GW bije żony!

Wywodzenie z Biblii przyzwolenia na przemoc domową jest możliwe, o ile przeczyta się tylko fragment wersetu, pomijając sąsiadujący tekst. Niestety Gazeta Wyborcza dla udowodnienia swojej tezy posługuje się taką właśnie wybiórczą "egzegezą"

Zastanawiam się, ile w tym tekście prawdziwej ignorancji Autorki GW - jakoś trudno mi w nią uwierzyć - a ile zamierzonego utrwalania stereotypów o nauczaniu Kościoła. O co chodzi? O  fragment  tekstu w dzisiejszej GW, komentujący sprzeciw środowisk katolickich wobec przyjęcia konwencji o zapobieganiu i  zwalczania przemocy wobec kobiet.

„Zdarza się też, że domowi oprawcy szukają nieraz w religii usprawiedliwienia dla własnego postępowania, bo w końcu w Liście do Kolosan przykazano: «Żony, bądźcie poddane mężom». To przeciwko takiemu wykorzystywaniu religii do usprawiedliwiania własnego okrucieństwa powinny protestować środowiska katolickie - przecież to tzw. bogobojni mężowie, którzy traktują żony jak worek treningowy, ale w każdą niedzielę przystępują do komunii, uwłaczają katolicyzmowi, a nie konwencja, która chce kobiety chronić” - brzmi fragment artykułu.

O konwencji była już na @21 dyskusja (tu ukłon wobec o. Mądela), nie chcę więc odnosić się do niej samej, choć jako komentarz do niej można uznać dzisiejsze, przedświąteczne przemówienie Benedykta XVI do kurii rzymskiej (całość: http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x61845/kto-broni-boga-ten-broni-czlowieka/).

Nie daje mi jednak spokoju przeczytany fragment z GW. Zastanawiam się, ile w tym  ignorancji,  a ile przemyślanej strategii utrwalania fałszywych stereotypów o nauczaniu Kościoła, w tym wypadku poprzez nieprawdziwą interpretację Pisma zrobioną w dodatku w sposób niezwykle emocjonalny (emocje jak wiadomo pomagają utrwalić przekaz). Dziwię się, gdyż przecież każdy w miarę wykształcony człowiek wie, że to zdanie św. Pawła w pełni brzmi:  „Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu”, a kolejne: „Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi”. I że nie można ich inaczej zrozumieć jak oddanie się  sobie w miłości. Oddanie/poddanie się miłości, którą mąż obdarowuje żonę. Dodanie, że w miłości nie ma miejsca na przemoc jest właściwie zbędne.

Przyjmuję, że są mężczyźni, którzy w tak prostacki, jak w przytoczonym cytacie, interpretują fragment listu św. Pawła, ale nie mogę w to uwierzyć, że takiej interpretacji są uczeni klerycy w seminariach. I taką głoszą z ambon. Ja osobiście takiej nie słyszałam. Być może źle słucham. Ale nie mogę też uwierzyć w to -  w tekście nie ma żadnego na to dowodu - że bogobojni mężowie  (gdyby byli bogobojni nie biliby żon!)  po potraktowaniu małżonki jak worka treningowego - jak pisze Autorka -  w niedzielę przystępują do komunii świętej.

Zastanawiam się jak reagować na takie teksty?  Jak przeciwstawiać się takim i innym stereotypom?

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama