Dar troski

Fragmenty książki "Przypływ zachwytu"

Dar troski

Arthur Gordon

przełożyła Maria Zawadzka

PRZYPŁYW ZACHWYTU

ISBN: 978-83-7767-107-8
wyd.: Wydawnictwo WAM 2012

Spis wybranych fragmentów
Modlitwa pisarza
Wstęp
Dar troski
Zaślubiny nad brzegiem morza

Dar troski

Większość z nas stara się żyć tak, aby uciec przed egocentryzmem. Być może to właśnie jest sedno, być może na tym polega wyzwanie i tak naprawdę wszystko się do tego sprowadza. Niektórzy z nas radzą sobie z tym zadaniem lepiej niż inni. Wydaje mi się, że najwięcej zyskują ci, którzy potrafią przejść od myślenia o sobie do myślenia o drugim człowieku.

Żeby zacząć się skupiać na problemach innych, trzeba się wykazać nie lada odwagą: taka postawa niesie ze sobą ryzyko bolesnego zawodu. Niełatwo nam się nagle odsłonić, w jednej chwili otworzyć serce, przyjmować wszystko ze współczuciem, zaangażowaniem i entuzjazmem. Zwykle prościej — i czasami bezpieczniej — jest zachowywać dystans i nie wykazywać żadnej aktywności.

Mimo to każdy, kto zdecyduje się podjąć takie ryzyko, stanie w obliczu niezwykłego odkrycia: im więcej problemów skupia Twoją uwagę, im intensywniej starasz się o nich myśleć, tym bogatsze robi się Twoje życie.

Ta zdolność poświęcenia się innym wpływa ożywczo na każdy typ relacji, takich jak małżeństwo, rodzina, przyjaźń, a nawet na więzi, które najczęściej łączą ludzi i zwierzęta. Każdy z nas przychodzi na świat z mniejszymi lub większymi predyspozycjami do myślenia o potrzebach bliźnich, ale to, czy je rozwiniemy, czy zmarnujemy ten potencjał, zależy przede wszystkim od nas.

Dar troski

 źródło: photogenica.pl

Żeby skupić się na innych, musisz się najpierw wyzbyć obojętności. Musisz być chętny do działania, bo to do Ciebie będzie należał pierwszy krok. Kiedyś w promieniach zachodzącego słońca moja mała córeczka i ja czekaliśmy, aż nadejdzie przypływ. To był cichy, spokojny wieczór. Światło tańczyło na grzbietach fal, zamieniając je w strugi złota, które zagarniały mokry piasek — z każdą chwilą zbliżały się do brzegu, były coraz bliżej i bliżej. Wyglądało to jak pieszczota, ramię oceanu zamykające wydmy w miłosnym uścisku. Moja córka zamyśliła się i powiedziała: „Czy to nie wspaniałe, że ocean tak bardzo dba o Ziemię?”.

Miała rację. Wykazała się nieomylnością właściwą jedynie dziecku: to rzeczywiście był rodzaj opieki. Ziemia pozostawała bierna — tylko czekała. Ale morze dbało o nią — dlatego przyszło. Cały morał zawiera się w tym rozczulającym symbolu: gotowość do działania, zbliżenia się, do pogrążenia niosącego w sobie ostateczne spełnienie.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama