Droga krzyżowa w intencji ofiar Katynia i Smoleńska

Rozważania na Drogę Krzyżową, nawiązujące do tragedii jaka spotkała Polaków w Katyniu i pod Smoleńskiem

Nawet największe zło jest bezradne wobec Bożej miłości.

Wprowadzenie

Jezu Chryste, Ty jesteś Synem Bożym, ukrzyżowanym przez nas ludzi. Przyszedłeś do nas w ludzkiej naturze, chociaż wiedziałeś, że potraktujemy Ciebie jak przestępcę i że śmiertelnie Ciebie skrzywdzimy. Kochasz nas tak bardzo, że zapłacisz za miłość do nas każdą cenę, jaką Ci wystawimy. Pozwoliłeś się przybić do krzyża po to, by odtąd już nigdy człowiek nie krzyżował człowieka, lecz byśmy się wzajemnie kochali, tak jak Ty nas pierwszy pokochałeś.

Gdy nie kochamy Ciebie, wtedy zaczynamy krzywdzić człowieka: samych siebie i bliźnich. Czasem są to krzywdy ogromne, wręcz ludobójcze. W tym nabożeństwie Drogi Krzyżowej modlimy się szczególnie za tych, którzy złączyli swój los z Twoim losem: za naszych rodaków, którzy zostali barbarzyńsko zabici w Katyniu oraz za ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Modlimy się także za ich współcierpiące rodziny oraz za nasz skrzywdzony naród. Pomóż nam tak żyć, byśmy zło zwyciężali dobrem.

Stacja I
Jezus na śmierć skazany

Dla ludzi nieprawych, którzy nie chcą się nawracać, istnienie ludzi szlachetnych i mądrych staje się wyrzutem sumienia i powoduje wielki niepokój. Właśnie dlatego ludzie źli szykują zasadzkę na ludzi dobrych. Chcą ich zmieść z powierzchni ziemi. Nie inaczej było dwa tysiące lat temu. Ci, którzy wtedy byli plenieniem żmijowym i ślepymi przewodnikami, postanowili zgładzić Jezusa, który jest miłością i świętością, drogą, prawdą i życiem, Źli ludzie skazali Go na śmierć, a ich następcy w kolejnych pokoleniach usiłują zgładzić ludzi dobrych, którzy nie godzą się na kompromisy ze złem i którzy naśladują Jezusa. Taki los dotknął elitę naszego narodu, zamordowaną siedemdziesiąt jeden lat temu przez rządzących w komunistycznej Rosji.

Jezus Chryste, cierpiący ze wszystkimi skrzywdzonymi ludźmi w historii tej ziemi, dziękujemy Ci za to, że wolałeś raczej przyjąć niesprawiedliwy wyrok i okrutną śmierć, niż wycofać miłość do nas, grzeszników. Dziękujemy Ci za to, że pozwoliłeś skazać siebie na śmierć po to, by już nigdy człowiek nie zabijał człowieka.

Stacja II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Nieprawi ludzie są w stanie potraktować Boga jak przestępcę i skazać Go na krzyż. Nie są jednak w stanie zmusić Boga, by poddał się ich okrucieństwu i by wziął ten najbardziej niesprawiedliwy krzyż na swoje ramiona. Bóg jest wszechmocą i możemy Go skrzywdzić tylko wtedy, gdy On dobrowolnie wyda się w nasze ręce.

Jezu Chryste, Twoi krzywdziciele mogli Cię skazać na dźwiganie krzyża, ale to Ty z miłości do nas zdecydowałeś, by ten krzyż wziąć i by ponieść go aż na Golgotę. Ty nie jesteś jeszcze jednym z wielu męczenników, dla których jedyną możliwością obrony własnej godności i własnych ideałów było przyjęcie męczeństwa. Ty mogłeś obronić się przed śmiercią, tak jak wielokrotnie broniłeś się przed złymi ludźmi, którzy chcieli Cię strącić ze skały, a mimo to puszczali Ciebie wolno, gdy popatrzyłeś na nich z Twoją boską mocą. Tym razem pozwoliłeś się skrzywdzić, byśmy wiedzieli, że kochasz nas także wtedy, gdy my Ciebie nie kochamy, lecz krzywdzimy. Ty nigdy nie wycofasz miłości do nas. Dziękujemy Ci za to!

Stacja III
Jezus upada pod krzyżem

Gdy ktoś nas kocha, ale nie płaci za to ceny cierpienia, trudu, wysiłku, to nie jesteśmy jeszcze pewni tego, czy kocha nas naprawdę i na zawsze. Gdy tak postępujemy, że łatwo jest nas kochać, wtedy możemy myśleć, że jeśli pobłądzimy, to przestaniemy być kochani. O swojej nieodwołalnej miłości upewnia nas jedynie ten, kto nie przestaje nas kochać nawet wtedy, gdy stajemy się dla niego źródłem wielkiego cierpienia, gdy go lekceważymy, poniżamy i krzywdzimy czy gdy wypędzamy go wręcz z naszego życia.

Jezu Chryste, Ty zapłaciłeś najwyższą cenę za miłość do nas. Większej ceny nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, bo przecież Ciebie, który jesteś miłością i prawdą, potraktowaliśmy jak złoczyńcę, wyszydziliśmy i skazaliśmy na śmierć. Ty płacisz tę cenę na drodze ku Golgocie. Chcesz tę cenę zapłacić do końca. Właśnie dlatego nie korzystasz z Twojej boskiej mocy. Dźwigasz krzyż, który nałożyli Ci ludzie, jedynie ludzką mocą. Dziękujemy Ci za to upewnienie, że gdy jesteśmy z Tobą, wtedy wystarczy nam sił, by dźwigać ciężar życia i powstawać z każdego upadku

Stacja IV
Spotkanie Jezusa z Matką

Matka Jezusa nas zachwyca! Jest cała piękna i cała święta. Jest dyskretna i schowana w tłum, ale pojawia się natychmiast tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy. Jak wielu ludzi uchroniłoby się przed złem, gdyby byli blisko Maryi, gdyby naśladowali jej sposób życia, gdyby uciekali się pod jej obronę w obliczu własnych słabości czy zagrożeń z zewnątrz. Jak wiele osób ocaliłoby siebie przed złem, gdyby w chwilach słabości i próby biegli do swoich ziemskich matek, gdyby je szanowali, gdyby korzystali z ich modlitw, z ich rad i przestróg.

Jezu Chryste, na Twojej drodze krzyżowej nie było apostołów. Zabrakło nawet tych, którzy najbardziej Ciebie kochali. Była jedynie Twoja Matka. Ona podeszła do Ciebie całkiem blisko wtedy, gdy zabrakło Ci sił, gdy upadłeś pod krzyżem. I właśnie wtedy powstałeś. Nawet dla Ciebie — prawdziwego Boga, a nie tylko prawdziwego człowieka — spotkanie z Matką było wielkim umocnieniem. Przy naszych rodakach, zamordowanych siedemdziesiąt jeden lat temu w Katyniu i innych miejscach męczeńskiej śmierci, nie było ich matek. Ale była tam Twoja Matka! Ona była z ofiarami katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Ona jest też z nami tu i teraz. Dziękujemy Ci za jej macierzyńską obecność i miłość!

Stacja V
Pomoc ze strony Szymona

Nie każdy, kto pomaga, czyni to z dobrej woli i z miłości. Czasem pomoc może być tylko pozorna. Zdarza się i tak, że pomoc jest wręcz ukrytą formą przewrotności. Tak właśnie było w przypadku żołnierzy, którzy przymusili Szymona do tego, by pomagał Jezusowi nieść krzyż. Uczynili to nie ze współczucia, ale z obawy, że skazaniec nie dojdzie na wzgórze śmierci, że nie będzie widowiska, że nie podzielą się Jego szatami. W naszych czasach przykładem ukrytej formy przewrotności jest „pomoc” ze strony demoralizatorów w wychowywaniu dzieci i młodzieży. Ich prawdziwym celem jest odciąganie młodego pokolenia od Boga i od błogosławionej drogi życia.

Jezu Chryste, strzeż nas przed takimi formami pomagania komuś, które powodują więcej strat niż zysków. Strzeż nas przed imitacjami miłości, a zwłaszcza przed myleniem miłości z wyuzdaniem czy z rozpieszczaniem, z tolerowaniem zła czy z akceptowaniem takich zachowań, których akceptować nie wolno. Daj nam odwagę stawania po stronie krzywdzonych, a nie po stronie krzywdzicieli. A także odwagę mówienia prawdy o tym, kto krzywdzi, a kto jest ofiarą, by już nigdy nie powtórzył się Katyń czy Smoleńsk.

Stacja VI
Spotkanie z Weroniką

Oto druga osoba, która pomaga Jezusowi z własnej woli, odważnie, gotowa na zmierzenie się z wrogą reakcją podburzonego tłumu. Weronika - podobnie jak Maryja - to kobieta, która imponuje nam miłością i geniuszem kobiecym. Jakże często kobiety zawstydzają nas, mężczyzn, swoją wiernością wobec Boga i swoją wrażliwością na los człowieka. Szlachetna, święta kobieta potrafi przemieniać całe środowiska i być ambasadorką Boga na ziemi.

Jezu Chryste, Ty wiesz, że rachunek krzywd między kobietami a mężczyznami nie jest równy. To my, mężczyźni, zdecydowanie częściej krzywdzimy kobiety niż jesteśmy przez nie krzywdzeni. Właśnie dlatego byłeś szczególnym obrońcą kobiet na tej ziemi. Nie pozwalałeś krzywdzić ich nawet wzrokiem. A one odpowiadały wielką miłością na Twoją wielką miłość. Prosimy Ciebie w intencji kobiet naszych czasów, aby naśladowały Maryję i Weronikę, aby odważnie chroniły osoby pokrzywdzone, aby mądrze kochały i uczyły mądrze kochać i aby ich łona były dla ich dzieci najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Jeśli nie będzie matek, które za każdą cenę ochronią życie swoich dzieci, to naród sam sobie zgotuje kolejny Katyń. Ustrzeż nas od takiego okrucieństwa, Ty - nasz śmiertelnie skrzywdzony Zbawicielu!

Stacja VII
Drugi upadek pod krzyżem

Drugi upadek Jezusa pod ciężarem krzyża to kolejne potwierdzenie ceny, jaką wystawiliśmy Synowi Bożemu za to, że nas kocha. W niebie miłość będzie związana wyłącznie z radością, ale ten, kto kocha na tej ziemi, kto kocha niedoskonałych przecież ludzi, czasem płaci za to cenę cierpienia. Nieraz jest to wielka cena. Polscy oficerowie, zamordowani w Katyniu, zapłacili najwyższą cenę za to, że kochali Ojczyznę i że jej nie zdradzili. Wysoką cenę za miłość płacą nieraz małżonkowie i rodzice, kapłani i siostry zakonne, nauczyciele i wszyscy, którzy kochają mocno, wiernie, wytrwale.

Jezu Chryste, Ty niosłeś krzyż resztką sił, skrzywdzony przez wrogów i opuszczony przez własnych uczniów. Upadłeś po raz drugi i po raz drugi powstałeś, bo kto kocha, ten w najtrudniejszych nawet sytuacjach znajduje nowe siły. Miłość promieniuje mocą, rodzi nadzieję, nie poddaje się zniechęceniu ani rozgoryczeniu. Ty kochasz, podnosisz się i idziesz dalej po to, by nikt z nas nie ustał w drodze. Dziękujemy Ci za to upewnienie, że z Tobą możemy wszystko! Jesteśmy w stanie pokonać nawet samych siebie i nasze własne słabości. Najbardziej chroni siebie przed krzywdą ze strony innych ten, kto nie krzywdzi samego siebie.

Stacja VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty

I znowu kobiety na drodze krzyżowej Jezusa. Jednak te kobiety są inne niż Maryja czy Weronika. One też mają wrażliwe serca, ale brakuje im dojrzałości i głębi. Nie rozumieją, że po części to one przyczyniły się do cierpienia Jezusa. Właśnie dlatego słyszą od Niego słowa upomnienia, prowadzące na głębię rozumienia rzeczywistości: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (Łk 23, 27). Być może to ojcowie, mężowie czy synowie tych właśnie kobiet skazali Jezusa na śmierć, albo krzyczeli: „Ukrzyżuj Go!”. Być może to bliscy tych płaczących kobiet prowadzą teraz Jezusa na Golgotę i tam przybiją Go do krzyża. Gdy kobiety nie dorastają do swego powołania, do kobiecego geniuszu jako matki i wychowawczynie, wtedy ich bliscy zaczynają czynić zło. Tych, którzy wydali rozkaz strzelania do naszych rodaków w Katyniu, wychowywały ich matki. Podobnie było w przypadku tych, którzy źle przygotowali lot do Katynia oraz zlekceważyli obowiązek solidnego przygotowania lotniska, na którym miał lądować Prezydent RP. Oni też mieli swoje matki, które ich wychowywały. Może i one należą do tej grupy kobiet, którą Jezus upomina.

Jezu Chryste, Ty stawałeś po stronie szlachetnych kobiet i broniłeś je przed krzywdą ze strony mężczyzn. Ty upominałeś kobiety naiwne, by nie płakały nad Tobą, ale nad sobą i nad bliskimi, których nie wychowują lub których źle wychowują. Tobie zawierzamy dziewczęta i kobiety naszych czasów, aby uczyły się kochać Twoją mądrą miłością i aby nigdy nie myliły miłości z naiwnością albo z rozpieszczaniem tych, których mają wychowywać.

Stacja IX
Jezus trzeci raz upada pod krzyżem

Po raz trzeci Jezus zostaje przytłoczony ciężarem krzyża. Po raz trzeci podniesie się i znajdzie siły, by dojść na wzgórze ukrzyżowania, by kochać do końca. Nie cofnie się przed żadną próbą, na jaką wystawimy Tego, który nas kocha i który jest miłością. Zupełnie inna jest sytuacja, gdy upadamy my, ludzie. Zwykle nie jest to wtedy cena za miłość, lecz cena za grzech. W obliczu upadku najważniejsze jest to, w jaki sposób reagujemy na nasze błędy i grzechy. Jeśli natychmiast podnosimy się, nawracamy, zaczynamy kochać i nie upadamy już więcej, to jesteśmy błogosławieni jak syn z przypowieści Jezusa, który nie jest już synem marnotrawnym lecz synem powracającym. Dramat zaczyna się wtedy, gdy po jednym upadku przychodzą upadki kolejne, jeszcze większe i jeszcze bardziej dotkliwe. Lub gdy upadając, wmawiamy sobie, że to wcale nie są upadki, lecz coś „normalnego”, „postępowego”, „nowoczesnego”. Wtedy zaczyna się jakiś nałóg, uzależnienie, zakłamanie. Całkiem podobnie, jak miało to miejsce w Katyniu, gdzie mordercy nie wyrazili skruchy za swoją zbrodnię, lecz usiłowali zrzucić winę na kogoś innego.

Jezu Chryste, dziękujemy Ci za to, że z Twoją pomocą jesteśmy w stanie powstać z każdego upadku. Nawet wtedy, gdy wpadliśmy w śmiertelnie groźne nałogi czy uzależnienia. Przypominaj nam ciągle o tym, że strach przed konsekwencjami popełnianego zła czy lęk przed grzechem — podobnie jak kłamstwo — mają krótkie nogi. Powstawać można jedynie z miłości: z miłości do Ciebie, do samego siebie, do bliźniego.

Stacja X
Jezus obnażony z szat

Nie oszczędziliśmy Bogu nawet tego cierpienia. Temu, który jest miłością, czystością i świętością, zadaliśmy ból moralny, zraniliśmy Syna Bożego w Jego delikatności i wrażliwości. W naszych czasach dochodzimy do takiej perfidii, że ludzie najbardziej bezwstydni publicznie chwalą się swoim wyuzdaniem i usiłują zawstydzać tych, którzy mają odwagę żyć w czystości i głośno o tym mówić. Doczekaliśmy czasów, w których za autorytety uznaje się ludzi prymitywnych i wulgarnych, którzy publicznie chwalą się tym, co złe i co niegodne człowieka. Niektórzy z nich w czasie tak zwanych „marszów dumy” chlubią się tym, że samych siebie uznają za zwierzęta, gdyż nie kierują się miłością, prawdą czy odpowiedzialnością lecz popędem seksualnym.

Jezu Chryste, odarty z szat i okrutnie zraniony w Twojej świętej wrażliwości, modlimy się w tej stacji Drogi Krzyżowej o łaskę nawrócenia dla ludzi wulgarnych i zdemoralizowanych, którzy poniżają samych siebie i którzy zadają cierpienie ludziom wrażliwym, czystym, szlachetnym. Prosimy Ciebie o łaskę odwagi dla nas samych, byśmy promieniowali piękną miłością, która nie dopuszcza bezwstydu i która chroni człowieka przed każdą formą nieczystości.

Stacja XI
Jezus przybity do krzyża

Nawet nie próbuję wyobrazić sobie cierpienia, jakie zadają Jezusowi żołnierze, którzy wbijają gwoździe w Jego dłonie i stopy. A później podnoszą krzyż z udręczonym ciałem Zbawiciela. Kto nie kocha, ten zdobywa się na podobne bestialstwo również w naszych czasach. Doświadczyli tego polscy oficerowie — niewinni, bezbronni i bezradni — zabijani w Katyniu strzałami w tył głowy. Człowiek, który dręczy Boga, zacznie dręczyć człowieka. Przodują w tym ateiści, którzy wtedy, gdy dochodzą do władzy, stają się ludobójcami i nigdy za to nie przepraszają. A w swoich programach zawsze pozwalają bezkarnie zabijać jakąś grupę społeczną: dawniej tak zwanych wrogów komunizmu, a teraz, w liberalnej Europie, nawołują do zabijania dzieci w fazie rozwoju prenatalnego oraz ludzi starszych i schorowanych.

Jezu Chryste, udręczony na krzyżu, ulituj się nad nami, ludźmi tej ziemi, którzy potrafimy być bezlitośni dla Ciebie i dla siebie nawzajem. Ty przyszedłeś do nas w ludzkiej naturze po to, aby już nigdy człowiek nie krzyżował człowieka. To nie Ty zsyłasz nam krzyże. To my krzyżujemy siebie nawzajem. A czasem krzyżujemy samych siebie. Ulituj się nad nami Ty, który nas kochasz i uczysz kochać.

Stacja XII
Jezus umiera na krzyżu

Zanim Jezus umarł na krzyżu, wykrzyknął ważne słowo: „Pragnę!”. On nie pragnął cierpienia, ale pragnął naszego odkupienia. Pragnął uzdrowić i przemienić nasze pragnienia. Pragnął nam pomóc, by naszym największym pragnieniem stało się to, co jest Jego największym pragnieniem: byśmy pragnęli kochać, byśmy wybierali drogę błogosławieństwa i życia, a nie drogę przekleństwa i śmierci.

Jezu Chryste przybity do krzyża, dziękujmy Ci za to, że do końca nas pokochałeś i że upewniłeś nas o tym, w co najtrudniej uwierzyć: że nasz los jest dla Ciebie ważniejszy niż Twój własny los. Ty kochasz nas dosłownie nad życie! To nie jest jakaś poetycka przenośnia, lecz niesłychana i radosna rzeczywistość! Ty nigdy nie przestaniesz nas kochać i dlatego my nigdy nie przestaniemy żyć. Ale to od każdego z nas zależy, jakie jest nasze życie doczesne i jak będzie wyglądało nasze życie wieczne. Wiemy, że w każdym z nas powinno coś umrzeć, aby chciało się nam żyć, aby nasze istnienie nie było nieznośnym ciężarem, lecz radosnym świętem. W każdym z nas powinien umrzeć egoizm i grzech, a także słabość, naiwność, bezradność. Pomóż nam uśmiercić w nas to, co przeszkadza nam żyć.

Stacja XIII
Jezus złożony w ramiona Matki

Jezus nie cierpiał na krzyżu sam. Razem z Nim współcierpiał Bóg Ojciec, który posłał do nas swego ukochanego Syna po to, byśmy Go słuchali, a nie po to, byśmy Go ukrzyżowali i zabili: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie” (Mt 17, 5). Z Jezusem współcierpiała Jego Matka - Maryja. To w jej ramiona złożone zostaje udręczone ciało Boga-człowieka. Ona - jedyna w historii ludzkości cała święta i bez grzechów - cierpiała najbardziej z nas. Jednak nawet wtedy nie krzyczała, nie poddała się rozpaczy, nie zwątpiła. Nie mogła wiedzieć, że jej udręczony Syn powróci zmartwychwstały, ale wiedziała, że ma sens ufać Bogu w każdej sytuacji. I że krzyż się kiedyś skończy, gdyż wieczna jest jedynie miłość, a nie cierpienie.

Jezu Chryste, złożony po śmierci krzyżowej w ramiona kochającej i współcierpiącej Matki, zawierzamy Tobie i jej macierzyńskiej opiece naszych rodaków zamordowanych w Katyniu oraz tych, którzy rok temu zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Zawierzamy Ci tych wszystkich, którzy są krzywdzeni i którzy — jak Maryja — ufają Tobie w każdej sytuacji. Niech doświadczą tego, że męczeńska śmierć nie kończy się złożeniem do grobu, lecz że jest początkiem wiecznego życia i wiecznej radości.

Stacja XIV
Jezus złożony w grobie

Człowiek bezbożny jest zdolny skrzywdzić Boga w ludzkiej naturze. Człowiek jest zdolny skazać Boga na śmierć i przybić Go do krzyża. Jest zdolny zabić Boga i złożyć Go do grobu. Nikt nie jest jednak w stanie zatrzymać Boga w grobie. Nie pomogą tu straże, ani przywalony kamień. Nie zatrzymają Boga w grobie kłamstwa ani fałszywe zeznania żołnierzy. Nikt i nic nie zatrzyma Boga w grobie, gdyż nikt i nic nie jest w stanie uśmiercić miłości. Miłość jest życiem! Miłość jest śmiercią śmierci. Miłość zawsze zmartwychwstaje! Nawet największe zło jest bezradne wobec miłości.

Jezu Chryste, Ty nie jesteś jeszcze jednym z wielu męczenników w historii ludzkości. Ty pozwoliłeś przybić się do krzyża, bo wiedziałeś, że zmartwychwstaniesz i że do nas powrócisz. Powrócisz nie po to, by się mścić, lecz po to, by potwierdzić, że nadal nas kochasz Dziękujemy Ci za to, że pozostajesz z nami aż do skończenia świata i że pomagasz nam trwać przy Tobie w każdej sytuacji. Dziękujemy Ci za to, że najbardziej kochasz nas właśnie Ty — najbardziej przez nas skrzywdzony.

Zakończenie

Przeszliśmy po raz kolejny śladami drogi krzyżowej Jezusa. I po raz kolejny uświadomiliśmy sobie, że to nie Bóg zsyła nam krzyże. To my zesłaliśmy krzyż Jemu wtedy, gdy przyszedł do nas w ludzkiej naturze. To my, ludzie, nadal zsyłamy krzyże Bogu wtedy, gdy nie kochamy ludzi, z którymi On się utożsamia i z którymi współcierpi. Tę prawdę uświadamiamy sobie z całą mocą teraz, gdy przeżywamy siedemdziesiątą pierwszą rocznicę zbrodni, jakiej dopuścili się Rosjanie na polskich oficerach w Katyniu, a także pierwszą rocznicę katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął Prezydent RP i elita naszego narodu.

Różne są przejawy krzywd w relacjach międzyludzkich, których symbolem stał się mord w Katyniu. Pierwsze oblicze Katyńskiego dramatu to wydarzenie historyczne z kwietnia 1940 roku, kiedy to wróg Polski zamordował intelektualną i patriotyczną elitę naszego narodu. Jednak Katyń ma także bardziej ukryte oblicza. Drugi Katyń pojawia się wtedy, gdy to nie obcy wróg, nie najeźdźca, ale Polak dla Polaka staje się krzywdzicielem, prześmiewcą, zdrajcą. Krzywdy, jakich jedni obywatele doświadczają we własnym Narodzie na skutek niesprawiedliwości, korupcji czy prywaty ze strony rodaków, są równie bolesne, co jawna przemoc ze strony zewnętrznego wroga. Trzecie oblicze Katynia ma miejsce wtedy, gdy w naszych rodzinach brakuje miłości. Człowiek to ktoś, kto cierpi nie tylko wtedy, gdy jest krzywdzony przez ludzi obcych, ale także wtedy, gdy jest niekochany przez swoich bliskich. Początkiem łamania przysięgi małżeńskiej i cierpienia w rodzinach nie są zdrady czy przemoc, lecz brak miłości na co dzień. Małżonkowie ślubują sobie przecież to, że będą się wzajemnie kochać, a nie że jedynie powstrzymają się od wyrządzania sobie krzywdy.

Czwarte, najbardziej ukryte oblicze dramatu, jakiego symbolem stał się Katyń, to krzywdy, jakie człowiek wyrządza samemu sobie. Katyń powtarza się wszędzie tam, gdzie człowiek zabija w samym sobie to, co w nim Boże i najpiękniejsze. Największym skarbem każdego człowieka jest jego godność, wolność, czystość, świętość i trwanie na drodze zbawienia. Ochrona tych wartości w sobie to warunek trwania na drodze błogosławieństwa i życia w każdej rzeczywistości - nawet wtedy, gdy moi bliscy mnie nie kochają, gdy rodacy mnie krzywdzą czy gdy najeźdźca próbuje mnie zabić. Dramat Katynia powtarza się wtedy, gdy człowiek w samym sobie zabija dobro, prawdę i piękno.

Jezu Chryste skrzywdzony i zmartwychwstały, Ty wiesz, że los ludzkości zależy od tego, co dzieje się w sercu pojedynczego człowieka. Właśnie dlatego Ty nie nawoływałeś do rewolucji społecznej, lecz wzywałeś poszczególnych ludzi do nawrócenia i do naśladowania Twojej miłości. Pomóż nam kochać tak, jak Ty pierwszy nas pokochałeś, gdyż inaczej powtórzenie się nowych dramatów na miarę Katynia stanie się jedynie kwestią czasu. Pomóż nam tu i teraz - dzisiaj - żyć zgodnie z Ewangelią i zło zwyciężać dobrem. Pomóż nam uwierzyć, że to Ty zwyciężyłeś świat i że zło jest bezradne wobec miłości! Wobec Twojej miłości!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama