Rzeczy ostateczne człowieka

Wierzę w Boga - część III, rozdział XVIII - Komentarza do codziennego pacierza

CZĘŚĆ TRZECIA

RZECZY OSTATECZNE CZŁOWIEKA

1. Wskrzeszenie umarłych

Przedostatni artykuł Symbolu Wiary brzmi:
"Oczekuję wskrzeszenia umarłych".
Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia:
"Zmartwychwstanie ciała oznacza, że po śmierci będzie żyła nie tylko dusza nieśmiertelna, ale że na nowo otrzymają życie także nasze śmiertelne ciała" (pkt 990).

Przekonanie o przyszłym zmartwychwstaniu ciał pojawiało się od czasu do czasu już w Starym Testamencie i pozostawało w związku z biblijnym pojęciem Boga, który nie jest "Bogiem umarłych lecz żywych" (Mk 12, 27). Tak np. męczennicy machabejscy umierając mówią:
"Król świata (...) nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego (...). Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni" (2 Mch 7, 9. 14; por. Dn 12, 1-13).

Jeszcze wcześniej Izajasz zapowiada:
"Ożyją Twoi umarli, obudzą się krzykną z radością spoczywający w prochu, (...) bo ziemia wyda cienie zmarłych" (Iz 26, 19).

O powszechnym zmartwychwstaniu mówił także Jezus sadyceuszom - którzy w odróżnieniu do faryzeuszy nie wierzyli w zmartwychwstanie - wręcz oświadczał:
"Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? (Mk 12, 24).

Z czasem nadzieję przyszłego zmartwychwstania Jezus Chrystus łączy z wiarą w Niego samego.

"To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J 6, 40).

Św. Paweł nadał szczególny charakter nowotestamentalnej nauce o powszechnym zmartwychwstaniu, łącząc je w sposób bardzo ścisły ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Tak oto rozumuje w Liście do Koryntian:
"Dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (...) Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli" (1 Kor 15, 12-14. 20).

Tak więc w zmartwychwstaniu Chrystusa zawiera się potencjalne zmartwychwstanie wszystkich Jego wyznawców. Z innej wypowiedzi św. Pawła wynika, że zmartwychwskrzeszenia zarówno Jezusa Chrystusa jak i wszystkich wiernych dokona Bóg Ojciec mocą Ducha Świętego.

"Jeżeli mieszka w was Duch tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha" (Rz 8, 11; por. 1 Tes 4. 14; 1 Kor 6, 14; 2 Kor 4, 14; Flp 3, 10n).

Jest w Nowym Testamencie - dokładnie u św. Pawła - kilka wypowiedzi na temat sposobu, w jaki dokona się zmartwychwstanie oraz natury ciał zmartwychwstałych, ale trudno byłoby uznać, że po zapoznaniu się z tymi tekstami wszystko staje się jasne. Tak na przykład czytamy w 1 Kor 15, 35- 37. 42. 53:
"Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to co siejesz, nie ożyje, jeżeli wcześniej nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem (...) Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność".

Dlatego Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza:
"To w jaki sposób przekracza naszą wyobraźnię i nasze rozumienie: jest dostępne tylko w wierze" (pkt 1000).

Ta tajemnicza przemiana zniszczalnego w niezniszczalne dokona się w "dniu ostatecznym" czyli podczas paruzji to znaczy ponownego przyjścia Jezusa:
"Sam Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi" (1 Tes 4, 16; J 6, 39 n. 44. 54).

Zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie nie brak aluzji do tego, że zmartwychwstanie obejmie wszystkich, zarówno przeznaczonych do szczęścia wiecznego jak i skazanych na wieczne potępienie:
"Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia" (J 5, 29; por. Dn 12, 2).

2. Życie wieczne w przyszłym świecie

Cały Symbol Wiary zamykają słowa:
"Oczekuję życia wiecznego w przyszłym świecie".

Czas życia wiecznego rozpoczyna się w momencie fizycznej śmierci człowieka. Wtedy to, jak mówi Sobór Wat. II,

"Ujawnia się najwyraźniej tajemnica losu ludzkiego" (Gaudium et spes, pkt 18).

Śmierć jest przede wszystkim normalnym końcem ludzkiego życia, co tak wyrażał już Mędrzec Pański:
"Wszelkie ciało starzeje się jak odzienie i to jest odwieczne prawo: Na pewno umrzesz" (Syr 14, 17).

Ale śmierć jest także w rozumieniu już pierwszej księgi Pisma św. Karą za grzechy, konsekwencją grzechu (por. Rdz 2, 17; 3, 3. 19). Mędrzec Pański też mówi:
"Bo śmierci Bóg nie uczynił (...) Stworzył wszystko po to, aby było (...) To bezbożni ściągają ją na siebie słowem i czynem" (Mdr 1, 13nn; por. Rz 5, 12; 6, 23;

i jeszcze dokładniej w Mdr 2, 23n:
"Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą".

Syn Boży zaś, stawszy się człowiekiem, umarł nie z powodu własnych przewinień lecz za grzechy świata całego. Ale zmartwychwstając pokonał także śmierć (1 Kor 15, 26).

Nikt nie jest w stanie określić ani czasu ani rodzaju swojej śmierci. Taki stan rzeczy dla chrześcijanina powinien być nie powodem smutku i niepokoju lecz racją skłaniającą do utrzymywania się zawsze w stanie łaski czyli gotowości do spotkania się z Bogiem, myśl o śmierci wcale go nie przeraża. Św. Paweł np. mówi:
"Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk (...) Pragnę odejść, aby być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze (...)" (Flp 1, 21. 23).

Po takim przygotowaniu się do śmierci, sama śmierć nie jest już niczym więcej jak "współumarciem z Chrystusem po to, żeby z Nim żyć zawsze" (2 Tm 2, 11). I to jest istota chrześcijańskiego podejścia do problemu śmierci.

Jak z jednej strony nie wiadomo, kiedy nastąpi i jaka będzie nasza śmierć, tak z drugiej strony śmierć na pewno stanowić będzie definitywny kres gromadzenia zarówno zasług na szczęście wieczne jak i pomnażania upadków, które zaowocują wiecznym potępieniem. Dlatego św. Franciszek z Asyżu tak oto się modli:
"Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę naszą, śmierć cielesną, której żaden człowiek żywy uniknąć nie może. Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych! Błogosławieni ci, których śmierć zastanie w Twej najświętszej woli, ponieważ śmierć druga nie uczyni im zła" (Kantyk o stworzeniu).

Kilka tekstów Pisma św. Zdaje się dość wyraźnie wskazywać na to, że zaraz po śmierci będzie miał miejsce sąd szczegółowy, zwany inaczej jednostkowym w odróżnieniu od sądu ostatecznego czyli powszechnego. Bogacz i Łazarz z ewangelii Łukasza zaraz po śmierci znaleźli się jeden w miejscu wielkiego cierpienia, drugi na łonie Abrahama (Łk 16. 22n), co oznacza, że dostali się tam na mocy specjalnych wyroków. Wcześniej jeszcze inny człowiek zajęty tylko gromadzeniem bogactw, usłyszy od samego Jezusa przestrogę:
"Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie" (Łk 16, 20).

Zażądać - to znaczy rozliczyć czyli dokonać sądu. Do dobrego Łotra, Jezus zawieszony na krzyżu powiedział:
"Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju" (Łk 23, 43). Paweł mówi: "Chcielibyśmy opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana" (2 Kor 5, 8; por. Flp 1, 23).

W sposób szczególny - choć nie wszyscy się z tym zgadzają - o sądzie szczegółowym zdaje się mówić Hbr 9, 27:
"postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd (...)".

Wypowiedź ta stanowi jakby ciąg dalszy Łukaszowej przypowieści o bogaczu i Łazarzu.

Nawiązując do tych tekstów najnowszy Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza:
"Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki" (pkt 1022).

Chociaż w terminologii biblijnej wyrażenie "życie wieczne" jest określeniem synonimicznym szczęścia zbawionych (por. np. J 14, 6; 6, 54; 17, 3), to jednak wiadomo, iż formuła "życie wieczne" obejmuje całą pośmiertną egzystencję ludzką, to znaczy przyszły los zarówno zbawionych jak i potępionych. Inaczej mówiąc: życie wieczne - to niebo albo piekło. O jednym i drugim Pismo św. Mówi stosunkowo niewiele. Wiadomo wszakże - także w oparciu o dane {Pisma św. - że istota szczęścia wiecznego będzie polegać na oglądaniu Boga twarzą w twarz, zaś źródłem cierpienia potępionych będzie niemożność oglądania Bożego oblicza. Tak na przykład czytamy w 2 Tes 1, 9:
"Jako karę poniosą oni wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego".

Ten sam Paweł zapewnia Koryntian:
"Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz" (1 Kor 13, 12; pr. 1 J 3, 2).

Być zbawionym, przebywać w niebie, korzystać ze szczęścia wiecznego - to znaczy pozostawać "z Chrystusem" i " w Chrystusie" (por. J 14, 3; Flp 1, 23; 1 Tes 4, 17). Precyzując to określenie nieba Biblia posługuje się wielu przenośniami takimi na przykład: łono Abrahama, światłość, chwała, radość z powodu przebywania z Bogiem, uczta weselna, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem; Ale ostatecznie jest powiedziane:
"Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9). Autor 1 P. mówi o "niezniszczalnym, niepokalanym i niewiędnącym dziedzictwie" (1 P. 1, 4).

Źródłem przyszłej radości i szczęścia zbawionych będzie też ich udział - przynajmniej według Listu do Hebrajczyków i Apokalipsy - w niebieskiej liturgii sprawowanej przez Jezusa Chrystusa jako najwyższego Arcykapłana (por. Hbr 4, 14; 8, 1-6; 9, 11n; Ap 4, 8-11’ 8, 3-6 itp.).

O piekle Najnowszy Katechizm Kościoła Katolickiego mówi tak:
"Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samo wykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło" (pkt 1033).

W Nowym Testamencie miejsce - albo stan - przebywania potępionych nazywa się inaczej gehenną (por. np. Mk 9, 43; Mt 10, 28; Łk 12, 4n). Nazwa pochodzi najprawdopodobniej od doliny Gehinnom, leżącej na południe od Jerozolimy, znanej jako ośrodka kultu molocha (2 Krl 16, 3; 21, 6), a wedle proroków jako miejsce cierpień wiecznych (por. np. Iz 66, 24).

Wspomnieliśmy już o niemożności oglądania Boga jako istocie stanu potępienia. Ale prócz tego bolesnego dystansu Pismo św. Zwłaszcza Nowego Testamentu mówi często o ogniu piekielnym. Tak na przykład Jezus ostrzega, że ktoby rzekł swemu bratu "bezbożniku", "podlega karze ognia piekielnego" (Mt 5, 22). Na sądzie ostatecznym potępieni usłyszą taki wyrok:
"Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny" (Mt 25, 41).

Niestety nie jesteśmy w stanie wyjaśnić - i Kościół też tego nie czyni - na czym polega natura tego ognia i sposób jego działania.

Jako kolejny element cierpienia potępionych są także wspomniane:
"płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 8, 12; Łk 13, 28) oraz "ciemności zewnętrzne" (Łk 22, 53).

Na jednym z soborów - dokładnie na Soborze Florenckim - została także sformułowana po raz pierwszy nauka o czyśćcu czyli jakby trzecim to znaczy pośrednim sposobie egzystencji pozagrobowej. Jeżeli się ten stan czasem pomija milczeniem, to dlatego, że jest to już w pewnym sensie niebo, tyle że odłożone na trochę później. Dostaną się tam

"ci którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia" (KKK pkt 1030).

Z Pisma św. Można przytoczyć przynajmniej dwa teksty, które stanowią podstawę do nauki. W 2 Mch 12, 45 jest mowa o tym, że Juda Machabeusz

"złożył ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu".

Wiadomo, że zbawionym pomoc taka jest już nie potrzebna, a potępionym nic nie pomoże. Wyjdzie natomiast na pożytek zbawienny tym, których kara samej śmierci nie zdołała oczyścić do końca, a z drugiej strony ich wina nie polegała na całkowitym odwróceniu się od Boga. Pełne szczęście stanie się ich udziałem po jakimś czasie. W Ewangelii Mateusza Jezus mówi:
"Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone (...) (Mt 12, 32).

Św. Paweł przestrzega Koryntian:
"Ten, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę; sam wprawdzie ocaleje, lecz jakby przez ogień" (1 Kor 3, 15).

Wspomniany tu ogień - to właśnie aluzja do czasu oczyszczenia owego już "ocalałego".

Kościół naucza również od dawna, że oprócz sądu szczegółowego czeka nas po śmierci ponadto Sąd Ostateczny. Czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego:
"Zmartwychwstanie wszystkich zmarłych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych poprzedzi Sąd Ostateczny. Będzie to godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia (...) Sąd Ostateczny nastąpi podczas chwalebnego powrotu Chrystusa (...) Sąd Ostateczny objawi, że sprawiedliwość Boga tryumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami popełnionymi przez stworzenia i że Jego miłość jest silniejsza od śmierci" (pkt 1038. 1040).

Wiele aluzji do rzeczywistości sądu ostatecznego znajdujemy już w Starym testamencie. Tak na przykład Izajasz mówi:
"Jahwe dokona sądu przez ogień i mieczem swym ukarze wszelkie ciało" (Iz 66, 16).

Podobnie Daniel:
"Patrzyłem, aż postawiono trony, a Przedwieczny zajął miejsce (...) Sąd zasiadł i otwarto księgi (...) Wtedy odbędzie się sąd i odbiorą mu (=buntowniczemu królowi) władzę by go zniszczyć doszczętnie" (7, 9. 10. 26).

Już według Starego Testamentu sąd ten stanie się okazją do zatryumfowania sprawiedliwych nad bezbożnymi (por. np. Mdr 4, 20-5, 23; Ps 75; 96; 98). Tryumf sprawiedliwych będzie polegał również albo głównie na tym, że to właśnie oni zasiądą razem z Synem Człowieczym , żeby dokonać sądu nad światem. Jezus sam mówi do tych, którzy wytrwają przy Nim do końca:
"Przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec; abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela" (Łk 22, 29n).

Jeszcze wyraźniej ten udział sprawiedliwych w sądzie ostatecznym uwydatnia św. Paweł:
"Czyż nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? (...) Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów?" (1 Kor 6, 2n).

Sam jakby przebieg tego sądu tak oto opisuje Mateusz:
"Przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim (...) Zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie (...) I pójdą ci na mękę wieczną sprawiedliwi zaś do życia wiecznego" (Mt 25, 31. 32. 46).

Nowy Testament, a zwłaszcza czwarta ewangelia bardzo mocno uwypukla prawdę o tym, że dokonującym sądu ostatecznego będzie Jezus Chrystus. Jan oświadcza:
"Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi (...)

Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym" (J 5, 22. 27).

3. Amen

Ostatnie słowo Symbolu Wiary brzmi "Amen". Tak kończą się zazwyczaj modlitwy zanoszone przez nas do Boga. Tym "amen" odpowiadają wierni na prośby zanoszone przez kapłana podczas zebrań liturgicznych. Warto pamiętać, że ostatnie słowo Pisma św., całej Biblii kończą się w ten sposób:
"Mówi ten, który o tym świadczy: Zaiste przyjdę niebawem" (Ap 21, 2).

Jakby w imieniu całej ludzkości odpowiada na to autor Apokalipsy:
"Amen, przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi" (Ap 21, 20).

"Amen pojawiające się na końcu tekstów czytanego Pisma św., jest jakby formą deklaracji, że zrozumieliśmy to, co Bóg do nas mówił, że się z tym zgadzamy (por. np. 1 Kor 14, 16; Ap 5, 14; 19, 4).

Nie zawsze sobie może jednak uświadamiamy tak do końca, że "Amen" wypowiadane zazwyczaj ochoczo, nakłada na nas określone zobowiązanie. W tym celu pojawiało się ono na przykład w zakończeniach formuł zawierania przymierzy starotestamentalnych (por. Pwt 27, 15-26; Ne 5, 13), albo w indywidualnych przyrzeczeniach, obietnicach składanych zwłaszcza Bogu. Mamy w tym zresztą naśladować Boga samego, którego prorok Izajasz nazywa nie tylko Bogiem Prawdy, lecz po prostu "Bogiem - Amen" (Iz 65, 16), do czego zdaje się dość wyraźnie nawiązywać św. Paweł, kiedy tak oto wypowiada się o Chrystusie:
"Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są (tak). Dlatego też przez Niego wypowiada się nasz (Amen) Bogu na chwałę" (2 Kor 1, 20).

Jezus Chrystus też często używał tego słówka - jednego z niewielu w ich prawie nigdy nie tłumaczonym aramejsko-hebrajskim brzmieniu - ale umieszczał je zazwyczaj nie na końcu lecz na początku swojej wypowiedzi. Mawiał: "Amen, Amen, mówię wam!". Ponieważ słówko to pochodzi od rdzenia, który wyraża ideę stałości, solidności, pewności, takie wprowadzenie miało nadać wypowiedzi Jezusa charakter bardziej uroczysty, nie mający budzić wątpliwości.

Ale owo "Amen" powinno nam przypominać nade wszystko zakończenie modlitwy Jezusa w Ogrójcu. A Jezus tak się wówczas modlił:
"Ojcze, jeśli chcesz zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola lecz Twoja niech się stanie" (Łk 22, 42).

Wynika z tego, że w każdym "Amen" chodzi o zrealizowanie się nie tyle naszych pragnień, co woli Boga. Tak więc we wszystkich naszych modlitwach, we wszystkim zresztą także, co czynimy, powinna się powtarzać ta jedna prośba, sformułowana też przez samego Jezusa.

"Bądź wola Twoja jak w niebie, tak i na ziemi" (Mt 6, 10).

Trudno nie wspomnieć na koniec o skojarzeniu tego Jezusowego "Amen" z maryjnym "Niech mi się tak stanie" z opisu zwiastowania Pańskiego. Tamten dialog z aniołem to w gruncie rzeczy też modlitwa Matki Bożej, bo przecież każda modlitwa jest rozmową z Bogiem.

* *

*

Ze wszystkich trzech części tradycyjnego pacierza - Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Wierzę w Boga - część ostatnia jest najdłuższa i zarazem najtrudniejsza, nie tylko zresztą do zmemoryzowania czyli przyswojenia sobie pamięciowego, co nieźle pamiętamy z naszych lat dziecięcych, lecz także do właściwego zrozumienia. Skład Apostolski zawiera najbardziej tajemnicze prawdy naszej wiary. Tajemniczą wielkość Boga wyrażali dosadnie teologowie scholastyczni w swym powiedzeniu: Deus semper maior - Bóg jest zawsze większy, Bóg dający się pojąć i wyjaśnić do końca tylko naturalnymi siłami rozumu nie byłby chyba Bogiem prawdziwym. Byłby bardzo na miarę tylko ludzką.

Skład Apostolski stanowi bez wątpienia sam rdzeń tego, co nazywaliśmy teorią chrześcijaństwa. Podczas gdy w Ojcze nasz i Zdrowaś Mario jest niemało teologii moralnej, w Składzie Apostolskim mamy do czynienia prawie wyłącznie z dogmatyką. Nic tedy dziwnego, że proces formowania się Symbolu Wiary był taki długi i trudny. Powstało przy tym najwięcej herezji, z których resztkami spotykamy się po dzień dzisiejszy.

Istotę wszystkich Symboli Wiary stanowi swoisty wertykalizm w określaniu stosunku człowieka do Bóg i do świata, co może stanowić doskonały punkt wyjścia do dialogu chrześcijaństwa z innymi religiami zwłaszcza monoteistycznymi.

Najbardziej rozbudowana jest druga czyli chrystologiczna część składu apostolskiego, co wydaje się być całkiem oczywiste. Stąd nie do przyjęcia są sugestie niektórych przedstawicieli judaizmu, by we wspólnych przygotowaniach do obchodów Wielkiego Jubileuszu Dwutysiąclecia Chrześcijaństwa nie wspominać o samej osobie Jezusa Chrystusa, a koncentrować się jedynie na jego nauczaniu. Chrześcijaństwo bez Chrystusa jest nie do pomyślenia.

A same zaś obchody tego Jubileuszu, choć w pierwszym rzędzie mają nas pobudzić do aktów wdzięczności za dzieło zbawienia, powinny się także przyczynić do ożywienia i umocnienia naszej wiary w prawdy Boże. Swoim uczniom Jezus Chrystus najczęściej wyrzucał małość ich wiary. W pewnym momencie oni sami to chyba zrozumieli, bo zaczęli prosić: "Panie przymnóż nam wiary". Niech każdorazowemu wyznawaniu prawd naszej wiary towarzyszy ta modlitwa apostołów.

 

ZAKOŃCZENIE

Omówione w tej publikacji trzy części codziennego pacierza różnią się między sobą, jak to można było stwierdzić, swoją zarówno genezą, jak i treścią.

Modlitwy "Ojcze nasz" nauczył ludzi sam Jezus Chrystus. Jest to modlitwa w pełni i najbardziej biblijna, co oznacza, że cieszy się ona wszystkimi właściwościami tekstu natchnionego.

"Pozdrowienie Anielskie" jest biblijne tylko w swojej części pierwszej - część druga, to owoc zarówno pobożności jak i modlitewno-liturgicznej tradycji Kościoła.

"Skład Apostolski", to rezultat nauczania Kościoła i wysiłków, mających na celu jak najpoprawniejsze sformułowania poszczególnych prawd wiary.

Gdy zaś chodzi o modlitewne zróżnicowanie poszczególnych części pacierza, to "Ojcze nasz" jest przede wszystkim i prawie wyłącznie zbiorem próśb. Jest to modlitwa typowo błagalna, zarówno w swej pierwszej jak i drugiej części.

W "Pozdrowieniu Anielskim", mamy do czynienia, głównie w części pierwszej, z modlitwą uwielbienia. Dopiero po uwielbieniu Boga, a pośrednio i Jego Matki następuje prośba, właściwie jedna tylko, skierowana do Marii.

"Skład Apostolski", to wyraz naszej woli trwania przy Bogu, Jezusie Chrystusie i Jego Świętym Kościele. To bowiem oznacza każde wyznanie wiary. Jest to również przyjmowanie na siebie, każdego dnia na nowo, zobowiązań wypływających z treści wyznawanej wiary.

Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Komentarz do codziennego pacierza Spis treści - Komentarz do codziennego pacierza

Rzeczy ostateczne człowieka
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama