Oddany na służbę Bogu

Rozważanie poświęcone ofiarowaniu Jezusa w świątyni w 40 dni po narodzeniu

Czterdzieści dni po narodzeniu Jezusa, Józef i Maryja idą do świątyni jerozolimskiej, aby wypełnić dwa przepisy Prawa: dotyczący oczyszczenia Maryi oraz ofiarowania Jezusa Ojcu. Przy tej okazji Maryja i Józef zaczynają pełniej rozumieć, kim naprawdę jest Dziecię, które narodziło się w Betlejem...

Istniały dwa przepisy Prawa, które uzasadniały pójście Maryi i Józefa wraz z Dziecięciem Jezus do świątyni. Pierwszy z nich znajduje się w Księdze Kapłańskiej (Kpł 12, 1-8) i mówi, że 40 dni po narodzeniu syna matka powinna udać się do świątyni i poddać oczyszczeniu. Przy tej okazji miała złożyć ofiarę całopalną z baranka oraz przebłagalną z gołąbka lub synogarlicy. Ubodzy składali tylko parę gołębi lub synogarlic. Trzeba tu zauważyć, że Maryja, która była wolna od grzechu pierworodnego i rodząc Jezusa, pozostała Dziewicą, nie podlegała temu Prawu. Wypełnienie go jest dowodem pokory Maryi i Jej szacunku wobec przepisów własnej religii.

Jezus ofiarowany Ojcu

Zauważmy także, że dla Ewangelisty, ten powód obecności Maryi i Józefa w świątyni jest drugoplanowy: nie podkreśla obrzędu oczyszczenia, tylko niejako na marginesie wspomina o ofierze składanej z tego tytułu. Głównym powodem, dla którego Maryja i Józef przynoszą Jezusa do świątyni, jest Ofiarowanie Go Bogu. Wynika to z nakazu zawartego w 13 rozdziale Księgi Wyjścia: każdy syn pierworodny ma być oddany na służbę Bogu, na znak wdzięczności za zachowanie przed śmiercią pierworodnych Izraelitów podczas wyjścia z niewoli egipskiej. Ponieważ jednak służbę w świątyni pełnili mężczyźni z pokolenia Lewiego, Izraelici mieli wykupić swych pierworodnych za cenę pięciu syklów srebra (por. Wj 13; Lb 3, 11-13.40-45). Jest to istotne o tyle, że Ewangelista nie wspomina o wykupieniu Jezusa; nie było też koniecznością przyniesienie dziecka do świątyni w celu jego wykupienia. A zatem Jezus został rzeczywiście ofiarowany Ojcu, od zarania swojego życia należy wyłącznie do Niego i tylko Jemu służy, zaś szczytowym momentem tej służby będzie śmierć na Krzyżu i ustanowienie nowej Ofiary i nowego kapłaństwa. Jezus będzie wychowywany w pełnej świadomości tego, że należy do Ojca; da temu wyraz, kiedy jako dwunastoletni chłopiec zostanie w świątyni po święcie paschy.

Niezwykli świadkowie

Zanim jednak Maryja i Józef wypełnili wszystkie przepisane Prawem czynności, spotkali Symeona i Annę. Reprezentują oni tę część Izraela, która z wiarą i pobożnością oczekuje spełnienia Bożych obietnic. Dla Symeona jest to także spełnienie obietnic, które Bóg dał tylko jemu: że „nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego”. Wypowiada on błogosławieństwo (które jednocześnie jest proroctwem) nad Jezusem i Maryją. Zapowiada powszechność przesłania Jezusa, które nie ograniczy się tylko do Narodu Wybranego („światło na oświecenie pogan”) oraz to, że Jezus jest największą chwałą Izraela, choć nie cały naród Go zaakceptuje („znak, któremu sprzeciwiać się będą”). Maryi mówi, że Jej życie będzie przeniknięte bólem - i nie chodzi tu bynajmniej tylko o Golgotę, ale o wiele innych wydarzeń, które raniły Jej serce. Prorokini Anna zaś swoją postawą nawiązuje do pasterzy, którzy po narodzeniu Jezusa wysławiali Boga i mówili o Jezusie wszystkim, których spotkali.

Ciekawe światło rzuca na osoby Symeona i Anny rozważanie o. Grzegorza Marciniaka SJ. Pisze on: „Nad tym zdarzeniem można również medytować w porządku wejścia Jezusa w urząd Chrystusa. Narodziny Chrystusa zostały wprawdzie ogłoszone nad żłóbkiem betlejemskim, ale jedynie z ust pasterzy. Jednak w świetle ówczesnego prawodawstwa Izraela ich świadectwo, biednych, ciemnych ludzi nie miało żadnego znaczenia, a na pewno nie miało charakteru urzędowego. Do tego aktu potrzeba było dwóch (dwoje) wiarygodnych świadków i proroków w jednej osobie. Prorocy z urzędu przemawiali w Izraelu w imieniu Boga. <Symeon - pisze św. Łukasz - był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, który wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim (eufemizm na określenie proroka). Była tam również prorokini Anna... bardzo podeszła w latach. Nie rozstawała się ze świątynią służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą>. To podwójne świadectwo złożone w samej świątyni, a więc na oczach Boga, zapewniało Nowonarodzonemu Dziecięciu właśnie ów mandat do sprawowania urzędu Chrystusa. Tym samym ofiarowanie Jezusa stało się Jego pierwszą w długim szeregu odsłon, tu względem Izraela, wobec pogan nieco później (w spotkaniu Dziecięcia z Trzema Mędrcami ze Wschodu)”.

Jak odpowiemy Bogu?

Widzimy zatem, że ta tajemnica pełna jest symboli, z których wypływają bardzo konkretne wezwania, dotyczące naszych życiowych postaw. Maryja ofiarowuje Jezusa Ojcu, a wcześniej sama ofiarowała się Bogu. Patrząc na Jej postawę, zechciejmy ją naśladować, żyjąc w ofiarowaniu - to znaczy z intencją bycia dla Pana Boga. Uświadamiajmy sobie, że nie jesteśmy bezwzględnymi władcami naszego życia. Otrzymaliśmy je od Boga jako dar i zadanie, z którego będziemy musieli się rozliczyć. A zatem chciejmy każdego dnia ofiarowywać siebie Bogu przez ręce Niepokalanej: nasze myśli, słowa, czyny, cierpienia, trudności, radości... Szczególną okazją do tego jest Eucharystia.

Maryja i Józef składają w ofierze dwa gołąbki. Świadczy to o ich ubóstwie materialnym. Dzięki temu uświadamiamy sobie, że Jezus przyszedł na świat i wychował się w zwykłej, ubogiej rodzinie. Nie chciał dla siebie bogactw ani wygody, nie wybrał sobie rodziców bogatych, którzy mogliby spełniać Jego życzenia i zachcianki. Przez to uczy nas, że tym co decyduje o obliczu rodziny, jest wzajemna miłość, jedność i szacunek.

Postacie Symeona i Anny każą nam zapytać o nasz stosunek wobec ludzi starszych. Dziś istnieje wielka pokusa, aby patrzeć na osoby starsze jako niepotrzebne, stanowiące zbędny ciężar dla rodzin i społeczeństw. Paradoksalnie - najbardziej widać to w krajach najbogatszych. A jak traktowane są osoby starsze w naszych rodzinach i środowiskach? Czy mamy do nich cierpliwość, okazujemy im miłość, opiekujemy się nimi? Czy potrafimy docenić ich życiową mądrość i doświadczenie oraz dar ich obecności, modlitwy, cierpienia? Czy pomagamy im z godnością przeżywać ten trudny czas ich życia?

Symeon nazywa Jezusa „światłem na oświecenie pogan”. Te słowa ciągle spełniają się w świecie: przez posługę misjonarzy także dziś Ewangelia jest głoszona wszystkim narodom. Dla nas niech ta tajemnica będzie wezwaniem do okazywania wsparcia dziełu misji. Może być to wsparcie duchowe lub materialne. Duchowym jest oczywiście modlitwa, ale także inne formy ofiar i umartwień w intencji misjonarzy oraz chociażby pisanie do nich listów. O możliwych formach pomocy materialnej możemy dowiedzieć się w naszych parafiach albo w czasopismach o tej tematyce; można też wejść w kontakt ze zgromadzeniami zakonnymi, prowadzącymi działalność misyjną.

Dawanie świadectwa

Spełnia się także dalsza część proroctwa Symeona, w której nazwał Jezusa „znakiem sprzeciwu”. Takim znakiem Jezus jest dla większości swego narodu, który odrzucił Go jako Mesjasza, ale także dla współczesnego świata. Bardzo mało mówi się o współczesnych męczennikach, którzy właśnie teraz, w XXI w. są zabijani i prześladowani za wiarę w wielu krajach świata - zwłaszcza tam, gdzie panuje komunizm lub islam. Ale nawet w naszym kraju i środowisku wiara i święte symbole są nieustannie wyśmiewane i lekceważone, zaś ludzie wierzący konsekwentnie spychani na margines społeczeństwa. Dla nas - chrześcijan trzeciego tysiąclecia - należy odważne dawanie świadectwa przez uczciwość, dobroć, miłość, wierność, uprzejmość i inne cnoty, które są konsekwencją naszej wiary i pragnienia naśladowania Chrystusa. Nie możemy też milczeć, gdy obraża się i profanuje to, co powinno dla nas być święte. Milczenie jest grzechem zaniedbania!

ks. Andrzej Adamski
Echo Katolickie 4/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama