Tu bije serce narodu

O fenomenie Jasnej Góry i ciągłych powrotach do domu Matki - w rozmowie z definitorem generalnym Zakonu Paulinów

Proszę Ojca, sanktuariów maryjnych jest wiele. Dlaczego Jasna Góra jest miejscem tak szczególnym? Na czym polega jej wyjątkowość?

Niektórzy mówią, że mamy w Polsce 700 sanktuariów maryjnych, inni twierdzą, iż jest ich 500. Jednak rzeczywiście to Jasna Góra zajmuje szczególne miejsce w sercu polskiego katolika. Dlaczego? Powtarzając za Ojcem Świętym Janem Pawłem II, to właśnie tutaj Matka Boża staje się w sposób doświadczalny obecna w tajemnicy Chrystusa, Kościoła i narodu. Te trzy wymiary są w tym miejscu szczególnie aktualne. Dzieje się tak dzięki Cudownemu Obrazowi Matki Bożej Jasnogórskiej, ale także przesłaniu, które ten wizerunek niesie.

Matka, Opiekunka, Pośredniczka Miłosierdzia - to tylko niektóre określenia Matki Bożej. Dla nas, Polaków, szczególnie ważny jest tytuł Królowa Polski. Na czym powinien polegać prawdziwy kult Maryi?

Najkrócej mówiąc, powinniśmy Ją naśladować w wierze, nadziei i miłości, czyli trzech cnotach podstawowych. To najważniejsze. Niestety, dość często ten maryjny kult zniekształcamy, nadużywamy tę Jej matczyność, stale zgłaszając Matce Bożej swoje zapotrzebowania, prośby, błagania itd., które czasami nas zdominowują. A królewskość? Odpowiadając w wielkim skrócie, to nasze życie powinno być królewskie. Być królem samego siebie, to być wolnym od zła, od grzechu. To jest największa królewskość Maryi. Dlatego Ona stara się wspomagać nas w jej zdobyciu, prowadzi nas i chce nas wychowywać.

 źródło: echokatolickie.pl

O poprawnym rozumieniu kultu Maryi możemy też przeczytać w nieco zapomnianej dzisiaj adhortacji „Marialis cultus” papieża Pawła VI.

W religijności katolickiej można odnaleźć liczne przeakcentowania kultu Maryi. Często jawi się Ona bliższa człowiekowi, bardziej kochająca niż Odkupiciel. Jest też druga tendencja, polegająca na braku zrozumienia roli, jaką odgrywa Maryja w naszej religijności, skoro Jej syn jest „jedynym pośrednikiem” między Bogiem a ludźmi. Wspomniana adhortacja Pawła VI porządkuje wątpliwości dotyczące kultu Maryi. Znaczną część tego dokumentu stanowią zasady, jakimi powinien kierować się chrześcijanin oddający cześć Matce Boskiej. Ojciec Święty w swojej adhortacji zwraca uwagę na następujące wymiary nauki o Maryi: chrystologiczny, eklezjalny, biblijny, liturgiczny, antropologiczny itd. One się dopełniają. Jednak przede wszystkim Paweł VI zwraca uwagę, że powinniśmy naśladować Maryję w codziennym życiu, a nie tylko żebrać o łaski za Jej wstawiennictwem. Powinniśmy zawierzyć Matce Bożej, przyjąć Ją do swojego życia, by uczestniczyć w Jej dziele zbawienia świata. Jeśli kogoś nie stać na takie zaangażowanie, to jego maryjność wymaga pewnej korekty.

Kiedy jest się na Jasnej Górze po raz pierwszy, zapamiętuje się niewiele: idzie się za tłumem i płacze przed Cudownym Obrazem. Potem chce się wracać, poznawać ją bardziej, być coraz bliżej. Kto nawiedza sanktuarium?

Dzieci, rodzice, małżonkowie, zakochani, młodzież. Oczywiście dominują Polacy, ale niedawno na Jasną Górę przyjechała pielgrzymka niezwykła, bo aż z Hong Kongu. Ponad 30-osobowej grupie przewodniczył blisko 80-letni kardynał. Wraz z innymi braćmi podziwialiśmy gorliwość tych pątników. Tylko kazania nie mogliśmy zrozumieć, ponieważ było głoszone w języku chińskim. Oni z kolei wyjechali z Częstochowy zachwyceni pobożnością naszych rodaków, którzy - jak powiedział ów kardynał - nie tylko „kibicują”, ale na kolanach modlą się z ogromnym wzruszeniem.

Czego przede wszystkim szukają pielgrzymi?

Z pewnością każdy - użyję takiego określenia - ma swoje oczekiwania i zapotrzebowania. Pątnicy chcą doświadczać Bożego działania, które w tym miejscu urzeczywistnia się poprzez wstawiennictwo Matki Najświętszej. Są tacy, którzy proszą o łaskę nawrócenia. Inni przychodzą po drobne, bardzo ludzkie rzeczy. Przybywają np., by modlić się o dobrego męża, żonę, proszą o łaski dla rodziców, dzieci, które często zagubione wyjechały za granicę, gdzie mogą zapomnieć o rodzinnych więzach czy polskich wartościach. Spektrum intencji jest zróżnicowane. Pielgrzymi przyjeżdżają do Matki Bożej także podziękować za łaskę wiary, nawrócenia, ocalenia od wypadku, uzdrowienie z choroby nowotworowej. Jest tego tak dużo, że musiałbym przytaczać całą księgę cudów.

Wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej zna każdy Polak. A jednak ten powielany w setkach kopii i reprodukcji symbol polskiego katolicyzmu, badany przez uczonych, kryje wiele tajemnic. Największą tajemnicą są oczywiście łaski, którymi obraz słynie. Czy pamięta Ojciec jakiś szczególny rodzaj łaski Matki Bożej Częstochowskiej?

Podczas jubileuszu mojego kapłaństwa zaczepił mnie młody człowiek, pytając, czy mógłby wstąpić do seminarium. Powiedziałem mu, że każdy może. Na to on: „Ale ja byłem wychowywany w sposób wrogi do Kościoła. Przejeżdżając dzisiaj przez Jasną Górę, coś kazało mi tu wstąpić. Teraz nie wiem, co się ze mną dzieje. Czuję się jakoś lekko, wszelkie wątpliwości i bunt zniknęły. Mam wrażenie, że jestem wyzwolony, obdarzony łaską wiary. Chciałbym zostać kapłanem”. Przyznam, że dość mocno gasiłem ten młodociany entuzjazm. Tłumaczyłem temu człowiekowi, że nie może kierować się wyłącznie emocjami, musi się otrząsnąć, dojrzeć. Powiedziałem mu też, iż jeśli jego powołanie jest prawdziwe, to nic nie powstrzyma go przed kapłaństwem. Po wielu latach nasze drogi ponownie się zbiegły. Znowu na Jasnej Górze. Jako kapłan przywiózł przed oblicze Matki Bożej maturzystów ze swojego miasta. Opowiadał im, jak przed laty, to właśnie w tym miejscu usłyszał głos Boga.

Inny przykład interwencji Matki Bożej sprzed kilku lat: tuż przed zakończeniem dyżuru spowiedniczego, kiedy miałem wychodzić z konfesjonału, przyszedł człowiek, który nie przystępował do sakramentu pokuty od 50 lat. Na koniec jego spowiedzi płakaliśmy obydwaj. Ktoś powie, że przecież to żaden cud. Myli się. Cuda, które dzieją się przy kratkach konfesjonału, są ogromne.

Mówi się nawet, że to właśnie m.in. w konfesjonale tkwi siła Jasnej Góry, która przyciąga rzesze ludzi.

Znam ludzi, którzy, by wyspowiadać się, przyjeżdżają do Częstochowy nocą z najodleglejszych zakątków Polski. Zdarza się, że ktoś przybywa do Matki Bożej tylko raz w życiu i tylko po to, aby przystąpić do sakramentu pokuty. Pewnego razu usłyszałem: „Ojcze drogi, mam 80 lat, wprawdzie wczoraj się spowiadałam, ale... całe życie czekałam, aby w jasnogórskim konfesjonale wyznać swoje grzechy przed śmiercią... proszę o spowiedź z całego życia”. Zatem dopóki ludzie chcą korzystać z sakramentu pokuty, to z polskim Kościołem nie jest tak źle. Może to pewne uproszczenie, ale jednocześnie znak, że potrzebujemy odrodzenia, że wprawdzie upadamy, ale chcemy się podnosić.

Proszę Ojca, jak nas - katolików i Polaków - widać z jasnogórskiego szczytu? Co jest naszą siłą, a co słabością?

Nasz katolicyzm jest bardzo złożony. Potrzebujemy emocji, potrzebujemy przeżyć, ale nie tylko. Ludzie pragną też poczucia wielkiej wspólnoty, a jednocześnie cichej modlitwy przed obliczem Matki Bożej. Istnieje też silna potrzeba szeroko rozumianej kultury liturgicznej. Krótko mówiąc, są różne sytuacje, różne wyrobienie kulturalne i duchowe.

Jak Jasnogórskie sanktuarium wpisuje się w obecny czas - czas zmian, kryzysu wiary czy autorytetów?

Po różnych atakach na Kościół, chociażby przez okładki gazet, treść niektórych czasopism, spodziewaliśmy się, że w tym roku przyjdzie do Matki Bożej mniej osób niż w latach poprzednich osób. Na szczęście nasze obawy okazały się bezpodstawne. Jasna Góra wciąż żyje i pulsuje. A jej zadaniem jest budzenie i kształtowanie sumień, które są szczególnie zagrożone w tych czasach. 17 sierpnia rozpoczęliśmy nowennę w intencji ojczyzny, naszego społeczeństwa. To ponowienie przymierza z Matką Bożą w miejscu, gdzie bije serce polskiego narodu.

Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 34/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama