Bóg mi świadkiem

Borys stał nad trumną brata, udając, że się modli. Dopiero gdy ksiądz zaintonował Dobry Jezu, a nasz Panie, rozejrzał się dookoła. Wtedy zauważył Teresę. Była żona obserwowała go w milczeniu. To ona powiadomiła go o śmierci brata i jego listach

Borys stał nad trumną brata, udając, że się modli. Dopiero gdy ksiądz zaintonował Dobry Jezu, a nasz Panie, rozejrzał się dookoła. Wtedy zauważył Teresę. Była żona obserwowała go w milczeniu. To ona powiadomiła go o śmierci brata i listach, które pozostawił.

Bóg mi świadkiem

– Można teraz pożegnać się ze zmarłym. – Do uszu Borysa dotarły słowa księdza.

Ludzie zaczęli podchodzić do trumny, głaskać twarz zmarłego, dotykać jego rąk. Borys w pośpiechu opuścił kaplicę, wyciągnął papierosa, zapalił. Teresa wyszła za nim.

– Byłam pewna, że przyjedziesz – powiedziała.

– Przecież to mój brat – warknął niegrzecznie.

– Nie widziałeś się z nim od piętnastu lat – odpowiedziała zaczepnie. – Jak tylko zgarnąłeś pieniądze po ojcu, uciekłeś, gdzie pieprz rośnie.

– Robiłem interesy, nie miałem czasu.

– Wiem, śledziliśmy ze Staszkiem twoje losy. Cieszył się jak dziecko, gdy widział cię w telewizji. Snuł marzenia o wspólnym domu. Wierzył, że kiedyś zabierzesz go z tego przytułku, że dotrzymasz obietnicy.

– Jakiej obietnicy?! – Borys podniósł głos

– Przysięgałeś ojcu, że zaopiekujesz się Staszkiem. Z ręką na Piśmie Świętym zapewniałeś, że będziesz dzielił zyski na pół.

– Staszkowi w domu opieki źle nie było, miał co jeść i w co się ubrać. A w interesach każdy chwyt jest dozwolony. Moja przysięga dana ojcu nic nie znaczyła.

– Jak ta, którą złożyłeś na naszym ślubie?

– Nie przyjechałem tu po to, żeby słuchać twoich żalów i wymówek!

– A po co? – zapytała i spojrzała mu uważnie w oczy.

– Co to za listy, o których mówiłaś?

– Staszek pisał je do ciebie. Nie miał odwagi ich wysłać. Ale kiedy go odwiedzałam, czytał mi je po kilka razy. Ty nawet nie wiesz, jaki on miał talent literacki. Obiecałam mu, że po jego śmierci zostaną wydane.

– Co w nich jest? – zapytał zaniepokojony.

– Wszystko, twoja przysięga też!

Borys poczerwieniał ze złości. „Czy ta Teresa zwariowała? Czy ona myśli, że pozwolę, by moi wspólnicy się o tym dowiedzieli i stracili do mnie zaufanie?” – myślał.

– Teresa, pozwól, że sam je wydam. – Zaproponował, uśmiechając się do niej ciepło. – Bóg mi świadkiem, że tej obietnicy dotrzymam.

– Pana Boga zostaw w spokoju! – Zdenerwowała się. – On na pewno nie chce uczestniczyć w twoich kłamstwach.

– Ty ze mną nie zadzieraj! – krzyknął rozdrażniony jej słowami.

– Bo co? Znów mnie oszukasz, i to z imieniem Pana Boga na ustach?

– Coś się stało? – Ksiądz podszedł do nich zaniepokojony podniesionymi głosami.

– Nie, nie! – Teresa pośpiesznie odciągnęła kapłana od Borysa. – Wszystko w porządku. Tylko mój mąż nie czuje się najlepiej. Ale to normalne, gdy żegna się swojego jedynego brata…

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama