Refleksja na 4 niedzielę Wielkiego Postu C

Czy modlę się za tych, którzy są daleko od Ojca?

Ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia.
Łk 15,29

Duchu Święty, przyjdź!

Jezu, rozpoczynam z Twoją pomocą rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na Czwartą Niedzielę Wielkiego Postu.

Po raz kolejny w swoim życiu w dzisiejszą niedzielę słuchamy przepięknej przypowieści o Synu marnotrawnym. Dzisiaj zatrzymajmy się na postawie starszego, zawsze wiernego syna.

Nie wiem jak Czytelnicy, ale ja zawsze odczuwam pewnego rodzaju współczucie do starszego syna. Gdy pierwszy raz usłyszałem tę przypowieść, pamiętam, że byłem oburzony tym, co zrobił Ojciec. Starszy syn był zawsze wierny, w doli i niedoli, ale nigdy nie dostał koźlęcia, żeby się zabawić z przyjaciółmi. Stoi w zupełnym przeciwieństwie do drugiego syna, który uznał Ojca za umarłego i przejął część spadku. Następnie roztrwonił swój majątek grzesząc. W końcu wrócił do Ojca, a On przyjął go z radością, jak gdyby nigdy nic.

Myślę jednak, że dobrze rozumie tę przypowieść zwłaszcza człowiek, który mocno doświadczył działania Złego i skorzystał z niezgłębionego miłosierdzia Pana. Wówczas taki człowiek jest niezmiernie wdzięczny Bogu za łaskę powrotu do wiary.

Co pozostaje chrześcijanom, którzy uznają się za „starszego syna”? Przede wszystkim poczuć się jak syn młodszy. Zauważyć swoje liczne grzechy i przyjść do Ojca po przebaczenie, a nie wypominanie Bogu (sic!) niesprawiedliwości. Bo kim my jesteśmy, byśmy mogli sądzić czyny Boga?

Panie Jezu, przemyślę w tym tygodniu:

1. Czy zachowywałem się kiedykolwiek jak „starszy syn”?

2. Czy modlę się za tych, którzy są daleko od Ojca?

3. Czy nie sądzę Boga, uważając, że jest On niesprawiedliwy?

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama