Budowanie wspólnoty

O życiu parafialnym

Parafia pw. bł. Radzyma Gaudentego w Gnieźnie, erygowana w 1981 roku w dzielnicy nowych osiedli (bloki i wieżowce), liczy 15 500 mieszkańców, w tym około 1000 mieszkańców wiosek. Należy do parafii zubożałych na skutek wysokiego bezrobocia i z tej racji, że zamożniejsi, których na to stać, wyprowadzają się do domków jednorodzinnych na peryferie miasta.

Wybudowaliśmy dom parafialny z częścią administracyjną, mieszkalną, katechetyczną i wielką salą wielofunkcyjną oraz okazałą świątynię opisaną na ośmioboku, z centralnie ustawionym ołtarzem i sadzawką chrzcielną. Architektura wnętrza jest pomyślana tak, aby lud zgromadzony był wokół baptysterium, stołu eucharystycznego i stołu słowa, co pomaga w formowaniu świadomości wspólnotowego przeżywania liturgii.

Jestem proboszczem tej parafii od samego jej początku. Nieustannie zadaję sobie pytanie, na ile moja parafia jest rzeczywiście Kościołem, czyli wspólnotą ludzi o innej niż świat mentalności i o innych postawach w codziennym życiu. Na jakie inicjatywy się otwierać, aby parafia stawała się naprawdę sakramentem zbawienia nawet dla oddalonych już od Kościoła czy wręcz wrogo nastawionych ludzi?

Trapił nas fakt, że dzieci, które były tak pięknie podczas katechizacji przygotowywane do pełnego uczestniczenia w Eucharystii z wielkim zaangażowaniem i przeżyciem, nie zawsze miały właściwy klimat w swojej rodzinie, a nierzadko spotykały się wręcz z oddziaływaniem przeciwnym wierze. Dlatego podjęliśmy decyzję wprowadzenia systematycznej katechizacji rodziców, aby sami mogli dalej katechizować swoje dziecko. Tak się też stało, zgodnie z zasadą: „Pan Jezus katechizował dorosłych, a dzieciom błogosławił”, a nie odwrotnie. Przez regularną katechezę rodzice niejako zostali przynagleni, aby być świadkami wiary dla swoich dzieci. Dzięki temu katecheta na lekcjach religii miał ułatwioną pracę: uzupełniał, pogłębiał i utrwalał to, co już przekazali rodzice. Frekwencja wahała się od 90% do 100% — niejednokrotnie na katechezę przychodzili oboje rodzice. Po dwóch latach tej praktyki możemy stwierdzić, że inicjatywa okazała się udana. Początki były trudne — napotykaliśmy opór i sprzeciw. Dziś sami rodzice z wdzięcznością mówią, jak wiele skorzystali, jak wiele sobie przypomnieli z prawd wiary.

Z kolei katechizację parafialną przed bierzmowaniem rozpoczynamy w drugiej klasie gimnazjalnej. Poza dwiema godzinami tygodniowo w szkole młodzież uczestniczy w małych grupach, raz w miesiącu, w spotkaniach parafialnych. W katechezie szkolnej bardziej akcentuje się przygotowanie intelektualne, natomiast w parafii — bardziej liturgiczne i modlitewne. Na początku roku szkolnego z każdym kandydatem przeprowadzam indywidualną rozmowę i przyjmuję pisemną prośbę o przyjęcie do bierzmowania z jednoczesnym zobowiązaniem się do uczestniczenia w Eucharystii przynajmniej w każdą niedzielę i święta oraz przystępowania do sakramentu pokuty każdego miesiąca. Drugi, bardziej intensywny etap przygotowań następuje w trzeciej klasie gimnazjalnej. Młodzież uczestniczy wtedy w katechezach parafialnych raz w tygodniu. Na zakończenie przygotowania, pod koniec roku szkolnego, tuż przed bierzmowaniem, z każdym kandydatem przeprowadzam krótkie skrutinium, które pozwala rozpoznać stan jego przygotowania i dojrzałości chrześcijańskiej.

W poszukiwaniu sposobów formacji wspólnoty parafialnej przyszedł mi z pomocą Duch Święty — tak głęboko wierzę — poprzez katechistów Drogi Neokatechumenalnej, mimo że na początku miałem względem niej duże opory.

Droga Neokatechumenalna, otwarta w parafii przed 20 laty, spełnia w niej — dzięki swemu ewangelicznemu radykalizmowi — znaczącą rolę. Aktualnie formuje około 200 osób, w tym coraz więcej młodzieży. Pomaga ludziom odkrywać swoje chrześcijaństwo i utożsamiać się z Kościołem Chrystusowym. Jest to prawdziwy zaczyn nowej ewangelizacji i odradzania się parafii jako wspólnoty kościelnej. Po prostu katechumenat, choć pochrzcielny. Nazwałbym go może nawet „łonem” parafii, rodzącym nie tylko chrześcijan, ale także nowy, posoborowy typ parafii, będącej już nie anonimowym tłumem, ale wspólnotą wspólnot. Ta grupa ludzi podnosi poziom świadomości chrześcijańskiej całej wspólnoty parafialnej i świadectwem swego życia przyciąga do Kościoła ludzi, którzy dotychczas nie mieli z nim nic wspólnego albo byli jego wrogami. Z mojego doświadczenia Drogi mógłbym wymienić całe szeregi uratowanych małżeństw, rodzin otwartych na życie, ludzi zaczynających rozumieć swój krzyż, odwracających się od wszechwładnego bożka pieniądza, gotowych tracić swoje pieniądze i życie dla innych. W starszych wspólnotach jest już wiele osób, które głoszą katechezy ewangelizacyjne dla całej parafii oraz w innych miastach diecezji, a nawet poza granicami kraju (Rosja, Ukraina, Kazachstan, Rumunia). Są również wielką pomocą w przeprowadzaniu dni skupienia dla młodzieży, w indywidualnej katechizacji zaniedbanych czy opóźnionych, w przygotowywaniu młodych do małżeństwa, opiece nad chorymi i samotnymi w podeszłym wieku itp. Jest to jedyna rzeczywistość w parafii, dla której duszpasterz nie potrzebuje uprawiać czegoś, co nazwałbym „łapichłopstwem”. Wręcz przeciwnie, to raczej wspólnoty mobilizują księży i pomagają im w realizacji swego powołania.

Jestem świadomy tego, że duszpasterstwo tradycyjne, zachowawcze czy sakramentalne już dzisiaj nie wystarcza. Z Kościoła ubywa ludzi, a zwłaszcza młodzieży. Przychodzą ci, którzy jeszcze mają jakąś wiarę. Czuję się odpowiedzialny za będących daleko od Kościoła. Moją nadzieją jest, że w parafii będę miał garstkę autentycznych chrześcijan, którzy swoim świadectwem życia będą tamtych przyprowadzać, to znaczy będą dla nich „światłem i solą”, co już niejednokrotnie się dzieje.

Myślę, że Chrystus nie zakładałby Kościoła, gdyby miał on być wyłącznie instytucją charytatywną, ale również ten aspekt życia parafii jest ważny. Celem zaradzenia, choć w części, skrajnej biedzie w parafii działa kilkunastoosobowy zespół charytatywny, który jest moją prawą ręką w niesieniu różnorodnej pomocy potrzebującym. Punkt kontaktowy stanowi biuro charytatywne wraz z podręcznym magazynkiem. Tu wierni dostarczają różne rzeczy już im niepotrzebne, lecz całe i czyste, a potrzebujący wybierają sobie to, co jest im potrzebne.

Najbiedniejszym wydawane są bony żywnościowe na ściśle określone towary, jak: chleb, mąka, kasza, cukier, tłuszcz, podroby itp. Bony realizowane są przez sklepy, z którymi mamy zawartą umowę, płacąc raz w miesiącu należną kwotę.

Jesteśmy przekonani, że tego rodzaju sposób udzielania pomocy bardziej służy budowaniu wspólnoty rodzinnej niż wydawanie gotowych posiłków.

Zespół charytatywny niesie doraźną pomoc w każdej losowej sytuacji, służąc ludziom osamotnionym, często w podeszłym wieku i obłożnie chorym. Ponadto parafia funduje kilkadziesiąt obiadów szkolnych w ciągu całego roku dla dzieci z najbiedniejszych rodzin.

W dzieło niesienia pomocy włączył się również Parafialny Oddział Akcji Katolickiej; zorganizował wolontariuszy — nauczycieli pomagających w ciągu roku szkolnego w nauce dzieciom słabszym, których rodzice nie mogli pozwolić sobie na płatne korepetycje; w okresie letnim zorganizował dwutygodniowy obóz wypoczynkowy dla najbiedniejszych dzieci; w okresie zimowym organizuje „opłatek” dla tych dzieci z paczkami i wspólną zabawą. Środki pozyskuje w różnych firmach, sklepach i urzędach.

Parafialna Akcja Katolicka zajmuje się też problemem bezrobotnych. W domu parafialnym zorganizowano punkt konsultacyjny i coś na wzór pośrednictwa pracy, czynny jeden dzień w tygodniu. Tu bezrobotni mogą przyjść i porozmawiać — są zawsze poważnie i z szacunkiem traktowani. Tu mogą otrzymać wyczerpującą informację o sposobie i możliwości znalezienia i podjęcia pracy, o ewentualnej konieczności przekwalifikowania się itp. Podaje się do publicznej wiadomości w ogłoszeniach i w prasie parafialnej, że tu lub w biurze parafialnym można zgłaszać różne prace do wykonania. Bezrobotni w kolejce czekają na swój przydział i pod wskazanym adresem sami uzgadniają warunki pracy i płacy. Niestety zgłaszanych prac jest zawsze za mało w stosunku do oczekiwań.

W parafii ponadto działa kilkanaście organizacji i stowarzyszeń, w które ludzie angażują się według własnych zainteresowań i posiadanych charyzmatów — dla budowania i pogłębiania więzi braterstwa wspólnoty.

KS. ZBIGNIEW KAPTURCZAK

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama