Sprawiedliwość i przebaczenie

Czy zasada przebaczania bliźnim jest sprzeczna ze sprawiedliwością? Czym jest prawdziwa sprawiedliwość?

Czy chrześcijanin nie może domagać się sprawiedliwości? Czy ma w nieskończoność wybaczać krzywdzicielom?

Trudno nie zadać sobie takiego pytania, zestawiając swoje życie z dzisiejszymi czytaniami. Kto z nas nie doświadczył w życiu mniejszych lub większych krzywd? Ile razy zostaliśmy przez naszych bliskich zranieni, ile razy w różnych okolicznościach czuliśmy się wyzyskani, oszukani czy pokrzywdzeni? Ile razy złym słowem ktoś uraził nas aż do głębi duszy? Czy naprawdę mamy ciągle wybaczać komuś, kto krzywdzi nas systematycznie — nieuczciwemu pracodawcy, patologicznemu współmałżonkowi lub złośliwemu sąsiadowi?

Aby dobrze zrozumieć wezwanie Chrystusa do przebaczenia, trzeba rozróżnić dwie rzeczy: domaganie się sprawiedliwości dla samego siebie oraz cnotę sprawiedliwości. Nawet małe dzieci zazwyczaj oburzają się, gdy we własnym mniemaniu zostaną potraktowane niesprawiedliwie — dostaną mniejszy kawałek ciasta lub „gorszą” zabawkę niż ich rodzeństwo. Rzadko zdarza się, aby takie oburzenie pojawiło się w reakcji na niesprawiedliwe potraktowanie brata czy siostry. To jest właśnie domaganie się sprawiedliwości dla siebie, czyli po prostu pilnowanie swojego interesu. Czymś zasadniczo innym jest cnota sprawiedliwości, czyli umiejętność dostrzeżenia tego, co każdemu sprawiedliwie się należy i zapewnienia, aby to otrzymał — nawet, jeśli dzieje się to moim kosztem.

Chrystus nie neguje cnoty sprawiedliwości, wskazuje natomiast na problem naszej skrzywionej perspektywy: łatwo dostrzegamy krzywdy wyrządzone nam samym, jesteśmy natomiast ślepi na niesprawiedliwe traktowanie innych. Taka zniekształcona perspektywa jest wynikiem grzechu pierworodnego i naprawdę niełatwo jest odzyskać poprawną optykę postrzegania dobra swojego i bliźnich. Aby przywrócić poprawne widzenie, musimy spojrzeć na świat z perspektywy Boga, odrzuconej w momencie buntu pierwszych rodziców. Bóg patrzy na ludzi jako na swe dzieci — wszystkich nas traktuje jednakowo, niezależnie od naszych zasług czy charakteru. „On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5,45). Jego miłosierdzie jest zawsze większe niż sprawiedliwość. Jezus wyraźnie stawia nam postawę naszego Ojca za wzór dla nas samych: „bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48).

W praktyce niełatwo jest osiągnąć taką miarę doskonałości. Życie codziennie wystawia na próbę naszą cierpliwość i gotowość do przebaczania. Ile razy musieliśmy prosić naszych bliskich, aby zmienili swoje zachowanie? Jak często w pracy zmuszeni jesteśmy znosić irracjonalne żądania przełożonych lub niegrzeczne uwagi współpracowników czy klientów? Jeśli będziemy polegać tylko na własnej odporności psychicznej, prędzej czy później „miarka się przebierze” i eksplodujemy. Bez stałego odnoszenia się do Boga nie wytrzymamy. W tym odniesieniu zyskujemy świadomość, jak bardzo sami jesteśmy winni, jak często obrażamy Go naszymi grzechami i słabościami i jak wiele nam przebaczono. Zyskujemy także coś więcej: wewnętrzny pokój i zaufanie do naszego Ojca. Tylko ten pokój ducha i zakorzenienie naszego poczucia sprawiedliwości w samym Bogu może dać nam siłę do stałego przebaczania bliźnim.

Ewangeliczna rozmowa Piotra z Jezusem na temat przebaczania ukazuje też, jak właściwie rozumieć powiedzenie „kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi”. Zwróćmy uwagę, że zarówno św. Piotr, zadający pytanie Jezusowi, jak i sam Jezus są Żydami. Można powiedzieć, że Żyd nakazuje Żydowi, aby przezwyciężył myślenie w kategoriach "rozliczeń". Nie można wszystkiego wyliczyć, a tym bardziej nie można stosować różnej miary wobec różnych ludzi — wszyscy jesteśmy względem siebie braćmi. Różne postępowanie w różnych sytuacjach, traktowanie jednych ludzi w kategoriach przyjaznych, a innych — w czysto komercyjnych nie jest tym, czego Bóg od nas oczekuje. Logika dominującej obecnie szkoły ekonomii (tzw. szkoła chicagowska), traktująca maksymalizację zysku jako naczelną zasadę, kosztem dobra wspólnego, obca jest Ewangelii. Owszem, porządek miłości oznacza, że najpierw musimy zadbać o najbliższych. Ale dać jednym nie oznacza zabrać innym. Logika Ewangelii zawsze oparta jest na współdzieleniu, na wzajemnej korzyści, a nie na wyzysku, na czynieniu czegoś kosztem innych.

Dotyczy to nie tylko sytuacji zwyczajnych, ale także tych, w których możemy mieć pokusę, aby zadbać wyłącznie o siebie. Ukazuje to scena z Księgi Daniela. Okoliczności, w jakich Azariasz zanosi swą modlitwę do Boga, są naprawdę dramatyczne. Wraz z dwoma towarzyszami został wrzucony do rozpalonego pieca ponieważ odmówił oddania czci boskiej królowi Nabuchodonozorowi. Nie żali się jednak na swoich prześladowców, nie oskarża ich, nie szuka zemsty, ale wyznaje swoją grzeszność i błaga Boga: „Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. Jak całopalenia z baranów i cielców, i z tysięcy tłustych owiec, tak niechaj dziś będzie nasza ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba! Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu.” Dalej zaś, odwołuje się do Bożego miłosierdzia, błagając, aby Bóg wybaczył grzechy i wybawił skazanych. I jego modlitwa zostaje wysłuchana.

Dzisiejsze czytania nie są przeznaczone dla duchowych słabeuszy ani też dla duchowych herosów. Nie chodzi o to, żebyśmy się przerazili wysokimi wymaganiami, które stawia przed nami Bóg. Tym bardziej jednak nie chodzi o to, żebyśmy powiedzieli sobie „dam radę”, „to żaden problem”. Stała gotowość do przebaczania jest naprawdę ogromnym wyzwaniem, które jesteśmy w stanie podjąć tylko, gdy oprzemy się na silnej relacji z Bogiem. On nie tylko wymaga od nas, abyśmy Go naśladowali, ale przede wszystkim pragnie dać nam moc do przebaczania zarówno w sytuacjach codziennych, jak i nadzwyczajnych.

Pytania do refleksji:

  • W jakich sytuacjach naprawdę trudno mi przebaczyć innym?
  • Czy moje poczucie sprawiedliwości nie jest w rzeczywistości po prostu chronieniem swojego interesu?
  • Co robię, gdy czuję się skrzywdzony, zraniony przez innych? Czy powierzam to Bogu na modlitwie?
  • Czy umiem w sposób asertywny przedstawiać swoje racje, a jednocześnie nie nosić w sercu poczucia urazy do innych?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama