Czy Komunia św. na rękę?

Eucharystia to sakrament Bożej miłości, na który powinniśmy odpowiedzieć miłością. Niestety spory o formę przyjmowania są często zaprzeczeniem miłości

Czy Komunia św. na rękę?

Trzeba od razu uderzyć w najważniejszą sprawę, że Komunia św., Eucharystia w ogóle, to jest sakrament miłości. Odpowiedzią zasadniczą, podstawową i wiodącą we wszystkich dalszych rozważaniach będzie stwierdzenie, że Jezus z miłości ofiaruje się nam, z miłości przychodzi na ołtarzu we Mszy św., pozostaje do Adoracji w tabernakulum czy w czasie uroczystego błogosławienia, z miłości przychodzi do wnętrza człowieka. Na to można odpowiedzieć tylko w jeden sposób: miłością.

To jest najważniejsza sprawa, wewnętrzne nastawienie człowieka do tego wielkiego daru, jaki ma przyjąć i jakim jest Eucharystia — Ciało i Krew Pana Jezusa. Bóg nie mógł dać człowiekowi więcej niż siebie samego. A ponieważ jest dyskretny, nie popiera ludożerstwa, więc w takiej bardzo zgrabnej formie można Go przyjąć wszędzie.

Trzeba na miłość odpowiedzieć miłością taką, na jaką nas stać, i dlatego sposób przyjmowania Komunii św.: czy na klęcząco czy na stojąco — uważam za sprawę zupełnie drugorzędną.

Widziałem nasze polskie, katolickie dzieci, jeszcze przed papieżem Janem Pawłem II, kiedy byłem proboszczem, duszpasterzem tu i tam. Takie dziecko 3, 4 klasa, po przyjęciu Komunii św. odchodziło od balustrady, gdzie klęczało bardzo pobożnie, jak to dawniej było. Po przyjęciu Komunii św. machało rękami na wszystkie strony, pokazywało ręką na otwarte usta, w których, na języku był nie spożyty, niepołknięty jeszcze opłatek, Najświętszy Sakrament. Mam nadzieję, że potem dziecko je spożyło. Było rozbawione, wesołe pogodne, nie było widać żadnego przeżycia. Nie potępiam tego dzieciaka, ani postawy.

Z kolei, gdy byłem w Niemczech 40 lat temu, gdzie już te nowinki liturgiczne zaczęły być wprowadzane, gdzie widziałem też małe dziewczynki, chłopców przystępujących z takim wielkim namaszczeniem do Komunii św., którą ksiądz im kładł na rękę, potem odchodziły i przyjmowały, samemu podając sobie do ust. To było budujące i zdumiewające, że małe dzieci miały tyle skupienia, że tak dobrze były przygotowane.

Podaję dwa skrajne przykłady, bo Komunię można przyjmować na stojąco, z obojętnością rozglądając się i wkładając do ust komunikant, jakby to było nie wiadomo co, jakby ktoś jadł ciacho — wziąłem do ręki i wrzuciłem sobie do ust. A można przyjmować na klęcząco, z bardzo wielkim przekonaniem i przejęciem, i z wiarą prawdziwą.

W praktyce w stosunku do Najświętszego Sakramentu zawsze obowiązywała postawa Adoracji. Kiedy Msza św. była bardziej zwrócona ku Adoracji, a element uczty nie był aż tak ważny w praktyce Kościoła, to wtedy obowiązywała niezliczona ilość przyklęknięć. Komunia na klęcząco bezwarunkowo, na stojąco była tylko dla tych, którzy nie mogli uklęknąć — dla chorych, którzy siedzieli albo stali, to jest zupełnie zrozumiałe. Z tym że nie było to absolutyzowane, bo dajmy na to, celebrans do Mszy św. nie musiał klękać razem ze wszystkimi, tylko na swoim miejscu, przyjmując Ciało i Krew Pańską. Ale przyjmował na stojąco, czyli w takim razie widać było, że sama postawa nie jest tutaj taka ważna, ale w zależności od funkcji, jaką się spełnia, i wiary, jaką się ma w swoim wnętrzu, tak się Jezusa z szacunkiem i miłością przyjmuje.

Ale wtedy my, Lud Boży, gotowi na wezwanie Boże, idziemy, nie czekamy. Poza tym wtedy jest postawa swojego rodzaju marszu, a przynajmniej wiadomo, że w bardzo wielu modlitwach postawa stojąca jest wyrazem naszej gotowości na przyjęcie Słowa Bożego i kroczenie z Nim w świat. I jedno, i drugie ma swój sens. Jak najbardziej ważna jest postawa Adoracji dzisiaj, kiedy Pan Bóg jest znieważany tak, że świętość jest niezauważalna, świętość jest deprecjonowana, to właśnie gesty przyklęknięcia, uklęknięcia mają bardzo wielkie znaczenie jako świadectwo.

Rzeczywiście nie przekreślamy wartości takiej motywacji, która mówi, że na stojąco jestem gotowy na bycie z Chrystusem, nie tracę czasu na wstawanie, tylko Go przyjmę i od razu jestem gotowy iść tam, gdzie On rozkaże. Tylko że jak wszędzie są wynaturzenia. Powiedziałem na początku, że można przyjąć Komunię św. na klęczkach, ze złożonymi rączkami ale bez żadnego przeżycia, nie tylko dzieci, ale i starsi. Nawet niestety miałem nieszczęście, że parę razy musiałem świętokradzkiej Komunii udzielić: wiedziałem, że jest świętokradzka, ale miałem powód, dla którego nie wolno mi było tego zdradzić. I co z tego, że ta osoba klękała z wywróconymi oczyma, złożonymi rękami, kiedy ta komunia była świętokradzka.

Najważniejsza jest Adoracja. Ludzie się ustawiają, idą bardzo w porządku dwójkami czy czwórkami, jak tam komu pasuje, przedtem należy przyklęknąć na znak, że wierzy się w obecność Chrystusa Pana. Przyklękam, przyjmuję na stojąco, mówię „Amen”, a potem odchodzę — mogę wtedy klęknąć, stać, siedzieć, jak będzie wygodniej — i rozważam. Po łacinie jest to ładnie powiedziane o celebransie: Questid in meditationem sacramenti, znaczy: „Spoczywam w rozważaniu Najświętszego Sakramentu”.

Papieże Paweł VI i Jan Paweł II pozwolili, żeby biskupi według sposobności udzielali Komunii św. na rękę, na stojąco oczywiście. Benedykt XVI widział oczywiście, że jest dużo zamieszania w tym względzie, nie wydał jednak żadnego listu, żadnego rozporządzenia, tylko zwyczajnie powiedział: „Proszę was, przyjmujcie na kolanach Pana Jezusa”. Całkowicie to rozumiem jako benedyktyn i jako chrześcijanin. Jak najbardziej rozumiem postawę stojącą, postawę tej procesji do Eucharystii, kiedy idziemy na Komunię św. W wielu wioskach jest cudownie zorganizowana. Msza, ci stoją z boku ze świecami, potem ministranci, siostry zakonne, rzesze w niektórych kościołach wielkie, 20—30 ministrantów. Jednocześnie, kiedy ludzie z pobożnością wielką klękają w postawie: „Pan mój i Bóg mój”, „Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”, „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”— to jest też piękna sprawa.

W praktyce uważa się, że najlepiej stosować to, co jest w danym kościele. Na pewno jeśli ksiądz prymas Glemp pozwolił na ministrantki — bo to leży w gestii biskupów — i na Komunię św. na rękę, to miał ku temu powody i wiadomo, że to nie jest nakazane, ale dopuszczane, dozwolone. Normalna forma to jest przyjmowanie na usta, do ust, na klęcząco, a nadzwyczajna — z powodów wiadomych temu człowiekowi i duszpasterzowi — może być udzielana na rękę i w postawie stojącej.

Wtedy, jeśli we wnętrzu sumienia odpowiadam za to, że przyjmuję naprawdę z szacunkiem i modlitwą: „Pan mój i Bóg mój”, to nie powinienem mieć problemu, a ci rozglądający się na prawo i na lewo i patrzący tylko, kto jak przyjmuje, żeby potem obgadać — wprowadzają niepotrzebne spory i to takie, jak Święty Paweł mówi, że u pogan były, a tutaj chrześcijanie. Schodzimy się na Ucztę Pańską, żeby się budować, pogłębiać naszą religijność.

Dlatego trzymamy się tego, co jest w parafii: jeśli proboszcz zdecydował, często po naradzie z radą parafialną, że na przykład przystępujemy w procesji, przyjmujemy na rękę — proszę bardzo — nie wychylamy się. Jeśli będzie, że klękamy, nie zadzieramy nosa, żeby 300 ludzi uklękło, a jeden z dumną miną, bo on wie, że można na stojąco. Dlatego jeśli jest pewien system przyjęty przez proboszcza i ogłoszony, ludzie w to wejdą, a każdy, kto się z tego wyłamuje, robi zamieszanie, bo wszyscy stoją, a ktoś klęczy. Kobiecina czy mężczyzna klęka — modli się, bije się w pierś, wezwania rozmaite, po tym udzieleniu Komunii jeszcze klęczy, jeszcze sobie śpiewa coś, a tu następni ludzie czekają, nie mają co robić, albo z tyłu ten drugi albo trzeci... Przyjmij Komunię tak jak wszyscy, odejdź sobie na bok, jeśli trzeba, uklęknij na balaskach, i wtedy, jeśli coś by było nie tak, niestosownie, powiedz: „Panie Jezu, teraz jesteś moim pokojem”, moją pogodą, moim skupieniem, wynagradzam to. Ale nie przez irytowanie się, wymyślanie — chyba że czasem trzeba kogoś za kark potrząsnąć, żeby wiedział, że to jest Pan Jezus i trzeba się inaczej zachować.

Jezus jest dobry, Jezus rozumie, Jezus wszystko znosi, ale trzeba wyjść naprzeciw, rozumnie, jak najbardziej rozumnie. Wiara nasza musi być rozumna, acz nie wyrozumowana — to jest jasne. „A ten daje chleb aniołów, który z nieba zstąpił”.

Fragment książki „Bloger dusz. Część 2”

Leon Knabit OSB — ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama