Miłosierdzie niejedno ma imię

Cotygodniowy felieton z Przewodnika Katolickiego (36/2002)

W dzisiejszej Polsce dużo jest osiągnięć, dobrych zamierzeń i twórczych inicjatyw.

Dużo jest jednak także ludzkich nieszczęść i rozmaitych zagrożeń obciążających zwłaszcza najuboższych i najsłabszych. Widać coraz wyraźniej, że rozwój naszego kraju wymaga ludzkiej solidarności i wzajemnej pomocy. Unaocznił nam to z całą mocą Ojciec Święty w czasie swojej ostatniej wizyty. Słuchając jego głębokich słów o tym, że potrzeba nam „wyobraźni miłosierdzia” i że miłosierdzie Boga musi „znaleźć odbicie w dziełach miłosierdzia ludzi”, wielu z nas podejmowało postanowienie działania zgodnie z papieskimi słowami, a wielu innych, rzeczywiście potrzebujących, odnalazło nadzieję, że bliźni o nich nie zapomną.

Kilka dni temu zginął Marek Kotański, człowiek, który tę wyobraźnię miłosierdzia z pewnością posiadał. Jego metodą działania była ciągła aktywność, ustawiczny nacisk na wszystkie możliwe urzędy, oddziaływanie poprzez media i rozmaite nagłaśniane kampanie. Nie wszyscy pochwalali wszystkie formy jego działalności, ale to właśnie dzięki swojej przebojowości i widoczności był on tak skuteczny i pomógł naprawdę wielu ludziom. Być może rzeczywiście, jak powiedział ks. biskup Piotr Jarecki, to ziarno musiało obumrzeć, by z niego wyrośli inni liczni Polacy, którzy za jego przykładem miłosierdzie uczynią swoim stylem życia.

Nie wszyscy muszą działać tak jak Marek Kotański. Wspaniałe chwile na Krakowskich Błoniach uruchomiły w nas wyobraźnię miłosierdzia. Nie pozwólmy jej zgasnąć. Ojciec Święty nawołuje nas zwłaszcza do czynienia miłosierdzia i pokazywania solidarności codziennej, nie szukającej poklasku i świateł jupiterów, ale niosącej najskromniejszą choćby pomoc naprawdę potrzebującym. Miłosierdzie niejedno ma imię.

Marek Ziółkowski
Autor jest profesorem, wykładowcą na UAM w Poznaniu


opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama