Opowieść s. Katarzyny Grzybowskiej, misjonarki z Rwandy (cz. II)

O codziennym życiu na misjach w Rwandzie


Opowieść s. Katarzyny Grzybowskiej, misjonarki z Rwandy (II)

/cz. I/

Z kraju tysiąca wzgórz

Dziękuję Bogu za to, że od 1991 roku mogę być i pracować w Rwandzie. Dziękuję za ten naród, który tak bardzo ubogaca moje życie i moje doświadczenie wiary.

- Nasze Zgromadzenie Sióstr Służek w ciągu 33 lat obecności w Rwandzie stara się odpowiadać na potrzeby mieszkańców tego kraju - kontynuuje swoją wypowiedź s. Katarzyna. - Pierwszym i podstawowym aspektem, za który ludzie są nam wdzięczni, jest po prostu nasza obecność, nasze bycie z nimi. Pamiętam zachowanie pewnej kobiety z Karama, która na widok sióstr powracających na placówkę misyjną po krótkiej nieobecności, związanej z tragedią ludobójstwa, uklękła na drodze i głośno dziękowała Bogu, mówiąc: „Jeżeli siostry wróciły, to znaczy, że wojna się już skończyła!”.

Przy parafiach

Zgromadzenie Sióstr Służek należy do wielkiej Rodziny Franciszkańskiej, dlatego i dla nas aktualne dzisiaj jest wezwanie, które otrzymał przed wiekami od Pana Jezusa nasz Ojciec, św. Franciszek: „Idź i odbuduj mój Kościół”. Jesteśmy zaangażowane w pracę przy parafiach, animując różne grupy modlitewne (Żywego Różańca, powołaniowe), dbając o szaty liturgiczne, o okolicznościowe dekoracje i o świeże kwiaty. Pomagamy również przy udzielaniu Komunii Świętej, zwłaszcza w niedziele i święta, ponieważ kapłanów jest ciągle za mało, wielu z nich zginęło w tragedii ludobójstwa. Ludzie są bardzo zaangażowani w życie Kościoła, to oni sami organizują się do sprzątania i innych prac w kościele i w parafii, a szczególnie przy przygotowaniu i animacji różnych świąt i uroczystości. Msza św. jest wtedy często celebrowana na zewnątrz, bo kościół nie pomieściłby wszystkich ludzi. Budynki kościelne są bardzo proste i skromne.

Innym aspektem zaangażowania Sióstr Służek w życie Kościoła rwandyjskiego jest katechizacja w szkole podstawowej i średniej. W placówkach, w których uczą, nie ma bibliotek, w większości szkół nie ma prądu, w klasach panuje półmrok, bo światło dociera przez niewielkie okienka. Podstawowym materiałem dydaktycznym jest tablica, na której nauczyciel pisze streszczenie lekcji, uczniowie przepisują je do swoich zeszytów i uczą się go na pamięć. Szkoły w Rwandzie są płatne, nawet podstawowe. Rokrocznie przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego do placówek misyjnych zgłasza się bardzo wielu młodych ludzi z prośbą o konkretne wsparcie. Pomoc biednej i uzdolnionej młodzieży w ukończeniu szkoły średniej albo zawodowej jest jednym z priorytetów apostolatu Sióstr Służek, które ciągle poszukują ludzi dobrej woli, mogącym pomóc tym młodym w realizacji ich marzeń. Szczególną grupę stanowią osoby niepełnosprawne, które nie otrzymują żadnej pomocy ze strony państwa, a odrzucone często również przez własne rodziny, skazane są na żebranie.

„Wy dajcie im jeść”

Służba medyczno-edukacyjna i charytatywna w ośrodkach zdrowia i dożywiania to jedna z podstawowych prac podjętych przez siostry misjonarki. Prowadzą one dwa tego typu ośrodki, które cieszą się wielkim zainteresowaniem wśród ludzi ze względu na dobrą jakość oraz stosunkowo niskie koszty leczenia. Na miejscu nie ma lekarza - to pielęgniarki konsultują, przepisują leki, odbierają porody... Jedynie przy trudnych, skomplikowanych przypadkach wzywają ambulans z najbliższego miasta, oddalonego o około 20 km od misji. Jest to praca bardzo wyczerpująca, 24 godziny na dobę, bo są też dyżury nocne, ale jednocześnie dająca wiele radości i satysfakcji

- Bardzo trudną rzeczywistością jest problem głodu i chorób głodowych, których ofiarami padają najczęściej dzieci - opowiada siostra Katarzyna. - Naszą próbą odpowiedzi na problem głodu i chorób głodowych są prowadzone ośrodki dożywiania. Nie chodzi tu w pierwszym rzędzie o samo „dożywianie”, ale najpierw o leczenie dzieci i o edukację rodziców. Przy ośrodku dożywiania mamy niewielki szpitalik na 10 łóżek, zbudowany dzięki pomocy dobrodziejów z Polski (Fundacja Watoto), w którym przebywają przynajmniej przez kilka tygodni dzieci w zaawansowanym stadium choroby. Pierwszy etap leczenia to podawania kilka razy dzienne specjalnego mleka terapeutycznego, które jest bardzo drogie i normalnej rodziny nie stać na jego zakup. Mleko to często podaje się przez sondę, bo chore dziecko nie chce już nic jeść. Praktykujemy rozdawanie żywności i „dożywianie” w domu, ale wolimy, żeby dzieci przychodziły do ośrodka, bo żywność rozdawana do domu jest dzielona na wszystkich członków rodziny i opóźnia wyzdrowienie. Problemem jest nierzadko brak pieniędzy na jej zakup. Same plony z pól ośrodka dożywiania to tylko niewielki wkład, potrzebne są dodatkowe fundusze na zakup mleka terapeutycznego, ciemnej fasoli, suszonych rybek, mąki z kukurydzy, z sorgo, z soi...

To On nas posyła

Aby lepiej poznać potrzeby ludzi i na nie odpowiedzieć, siostry bardzo często odwiedzają swoich podopiecznych w ich domostwach. Ale kiedy idą do konkretnych osób, jednocześnie „idą” do tych wszystkich, których spotykają po drodze. W Rwandzie wielkim nietaktem jest przejść obojętnie obok kogoś, kogo się mija. Koniecznie trzeba zatrzymać się choć na chwilę, żeby go pozdrowić i zapytać, jak się czuje.

- Pojawienie się „umubikira w'umuzungu”, czyli „białej siostry”, staje się w wiosce wydarzeniem - relacjonuje misjonarka. - Można ją poprosić np. o cukierek, który dla dziecka rwandyjskiego jest luksusem i którym można się podzielić z innymi. Zawsze wzrusza mnie widok dziecka, które gryzie taki cukierek na części, żeby rozdać innym.

Siostra służka opowiada też o pracy najmłodszych. Dzieci rwandyjskie już od najwcześniejszych lat mają obowiązki w domu. Muszą na przykład szukać wiązek suchego drzewa do przygotowania ciepłego posiłku. Do ich zadań należy również przynoszenie wody w plastikowych pojemnikach. Każdy tego rodzaju pojemnik, czy to po oleju, czy po płynie do prania, czy nawet zwykła plastikowa butelka po wodzie mineralnej jest tu na wagę złota. Kiedy na drodze pojawia się samochód, to pozdrawiające podróżnych dzieci proszą najczęściej o dwie rzeczy: bomboni, czyli cukierki, i amacupa, czyli butelki. W takiej plastikowej butelce nawet małe dziecko może przynieść wodę do domu - czuje się wtedy ważne i potrzebne.

Adopcja serca

- Jedną z konsekwencji tragedii ludobójstwa w Rwandzie są tysiące sierot i dzieci ulicy - mówi misjonarka. - Oprócz sierot wojny dochodzą coraz liczniejsze sieroty AIDS, choroby, która zbiera tutaj bogate żniwo. Po 1994 r., na wszystkich swoich placówkach w Rwandzie i w Kongo, Siostry Służki rozwinęły konkretną formę pomocy tym dzieciom. To Adopcja Serca. W ramach tej akcji wiele rodzin, szkół, klas w Polsce zaangażowało się w pomoc konkretnemu dziecku rwandyjskiemu. Siostra Katarzyna przez kilka lat pracowała w Adopcji Serca i nierzadko ulegała ogromnym emocjom, tłumacząc wzruszające listy, zarówno pomagających rodziców z Polski, jak i wspomaganych dzieci z Rwandy. Dzięki tej konkretnej pomocy (około 15$ na miesiąc albo 11euro) mali Rwandyjczycy mogą się uczyć, mają co jeść i w co się ubrać. Oficjalnie jest ona przekazywana regularnie do 18 roku życia, ale często już pełnoletnia młodzież dostaje tzw. „wyprawkę”. Zwykle są to maszyny do szycia dla dziewcząt, które ukończyły szkołę krawiecką, rower, który w Rwandzie jest bardzo ważnym narzędziem pracy - służy zarówno do przewozu ludzi (velo-taxi), jak i towaru, pomoc w urządzeniu małego zakładu stolarskiego dla chłopców, którzy nauczyli się stolarki, pomoc w zakupie ziemi, w budowie domu, w przygotowaniu wyprawki ślubnej dla panny młodej... Ta lista nie ma końca i jest dla nas wielkim wyzwaniem. Ale wiemy, że to Jezus nas posyła i to On daje łaskę potrzebną na każdy dzień.

opr. awo

s. Katarzyna Grzybowska
Służka Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej z Rwandy

Żyjemy i pomagamy tamtejszym ludziom nie dzięki jakimś wielkim funduszom organizacji krajowych czy międzynarodowych, ale najczęściej dzięki „wdowim groszom” naszych rodaków z Polski, za które z całego serca dziękujemy, w naszym imieniu i w imieniu tych, których możemy choć trochę wspomóc. Ich językiem mówimy: Murakoze cyane! (Dziękujemy bardzo!); Imana ibahe umugisha! (Niech Bóg Wam błogosławi!). Tych wszystkich, którzy pragnęliby dowiedzieć się czegoś więcej o naszych misjach w Rwandzie i w Kongo albo włączyć w konkretną pomoc, serdecznie zapraszamy i prosimy o kontakt z naszym Sekretariatem Misyjnym w Podkowie Leśnej:

Sekretariat Misyjny Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej
ul. Modrzewiowa 24
05-807 Podkowa Leśna
Tel. 22/ 758 95 87; e-mail sluzki_misje@wp.pl; www.mariowka.sluzki.opoka.org.pl

opr. ab/ab



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama