Cuda eucharystyczne wezwaniem do wiary

Co mówią nam cuda eucharystyczne, jak np. znany cud z Lanciano?

Czy moment śmierci jest całkowitym unicestwieniem ludzkiej osoby, czy też przejściem w nowy, nigdy niekończący się wymiar istnienia? Ucieczka od osobistej odpowiedzi na pytanie o sens mojej nieuniknionej śmierci sprawia, że życie traci swój autentyzm i okrywa się płaszczem hipokryzji. Trzeba otwierać się na tajemnicę człowieka i szukać ukrytej obecności Jezusa Chrystusa, który daje jedyną odpowiedź na pytanie o sens mojego cierpienia i śmierci.

Jedyną rozsądną postawą człowieka w obliczu śmierci jest więc przylgnięcie do osoby Chrystusa. Może to się dokonać tylko w „ciemnościach wiary”, o których pisze św. Jan od Krzyża. Nie ma tu pewności empirycznej, trzeba po prostu podjąć osobistą decyzję poznania i przyjęcia radosnej nowiny o Zbawieniu, którą przekazali nam apostołowie. To właśnie dla mnie i dla mojego zbawienia Bóg stał się prawdziwym człowiekiem w konkretnym miejscu i czasie. Wziął na siebie grzechy moje i wszystkich ludzi, został skazany na śmierć krzyżową i pochowany w grobie. Trzeciego dnia zmartwychwstał, jak sam zapowiedział, i ukazał się wielokrotnie apostołom i swoim uczniom. W swojej Śmierci i Zmartwychwstaniu odniósł ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią i zaprasza mnie i każdego człowieka, abyśmy uczestniczyli w Jego zwycięstwie. Jezus mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11,25-26). Jezus jest obecny w tajemnicy Eucharystii po to, aby dawać mi udział w swoim zmartwychwstałym życiu. Podczas każdej Mszy św. uobecnia się najważniejsze wydarzenie w dziejach wszechświata, tj. Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. Zmartwychwstały Pan zaprasza wszystkich do pełnego udziału w swoim zwycięstwie. Pragnie uzdrawiać nas swoją miłością, obdarowywać radością, pokojem i wszelkimi łaskami, które są nam potrzebne w drodze do nieba. Jeżeli nie nawiążemy z Jezusem osobistego kontaktu, będziemy zamknięci na przyjęcie Jego uzdrawiającej miłości, a nasz udział w Eucharystii stanie się niepełny. Koniecznym warunkiem owocnego uczestniczenia we Mszy jest żywa wiara w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie” (J 4,48) — mówi Pan Jezus. Dlatego daje nam cudowne znaki, abyśmy z całą mocą uwierzyli, że Eucharystia to jest On sam, w swoim zmartwychwstałym i uwielbionym Ciele.

Cud w Lanciano

Ludziom słabej wiary, wątpiącym lub niewierzącym w Eucharystię zostały dane bardzo czytelne znaki wzywające do wiary w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. Jednym z tych znaków jest cud w Lanciano, który stał się słynny na cały świat, gdy 4 marca 1971 roku ogłoszono wynik badań naukowych postaci Ciała i Krwi, przechowywanych od VIII wieku we włoskim mieście Lanciano. Historyczne źródła mówią, że w połowie VIII wieku miało miejsce niezwykłe wydarzenie w małym, przyklasztornym kościele św. Longina. Pewnego zakonnika, który tam mieszkał, nawiedzały długi czas bardzo ciężkie pokusy. Kiedy odprawiał Mszę św., miał wątpliwości, czy w czasie konsekracji chleb rzeczywiście staje się Ciałem Chrystusa, a wino Jego Krwią. Pewnego ranka, podczas odprawiania Mszy św., kiedy wypowiadał słowa konsekracji, ogarnęła go wątpliwość niezwykle silna i natrętna. I wtedy wypowiadając słowa: „To jest Ciało moje... To jest Krew moja...” zauważył, że z białej Hostii rzeczywiście spływa krew. Na widok tego, co się dokonało, oniemiały ze zdumienia i przerażenia zakonnik w ekstatycznym milczeniu wpatrywał się w święte postacie Ciała i Krwi Pańskiej. W końcu strach ustąpił i serce mnicha przepełniła nieopisana radość. Po długim milczeniu, z twarzą rozpromienioną radością i mokrą od łez szczęścia, zwrócił się do wiernych uczestniczących we Mszy św. ze słowami: „Patrzcie, oto prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa, które uczynił widzialnym dla mnie, abym nie był już niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Wieść o tym nadzwyczajnym zdarzeniu rozniosła się po całej okolicy. W krótkim czasie do kościoła, w którym miał miejsce ów cud, już znanego sanktuarium, zaczęli napływać pielgrzymi. Święte postacie Ciała i Krwi przechowywano w specjalnym relikwiarzu. W miarę upływu wieków o eucharystycznym cudzie zaczęły krążyć rozmaite legendy. Ojcowie franciszkanie, którzy są kustoszami sanktuarium, postanowili sprawdzić wiarygodność kultu świętych postaci Ciała i Krwi Chrystusa. W tym celu 18 listopada 1970 roku zlecili grupie włoskich naukowców szczegółowe badania pod kierownictwem prof. Odoarda Linolego z Arezzo. Badania trwały kilka miesięcy. Zakończone zostały 4 marca 1971 roku. Wyniki były sensacyjne i znalazły się na pierwszych stronach włoskich gazet. Potwierdziły przekaz tradycji, że Hostia z VIII wieku jest ludzkim mięśniem sercowym bez żadnych śladów cięcia, co wyklucza przypuszczenie, że został on pobrany od jakiegoś człowieka. Stwierdzono z całą pewnością, że ma w swoim składzie komórki ludzkiego mięśnia sercowego oraz wsierdzia i osierdzia, a także komórki układu nerwowego, charakterystyczne dla tego mięśnia. W niewytłumaczalny sposób zachowało się również 5 bryłek skrzepniętej krwi. Badania wykazały, że jest to prawdziwa ludzka krew grupy AB. Tę samą grupę krwi znaleziono w zachowanym sercu — Hostii. Z naukowego punktu widzenia nie da się wytłumaczyć, dlaczego Ciało i Krew przez dwanaście wieków nie uległy procesowi rozkładu i w tak doskonałym stanie zachowały się do naszych czasów.

(...) Pełny tekst - w wydaniu papierowym

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama