Bezżenni dla miłości

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 06 (710)


Ks. Jacek Wł. Świątek

BEZŻENNI DLA MIŁOŚCI

W polskiej publicystyce religijnej istnieją tzw. tematy dyżurne. Można je odgrzewać zawsze, gdy tylko zabraknie bieżących wydarzeń do komentowania. Jednym z nich jest celibat, czyli bezżenność duchownych w Kościele katolickim.

Ostatnio nawet opublikowano ankietę przeprowadzoną wśród księży, z której wynikało, że ponad połowa z nich chciałaby założyć rodziny. Nie wiem, na ile takie myślenie płynie z wiary, a na ile z marzeń o spełnieniu w rodzicielstwie lub strachu przed samotnością na starość. Gdy czytałem obliczenia socjologa, przypomniało mi się jedno z zabawnych zdarzeń w Watykanie za czasów Jana Pawła II. Może jest to tylko anegdota, ale zawsze warto przypomnieć ją sobie, gdy czyta się sondaże opinii publicznej. Ponoć ks. Stanisław Dziwisz miał powiedzieć papieżowi, że co drugi polski ksiądz ma dziecko. Papież uśmiechnął się i zapytał: „A który z nas dwóch, Stasiu?”. Oczywiście można całą sprawę skwitować śmiechem, ale warto zatrzymać się chwilę i zastanowić, po co właściwie celibat jest potrzebny Kościołowi. Nie tyle by odpowiedzieć tym, którzy ów celibat atakują, ale raczej by wiedzieć i rozumieć rzeczywistość Kościoła.

Po pierwsze - pragmatyka?

Księża nie pojawili się na świecie metodą in vitro, znają życie swoich rodzin, a formacja seminaryjna i praca z rodzinami w duszpasterstwie sprawia, że umieją odpowiadać na problemy współczesnych małżeństw i rodzin.

Celibat, czyli bezżenność kapłanów, nie należy ani do depozytu wiary, ani nie jest dogmatem, ani też nie został ustanowiony przez Chrystusa. To wynik pewnej drogi Kościoła, który pielgrzymując przez wieki, rozpoznając znaki czasu, odkrywa również swój własny sposób istnienia i dary, którymi jest przez Boga obdarowywany. Jego wprowadzenie nie wynikało jednak tylko z przyczyn dyscyplinujących kler czy też ze względów ekonomicznych. Jest on wynikiem rozpoznawania przez Kościół wiary w kontemplowaniu Chrystusa. Współcześni zwolennicy zniesienia celibatu w swojej argumentacji podają przede wszystkim przesłanki praktyczne. Chcą przy tym sprawę bezżenności kapłanów traktować na gruncie doczesnym. I tutaj właśnie tkwi błąd. Mówiąc bowiem o konieczności odejścia od praktyki ślubowania przez kandydatów do święceń kapłańskich dozgonnej bezżenności, wskazują na dwa zasadnicze momenty dla pracy i życia kapłańskiego. Twierdzą po pierwsze, że kapłan, który z istoty pełnionej przez siebie funkcji ma pomagać ludziom w ich codziennym życiu, nie zna realiów codzienności małżeńskiej i rodzinnej. Nie może więc dawać żadnej odpowiedzi na problemy małżonków i rodziców, skoro nie ma udziału fizycznego w ich życiu codziennym. Najprościej można odpowiedzieć, że lekarz nie musi znać wszystkich chorób z autopsji, wystarczy, że będzie umiał na podstawie objawów rozpoznać dolegliwość, na którą cierpi pacjent. Zwolennicy zniesienia celibatu zapominają jednak, że nie wystarczy wejść w związek małżeński, żeby znaleźć rozwiązania wszystkich bolączek tego stanu. Życia małżeńskiego i rodzinnego uczymy się poprzez doświadczenie, ale przede wszystkim poprzez obserwację pokoleń, które były przed nami. Z przekazywanego w ten sposób doświadczenia tworzymy tkankę naszej codzienności. Księża nie pojawili się na świecie metodą in vitro, znają życie swoich rodzin, a formacja seminaryjna i praca z rodzinami w duszpasterstwie sprawia, że umieją odpowiadać na problemy współczesnych małżeństw i rodzin. Drugim argumentem stawianym przez zwolenników zniesienia obligatoryjnej bezżenności jest wskazanie, że celibat kłóci się zasadniczo z naturą człowieka, która poprzez płciowość nastawiona jest na przekazywanie życia. I w tym punkcie, co może zdziwi niektórych, w części zgadzam się z tymi poglądami. Rzeczywiście, celibat nie wynika z naturalnych skłonności człowieka. Ale choć jest z nimi sprzeczny, to jednak nie stanowi ich przekreślenia, lecz jest ich przekroczeniem. W ten sposób kapłan staje się znakiem dla Kościoła.

Celibat - służbą nadziei

Tylko w perspektywie wiary i wieczności można rozważać bezżenność kapłanów. Stając codziennie przy ołtarzu, kapłan występuje „w osobie Chrystusa” (in persona Christi). Celibat stanowi rozciągnięcie tej rzeczywistości na całą egzystencję kapłana, który w ten sposób staje się znakiem bezwzględnej miłości do Ojca i do Kościoła, oddając się cały na wzór Chrystusa, który umiłował swoją Oblubienicę - Kościół i za nią wydał siebie do końca. Ten znak miłości bezwzględnej jest konieczny Kościołowi, aby żyła w nim nadzieja. Z tego względu bezżenność kapłanów to znak nadziei dla Kościoła i znak obecności Bożej miłości już w tym świecie. Co więcej, owa bezżenność jest również znakiem przyszłego świata, gdzie „żenić się nie będą, ani za mąż wychodzić”. W tym sensie bezżenność kapłanów stanowi umocnienie wiernych w nadziei na rzeczywistość niebiańską, ale jest również znakiem wyższości tego, co nadprzyrodzone od tego, co ziemskie, stanowi podkreślenie prymatu rzeczywistości wiecznej nad doczesną, ukazuje właściwy cel naszych dążeń - ojczyznę niebieską. Z tego względu również celibat jest znakiem sprzeciwu. Zamknięcie człowieka w perspektywie ziemskiej stanowi zaprzeczenie człowieczego dążenia do szczęścia nieskończonego i wiecznego. Ale również jest próbą odseparowania człowieka od Boga. Istnieją w tym świecie czynniki, które są w stanie zgodzić się na religię rozumianą jako swoista mitologia, niespecjalnie wpływająca na ludzkie życie lub na religię stanowiącą mglisty bezpiecznik dla ludzkich frustracji i niepowodzeń. Celibat jako znak rzeczywisty sprzeciwia się takiemu podejściu i ukazuje relację do wieczności jako coś wręcz namacalnego i rzeczywistego w tym świecie. W tym sensie jest on znakiem nadziei, ale i znakiem, „któremu sprzeciwiać się będą”, bo ujawnia on zamysły przynajmniej niektórych serc.

Czystość - droga przez porządek

Do takiego rozumienia celibatu Kościół dochodził przez wieki. I dochodził nie bez trudności. Dzisiaj również słyszymy o różnego rodzaju incydentach, szczególnie o podłożu seksualnym, w które uwikłani są duchowni. Za te wydarzenia trzeba przepraszać. Bo one nie tylko niszczą ludzi, którzy wikłają się w nie wraz z duchownymi, ale również odbierają tę nadzieję, którą daje Kościołowi znak bezżenności. Kapłan, jak każdy człowiek, powołany jest do strzeżenia porządku w swoim życiu. Tym ładem jest czystość, czyli właściwa relacja do siebie i drugiego człowieka. Dlatego zamiast debatować nad znoszeniem celibatu zacznijmy dbać o czystość swoich działań, a w ten sposób i w nas będzie porządek, i celibat ukaże nam perspektywę wieczności.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama