Głupota krzyża. Słabość Boga i zbawienie człowieka. Wprowadzenie

Czy istnieje zbawienie dla tego świata?

Głupota krzyża. Słabość Boga i zbawienie człowieka. Wprowadzenie

Silvano Fausti SJ

Głupota krzyża

Słabość Boga i zbawienie człowieka


stron: 144
format: 130x210
ISBN: 978-83-7485-225-8
Wydawnictwo: Bratni Zew


Książka stawia sobie za cel próbę zrozumienie wielkiej Głupoty.
Składa się z dwóch części:
Pierwsza, Zbawienie i dwuznaczność, tłumaczy co znaczy zbawienie, wyjaśnia dwuznaczności, oraz wskazuje na „ciało” jako kryterium zbawienia.
Druga, Zasadnicze opowiadanie i idiotyczna interpretacja proponuje zasadnicze opowiadanie o ukrzyżowaniu zaczerpnięte z Ewangelii według Łukasza, która przedstawia różne interpretacje „kanoniczne” wielkiej Głupoty, czy to te głupie przywódców, żołnierzy i pierwszego ze złoczyńców, czy te „idiotyczne” (od idios = własny – por. przyp. 16 w książce) drugiego łotra i setnika. Czy może być coś bardziej idiotycznego niż to, że jeden ze skazanych na śmierć powierza się drugiemu, skazanemu razem z nim (por. Łk 23,42), albo też że jeden łajdak rozpoznaje w osądzonym Sprawiedliwego i oddaje chwałę Bogu (por. Łk 23,47)? Wreszcie nastąpi moja idiotyczna interpretacja, która jak sądzę, jest może mniej głupia i posłuży jakiemuś czytelnikowi lepiej zrozumieć misterium Ukrzyżowanego, które jest zarazem misterium Boga i człowieka.
Na zakończenie dodam Glossę o Jubileuszu, aby pokazać jak dzisiaj żyć tym zbawieniem.


FRAGMENT:

Wprowadzenie

Czy istnieje zbawienie dla tego świata?

Ten świat popadł we władanie takiej mądrości i takiej władzy, które okazują się być szalone i destrukcyjne. Wydaje się być przeznaczony na zagładę, i to, o zgrozo, właśnie dzięki temu, kto został powołany, aby go uprawiać i strzec (por. Rdz 2,15). Takie jest przeczucie, które posiada wielu, kiedy pytają, jaki będzie koniec.

Nawet jeśli wiemy dobrze, że przemija postać tego świata (por. 1Kor 7,31), nieustannie poszukujemy źródeł nowej energii, która wszystko odnowi i doprowadzi do celu, który nie jest końcem. Czy chodzi tylko o pragnienie, tak uporczywe, jak bezsensowne? Rozpadnięcie się wszystkiego w proch jest jedynym możliwym zakończeniem czy istnieje alternatywa uratowania się w jakiejś części? Gdzie i jak?

Jest to kwestia, którą od zawsze stawia sobie każda istota myśląca: to pytanie jest motorem wszelkiego rozwoju, początkiem kultury. Choć może wierzący rzadziej je sobie stawiają, narażając się na niebezpieczeństwo zaniechania myślenia.

Czy nadzieja zamyka ostatecznie sprawę? A może otwiera rzeczywiście nową epokę, w której miecze zostaną przekute na lemiesze, a włócznie na sierpy, wilk zamieszka z barankiem, pantera położy się wraz z koźlęciem, a mądrość napełni ziemię, jak wody wypełniają morze (por. Iz 2,4; 11,6.9)? Czy po epoce Ojca, która była czasem Prawa, i epoce Syna, która była czasem nauczania, jak przepowiadał wizjoner Joachim z Fiore przyszła epoka Ducha, która przynosi wolność?

Nawet ten kto mówi „Nic nowego pod słońcem!” (Koh 1,9) oczekuje z utęsknieniem słów: „Pan stwarza rzecz nową na ziemi” (por. Jr 31,22). „Właśnie się zaczyna. Czy tego nie pojmujecie?” (Iz 43,19). Dlatego ktokolwiek obiecuje zbawienie, jakkolwiek by ono było rozumiane, nawet bardzo dziwacznie, zawsze zyskuje grono adeptów. Kto potrząsa drzewem zbawienia, z pewnością znajdzie przy nim nie grono tępaków, lecz ludzi, którzy z pewnością mają nadzieję na życie.

Niemniej, nowa ziemia i nowe niebiosa (por. Iz 65,17) – gdyż te aktualne, pełne smogu i dziur ozonowych, są stare i zniszczone (por. Ps 102,27) – czyż nie są wielką Bożą obietnicą? A może to tylko sen człowieka, uporczywie powtarzający się każdej nocy i zmieniający się w rozczarowanie każdego dnia? Czy jest jakiś związek pomiędzy snem, potrzebą a rzeczywistością?

Początek trzeciego tysiąclecia stawia pytanie o sens kontynuowania historii, o ile będzie ona kontynuowana. Także uroczystości roku jubileuszowego, dwa tysiące lat od przyjścia Chrystusa, każą nam pytać się, co ma on w sobie z tego zbawienia, które jak się mówi, Syn Boży przyniósł braciom. Czy jest to tylko projekcja pragnień, owszem szlachetnych i godnych szacunku, może przydatnych do przeżycia, ale ulotnych niczym fatamorgana? Po Holokauście i po gułagach, po globalizacji i trzecim świecie, po katastrofie ekologicznej i klonowaniu fizycznym, nie mówiąc już o tym mentalnym, wzbudzanym przez mass media, jest jeszcze możliwe mówić o Bogu i o zbawieniu?

Może Bóg nie istnieje, jest to tylko gorące pożądanie człowieka – jak ziemia bez słońca, pragnienie bez wody?! Zło jest nierozwiązalną zagadką: wprowadza w kryzys nie tylko nas, ale także Jego. Jeśli jest, dlaczego nie interweniuje? Może nie może, a może nie chce? Ale, jeśli nie może, nie jest wszechmogący, jeśli nie chce, nie jest dobry! Jaki jest więc Bóg? Bezsilny czy zły? Zło, rzeczywistość niekwestionowalna, powoduje upadek naszej idei Boga, który, o ile jest, z konieczności musi być wszechmogący i dobry.

Grecy, starożytni i współcześni, szukają bóstwa, które cechuje mądrość, będącego w stanie uzasadnić ludzkie aspiracje, od tych najbardziej subtelnych po mniej szlachetne, aż do tych niemożliwych do usprawiedliwienia. W ten sposób można pogodzić się z tym, co istnieje, będąc przekonanym, że wypełnia się ślepe przeznaczenie: odcinając cienką nić, która nas trzyma zawieszonych nad otchłanią, wpadamy w jej paszczę. W międzyczasie ten kto może, spoglądając w niebo, szuka sposobu czynienia tego, co mu się podoba na ziemi, aby uczynić sobie mniej gorzkim krótki czas, jaki Fatum pozostawia swoim ofiarom, winnym tego tylko, że przyszły na ten świat.

Żydzi, podobnie jak wszyscy ludzie religijni, szukają bóstwa, które cechuje potęga, zdolnego zaspokoić pragnienie wolności i sprawiedliwości, zwyciężającego to wszystko, co na tym świecie jest nie do zaakceptowania. Z nim można walczyć z istniejącym złem. Ale, zanim spotkają się miłosierdzie i prawda, ucałują się sprawiedliwość i pokój (por. Ps 85,11), człowiek będzie nadal cierpiał, dotknięty przemocą i kłamstwem, niesprawiedliwością i wojnami, pośród niszczenia wszystkich i wszystkiego. Czy w międzyczasie ktoś może zadowolić się prawym sumieniem, według którego czyni to, co powinien? A Bóg, co wtedy zamierza uczynić? Z daleka nie widzi i nie interesuje się utrapieniami śmiertelnych, a przynajmniej swoich sprawiedliwych?

SILVANO FAUSTI – jezuita, filozof i teolog. Jest autorem licznych publikacji biblijno-teologicznych, zarówno naukowych jak i popularnych. Jego teksty łączą życiowe doświadczenie z dokładną refleksją, precyzyjnym wykładem i prostym językiem, przy zachowaniu stałego dialogu w każdej dziedzinie między nowoczesnością i tradycją. Nakładem Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew” w języku polskim ukazały się następujące jego książki: „Rozważaj i głoś Ewangelię. Wspólnota czyta Ewangelię wg św. Jana”; „Okazja czy pokusa. Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji”; „W szkole św. Marka. Ewangelia do czytania, słuchania, modlitwy i dzielenia się”; „Jaka przyszłość czeka chrześcijaństwo? List do Sylasa”; „Jak rozważać i głosić Pismo Święte”; „Głupota krzyża. Słabość Boga i zbawienie człowieka”.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama