Bawmy się "moskalikami"

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (19/2006)

Trwa jeszcze coroczny najdłuższy weekend, ale święto majowe już za nami. Myślę, oczywiście, o 3 Maja, a nie o pierwszym dniu miesiąca, który już dawno należało wykreślić z kalendarza świąt jako relikt po bezbożnych rządach komuny.

Ale szkoda nerwów na politykę, skoro za oknami rozkwita pięknie maj, ptaszki wyśpiewują swoje trele, a słoneczko jakby się wreszcie przebudziło. Człek chciałby zapakować do koszyka nieco specjałów i wyruszyć z rodzinką oraz przyjaciółmi do lasu na majówkę. Można by wtedy trochę pośpiewać, nieco pożartować, a i porozmawiać. A gdyby tak jeszcze pobawić się w układanie „moskalików"? Zaraz spróbuję wyjaśnić, na czym ono polega.

Mam nadzieję, że przed tygodniem przeczytaliście, czcigodni utracjusze raju, artykuł „Witaj, majowa jutrzenko" i macie jeszcze w pamięci cytowany przeze mnie utwór Rajnolda Suchodolskiego, zaczynający się właśnie od tych słów. Ten nieco zapomniany poeta był uczestnikiem powstania listopadowego 1831 r. Został ranny w bitwie pod Ostrołęką, a zginął podczas obrony Warszawy na Pradze. Przypominam tego poetę powstańca w związku z odrodzeniem się mody na układanie „moskalików". Nie chodzi o jakże zajmującą czynność układania śledzi albo szprotek-także nazwanych moskalikami-w słoikach z zalewą estragonową, lecz o krótkie, dowcipne rymowanki. Są one przekształceniem jednej ze zwrotek innego utworu Suchodolskiego, a mianowicie „Poloneza", rozpoczynającego się od słów: „Patrz, Kościuszko, na nas z nieba..." Natomiast owa, mam nadzieję, że znana zwrotka, brzmi tak: „Kto powiedział, że Moskale/ są to bracia dla Lechitów/ temu pierwszy w łeb wypalę/ pod kościołem Karmelitów".

Otóż układanie „moskalików" polega na trawestacji tejże zwrotki i to każdego kolejnego jej wersu. Zaczynamy więc od wymienienia określonego narodu, o którym następnie wyrażamy jakąś oczywistą opinię, a potem określamy, co spotka osobę, która wygłaszała taką opinię, i wskazujemy miejsce - najczęściej w okolicach kościoła albo figury - gdzie ma to nastąpić. I tak np. jeszcze z lat pięćdziesiątych XX w. pochodzi taki „moskalik": „Kto o Baskach mylnie sądzi, że kochają Wawel stary, udowodnię mu, że błądzi, pod obrazem świętej Klary".

Próbowałem i ja coś ułożyć: „Kto powiada, że Lechistan/ to prowincja i zaścianek/ tego wyślę przez Pakistan/ do pustelni u sercanek". I jeszcze jeden: „Kto uważa, że Pigmeje/ «Przewodnika» nie poznali/ tego każdy niech wyśmieje/ pod figurą świętej Ali". Zapewniam, że zabawa jest przednia. A może ktoś zechce przesłać do mnie swoje własne „moskaliki"?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama