Którym grzechy odpuścicie...

O sakramencie pokuty - dla ludzi młodych

Na początek krótkie opowiadanie. Pewien człowiek otrzymał od swej matki bardzo piękny pierścień. Kiedy matka zmarła nosił go stale na swym palcu na znak jedności i wdzięczności. Niestety, kamień w pierścieniu był wprawdzie szlachetny, lecz bardzo miękki. Raz pierścień upadł tak nieszczęśliwie, że kamień się zarysował. Powstała widoczna, głęboka, brzydka rysa. Mężczyzna zaczął szukać jubilera, który umiałby go wypolerować. Każdy jednak twierdził, że to niemożliwe, bo rysa jest za głęboka a przy polerowaniu mógłby ulec zniszczeniu cały kamień i nie będzie pasował już do oprawy. Mężczyzna nie zrezygnował, gdzieś w małej uliczce pewnego miasta znalazł mały sklepik jubilerski, którego właścicielem był pewien staruszek. Pokazał mu pierścień, opowiedział całą historię i prosił, aby ten przynajmniej spróbował go naprawić. Staruszek dostrzegł, że pierścień ten stanowi większą wartość uczuciową niż materialną dla młodego człowieka. Uścisnął w swej dłoni pierścień i zapytał: „Czy masz do mnie zaufanie?”. Mężczyzna oparł bez zastanowienia: „Tak – to moja ostatnia szansa”. „Zatem przyjdź za dwa tygodnie” – zaproponował jubiler i schował pierścień do szuflady. Kiedy zjawił się w wyznaczonym terminie i zobaczył pierścień, zaniemówił z wrażenia. Zobaczył bowiem wygrawerowaną w kamieniu piękną różę, której łodygę stanowiła nieszczęsna rysa. Aż sprawdził, czy to rzeczywiście jego pierścień. wszystko się zgadzało: data, inicjały... Ale jakże pięknie wygląda, o wiele piękniej niż przedtem!

Każdy już chyba zrozumiał, że chodzi tu o człowieka, który przez upadki niszczy swoją duszę, a dzięki temu, że ufa Jezusowi i oddaje Mu swoje grzechy staje się bogatszy, piękniejszy. Grzech, który wygląda początkowo jak zwycięstwo szatana, staje się jeszcze większym zwycięstwem Chrystusa wówczas, gdy człowiek z zaufaniem oddaje się w ręce swego Mistrza. Nie zrozum tego źle, ja nie dowartościowuję grzechu, lecz pragnę ci uświadomić, że nawet ze swymi „brudami” możesz się zwrócić do Chrystusa, a On zupełnie cię przemieni.

Spowiedź to wielki dar Boga dla człowieka. Jest sakramentem ustanowionym pierwszego dnia po zmartwychwstaniu (J 20,22-23). Wówczas to Chrystus daje władzę odpuszczania grzechów Apostołom i ich następcom, czyli biskupom i kapłanom.


Kiedy spowiedź jest dobra?

Wówczas, jeśli spełnione są wszystkie warunki sakramentu pokuty: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź i zadośćuczynienie. No to po kolei!

Rachunek sumienia.

Przypomnij sobie wszystkie grzechy ciężkie, które popełniłeś od ostatniej dobrej spowiedzi. Zwróć uwagę na te, które się dość często powtarzały. Zastanów się, kiedy je popełniłeś (jaka sytuacja sprzyja popełnienie tego grzechu). Jeśli sobie to przeanalizujesz, łatwiej ci będzie w przyszłości uniknąć przyczyny, która prowadzi do grzechu, a co za tym idzie samego grzechu (np. jeśli palisz papierosy zawsze w towarzystwie Pawła i Andrzeja, musisz unikać spotkań z nimi). Rachunku sumienia nigdy zrobisz prawidłowo stojąc już w kolejce do konfesjonału. Pomyśl o tym jeszcze w domu, albo przyjdź wcześniej do kościoła. To wymaga czasu i skupienia. Spróbuj zawsze rachunku sumienia dokonać w oparciu o pytania zawarte w modlitewniku bądź rozważając Dekalog.


Żal za grzechy.

Czyż łatwo żałować za to, że w piątek (dzień postu) zjadłem kurczaka z rożna? Oczywiście, że nie, skoro był bardzo smaczny. Uwaga! Żałuję za grzech przede wszystkim dlatego, ponieważ obraziłem nim Stwórcę.

Postanowienie poprawy.

Niemal każda spowiedź, to „wyliczanie” tej samej litanii grzechów. Czy można mówić zatem o jakiejś poprawie? Mój Drogi! Zwróć uwagę „postanowienie poprawy”, a więc obietnica, że za wszelką cenę będę się starał unikać grzechu i sytuacji, które mu sprzyjają, będę nad sobą pracował, a jeśli zgrzeszę znów przyjdę do swego Mistrza po przebaczenie.

Szczera spowiedź.

Pokonaj lęk i wstyd. Musisz uświadomić sobie, że kapłan jest jedynie pośrednikiem, a ty spotykasz się z Kimś znacznie mocniejszym, pełnym miłosierdzia. Wyznaj wszystkie grzechy ciężkie (możesz również powszednie). Dany grzech nazywaj po imieniu, jednoznacznie ( „brzydko się bawiłem” czy „robiłem głupie rzeczy” – takie określenia grzechu mogą być przez spowiednika na setki sposobów rozumiane). Jeśli kiedykolwiek zataiłeś grzech lub go po prostu zapomniałeś – wyznaj go, aby spowiedź była ważna i święta. Święty Jan Bosko dostrzegał, że wielu ludzi spowiada się świętokradzko i fakt ten napawał go przerażeniem. W roku 1861 napisał: „Zapewniam was, moi drodzy chłopcy, że pisząc to, moja ręka drży na myśl o wielkiej liczbie chrześcijan, którzy idą na wieczną zgubę dlatego tylko, że na spowiedzi zataili grzechy albo ich szczerze nie wyznali”.

Po wyznaniu grzechów uważnie słuchaj nauki, wskazówek kapłana, mogą ci one wielokrotnie pomóc w dalszej pracy nad sobą.

Zadośćuczynienie.

Staraj się naprawić to, co popsułeś przez swoją słabość (przeproś pokrzywdzonych przez ciebie, odwołaj kłamstwa, oszczerstwa, oddaj ukradzioną rzecz). Są jednak grzechy, których nie da się fizycznie naprawić. Zadośćuczynieniem za takie przewinienia jest zadana przez spowiednika tzw. pokuta. Zapamiętaj ją podczas spowiedzi i starannie odmów (zazwyczaj jest to jakaś modlitwa).


Czy warto chodzić do spowiedzi, skoro ciągle powtarzają się te same grzechy?

Postaw sobie analogicznie inne pytania: czy warto się myć, skoro i tak się zaraz spocisz? Czy warto sprzątać przed spotkaniem mieszkanie, skoro goście i tak naniosą piachu? Spowiedź – oczyszczenie z naszych grzechów – sprawia, że przez łaskę Chrystusa wciąż stajemy się „nowym człowiekiem”. Otrzymujemy w tym sakramencie szczególną łaskę do pracy nad sobą, tarczę, która broni nas przed pokusami szatana. Czyżbyś nigdy tego nie doświadczył? Spójrz, na swoje „duchowe samopoczucie” tuż po spowiedzi. Czy nie czujesz się tak dziwnie lekki? Czy nie nabierasz nowych sił do życia? Czy nie emanujesz radością, pokojem? Tak, to są efekty tej łaski, którą otrzymujesz od przebaczającego Chrystusa.

Korzystaj z tego sakramentu jak najczęściej. Cytowany już św. Jan Bosko mówił do młodzieży: „Ten kto nie lubi za wiele myśleć o swojej duszy, niech idzie do spowiedzi co miesiąc; ten, kto pragnie ją zbawić, ale nie czuje się bardzo gorliwy, niech idzie co dwa tygodnie; ale ten, kto chciałby dojść do doskonałości, niech chodzi co tydzień. Częściej nie, chyba że zdarzyłoby się coś, co ciąży na sumieniu”. O prawdziwości tych słów świadczą życiorysy kilku wartościowych młodzieńców otaczających ks. Bosko: św. Dominika Savio, Michała Magone czy Franciszka Besucco. Każdy z nich spowiadał się raz na tydzień, a w najgorszym wypadku co czternaście dni.


Lęk i wstyd przed spowiednikiem

Spowiednik jest przyjacielem Twojej duszy. Musisz o tym nieustannie pamiętać. (więcej o osobie kapłana, jego misji w konfesjonale oraz tajemnicy spowiedzi).


Bracie! Życzę ci odwagi i głębokiej wiary, abyś każdą spowiedź przeżywał jako osobiste spotkanie z tym samych Chrystusem, który przebacza grzechy Marii Magdalenie, celnikowi, Szawłowi i czyni ich życie drogocennymi perłami, które do dziś podziwia i czci Kościół.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama