Panie, Ty wszystko wiesz...

O świętym Piotrze – bliskim nam przez swe ludzkie cechy i słabości, bo można zostać świętym nawet mając porywczy charakter

„Nie mam złota i srebra, ale co mam, to ci daję... ” mówił św. Piotr do człowieka chromego, który żebrał w bramie świątyni. Największym skarbem apostoła był Jezus. Wielki Rybak chciał się Nim dzielić ze wszystkimi.

Św. Piotr to kolejna osoba, która patrzyła na cierpiącego Jezusa. Zabrakło go przy krzyżu, ale w tych trudnych chwilach, na pewno gdzieś z ukrycia obserwował swojego Nauczyciela. Był niezwykle barwną i ciekawą postacią. Mówią o nim ewangelie i Dzieje Apostolskie. Razem ze św. Pawłem z Tarsu uznawani są za filary Kościoła. Uważniejsza lektura fragmentów Pisma św., mówiących o tym apostole, pokaże, iż był on człowiekiem szczerym, prostodusznym i oddanym swemu Mistrzowi. Zawsze mówił to, co myślał, niczego nie komplikował i nie roztrząsał. Jeśli się pomylił, szybko naprawiał swój błąd. Jak każdy z nas, miał wady i ludzkie ułomności, ale posiadał też wielkie pragnienie Boga. Jego życie miało przedziwny tor. Dzięki łasce, ze zwykłego rybaka, stał się rybakiem ludzi.

Galilejski start

Św. Piotr mimo że pracował na wodzie, był jak ogień. Zawsze szybki, gwałtowny i porywczy. Na słowa Jezusa reagował żywo i dobitnie. Czasami wydawało się, że szybciej mówił niż myślał. W jego wypowiedziach było jednak dużo żarliwości i zapału. Kierował się dobrymi intencjami, chociaż czasami wszystko wychodziło na opak. Zadziwiającym był już sam fakt, że on, prosty rybak przyzwyczajony do ciężkiej, fizycznej pracy, tak zwyczajnie zostawił swoje sieci, porzucił łódź i poszedł za człowiekiem, który powiedział tylko: „pójdź za Mną”. Nad Jeziorem Galilejskim zaczął się najważniejszy etap jego życia. Potem patrzył na cuda i zapewne dziwił się temu, co czyni Jezus. Prawo miłości i przebaczenia zostało wprowadzone w czyn. Dostrzegł, że Nauczyciel z Nazaretu nie poucza i nie narzuca przykazań, jak uczeni w Piśmie. Na własne oczy zobaczył, że Jego słowa mają moc. Szybko przekonał się do Dobrej Nowiny i do Tego, który ją głosił.

Zawsze pierwszy

Patrząc na św. Piotra wydaje się, że zawsze w pewien sposób wychodził przed szereg. Nie robił tego z powodu pychy. Kiedy zobaczył Jezusa chodzącego po wodzie, prosił, by on również mógł przejść po jeziorze. Kiedy Chrystus pytał uczniów za kogo Go uważają, znów zgłosił się jako pierwszy. Jego „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” było naturalne i spontaniczne. Podczas ostatniej wieczerzy wzbraniał się, by Jego Nauczyciel umył mu nogi. Kiedy usłyszał uzasadnienie, chciał wykąpać się cały. Także w Ogrodzie Oliwnym nie namyślał się zbyt długo, obcinając ucho dla sługi arcykapłana. Kiedy usłyszał wieść o zmartwychwstaniu Nauczyciela, mimo dojrzałego wieku, pobiegł do grobu. W kroczeniu za Jezusem był trochę jak dziecko: naiwny, spontaniczny, niczym nie skrępowany, ale też bardzo ufny.

Pęknięta skała

Trzykrotne zaparcie się Jezusa było dla Piotra czymś strasznym. Dlaczego powiedział, że nie zna Chrystusa? Mówią, że powodował nim strach. Wierzył słowom Jezusa, ale nie przyjmował do wiadomości, że zapowiedź męki stanie się rzeczywistością. Aresztowanie Mistrza przerosło go. Pianie koguta było budzikiem dla jego sumienia. Być może to właśnie gorzki płacz i poczucie ogromnego żalu za to, co zrobił nie pozwoliły mu pójść pod krzyż. Piotr przeżywał swój grzech w ukryciu. Wyszedł, kiedy zabrakło łez. Tam, na dziedzińcu u Piłata pękła skała, na której miał być zbudowany Kościół. W całość połączyła ją na nowo łaska Boża i żal apostoła.

W tym miejscu warto też wspomnieć wcześniejszy cudowny połów ryb. Kiedy doświadczony rybak zobaczył, że jest świadkiem nadzwyczajnej sytuacji, powiedział: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5,8). Potem, kiedy Jezus pytał, czy chcą od Niego odejść, znów odezwał się jako pierwszy. „Panie, do kogo pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6,69). Piotr był prawdziwą skałą. Nie zwątpił w Jezusa i nie poddał się rozpaczy. Nauczyciel „pozbierał go w całość” i mimo jego winy, powierzył wielkie zadanie. Apostoł wypełnił je do końca. Jak mówi tradycja, umarł na krzyżu zawieszony głową w dół. Nie czuł się godny umierać tak, jak jego Mistrz.

Z kluczem do nieba

Ten Boży klucznik daje dziś klucz do naszego życia. Przypomina, że Jezus kocha tych, którzy chcą Go słuchać i przy Nim trwać. Z miłością patrzy na każdego grzesznika, który się nawraca i błogosławi mu. Tylko Chrystus może pozbierać nasze rozpadające się życie i uleczyć pęknięcia na duszy. Współczesny świat pyta nas w ten sam sposób, w jaki Piotra pytała służąca: „Czy i ty jesteś jednym z nich?” (Łk 22,58). Dziś nikt nawet nie oczekuje odpowiedzi. W tym zapytaniu widać przede wszystkim oskarżenie, ośmieszenie i drwinę. Może jednak warto byłoby się nad nim zastanowić? Czy naprawdę jestem chrześcijaninem? Co o tym świadczy? Czy czuję dumę z tego, że jestem wyznawcą Chrystusa?

Piotr uczy, jak być pokornym, jak się nawracać i żałować za grzechy. Także dziś woła, że „Trzeba bardziej słuchać Boga, niż ludzi” ( Dz 5,29). W jego ustach nie był to tylko frazes. Wiedział, co mówi. Dał temu świadectwo nie tylko przed Sanhedrynem. Apokryf „Dzieje Piotra” przywołuje zdarzenie z Rzymu. Kiedy apostoł, namówiony przez tamtejszych chrześcijan, opuszczał pogrążone w prześladowaniach Wieczne Miasto, spotkał Jezusa. Gdy spytał Mistrza, dokąd idzie, usłyszał: „Idę do Rzymu, by ukrzyżowano Mnie po raz drugi”. Piotr zawrócił z drogi i zaraz potem oddał życie za Chrystusa. Takiej odwagi i wiary życzę sobie i wszystkim Czytelnikom.

Agnieszka Wawryniuk
Echo Katolickie 8/2012

Moim zdaniem

Ks. Mateusz Gomółka
wikariusz parafii Rossosz

Każdy człowiek ma w swoim życiu sytuacje, które wyciskają piętno na jego osobowości. Takich wydarzeń nie da się łatwo zapomnieć. Słowa, które św. Piotr wypowiedział na dziedzińcu najwyższego kapłana, w czasie gdy Żydzi sądzili Mesjasza, na pewno pozostały w jego sercu. Często zadajemy sobie pytania: „Jak można powiedzieć, że nie zna się człowieka, za którym chodziło się przez trzy lata?”, „Jak można powiedzieć, że nie zna się osoby, którą jawnie nazywało się Mesjaszem i która dokonywała tak wielkich znaków?”. A może Piotr wcale nie skłamał...? On naprawdę nie znał Tego Człowieka. Święty Piotr zapamiętał Jezusa, jako Kogoś, kto czynił cuda, wypędzał złe duchy i zamykał usta uczonym w Piśmie i faryzeuszom. Apostoł nie znał Jezusa cierpiącego, oplutego, wyśmianego i poniżonego. Nie rozumiał, że właśnie z tego wszystkiego płynie najważniejsza nauka Chrystusa i Jego największe przesłanie. Męka i śmierć Syna Bożego były i są najcenniejszym darem dla każdego człowieka. Piotr, w odróżnieniu do Judasza, nie poddał się i dalej trwał we wspólnocie uczniów. Myślę, że zamiast własnych słów „Nie znam Tego Człowieka” bardziej zapamiętał jednak późniejszą prośbę swego Mistrza „paś owce moje”.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama