Idzie rozjaśnić mrok

Jakie łaski możemy otrzymać, modląc się do Dzieciątka Jezus i gdzie kult jest szczególnie żywy?

Narodziny Jezusa przyniosły wielką radość szczególnie tym, którzy Go oczekiwali. Poprzez przyjście na świat Syna Bożego, wszystkim ludziom zajaśniała nadzieja zbawienia. Dziecię rosło i nabierało sił, potem stało się najpiękniejszym z synów ludzkich.

Dzieciątko Jezus czcimy przede wszystkim w okresie Bożego Narodzenia. Przygotowujemy wtedy szopki, organizujemy jasełka, śpiewamy kolędy i pastorałki. Ten czas nie trwa jednak długo. Przez większą cześć roku uwielbiamy Chrystusa, jako dorosłego mężczyznę. Prawdę o tym, że dla nas wszystkich stał się człowiekiem i narodził się z Maryi Dziewicy, powtarzamy w każdym pacierzu. To jedna z głównych prawd naszej wiary.

Nowy Testament niewiele mówi o dzieciństwie Jezusa. Na kartach ewangelii czytamy tylko o Jego narodzeniu, ucieczce do Egiptu, ofiarowaniu w świątyni i o pielgrzymce do Jerozolimy, podczas której zgubił się swoim rodzicom. Obok tekstów natchnionych jest jeszcze wiele apokryfów i podań. Sam kult Dzieciątka Jezus także obrósł w wiele legend. W tym wszystkim jedno jest jednak pewne i prawdziwe, to wiara ludzi w Jego bóstwo i wszechmoc.

Radość świętych i ubogich

Kult Dziecięcia Jezus rozpoczął się już w Betlejem. Jego pierwszymi czcicielami byli prości pasterze, potem starzec Symeon, prorokini Anna i mędrcy ze Wschodu. Swój wkład w rozwijanie kultu mieli także święci. Pierwszym z nich był św. Franciszek z Asyżu, który zapoczątkował tradycję jasełek i żłóbka. Jego gorącymi czcicielami byli też św. Teresa od Dzieciątka Jezus, o. Pio i św. s. Faustyna. Od małego Jezusa uczyli się pokory, prostoty, bezgranicznej ufności i całkowitego zawierzenia. Wskazywali, że cechami dziecięctwa Bożego są miłość, wewnętrzna wolność, czystość serca i ubóstwo ducha.

Kiedy Jezus nauczał, mówił: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). To wezwanie płynie także z betlejemskiej groty. Mały Jezus wzbudza zaufanie, pragnie zamieszkać w naszych sercach i być obecnym w naszym życiu. Nie przyszedł do nas, jako ktoś groźny, karzący i straszny. Zszedł na ziemię, jako bezbronne niemowlę, abyśmy nie bali się do Niego przyjść. Stał się jednym z nas po to, byśmy mogli być dziećmi Bożymi.

Praskie Jezulatko

Są w Polsce i na świecie takie miejsca, w których kult Dzieciątka Jezus trwa okrągły rok. W naszym kraju popularnością cieszą się aż dwie figury małego Chrystusa. Jedną z nich jest Praskie Dzieciątko Jezus. Jego kopie znane są w całym świecie. Figurka pochodzi z Hiszpanii. Została wykonana z drewna i powleczona woskiem. Jej pochodzenie datuje się na XVI w. Do Czech trafiła dzięki hrabiance Marii Manrique de Lara, która dostała ją w posagu od swojej matki. Potem właścicielką Jezulatka stała się jej córka Polyxena. Kiedy ta została wdową, figurkę przekazała Karmelitom Bosym, służącym przy kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Pradze. Powiedziała im wtedy: „Daję wam, co mam najdroższego. Miejcie o tę figurkę staranie, a dobrze się wam będzie powodziło”. W czasie wojny 30-letniej najeźdźcy zniszczyli tą cenną pamiątkę. Kiedy karmelici wrócili do klasztoru, odnaleźli swój „skarb”, naprawili uszkodzenia i na nowo wystawili w swoim kościele. W 1655 r. Jezulatko zostało uroczyście koronowane przez praskiego biskupa. Do Dzieciątka uciekało się coraz więcej ludzi, zanoszono doń prośby i szukano u Niego pociechy. Nikt nie odchodził bez wsparcia, przypisywano Mu nie tylko mnóstwo uzdrowień, ale także ocalenie Pragi przed najazdem Szwedów i ratunek od epidemii. Potwierdzeniem otrzymanych łask były liczne wota i świadectwa.

Kopia figury Praskiego Dzieciątka Jezus od ponad 100 lat znajduje się w miejscowości Jodłowa. Kilkanaście lat temu powstało tam jedyne w Polsce Sanktuarium Dzieciątka Jezus. Figura przedstawia Chrystusa w postawie stojącej, o niezwykle łagodnej  twarzy. Kilkuletni Jezus w lewej ręce trzyma królewskie jabłko (glob ziemski) z krzyżykiem. Prawa dłoń z wyciągniętymi dwoma palcami, podniesiona jest do błogosławieństwa. Na głowie Dzieciątka znajduje się korona. Figurkę, co jakiś czas, przybiera się w kolorowe szaty. Ich barwa zmienia się zgodnie z przeżywanym okresem roku liturgicznego.

Z nurtem Wisły

Druga, znana figura Dzieciątka Jezus znajduje się w kościele św. Józefa w Krakowie. Świątynią opiekują się obecnie siostry bernardynki. Mały Chrystus umieszczony jest w bocznym ołtarzu. Krakowskie Dzieciątko Jezus nazywa się często Koletańskim. Legenda mówi, że figura przypłynęła do klasztoru sióstr koletek z nurtem Wisły. Zakonnice umieściły ją w ołtarzyku w refektarzu. Podczas ataku Szwedów, klasztor spłonął; od ognia ocalał tylko ołtarzyk i ściana, w której była umieszczona figura. Najeźdźcy kazali wyrzucić ją do Wisły. Szwed, który chciał wykonać rozkaz, nie mógł tego uczynić, bo figurka przylgnęła mu do ręki. Wreszcie wykupił ją żydowski szklarz. Swój nabytek odsprzedał potem siostrom bernardynkom. Kiedy o wszystkim dowiedziały się koletki, zażądały zwrotu figury. Bernardynki były przeciwne, jednak objawienie Jezusa i Jego przestroga, zmusiły je do oddania „skarbu”. Na początku XIX w. klasztor koletek został skasowany i figura znów trafiła w ręce bernardynek. Mały Jezus znów zamieszkał u św. Józefa. Krakowski kościół stał się nowym Betlejem...

Wiara czyni cuda

- Kult Dzieciątka Koletańskiego rozwinął się z nową siłą po opublikowaniu nowenny do Niego. Ta figura słynie wieloma cudami. Sława Dzieciątka Koletańskiego rozprzestrzenia się drogami nieoficjalnymi. Każdy, kto doznał od Niego jakiejś łaski, poleca Go innym ludziom. Wierni modlą się do małego Jezusa i biorą obrazki z kawałkiem materiału, potartym o figurę. Często zabierają ze sobą także wodę, w której nasze siostry zanurzają stópki małego Jezusa. Najwięcej udokumentowanych i sprawdzonych świadectw, które do nas trafiają, dotyczy łaski macierzyństwa - opowiada matka Ludwika Przyborowska, przełożona klasztoru.

Działania proszących nie mają nic z magii, moja rozmówczyni podkreśla, że wszystkie uzdrowienia i wysłuchane prośby są efektem wielkiej wiary. Przyznaje, że po obrazki z Dzieciątkiem, przychodzą też pielęgniarki z krakowskich szpitali. Dzięki nim, wizerunki Jezusa Koletańskiego trafiają do matek, czuwających przy łóżkach swoich chorych dzieci.

Tak działa Jezus!

- W pamięci utkwiło mi szczególnie jedno wydarzenie. Kilka lat temu w Prokocimiu małe dziecko czekało na operację wady serca. Matka gorąco modliła się do naszego Dzieciątka i pocierała serduszko dziecka obrazkiem z figurą Jezusa. Przed zabiegiem lekarz postanowił wykonać jeszcze jedno badanie. Potem przyszedł do matki i spytał, co zrobiła dla swojego dziecka. Przestraszona kobieta, zgodnie z prawdą przyznała, że ona „tylko się modliła”. Specjalista pytał ją jeszcze o obrazek, a potem powiedział: „Dziecko jest zdrowe, jeszcze dziś wypisujemy je do domu”. Pamiętam też pewną lekarkę, która miała znamię na policzku. Lekarze bali się ją operować. Ona też nie ustawała w modlitwie i prosiła Dzieciątko o pomoc. Po pewnym czasie zmiana zniknęła. Jej świadectwo podpisał także lekarz, który czuwał nad całym procesem leczenia. Ludzie, którzy modlą się przy figurze, przychodzą do nas i mówią, że „Jezus jest dziś taki uśmiechnięty”, albo, że „Dzieciątko jest smutne”. Tłumaczą nam, że wyraz Jego twarzy może wskazywać na to, czy prośba będzie wysłuchana - mówi matka Ludwika.

Z modlitwą na ustach

Do Dzieciątka Jezus wierni modlą się nowenną, litanią i wieloma pieśniami. W Jodłowej, na dziewięć dni przez Bożym Narodzeniem, odprawiana jest tzw. Droga Betlejemska, podczas której rozważa się dwanaście tajemnic, związanych z życiem dzieciątka Jezus (m.in. zwiastowanie, narodzenie i pobyt w Egipcie). Nabożeństwo trwa do uroczystości Trzech Króli. O ciekawym zjawisku opowiada też matka Ludwika. - Latem, przyjeżdżają do nas dzieci z Ruchu Światło-Życie, które odprawiają swoje wakacyjne rekolekcje. Przychodzą wtedy pod figurkę Dzieciątka i ... śpiewają Mu kolędy. Początkowo bardzo nas to śmieszyło. Zabawnie jest słyszeć „Lulajże Jezuniu” w lipcu - wspomina z uśmiechem moja rozmówczyni.

Dziecię Jezus „troszczy” się szczególnie o dzieci. Módlmy się do Niego za nasze pociechy, oddawajmy Mu najmłodszych, prośmy, by wyrośli na dobrych, bożych ludzi. Trwając przy żłóbku, nie zapominajmy, że my też, niezależnie od wieku, jesteśmy dziećmi Boga. Niech nasze życie wiedzie Jego drogami.

Agnieszka Wawryniuk
Echo Katolickie 50/2011

Orędzie Betlejemskie


Narodziłem się nagi, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Narodziłem się z miłości, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.
Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, że mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą w ciemność.
Narodziłem się w ludzkiej postaci, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł stać się Synem Bożym.
Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się w twoim ludzkim życiu, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.

(Lambert Noben)

Chwała Bogu, pokój ludziom!

Adwent kończy się Wigilią, 24 grudnia mamy kulminację naszego oczekiwania na święta Bożego Narodzenia. Dla wielu jest to najpiękniejszy dzień w całym roku.

Łacińskie vigiliare oznacza czuwanie. Dzień Wigilii jest przepełniony czekaniem. Oczekujemy nadejścia Jezusa, wieczerzy, pasterki, krewnych...Towarzyszą nam niesamowite emocje, czujemy, że ten dzień ma w sobie coś podniosłego i niezwykłego. Trudno to wyrazić słowami, ale taki dzień nie powtarza się w ciągu roku. W Wigilię wszystko jest inne; uważniej patrzymy wtedy na otaczających nas ludzi, zwierzęta i przyrodę. W przeddzień Bożego Narodzenia nawet poszczególne potrawy smakują lepiej i inaczej niż zwykle. Jedni nazywają to magią, inni Bożą łaską. Jedno jest pewne, na taki dzień warto czekać i dobrze się do niego przygotować.

Wspólny stół miłości

Wieczerza wigilijna ma w sobie coś sakralnego. Różni się od wszystkich innych kolacji. Rozpoczyna się o zmroku, albo z chwilą pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdy. Nakryty białym obrusem stół, płonąca świeca i widok opłatka przypominają, że ten czas będzie inny, święty. Wieczerzę rozpoczynamy od modlitwy. Dobrze jest odmówić cały pacierz i podziękować dziesiątką różańca za to, że znów wspólnie możemy świętować Narodzenie Pańskie. Nie zapominajmy też o modlitwie Anioł Pański, warto ją ofiarować za tych, którzy już nigdy nie zasiądą z nami do wigilijnego stołu. Modlitwę wieńczy fragment Ewangelii św. Łukasza, mówiący o Bożym Narodzeniu. Tej nocy Słowo stało się Ciałem i dlatego nie może Go zabraknąć wśród nas. Potem następuje dzielenie się opłatkiem. Ten gest ma odzwierciedlać naszą wzajemną miłość, jedność i życzliwość. Wspólne łamanie chleba i składanie życzeń jest niezwykle wzruszające. Uścisk dłoni, pocałunek i czułe przytulenie przypominają, że ciągle potrzebujemy siebie nawzajem.

Z darów nieba

Od dawien dawna polska wieczerza wigilijna zawsze miała charakter postny. Teraz przepisy się zmieniły, jednak tradycja pozostała. Na stole królują płody pól oraz owoce sadów, ogrodów i lasów. Nie może braknąć także ryb. Potrawy nie są wyszukane, raczej proste, ale jakże smaczne. Wykwintne danie zostawiamy na kolejny dzień. Podczas wieczerzy nasz wzrok mimochodem co jakiś czas zatrzymuje się na pustym nakryciu. Wracają wspomnienia o babci, dziadku, rodzicach i dzieciach. Na myśl przychodzą też samotni, chorzy i bezdomni. W sercu budzi się cicha modlitwa: „Panie, zaopiekuj się nimi”. Blask świecy przypomina o nadchodzącej Światłości, która oświeci mroki naszego życia. Podczas tego wieczoru nie może zabraknąć wspólnego śpiewania kolęd. Nie śpieszmy się i nie uciekajmy od stołu, taki wieczór jest tylko raz w roku. Powspominajmy to, co minęło, przypomnijmy sobie o dobrych ludziach, których Bóg postawił na naszej drodze, pomilczmy przez chwilę w zadumie...

Czuwanie trwa...

Wielu z nas zastanawia się, jak spędzić czas między wieczerzą a pasterką. Starsi włączają telewizję bądź radio, albo ucinają sobie drzemkę, młodzi siadają do komputera i... czar świąt pryska. Nie warto marnować tego pięknego wieczora. Bądźmy razem, porozmawiajmy, nacieszmy się sobą. To dobry moment, by zadzwonić do tych, z którymi się nie spotkamy w czasie tych świąt, a może warto kogoś zaprosić na jutro? Dobrą propozycją jest też wspólny spacer, czy obejrzenie zdjęć. Bądźmy wtedy razem.

Pamiętaj o ludziach

Wigilia to dobry czas, by dzielić się z innymi. Na święta przygotowujemy wiele dań i ciast, których i tak nie zjemy przez dwa dni. Kawałkiem placka, dobrą rybą i świątecznym bigosem warto podzielić się z tymi, którzy są samotni, albo nie są w stanie przygotować wielu dań. Każdy z nas ma w rodzinie samotną ciocię, chorego przyjaciela, czy starszą krewną. Nasza, nawet krótka wizyta, sprawi im wiele radości. Niech oni także poczują, że są święta. 

W Wigilię nie zapominajmy o naszych zmarłych. Odwiedźmy ich groby, zapalmy znicz, połóżmy na płycie gałązkę jedliny. W Boże Narodzenie raduje się cały świat. Wierzymy, że robią to także ci, którzy już stąd odeszli. Zamiast życzeń ofiarujmy im naszą modlitwę. Oni na to czekają, także w święta.

Dzień Wigilii nierozerwalnie łączy się z prezentami. Oczekują na nie zarówno dzieci, jak i dorośli. Są jednak takie podarki, które nic nie kosztują, a mimo to są bezcenne. To nasz czas, uśmiech, życzliwość i dobre słowo. Bez nich, nie cieszą nawet te najdroższe niespodzianki. Niestraszny im żaden kryzys, no może z wyjątkiem jednego - kryzysu miłości. Kiedy poczujemy, że nam jej braknie, pójdźmy do Dzieciątka Jezus, do Matki Bożej i św. Józefa. Oni są jej najlepszym wzorem.

AWAW
Echo Katolickie 50/2011

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama