Kluczyki, szminka... różaniec

Nie musisz czuć wielkich porywów i wzruszeń, Maryja przychodzi delikatnie i nie koncentruje nigdy twojego serca na sobie samej. Ona je pokieruje w stronę swojego Syna, Jezusa, który jest niezawodnym Przyjacielem

Jesień koloruje liście na drzewach, słońce kładzie się spać coraz wcześniej. Życie toczy się, dni uciekają jak pasma babiego lata, odlatując gdzieś na zawsze. Coraz bardziej rześkie ranki pobudzają krążenie, a powoli zbliżający się koniec kolejnego roku życia delikatnie muska nasze myśli, przywiewając egzystencjalne refleksje.

Kluczyki, szminka... różaniec

Jesienna nostalgia, wdziewa nieraz postać chandry czy depresji, bo regularny cykl natury, zdążający ku uśpieniu, zestraja się ze skrywanym w nas skrzętnie lękiem przed nieuchronnością przemijania. Coraz mniej słońca, a coraz więcej mroku wdziera się przez okna, przytulne kawiarenki i ciepła herbata z przyjaciółmi zdają się utulać w nas i nadawać tej melancholii nastrojowy klimat.

Jednak drzwi kawiarenki w końcu się zamkną, filiżanka po herbacie się opróżni, a przyjaciele rozejdą się każdy w swoją stronę – tylko ten wewnętrzny niepokój pozostanie wiernym towarzyszem. Rozmyślania o końcu własnego istnienia przynależą bowiem do innej rzeczywistości, dotykając sfery ducha, wymykając się poza doczesność.

I choć wiemy, że marnością są przedmioty, to otaczamy się nimi, tworząc swą prywatną fortecę, mającą nas uchronić przed sprawami ostatecznymi – a tak naprawdę – bo przecież wiemy, że one i tak nadejdą – odroczyć te sprawy na bliżej nieokreślone „kiedyś”. Upewniając się w perspektywie dożycia sędziwego wieku, zrzucamy okowy pętających nas myśli, żyjąc chwilą, nie wybiegając zbytnio w przyszłość.

Wśród tej przytłaczającej zbieraniny przedmiotów znaleźć można wszystko: chusteczki, smartfony, laptopy, kluczyki do samochodu czy szminkę. Czyli nic, co wykraczałoby poza nasze ziemskie bytowanie. A gdyby tak dorzucić łańcuszek z koralikami i krzyżykiem...? Trzymany pod ręką, zachęcałby do przesuwania dłoni po kolejnych paciorkach i podzielenia się tym wszystkim, co tak dręczy i doskwiera z Kimś, kto przerasta ten świat. Tak, jak wydarzenia naszego życia są dla nas jedną wielką tajemnicą, gdyż wędrujemy od chwil szczęścia do czasu cierpienia, tak i różaniec pochyla się nad tajemnicami światła, bolesną, radosną i chwalebną, nadając tym naszym przeżyciom dużo głębszy i uniwersalny wymiar.

Inaczej mijają sekundy, minuty i godziny, gdy czujesz się prowadzony za rękę. Chyba nie ma na świecie kogoś, kto w najintymniejszej szczerości nie przyznałby, że chciałby iść przez życie ze wsparciem matki, która ochrania, wysłucha i da pocieszenie. Jakkolwiek trudne nie łączyłyby nas relacje z matką, to ona jest dla nas synonimem pełni jedności i bezpieczeństwa, tak pierwotna i organiczna relacja łączyła nas przecież przez pierwszych dziewięć miesięcy. To samo poczucie czuwającej opieki przychodzi na modlitwie różańcowej, która pomieści wszystko.

Nie musisz czuć wielkich porywów i wzruszeń, Maryja przychodzi delikatnie i nie koncentruje nigdy twojego serca na sobie samej. Ona je pokieruje w stronę swojego Syna, Jezusa, który jest niezawodnym Przyjacielem i Jego niepojęta, szalona miłość spowodowała, że dla Twojego życia przyjął na siebie śmierć.

Nie dźwigaj swojego życia sam, nie uniesiesz. Zawierz wszystko Maryi.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama