"Krwawy pulpet" z Jezusa

Dlaczego męka Jezusa wywołuje tak różny oddźwięk u różnych ludzi?

Są wydarzenia w życiu, które na zawsze odciskają się w naszej pamięci. Kiedy przyjechałem do Kirgistanu jednym z moich głównych zajęć było pokazywanie filmów (głównie religijnych) w miejscowych więzieniach. Pietrowka to łagier numer 8, jeden z największych w Kirgistanie. Przebywa tam do 2000 więźniów. Ogromne terytorium ogrodzone drutem kolczastym przypomina skrzyżowanie zrujnowanej fabryki ze zbombardowanymi koszarami zasiedlonymi przez ostatnich, którzy przeżyli światowy kataklizm. Niedawno przed moim przyjazdem więźniowie podnieśli bunt i wzięli jako zakładnika dyrektora kolonii (tak łagier nazywa się oficjalnie).

W centrum łagru wielka sala kinowa, a właściwie pozostałości po niej. Gołe betonowe ściany, betonowa podłoga bez klepki czy wykładziny, dziurawe okna i drzwi, które trzeba zasłonić przewiezionymi przeze mnie kawałkami czarnego materiału. Z kina postał tylko ogromny ekran obsrany przez gołębie. Więźniowie pomagają mi przenieść sprzęt i przygotować projekcję. Za chwilę kilkuset morderców, grabicieli, handlarzy narkotyków, złodziei, oszustów, gwałcicieli w grobowym milczeniu, siedząc w kucki, patrzą na ekran jak zahipnotyzowani.

Na ekranie „Pasja” Mela Gibsona. Widać, że film, który jest żelaznym elementem mojego repertuaru, robi na nich ogromne wrażenie. Wszyscy więźniowie to muzułmanie, więc teoretycznie treść filmu nie powinni akceptować - według uproszczonego islamskiego monoteizmu Jezus ani nie cierpiał, ani nie umarł na krzyży. Jakie własne doświadczenie powoduje, że ci skośnoocy mężczyźni nie mogą oderwać wzroku od ekranu? Myślę, że dwa i to przeciwstawne. Pierwsze to doświadczenie własnej przemocy i cierpienia zadawanego innym. Drugie to osobiste doświadczenie niesprawiedliwości, niesprawiedliwego sądu i bycia maltretowanym. Otóż w Kirgistanie w śledztwie stosuje się często tortury. W areszcie śledczym (SIZO) podejrzany pozostawiony jest sam sobie na łasce aparatu represji. Kiedy w końcu zapada wyrok i więzień przewożony jest do łagru, wówczas jest to doświadczenie raju — bicie i  maltretowanie ma się już za sobą: wspólnota, przestrzeń, możliwość poruszania się, względna wolność osobista. Tak więc większość widzów „Pasji” Gibsona w kirgiskich łagrach miała głębokie doświadczenie, i to z dwóch stron, cierpienia i niesprawiedliwości. Właśnie dlatego historia męki Jezusa tak do nich przemawiała. Ponieważ nawet dla człowieka dalekiego od chrześcijaństwa Pasja Jezusa jest zbiorowym obrazem tych wszystkich niewinnych, którzy w ciągu całej historii ludzkości, cierpieli i umierali na różne sposoby (pierwszym taki pratypem jest Abel). Śmierć Jezusa jest jednym z kamieni na którym położono fundament naszej cywilizacji, i to nie tylko europejskiej.

Tymczasem w Polsce i w świecie zachodnim „Pasja” Gibsona wywoła wśród elit artystycznych i intelektualnych ogromny oraz bardzo emocjonalny sprzeciw. Najlepiej wyraziła to Agnieszka Holland nazywają pasję Gibsona „krwawym pulpetem”. Oskarżenia były dwa: epatowanie przemocą i antysemityzm. Widać było, że zorganizowano zmasowaną nagonkę i walczono do upadłego np. o to, żeby film nie został pokazany w Polsce w okresie Wielkiego Postu. Zarzut o epatowanie przemocą dosyć dziwny, bo po pierwsze współczesne kino nam jej nie skąpi, a po drugie, zarzut ten trzeba by skierować do ewangelistów, którzy godzina po godzinie opisywali proces i kaźń Jezusa, rozumiejąc, że ma to fundamentalne znaczenie dla ludzkości.

Kiedy pada oskarżenie o antysemityzm to mi się zawsze zapala czerwona lampka, bo zazwyczaj chodzi tutaj o jakąś szytą grubymi nićmi manipulację, albowiem antysemitą jak wiadomo nie jest ten, kto Żydów nie lubi, tylko ten kogo Żydzi (niektórzy) nie lubią. Krytycy „Pasji” zapomnieli, że tak Jezus, jak Maryja, apostołowie, byli takimi samymi żydami jak sanhedryn czy tłum krzyczący „Ukrzyżuj, ukrzyżuj!”. I ten zarzut oczywiście tylko werbalnie skierowany był przeciw Gibsonowi, lecz w podtekście nie mniej przeciw Ewangelii i chrześcijaństwu. Ponieważ „Pasja” po prostu opowiada językiem filmowym o tym jak znęcano się i dokonano mordu sądowego na żydowskim Mesjaszu, o czym zgodnie piszą czterej Ewangeliści. Czyli albo trzeba by potępić Nowy Testament jako antysemicką literaturę, albo jeszcze lepiej ogłosić, że to wymysł nazistów. Tymczasem cierpienia Jezusa i jego śmierć na krzyżu jest faktem, może faktem który się niezbyt komuś podoba, ale jednak faktem.

I dlaczego ten fakt tak bardzo, jak widać na przykładzie Holland, osoby nie mającej wiele wspólnego z judaizmem oprócz pochodzenia, drażni niektórych Żydów? Jest to pytanie bardzo frapujące, ponieważ już 2000 lat mamy do czynienia z tym zjawiskiem, czyli z wrogością między Synagogą a Kościołem. Nie można tego wytłumaczyć inaczej niż jakimś zbiorowym, podświadomym poczuciem winy, wydawałoby się zupełnie irracjonalnym. Bo przecież ojciec Agnieszki Holland był zupełnie zlaicyzowanym Żydem, komunistą, i tak on, jak i ona nijakiego związku z judaizmem, a tym bardziej poczucia odpowiedzialności za to co się stało 2000 lat temu mieć nie powinni. A jednak jakaś zadra, jakiś niepokój gdzieś się głęboko tli.

Jak w bajce: minęło wiele, wiele lat. Agnieszka Holland robi z córką film- manifest przeciw zadawaniu cierpienia i zabijaniu.  Główna bohaterka jest mesjaszem, który walczy ze zwierzęciałymi (przepraszam miłośników zwierząt za to niepoprawne politycznie sformułowanie, ale innego nie znajduję) mężczyznami (przedstawiciele patriarchalnej wspólnoty, ojciec jako zwornik rodziny, podstawowej komórki represyjnego-autorytatywnego społeczeństwa), którzy jedyny sens życia widzą w zadawaniu cierpienia i w zabijaniu. Zwierząt oczywiście. Mamy tu też rzecz jasna kapłana katolickiego, kapłana tego mięsożernego kultu. Tak więc film ma równie wysoki humanistyczny (a właściwie animalistyczny) kontekst jak „Pasja” Gibsona. Pokazać ohydę oprawcy i niezasłużone cierpienie niewinnych ofiar.

Mamy też jasne nawiązanie do antysemityzmu Gibsona, ponieważ jeden z bohaterów „Pokotu” porównuje los larw niszczonych w tartaku do ... holokaustu. Jestem przekonany, że na hasło „aborcja = holokaust” autorka „Pokotu” byłaby gotowa na znak protestu w śniegu i deszczu maszerować przez całą Warszawę lub Paryż. Ale larwy wzbudzają u niej widocznie zupełnie inne uczucia. A może by ją trochę przekonało, że ludzki embrion na pewnym etapie rozwoju jest trochę podobny do larwy? Czyli przez animalizm do humanizmu. 

Zastanawiam się skąd w naszych czasach, w zachodniej cywilizacji, wyrosłej przecież na fundamencie judaizmu i chrześcijaństwa, rodzą się takie aberracje? I tu przychodzi mi do głowy pewien midrasz. Nie wiem co prawda, czy jego przytoczenie będzie dowodem na filo czy antysemityzm, ale zaryzykuję i opowiem. Midrasz ten zresztą został powtórzony w Koranie, tak więc wchodzimy w jeszcze szerszy antyimigrancki i antymuslimski kontekst. Kiedy Bóg stworzył człowieka zażądał od wszystkich aniołów, aby oddały mu pokłon. Wódz aniołów, Lucyfer (‘niosący światło'), zbuntował się, ponieważ jako duch czysty i doskonały, najbliższy samemu Stwórcy, uznał taki akt za poniżenie i niesprawiedliwość. Dlaczego Bóg kocha to nędzne, zlepione z gliny stworzenie bardziej niż jego, który jest czystym intelektem i doskonałą wolą? Bóg oburzony sprzeciwem Szatana (‘oskarżyciel, przeciwnik' — człowieka oczywiście) wyrzuca go sprzed swoich oczu i od tej pory Szatan przebywa w wiecznych męczarniach, za które wini oczywiście człowieka. I dlatego w swej bezsilnej złości nienawidzi człowieka w sposób doskonały i wszystkie swoje wysiłki kieruje na jego zniszczenie. Szatan nie uspokoi się dopóki nie zmiecie z powierzchni ziemi ostatniego potomka Adama, któremu nie chciał się pokłonić. Aby zniszczyć człowieka na różne sposoby go zwodzi i wykorzystuje jego samego, aby zabijał swoich braci. Ekoterroryzm, wrogi człowiekowi  animalizm, jest niczym innym jak kolejną odsłoną tej walki z człowiekiem. Należy go tak ogłupić, aby uwierzył, że nie jest koroną stworzenia, lecz jego wynaturzeniem.

A dlaczego „Pasja” Gibsona wzbudziła taki niepokój u naszego Wroga? Ponieważ już samo Wcielenie, dowód miłości i szacunku Boga do człowieka musiałoby czymś szczególnie bolesnym dla Lucyfera: jeszcze raz Stwórca stanął po stronie śmiertelnych. Ze wszystkich ludzi Lucyfer najbardziej nienawidzi Jezusa i sama Jego obecność doprowadzała demony do szału. Dlatego też pragnęły tylko jednego: zabić Go! Na krzyż! Tymczasem ku przerażeniu Szatana Krzyż, który miał raz na zawsze wykopać przepaść między Bogiem i nędznym, grzesznym człowiekiem, okazał się być największym dowodem Miłości Stwórcy do stworzonego. I dlatego każda Pasja, nie tylko Gibsona, będzie zawsze wzbudzać irracjonalną nienawiść i agresję.

Ciekawe byłoby „Pokot” pokazać w Pietrowkie. Na której minucie więźniowie zaczęliby wychodzić? Bo co do tego nie mam wątpliwości i to nie tylko dlatego, że tutaj je się mięso halal (podrzyna się gardło w ten sposób, aby najpierw z barana wyszła cała krew, a dopiero potem dusza), ani dlatego, że pasterstwo (jak wiadomo związane z mordowaniem zwierząt) jest podstawą bytu Kirgizów. Więźniowie wychodziliby dlatego, że „Pokot” w odróżnieniu od „Pasji” jest filmem hermetycznym, produktem zbzikowanej, ginącej Europy, natomiast „Pasja” i sama męka Jezusa ma w sobie wartości uniwersalne, zrozumiałe dla człowieka niezależnie od jego rasy czy kultury.

I na koniec: tak jak bez humanizmu nie byłoby animalizmu, tak też jeśli by się głębiej przyjrzeć bez Pasji nie byłoby „Pokotu”. 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama