Radość jest w nas, a nie w procentach

Kiedy młoda para decyduje się na zorganizowanie bezalkoholowego wesela musi stoczyć musi stoczyć ciężką batalię


Agnieszka Wawryniuk

Radość jest w nas, a nie w procentach

Kiedy młoda para decyduje się na wesele bez alkoholu, niejednokrotnie musi stoczyć ciężką batalię. Po drugiej stronie ma rodziców, którzy będą powtarzać „a co ludzie powiedzą?”, znajomych, którzy posądzą o skąpstwo, i obrażonych krewnych. Bywa, że dla świętego spokoju rezygnują ze swojego pomysłu.

Bezalkoholowe wesele jest trudniejsze do zorganizowania niż to tradycyjne. Trzeba przekonać bliskich i odpowiednio przygotować całe przyjęcie. Wszak nie będzie tu butelek z trunkami, które pomogą w przełamaniu różnych barier, w nawiązywaniu kontaktów i wynajdowaniu tematów do rozmów. Powszechnie mówi się, że Polak wyjdzie na parkiet dopiero wtedy, gdy wychyli kilka głębszych. Potem nawet największe winy i wygłupy będzie można usprawiedliwić zamroczeniem. A co się stanie, jeśli trunków w ogóle nie będzie? Co lub kto rozkręci zabawę? Będzie zapewne nudno i wszyscy albo pożegnają się jeszcze przed północą, albo zaczną wychodzić „na powietrze”. Okazuje się, że może być inaczej...

W zamian...

Wielu ludzi słysząc, że wesele będzie bez procentów, zaczyna w duchu bądź na głos narzekać, jaka to para jest skąpa i jak bardzo żałuje na wszystko pieniędzy. Na weselach bez alkoholu zazwyczaj jest wodzirej, jego obecność jest wręcz nieodzowna. Dobry wodzirej - a zawód ten powoli wraca do łask - potrafi rozbawić wszystkich, sprawi, że od stołów odejdą nie tylko ludzie młodzi, ale także ci troszkę starsi. Poprowadzi wspólne tańce, konkursy i zabawy, które nikogo nie krępują i nie wprawiają w zażenowanie. Liczy się też jego dobra współpraca z zespołem. Wodzirej nie może pozwoli gościom na myślenie o tym, że na stołach nie ma alkoholu, jego działania mają sprawić, że zapomną o tym fakcie. Pary, które organizują przyjęcia bez procentów, starają się zapewnić swoim bliskim moc atrakcji, brak alkoholu rekompensują np. bardziej wyszukanymi daniami, lepszym zespołem i lokalem. Na takich przyjęciach nie ma popularnego „gorzko, gorzko” czy „idziemy na jednego!”. Nikt tu nie wznosi żadnych toastów (nawet soczkiem). Z takich imprez eliminuje się nie tylko alkohol, ale także wszelkie zachowania i zwyczaje z nim związane.

Z biskupim błogosławieństwem

Na bezalkoholowe wesele decydują się ludzie zarówno ze wsi, jak i z miast, nie ma znaczenia status, ani wykształcenie. - Takie przyjęcia organizują ci, którzy są abstynentami, bo należą do katolickich ruchów (np. Ruch Światło-Życie) bądź złożyli pewne zobowiązania (np. w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka). Przyjęcie weselne bez trunków przygotowują też pary, które mają w rodzinie osoby uzależnione. Jeśli państwo młodzi planują takie wesele, mogą zwrócić się do biskupa z prośbą o błogosławieństwo. Gościna bez alkoholu to pójście pod prąd, ponieważ można się spotkać ze zdziwieniem i różnymi reakcjami z zewnątrz. Gdyby na takie wesele decydowało się więcej młodych i częściej o takich imprezach mówiono, decyzja byłaby łatwiejsza - mówi ks. Andrzej Kieliszek, diecezjalny duszpasterz osób uzależnionych.

- Nasze wesele odbyło się bez alkoholu, oboje z małżonką byliśmy związani w Ruchem Światło-Życie i KWC, dlatego od początku wszystko pod tym względem było dla nas jasne. Napotkaliśmy oczywiście na przeszkody, ale jeśli się chce, można je pokonać. To decyzja narzeczonych, jeśli będą naprawdę tego pragnęli, na pewno uda się im przekonać rodziców i bliskich - tłumaczy Piotr Mazur.

Same plusy

Przyjęcie bez trunków ma wiele zalet. Warto jednak, by młodzi podczas zapraszania gości informowali ich o tym fakcie. Jeśli ktoś przychodzi tylko ze względu na alkohol, na pewno nie pojawi się na tym weselu. Niektórzy twierdzą, że organizowanie imprezy bez wódki jest obrażaniem gości. Józef Gacek, prezes Stowarzyszenia Wesele Wesel tłumaczy jednak, że wesele jest przygotowane przede wszystkim dla pary młodej. To ona ma największe prawo wyboru, jak przeżyć ten dzień. Goście przychodzą cieszyć się wraz z młodymi i powinni uszanować ich wolę, bo przychodzą dla nich. Wesele organizuje się z powodu zawarcia sakramentu małżeństwa i właśnie ten fakt jest świętowany. Jeśli komuś nie odpowiada taka sytuacja, może po prostu nie przyjść.

Impreza na pewno długo zostanie w pamięci zaproszonych gości i samej pary młodych.

Na takim przyjęciu nikomu nie urwie się film, nikt nie zrobi z siebie pośmiewiska, w końcu będzie można tańczyć z partnerem, który kontroluje swoje kroki... Nie twierdzę, że wszyscy goście upijają się na umór, ale by zepsuć zabawę całej grupy, wystarczy tylko jedna osoba.

Nie piją z miłości

- W tym roku biskupi pisali, że abstynencja jest darem miłości. Jako stowarzyszenie chcemy pokazać społeczeństwu tę alternatywę. Alkohol nie jest nam potrzeby do tego, by dobrze się bawić. Walczmy z terrorem picia, dajmy ludziom wybór, nie przymuszajmy do alkoholu. Oboje z małżonką należymy do KWC, gdzie przyrzeka się Bogu całkowitą abstynencję. Członkowie krucjaty nie piją, nie kupują i nie częstują napojami wyskokowymi. Nasza decyzja co do organizowania bezalkoholowego wesela była realizacją przyrzeczenia. Pamiętam z dzieciństwa dwie sytuacje z mojego rodzinnego domu. Zamroczony sąsiad chciał rzucić w swojego towarzysza ciężką bańką na mleko; tylko dzięki refleksowi mamy udało się uniknąć tragedii. Innym razem pijany mężczyzna groził wszystkim nożem. Te wspomnienia są we mnie do dziś. Braliśmy ślub w 1981 r. Wtedy najłatwiej można było dostać własnie alkohol. My zrezygnowaliśmy z podawania trunków. Na stołach były za to bardzo trudne do zdobycia słodycze, napoje, soki i owoce cytrusowe - wspomina J. Gacek.

Niektórzy uważają, że wesela bez alkoholu to zamach na tradycję, mój rozmówca twierdzi jednak, że jeśli prowadzi ona w złym kierunku, warto z niej zrezygnować. Członkowie stowarzyszenia to w większości abstynenci. - Kiedy postanowiliśmy żyć bez alkoholu, grono naszych przyjaciół uległo zmianie. Nie wszystkim odpowiadało nasze towarzystwo, bo odbieraliśmy komfort picia - mówi pan Józef.

Pomysł ks. W. Zązla jest ciągle aktualny i realizowany, zaś stowarzyszenie świadczy o tym, że wesele bez alkoholu jest czymś normalnym, wykonalnym i potrzebnym. Nie krytykujmy tych, którzy organizują imprezy bez trunków. Podziwiajmy ich raczej za odwagę i poziom moralny.

Wesele według księdza - górala

Bezalkoholowe wesela organizuje się w Polsce prawie od 25 lat. Szkoda tylko, że ten pomysł ma więcej przeciwników niż zwolenników.

W Polsce pokutuje przekonanie, że wesele ani żadna inna impreza nie może obyć się bez alkoholu. Wszak opijać można wszystko, każda okazja jest dobra, aby sięgnąć po trunek. Procentowe napoje królują nie tylko na weselach, przyjęciach imieninowych i sylwestrowych, ale niestety pojawiają się także przy okazji uroczystości religijnych.

Pomysł organizowania wesel bezalkoholowych narodził się w górach, w parafii Kamesznica. W 1986 r. tamtejszy proboszcz, ks. Władysław Zązel, z ambony wygłosił nową „ustawę”. Kapłan nakazał, aby na chrzcinach, weselach i pogrzebach nie podawano żadnego alkoholu. Każdy, kto deklarował, że swoje ślubne przyjęcie zorganizuje bez wódki, wpłacał kaucję. Jeśli słowa dotrzymywał, proboszcz zwracał kaucję podwójnie, jeśli złamano postanowienie, pieniądze szły na kościół.

Do tej pory w Kamesznicy bezalkoholowe wesele urządziło ponad 100 par. Ks. W. Zązel założył Księgę Wesel Bezalkoholowych, w której zgromadzono już ponad 300 wpisów. Widnieją w niej również nazwiska braci Golców, którzy także mieli wesela bez alkoholu.

Na pierwszej stronie można zobaczyć własnoręczny wpis papieża Jana Pawła II. „Nie wolno tych inicjatyw ośmieszać i pomniejszać! Nie wolno! Zbyt wielka jest stawka, o którą chodzi. I trzeba tutaj iść pod prąd. Pod prąd społecznego nawyku i płytkiej opinii” - napisał Ojciec Święty.

AWAW

Gwarantowana zabawa do rana

Małżeństwa, które zorganizowały bezalkoholowe wesele, spotykają się i propagują trzeźwy styl życia w swoim środowisku.

Inicjatywa ks. Zązla nie ograniczyła się tylko do weselnych przyjęć. W 1995 r. kapłan wraz z Elżbietą i Lechem Polakiewiczami zorganizowali w Kamesznicy ogólnopolskie spotkanie małżeństw, które miały wesela bez napojów wyskokowych. Katarzyna Kowalewska, uczestniczka zachwycona atmosferą zlotu, nazwała go Weselem Wesel - wszak była to impreza podsumowująca wiele prawdziwych wesel. Nazwa przyjęła się natychmiast. Kolejne spotkania odbywały się m.in. w Częstochowie, Krakowie, Białymstoku i Warszawie.

Powstał także Ruch i Stowarzyszenie „Wesele Wesel”, które promują ideę wesel bezalkoholowych i trzeźwość. Tegoroczne, XVI Ogólnopolskie Wesele Wesel, zakończyło się kilkanaście dni temu

- W przedsięwzięciu wzięły udział całe rodziny. Do Miejsca Piastowego przyjechało ponad 350 osób z całej Polski. Spotkanie, realizowane jako program profilaktyczny, połączone jest z różnymi konferencjami, wycieczkami i warsztatami oraz balem weselnym. W tym roku mogliśmy m.in. wysłuchać prelekcji ks. W. Zązla, o. Leona Knabita i dr. inż. Zięby oraz homilii abp. Michalika, bp. Stefanka i bp. Zawitkowskiego. Wzięliśmy także udział w koncercie Magdy Anioł. Każdego dnia uczestniczyliśmy w Eucharystii i wspólnych modlitwach. W sobotę podczas uroczystej Mszy św. odnowiliśmy przyrzeczenia małżeńskie i przez akt złożenia róż pod figurą Matki Bożej zawierzaliśmy się Jej opiece. Potem był wspaniały bezalkoholowy bal, który trwał do 4.00 rano - opowiada Piotr Mazur, który wraz z małżonką był koordynatorem całego spotkania.

Wesele Wesel to czas modlitwy, formacji, dzielenia się doświadczeniami, ale także zabawy i radosnego bycia we wspólnocie. - Poprzez naszą działalność przełamujemy stereotyp, mówiący o tym, że bez alkoholu nie ma zabawy. Wystarczy tylko umiejętnie poprowadzić całe przyjęcie i szybko okaże się, że nie jest on do niczego potrzebny, ani konieczny - tłumaczy P. Mazur.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama