Misjonarze to nie najemnicy. To pasterze...

Gdyby misjonarz pozostawił ludzi w potrzebie, aby mieć poczucie bezpieczeństwa, wiedząc, że jego podopieczni przeżywają gehennę, zdradziłby siebie, swoje ideały, swojego Mistrza

Rozmowa z ojcem Tomaszem Grabcem OFMCap, Dyrektorem Sekretariatu Misyjnego Braci Mniejszych Kapucynów

Agnieszka Ścibik (Opoka): Co się teraz dzieje na misji w Republice Środkowoafrykańskiej? Jaka jest tam obecnie sytuacja?

o. Tomasz Grabiec OFMCap: Sytuację w RCA można analizować pod różnymi względami. To, co dzieje się w danym kraju, znajduje jakieś odzwierciedlenie w zachowaniach społecznych. Brak stabilności politycznej, militarnej, czy też brak zabezpieczenia socjalnego, przekłada się na życie zwykłych ludzi.

Posługa na misji oraz praca z ludźmi tam na miejscu to próba animacji tamtejszej społeczności, aby pomóc im w autentycznym rozwoju, poprzez konkretne działania takie jak edukacja, budowa infrastruktury socjalno – medycznej aż po promocję osoby. To wieloletni proces, w którym trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości nie licząc na szybkie efekty. Aktualna sytuacja w Afryce jeszcze bardziej pokazuje, że jest to bardzo trudne zadanie i jak wiele jeszcze pracy przed nami…

Misjonarze to nie najemnicy. To pasterze...

AŚ: Czy istnieje możliwość jakiegokolwiek zabezpieczenia w tamtejszym społeczeństwie?

o. Tomasz: Misjonarze jadą do osób żyjących w bardzo trudnych warunkach. Jeśli ich powołaniem jest praca z ludźmi biednymi i ubogimi nie mogą w sposób sztuczny tworzyć podziałów. W takim rozumieniu nie ma możliwości zabezpieczenia przed tym wszystkim, na co narażone jest społeczeństwo. Możemy zabezpieczyć się przed chorobami – i musimy to robić, ale nie możemy zabezpieczyć się przed przemocą, kradzieżą, chaosem i tym, co niszczy tamtych ludzi – te niebezpieczeństwa są wliczone w posługę misyjną.

AŚ: Misjonarze nie chcą ewakuacji z RCA, bo...?

o. Tomasz: Naszym celem jest promocja i pomoc miejscowej ludności. W przypadku sytuacji nadzwyczajnej, wyjazd misjonarzy pokazałby, że funkcjonują jak najemnicy, że nie są z mieszkańcami „tak naprawdę”. To właśnie teraz, kiedy jest najtrudniej, życie weryfikuje czy umiemy pracować i żyć z tymi ludźmi. Gdyby misjonarz pozostawił ludzi w potrzebie, aby mieć poczucie bezpieczeństwa, wiedząc, że jego podopieczni przeżywają gehennę, zdradziłby siebie, swoje ideały, swojego Mistrza. Pamiętajmy, że misjonarz nie jedzie na misje z ciekawości, ale dlatego, że w tym widzi sens swojego życia – głosić Chrystusa innym.

AŚ: Jaki jest stosunek MSZ do obecnej sytuacji w RCA? Współpracujecie cały czas ze sobą?

o. Tomasz: Sytuacja w RCA jest bardzo złożona. Wiele sytuacji nierozwiązanych w przeszłości oraz zaniedbania międzynarodowe ostatnich lat doprowadziły do tego, że mamy bombę z podpalonym zapłonem. Zarówno MSZ, jak i przełożeni Kościoła podejmują wszelkie możliwe zabiegi, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom, którzy pozostali w RCA. Powstał zespół roboczy, aby wspólnie zastanawiać się i działać. To bardzo ważne, aby współpracować razem, teraz i w przyszłości, dla dobra Polaków tam pracujących jak i miejscowej ludności. Decyzja o pozostaniu misjonarzy na miejscu wydaje się niezrozumiała, ale z naszej strony jest zasadna i potrzebna.

AŚ: Czy to jest wojna religijna? Sądzę, że nie, ale niektóre media mówią, że to odwet muzułmanów na chrześcijanach... Jaka jest prawda?

o. Tomasz: Tam w RCA nie ma pojęcia wojny religijnej. Zanim doszło do rebelii, trwającej ponad rok, ludzie żyli w pokoju. Aktualna sytuacja, czasem sztucznie podsycana, może w konsekwencji doprowadzić do wzajemnej nienawiści, ale należy to postrzegać jako skutek tego, co ma miejsce od roku. Tam na miejscu ludzie żyli i chcą żyć razem: muzułmanie i chrześcijanie. W miejscowości Bocaranga ludzie założyli zespół muzyczny pod nazwą E ye siriri (pragniemy pokoju). Pojęcie religijnej wojny nie odzwierciedla tego co dzieje się w RCA i pokazuje, że media nie rozumieją prawdziwych źródeł istniejącego konfliktu.

AŚ: Jak można pomóc oprócz modlitwy? Są już konkretne plany pomocy humanitarnej?

o. Tomasz: Wielkie wyzwanie stoi przed nami. Pomoc humanitarna to nie tylko transport niezbędnych środków postaci żywności, odzieży, leków. Możemy to zrobić. Ale rodzi się pytanie: jak pomóc tym ludziom? Trzeba pomagać mądrze. Cześć pieniędzy zostanie przekazanych, aby tam na miejscu, w tamtym regionie pomagać ludziom w odbudowie domów i tego co zostało zniszczone.

Jako ludzie wierzący, ale też ludzie dobrej woli, nie możemy zostawić tamtych ludzi bez pomocy. Już teraz zbieramy pieniądze (info na: www.fundacja.kapucyni.pl oraz www.misje.kapucyni.pl), aby w sytuacji kiedy będzie to możliwe przekazać je do RCA. Fundacja Kapucyni i Misje powstała kilka lat temu, aby pomagać misjonarzom w RCA i dlatego liczymy, że również tym razem będzie koordynować pomoc charytatywną. Trwają rozmowy z różnymi organizacjami, także z MSZ i wojskiem, aby razem działać i razem pomagać.

AŚ: Jak mądrze pomagać Afryce? Jaka jest Afryka, czego naprawdę potrzebuje i… co może dać nam?

o. Tomasz: Tak sobie myślę, że gdyby wykluczyć żądze posiadania, Afryka już dawno rozwijałaby się w pokoju a Afrykańczycy byliby ludźmi bogatymi. Technologicznie może nie, ale mentalnie tak, bowiem byłoby to społeczeństwo suwerenne i samowystarczalne. Dysproporcje pomiędzy technologią Zachodu a niemożnością samorozwoju pogłębiają przepaść i nędzę w Afryce. Mówimy o całej Afryce. Obecność misjonarzy – ich codzienna praca to mrówcza robota. Mam nadzieję, że w przyszłości zaowocuje większą świadomością, gospodarnością oraz możliwością samostanowienia naszych braci Afrykańczyków o sobie…

AŚ: Dziękuję bardzo za rozmowę


Na profilu Opoki, na portalu społecznościowym Facebook, zostało utworzone wydarzenie informacyjno-modlitewne "Afryko, nie jesteś sama!". Zachęcamy do wzięcia udziału i modlitewnego wsparcia! Wydarzenie pod linkiem: "Afryko, nie jesteś sama!"

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama