O przebaczaniu czyli jak uleczyć duszę

To, co odnosi się do cnoty Pokuty, która rozpoznaje grzech w chwili, w której odkrywa miłość Boga, który ukierunkowuje nawrócenie — metanoię, odnowienie swojej własnej tożsamości chrześcijańskiej, jest równie ważne w doświadczeniu psychoterapeutyczn

O przebaczaniu czyli jak uleczyć duszę

Annalisa Giulianini

O przebaczaniu czyli jak uleczyć duszę

stron 160,
format 130x210 mm
ISBN 978-83-7485-119-0
cena det. 29,40 zł


Spis treści
Przedmowa
Przebaczenie i przedefiniowanie osobistej tożsamości
Wstęp
Część pierwsza
Umiejętność przebaczania w literaturze psychologicznej
1. Pojęcie przebaczenia
1.1. Przebaczenie w porównaniu z innymi pojęciami
1.1.1. Przebaczenie a pamięć
1.1.2. Przebaczenie a pojednanie
1.1.3. Przebaczenie a sprawiedliwość
1.2. Definicja przebaczenia
2. Perspektywy badań na temat przebaczenia
2.1. Spojrzenie ewolucyjno - kognitywne
2.2. Spojrzenie procesowe
.2.1. Proces przebaczenia u osoby skrzywdzonej
2.2.2. Proces przebaczenia między ofiarą a krzywdzicielem
2.2.3. Proces przebaczenia z analizą kontekstu relacji
2.3. Spojrzenie psychospołeczne
3. Pochodzenie umiejętności przebaczania w procesie kształtowania się Ego
3.1. Wkład Melanie Klein
3.1.1. Pozycja paranoidalno-schizoidalna
3.1.2. Pozycja maniakalno-depresyjna
3.2. Wkład Otto Kernberga
3.2.1. Proces interioryzacji relacji z obiektem
3.2.2. Organizacja osobowości borderline
Część druga
Nabycie umiejętności przebaczania, dynamiczny element w ewolucji i odbudowaniu osobowości religijnej
4. Przebaczenie i pojednanie w religii chrześcijańskiej
4.1. Stary i Nowy Testament na temat przebaczenia
4.2. Rewolucja Jezusa z Nazaretu
4.3. Dynamika chrześcijańskiego przebaczenia
5. Przeszkody na drodze ku dojrzałości oraz trudności w udzielaniu i otrzymywaniu przebaczenia
5.1. Przeszkody w przebaczaniu innym: fałszywe przeprosiny i mechanizmy obronne
5.1.1. Wypieranie i zaprzeczenie krzywdy
5.1.2. Formacja reaktywna, rozszczepienie i projekcja
5.1.3. Identyfikacja z agresorem i zwrócenie się przeciw Sobie
5.2. Przeszkody, by przyjąć przebaczenie Boga
5.3. Przeszkody, by przebaczyć sobie samemu
5.3.1. Poczucie winy
5.3.2. Trudności z akceptacją siebie samego
6. Odbudowanie osobowości
Zakończenie

 

 

Fragment

Przedmowa

Przebaczenie i przedefiniowanie osobistej tożsamości

Mario Aletti 1

Wiele lat temu pewna młoda pacjentka w trakcie pierwszej rozmowy, po tym jak opowiedziała mi o swoich nie uporządkowanych kontaktach seksualnych, kończyła upokorzona: „Gdyby wiedział o tym mój ojciec!”. I natychmiast, patrząc na mnie: „A pan, gdyby był moim ojcem, co by powiedział o takiej jak ja?”. Odpowiedziałem: „Zapytałbym się — i Panią bym zapytał — czy jest pani szczęśliwa czy też nie”. Z początku oniemiała, w końcu dziewczyna wybuchła wyzwalającym płaczem. Nie osądzając ani nie lekceważąc jej zachowania przedstawiłem jej problem z innego punktu widzenia, który ją zaskoczył, lecz jednocześnie dawał szansę na rozwój i nadzieję.

Przypomniałem sobie to wydarzenie jak tylko dostałem do rąk tekst niniejszej książki poświęconej umiejętności przebaczania. Myślę, że przebaczenie można rozumieć jako miejsce przedefiniowania osobistej tożsamości. W podwójnym sensie: zaskoczenia i nowości, która uderza i przemienia człowieka, który otrzymuje przebaczenie, lecz również transformacji, zmiany perspektywy („metanoia”), które zachodzą w człowieku, który umie przebaczać.

Zawsze jesteśmy zaskoczeni przebaczeniem: dlatego, że nie oczekiwaliśmy go („nie zasługiwaliśmy”?); lecz także dlatego, że nigdy nie uwierzylibyśmy, że możemy go udzielić („nigdy ci tego nie wybaczę! — być może tak powiedzieliśmy). Zaskoczenie daje świadectwo wartości odnawiającej i wyzwalającej funkcji przebaczenia, które otwiera nas na nową więź.

Jak dobrze się nad tym zastanowić, zarówno wina jak i przebaczenie implikują się i odnoszą się wzajemnie do siebie. Poczucie winy zawsze przeżywa się przed kimś (nawet jeśli jest to urojona postać stworzona przez nieświadomość), zaś przebaczenie odwołuje się do kogoś z zżerającą tęsknotą za więzią. Dostojewski pokazuje to sugestywnie w Zbrodni i karze, kiedy Raskolnikow spotyka Marmieładowa, „byłego urzędnika”, żyjącego w skrajnej nędzy i upadku moralnym, lecz przede wszystkim, w rozpaczy po utraconym szacunku i zaufaniu do siebie samego. Słaby, nędzny, zatwardziały i niezdolny oprzeć się nałogowi alkoholik, Marmieładow wie, że jego córka jest zmuszona do prostytuowania się, ponieważ rodzina jest biedna. A mimo to, żeby pić zabiera jej te w tak nędzny sposób zarobione pieniądze. Gardzi sobą aż do najgłębszych pokładów swego bytu; prosi o ukaranie go, o ukrzyżowanie, lecz zarazem o litość nad sobą, ponieważ „musi być miejsce dla każdego człowieka, jakieś miejsce w jakimś zakątku świata, gdzie można znaleźć miłosierne schronienie”.

Z tym wzajemnym i odbudowującym wymiarem przebaczenia mamy z resztą do czynienia codziennie, kiedy słowa dziecka proszącego matkę o przebaczenie. „mamo, przebacz!” znaczą: wypełnij mnie swoją miłością, a wszystko będzie nowe. Zło nie zostaje zapomniane, lecz „darowane”, przezwyciężone przez ogrom miłości. Lubię (może niezgodnie z filologią, według której późnośredniowieczne przebaczać [perdonare] zastępuje łacińskie condonare — zmniejszać karę) uważać „przebaczanie” w aktualnym znaczeniu za mocniejszą formę „dawania” [uwaga: po włosku przebaczać to perDONARE, zaś darować DONARE]: „darować w nadmiarze”. Jednak nie czystą litość czy łagodne miłosierdzie, lecz dawanie sensu, dodatkowego znaczenia, które mówi najgłębszą prawdę o człowieku i utrzymywanych przez niego związkach. W tym znaczeniu, także przebieg analizy jest darowaniem, jako odkrycie, nowym i twórczym dawaniem, które człowiek jest w stanie zaproponować swojej „opowiedzianej historii”.

To, co odnosi się do cnoty Pokuty, która rozpoznaje grzech w chwili, w której odkrywa miłość Boga, który ukierunkowuje nawrócenie — metanoię, odnowienie swojej własnej tożsamości chrześcijańskiej, jest równie ważne w doświadczeniu psychoterapeutycznym, zasadniczo opierającym się na jakimś związku, w którym pacjent odkrywa siebie samego i własne pragnienie przemiany. Praktyka kliniczna pokazuje, że każda prośba o psychoanalizę jest przede wszystkim prośbą o związek. Słowo pacjenta, jako słowo transakcji, zawiera zawierzenie: Ja mówię do ciebie, mówię o sobie do ciebie, uznaję cię za interlokutora, ponieważ ufam ci, uznaję cię za osobę „godną zaufania”: wierzę w ciebie, czyli powierzam się, ponieważ ufam. I właśnie uznanie analityka za osobę, podmiot relacji „godnej zaufania” jest założeniem, lecz zarazem początkiem, momentem inchoatywnym każdej analizy, ponownego umieszczenia w kontekście uczuć i wzajemnej transformacji.

Skoro psycholog dostrzega, że dla osobowości ważne są istota i funkcja odbudowująca przebaczenia, akceptacji i uznania, to psychologia religii, tym bardziej, może zatem zapytać się czy psychologiczne mechanizmy, które biorą udział w doświadczeniu przebaczania i dostępowania przebaczenia mogą odgrywać rolę także w sposobie, w jaki chrześcijanin przeżywa sakrament Pokuty, w tej szczególnej więzi, jaka rodzi się z Bogiem przebaczenia i/lub z księdzem, narzędziem i pośrednikiem w tym spotkaniu z Bogiem. Myślę o różnych etapach praktyki Pokuty: począwszy od chwili oskarżenia (której w psychologii odpowiada autoprezentacja pacjenta lub opis symptomu, pełniąca podobną, oczywiście częściową funkcję) do chwili oceny swego stanu grzechu (poczucie winy), do wykonania metanoii (transformacja). I chce się śmiać z zaskoczenia Syna Marnotrawnego, który zostaje przytulony i otrzymuje przebaczenie „nie¬ zasłużenie”, po tym jak przygotował sobie całą tyradę samooskarżenia, aby zyskać sobie przebaczenie Ojca. Ponieważ wszystko to, co jest ludzkie, jest także psychiczne (chociaż nic nie jest tylko psychiczne), łącznie z przejawami indywidualnej religijności.

Jako przykład podobnej zbieżności podkreślam nowość i zaskoczenie (a także skandal) chrześcijańskiego przebaczenia. Jezus uwolnił człowieka od starych koncepcji grzechu i radykalnie przemienił kontakty między Bogiem a grzesznikami, domagając się dla grzeszników wyrzuconych ze świeckiej i religijnej społeczności pewnego rodzaju „prawa u Boga”: ślepych, kalekich, paralityków, trędowatych, celników, przekupnych, nieczystych kobiet… wszystkich osób, które w powszechnym przekonaniu nie posiadają godności potrzebnej do zbawienia. Nauczył nas, że przebaczenie Boga jest darmowe, że Bóg kocha nas gratis, jak ojciec, jak matka.

Lecz psychologia, w oparciu o doświadczenia kliniczne, może przedstawić dodatkową problematykę. Przebaczenie, a jeszcze bardziej wielki dar Bożego przebaczenia, jako rzecz dawana darmo, jest także zamachem na nasz narcyzm, jest obrazą naszej „godności”. Ciężko jest zaakceptować, że jest się kochanym, a także że dostąpiło się przebaczenia. Bycie zbawionym, kochanym bez możliwości domagania się jakiegoś prawa, sprawia, że czujemy się na łasce i niełasce drugiego człowieka. A wobec tej darmowej miłości, danej wszystkim, niektórzy mogą nawet czuć, że zostali skrzywdzeni podczas przydziału. Człowiek, który wierzy, że tak dużo zrobił, by zasłużyć sobie na zbawienie, który uważa się za znawcę dobra i zła… Religijny świat pełen jest osób pobożnych, przestrzegających prawa faryzeuszy, robotników z pierwszej godziny, braci syna marnotrawnego, którzy czują się okradzeni i zgorszeni dobrocią Boga i uważają, że jest to niesprawiedliwe, ponieważ, przynajmniej porównując, oni „zasługują” na więcej. Jedynie pogodna ufność, że zostało nam przebaczone upoważnia nas do przebaczenia.

W ramach przedstawionych wytycznych mieści się książka Annalisy Giulianini, która opisując niektóre psychologiczne i religijne sprzeczności przebaczania, z powodzeniem łączy umiejętność przebaczania z dojrzałością człowieka, przedstawiając przebaczenie jako akt złożony, który angażuje wymiar kognitywny, emocjonalno¬ afektywny, behawioralny, psychospołeczny i, przede wszystkim, wzajemny i interpersonalny. To wszystko — podkreśla skutecznie Autorka — odsyła do ogólnej równowagi człowieka i otwartości na drugą osobę, lecz także do pozytywnego obrazu siebie, który obejmuje akceptację faktu, że ja sam i inne osoby mogą popełnić błąd. Dlatego też, rozwijając się wraz z człowiekiem, umiejętność przebaczenia ma także wymiar ewolucyjny i prowadzący ku dojrzałości. Niniejsza praca opiera się na osobistej interpretacji teorii psychologicznych i psychodynamicznych oraz na religijnych i duchowych lekturach na ten temat. Także stronice poświęcone chrześcijańskiemu przebaczeniu (rozumianemu zarówno jako umiejętność przebaczania, jak i umiejętność proszenia o przebaczenie i przyjmowania go) pozostają w harmonii z ogólnym zarysem pracy, co oznacza, że jest to praca oparta na wiedzy psychologicznej, a jednak przystosowana do dialogu z osobami nie będącymi specjalistami. Jako Przewodniczący Włoskiego Towarzystwa Psychologii Religii mogę jedynie cieszyć się z tego „debiutanckiego dzieła” pani magister Giulianini, która ze wszech miar, a zwłaszcza z uwagi na konsekwencję w wyborze metodologii, jest godną następczynią swojej nauczycielki, pani Gertrud Stickler, której pionierskiej pracy włoska psychologia religii wiele zawdzięcza.

Wstęp

Do najbardziej poruszających stronic Quo vadis?, wspaniałej powieści, za którą autor otrzymał nagrodę Nobla w 1905 roku, z pewnością należą te, na których kończy się historia Chilona i Glauka. Tego ostatniego, przywiązanego do słupa, pochłaniają płomienie; nagle wśród publiczności, która ogląda makabryczne widowisko dostrzega on Chilona, człowieka po części odpowiedzialnego za męczeństwo tysięcy chrześcijan, który w tej chwili udawał się do ogrodów Cezara. Pisze Sienkiewicz:

„Twarz miał zbolałą i pochyloną, jakby chciał po raz ostatni przypatrzeć się swemu katowi, który go zdradził; pozbawił go żony, dzieci, nasadził na niego zabójcę, a gdy to wszystko zostało mu w imię Chrystusa odpuszczone, raz jeszcze wydał go w ręce oprawców. Nigdy człowiek nie wyrządził człowiekowi straszniejszych i bardziej krwawych krzywd. I oto ofiara płonęła teraz na smolnym słupie, a kat stał u jej stóp. Oczy Glauka nie odwracały się od twarzy Greka. Chwilami przesłaniał je dym, lecz gdy dmuchnął powiew, Chilo widział znów te utkwione w siebie źrenice. […] Nagle zachwiał się i wyciągnąwszy w górę ramiona zawołał okropnym, rozdzierającym głosem: — Glauku! W imię Chrystusa! Przebacz! Uciszyło się naokół: dreszcz przebiegł obecnych i wszystkie oczy mimo woli podniosły się w górę. A głowa męczennika poruszyła się lekko, po czym usłyszano z wierzchołka masztu podobny do jęku głos: — Przebaczam!…” (Sienkiewicz, 1961, s. 589–590)

Jest to oczywiście powieść, lecz w prawdziwym życiu, w kronikach czy też analizując wydarzenia historyczne czasami natrafia się na podobne do tej historii i dowiaduje się o tych niewiarygodnych gestach miłości, do których wydaje się zdolni byli jedynie ludzie żyjący w odległych czasach, bądź współcześni bohaterowie obdarzeni nadzwyczajnymi nadnaturalnymi przymiotami, którzy nie mają zbyt wiele wspólnego ze zwykłymi ludźmi.

Dzisiaj, jak zresztą od zawsze, na świecie bardzo potrzeba przebaczenia, które nie dotyczy tylko sytuacji czy wydarzeń wyjątkowych, lecz także drobnych spraw życia codziennego, które nie oszczędzają nikomu rozczarowań i zawodów w kontaktach z innymi. Wybaczenie opiera się bowiem na niezbitym fakcie obiektywnym, to znaczy „errare humanum est”, a zatem dopuszczenie możliwości popełnienia błędu oznacza dopuszczenie konieczności, aby przebaczyć i dostąpić przebaczenia (por. Pacciolla, 1989, s. 266).

Praca niniejsza powstała z osobistego zainteresowania, by zgłębić pojęcie, które zawsze w jakiś sposób mnie fascynowało; zainteresowania podyktowanego częściowo także przez rozczarowanie wywołane tym, że często do tego tematu podchodzi się albo w sposób zbyt ckliwy i pretensjonalny, albo jak do przykazania, które należy przestrzegać nie zważając w najmniejszym stopniu na własne przeżycia i własne trudności. Te dwie różne tendencje można dostrzec także (a może przede wszystkim) w środowiskach religijnych, które w pierwszym przypadku banalizują jedną z najpiękniejszych i najważniejszych nauk przesłania ewangelicznego, podczas gdy w drugim, czyli narzucając ją jako obowiązek moralny, nie czynią nic innego jak oddalają ją od jej najprawdziwszego i najgłębszego znaczenia, przeciwdziałając ponadto jej pozytywnym efektom.

Chrześcijańska religia każe człowiekowi wybaczać krzywdy; lecz dlaczego tak czyni? Dlaczego przebaczanie jest tak ważne? Kierowałam się tymi prostymi pytaniami od samego początku moich badań. Podeszłam do problemu z mocnym przekonaniem, że nauki psychologiczne mogą przysłużyć się religii, aby przebadać i opisać jej sprzeczności, jakie wzbudza ona na poziomie struktury osobowości, oraz trudności jakie mogą przeszkadzać autentycznemu udziałowi w niej. Zatem mam zamiar zgłębić badania nad umiejętnością przebaczania i odnieść je szczególnie do wierzącego człowieka, już od małego stykającego się z tym tematem, lecz zbyt często pozostawionego samemu sobie wobec nieuniknionych trudności w udzielaniu przebaczenia oraz we władaniu ponurego poczucia winy i nieadekwatności z powodu niemożności wprowadzenia w praktykę tego, co każe nam czynić Ewangelia.

Praca niniejsza dzieli się na dwie części. W pierwszej, po sprecyzowaniu czym jest przebaczenie i wyjaśnieniu w jakiś sposób jego pojęcia, zważywszy, że często się je myli i źle rozumie, zostanie przedstawiona synteza różnych badań, jakie ostatnimi czasy rozwinęły się w dziedzinie psychologii w tym temacie i które pokazują złożoność jego dynamiki oraz różnych powiązanych z nim elementów. Ponadto, zważywszy na fakt, iż umiejętność przebaczania nie jest wrodzona, spróbuję pokazać jak rozwija się ona u danego człowieka odwołując się szczególnie do teorii relacji z obiektem, która wydaje się być odpowiednia do przedstawienia przydatnych wskazówek na ten temat, jak również do pokazania, gdzie i kiedy zaczynają się trudności, jakie napotykamy przy przebaczaniu.

Następnie, w drugiej części, zgłębiając sprzeczności religijne w jakie obfituje ten termin, najpierw sprecyzuję znaczenie przebaczenia w ramach religii chrześcijańskiej. Takie zgłębienie tematu jest bardzo ważne, albowiem przedmiotem naszych badań jest człowiek wierzący, a jeśli pragniemy w sposób obiektywny i właściwy zinterpretować jego zachowania religijne, nie możemy pominąć znajomości i zrozumienia religii, którą wyznaje, w przeciwnym razie istnieje ryzyko, że popełnimy redukcjonizm psychologiczny. Warto uściślić, że nie napotkałam dużych trudności w tej kwestii, zważywszy, że chodzi o zasady mojej religii.

Następnie, w części pozornie negatywnej, zostaną przedstawione trudności, jakie napotykamy w procesie przebaczania, mechanizmy obronne, które uruchamiają się i uniemożliwiają, zwłaszcza wierzącemu człowiekowi, otworzenie się na ten gest. Skupiam uwagę na zestawieniu razem różnych momentów jednego procesu (przebaczyć innym — przebaczyć sobie samemu — dostąpić przebaczenia od Boga); przebaczenie jest bowiem zbyt często analizowane w sposób cząstkowy, oddzielający osobę przebaczającą od osoby, której się przebacza, to zaś utrudnia zrozumienie przebaczenia. Pragnęłam zatem zgłębić jego trójwymiarową dynamikę. Mówiłam o pozornie negatywnym spojrzeniu na problem, ponieważ na końcu pokażę, że te przeszkody mogą być bodźcem do rozwoju dojrzałości człowieka wierzącego, zarówno z psychologicznego, jak również z duchowego punktu widzenia z nim związanego.


Przypisy:

1 Mario Aletti, psychoanalityk, jest wykładowcą Psychologii religii i Psychologii dynamicznej na Katolickim Uniwersytecie oraz Wydziale Teologicznym Północnych Włoch (Mediolan). Współzałożyciel i Przewodniczący Włoskiego Towarzystwa Psychologii Religii jest członkiem International Association for the Psychology of Religion oraz komitetu dyrekcji International Journal for the Psychology of Religion. Opublikował wiele książek i artykułów w międzynarodowych czasopismach, wśród których na tematy poruszane w niniejszym wydaniu „Alcuni aspetti psicologici della pratica penitenziale. Osservazioni di uno psicoanalista, Annali di Scienze Religiose, 2 (1997), 63–78.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama