Kościół w ruchu

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (49/2000)

Podręczniki i słowniki teologiczne mówią o nich rzadko. Doświadczenie wielu wiernych może o nich powiedzieć więcej: to ruchy kościelne pogłębiają, odkrywają lub wręcz budują więź wiernych z Chrystusem i Kościołem. One są "miejscem" (w drodze!), które decyduje o świadomie przeżywanym chrześcijaństwie, o najważniejszych wyborach życiowych. Są miejscem zrywów duchowych, bywają także miejscem głębokich rozczarowań. Świętem i jednocześnie świadectwem różnorodności ruchów będzie II Kongres Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich w Warszawie oraz Kongres Laikatu Katolickiego w Rzymie, oba nieprzypadkowo rozpoczynające się tego samego dnia - 24 listopada. Kościół tego wieku naznaczony jest znamieniem ruchów. Ruchy: biblijny i liturgiczny, ekumeniczny, również ekologiczny i feministyczny nadają kształt Kościołowi - choć ciągle jeszcze w niewystarczającym stopniu. Konkretne wspólnoty, zrzeszenia, grupy są "szkołą" realizacji Ewangelii w życiu codziennym. Przy całej różnorodności wszystkie ruchy mają jednego wroga - jest nim bierność. "Bierność, która zawsze była postawą nie do przyjęcia, dziś bardziej jeszcze staje się winą. Nikomu nie godzi się trwać w bezczynności" - napisał w adhortacji o świeckich Jan Paweł II w 1988 r. Słowa te nie tracą, a nabierają znaczenia. I dotyczą nie tylko świeckich. Dotyczą bierności wszystkich ludzi nieczułych na poruszenia Ducha i niewrażliwych na wielorakie cierpienie wokół nas. Dotyczą także instytucji, pogrążonych w bezładzie i niechętnych zmianom. Wszystkie ruchy mają też jeden cel. Jest nim - mówiąc za Papieżem - "odpowiedzialne uczestnictwo w misji Kościoła". Odpowiedzialne - to znaczy takie, które umożliwia wspólne podejmowanie decyzji i wspólną ich realizację. Tak zarysowany cel nie jest łatwy do osiągnięcia. Wymaga wzajemnego zaufania. Nawet w małych grupach bywa, że tylko nieliczni dźwigają brzemię odpowiedzialności. Tym trudniej wpleść działalność ruchów w rytm życia parafii, tak by dzielić się odpowiedzialnością i zapraszać do udziału w niej coraz szersze kręgi wiernych. Im większa społeczność, tym trudniej realizować zasadę współodpowiedzialności. Bez niej jednak Kościół nie realizuje tego, czym jest. A więc celem ruchów nie jest oferowanie bezpiecznego i spokojnego azylu w zawirowaniach tego świata, ale poruszająca innych służba w Kościele i w imieniu Kościoła.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama