Miłość wychodzi światu na spotkanie

Rozważanie oparte na Mt 17,1-3.5

Podczas Przemienienia na górze Tabor Chrystus ukazał się w swojej Boskiej naturze; miało to być pouczeniem dla uczniów, a w przyszłości — pociechą. „Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. (...) Gdy on [Piotr] jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!»” (Mt 17,1-3.5).

W tej nieoczekiwanej chwili, w której Chrystus jawi się rozświetlony w spojrzeniu Boga, miłość wychodzi światu na spotkanie. Ojciec otula człowieczeństwo Syna jakby ulewnym, słonecznym deszczem, sam się w nim ujawnia i utwierdza Syna: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9,35). Zjednoczenie Ojca i Syna, objawiające się w tych słowach, poraża Apostołów blaskiem prawdy, który jest dla nich nie do uniesienia, powala ich i zapowiada tajemniczy sen męki. Uczniowie „upadli na twarz i bardzo się zlękli” (Mt 17,6).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama