one ważne, bo potrzebny jest nam skok cywilizacyjny. Doganiamy Europę. Ale nie wolno zapominać, że jest jeszcze człowiek. Urzędy i magistraty mają służyć człowiekowi, dostrzegać jego potrzeby, a są to problemy - o ile tak można powiedzieć - spod znaku bł. ks. Jerzego. Dlatego jego posłannictwo jest tak bardzo aktualnie i dziś. Tu niewiele się zmieniło. Mamy potężnego orędownika w niebie. Marnotrawstwem byłoby tego nie wykorzystać.

Jak postrzega Ksiądz rolę Akcji Katolickiej w tym dziele?

- Uwrażliwiamy się wzajemnie na wymienione wyżej problemy. W działaniu AK nie chodzi tylko o akademię, własną formację. Jej członkowie są aktywni w swoich lokalnych środowiskach, upominają się o przestrzeganie prawa, piszą monity do Sejmu. Mało kto wie, ale wiele oddziałów Akcji w naszej diecezji stale opiekuje się biednymi rodzinami. Często osoby z KSM, AK startują w wyborach samorządowych, parlamentarnych. Przenoszą w ten sposób idee, które ich formowały, do szerszych kręgów życia publicznego.

Dziękuję za rozmowę.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama