Osoby o intelektualnej niepełnosprawności w Kościele i społeczeństwie

Exempla - materiały praktyczne dla klasy IV - szkoła średnia

MATERIAŁY  PRAKTYCZNE

Marek  Kosacz  OP

OSOBY  O  INTELEKTUALNEJ  NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI  W  KOŚCIELE  I  SPOŁECZEŃSTWIE

dla klasy IV - szkoła średnia

Cele  operacyjne  katechezy:

  • uczeń powinien znać naukę Kościoła dotyczącą jego stosunku do osób upośledzonych umysłowo;
  • uczeń powinien wiedzieć, jakie powinno być miejsce tych ludzi w społeczeństwie;
  • uczeń powinien umieć odnosić się z szacunkiem do ludzi upośledzonych.

I.  LUSTERKO

Wstęp. Do czego służy lusterko? Do odkrywania prawdy o moim wyglądzie zewnętrznym. Pokazuje mi, jak wyglądam, jak się prezentuję... W lustrze dostrzegam moje odbicie.

Można mówić również o lusterku w innym znaczeniu. Stosunek człowieka do zwierzęcia jest "odbiciem" jego człowieczeństwa. Traktowanie przez mężczyznę swojej małżonki jest zasadniczo lustrzanym odbiciem klimatu rodzinnego domu mężczyzny. Mówi się, że życie społeczne jest odbiciem wyznawanych w społeczności wartości. Traktowanie pracowników przez pracodawcę jest odbiciem jego osobistego stosunku do człowieka itp.

W społeczeństwie są jednak takie szczególne miejsca, w których przebywają ludzie. Stosunek społeczeństwa do tych miejsc, a zwłaszcza do ludzi tam przebywających jest w stanie wiele powiedzieć o danej społeczności. Te szczególne miejsca poruszają naszą wrażliwość. Gdy mowa o tych miejscach, to człowiek zaczyna inaczej patrzeć na życie i na rzeczywistość.

Aktywizacja. Cóż to za miejsca? Na przykład: dom samotnej matki, szpital psychiatryczny, więzienie, dom dziecka, dom dla osób upośledzonych, dom spokojnej starości, ośrodek dla narkomanów, schronisko dla bezdomnych, oddział szpitalny dla chorych na AIDS...

Prowadzący może przykleić na ścianie lub na tablicy kartki z dużymi napisami wymienianych miejsc.

Następnie prowadzący mówi: Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się w jednym z tych miejsc. Co czujecie, widząc ludzi tu mieszkających? Uczniowie hasłami wypisują swoje uczucia na kartkach z bloczku. Jest to praca indywidualna. Uczniowie odczytują wypisane hasła. Następnie dzielą kartki na dwie grupy: kartki z uczuciami, które przybliżają do drugiego człowieka oraz kartki z uczuciami, które od niego oddzielają.

Prowadzący zbiera kartki i przy pomocy uczniów przykleja je na wcześniej przygotowanym z papieru "płocie z furtką". [ 1 ] Na płocie przyklejamy uczucia oddzielające nas od człowieka, na furtce - przybliżające nas do niego.

Puenta. Ten symboliczny płot z naszych uczuć oddziela nas od ludzi, którzy tam mieszkają. Wielu z nich znalazło się za tym płotem z własnej winy. Ale dla wielu ludzi jest to bardzo bolesne doświadczenie - odtrącenia, niekochania i braku akceptacji.

Kto mieszka za murem: ludzie przegrani, margines społeczeństwa? Czy trzeba się oddzielić od nich murem, płotem, ogrodzeniem...?

Jest jeszcze furtka - szansa, która może nam pomóc odkryć drugiego człowieka, drogę do niego, jego wewnętrzne bogactwo...

II.  KIM  JEST  CZŁOWIEK  UPOŚLEDZONY?

Wstęp. Zajmijmy się dzisiaj ludźmi z jednej z tych grup - osobami upośledzonymi. Spotykane na ulicy budzą w nas rożne uczucia. Można je odnaleźć na naszym płocie.

Jaki jest w innych tradycjach religijnych stosunek do "ubogiego" - człowieka słabego, ułomnego, chorego?

Mój przyjaciel, ojciec upośledzonego chłopca o bardzo zniekształconej twarzy, miał ciekawą przygodę w Kabulu. Kiedy wysiadał z pociągu, podszedł do niego tragarz i zapytał: "Czy to Twój syn?" Kiedy przyjaciel to potwierdził, usłyszał: "Jesteś szczęściarzem. Gdy ktoś w mojej wsi ma takie dziecko, wiemy, że jest to znak błogosławieństwa dany przez Allacha".

W różnych kulturach oddaje się cześć świętym szaleńcom, jurodiwym. Ale jest to raczej nurt prorocki niż mistyczny. Przy takim podejściu do ludzi upośledzonych składany im hołd może zastępować edukację i leczenie. To duże niebezpieczeństwo - gdy wynosi się tych ludzi na piedestał, nikt się o nich nie troszczy. Oczywiście zdarzają się też sytuacje odwrotne, gdy ułomność jest postrzegana jako znak diabelski, symptom opętania. [ 2 ]

Starożytni filozofowie twierdzili, że kaleka powinien być zabijany w najmłodszym wieku. "Na pewno dla nich człowiek, który nie mógłby się zrealizować według zasad poznania rozumowego lub według zasady wydajności i pracy nie ma w ogóle racji bytu. Nie należy więc tracić czasu, energii ani pieniędzy na zajmowanie się takimi ludźmi przegranymi. Tak jak w dziedzinie sztuki. Przy powstawaniu każdego dzieła sztuki trzeba liczyć się z pewną ilością nieudanych prób. I te próby zostają odrzucone.

W opozycji do takiego widzenia człowieka, w którym daje się bezwzględne pierwszeństwo wartościom rozumu, znajdują się inne stanowiska, stanowiska reprezentowane przez kultury bardziej duchowe. (...) Istotę ułomną pod względem umysłowym i fizycznym, uważa się w niektórych cywilizacjach religijnych - mam tutaj na myśli również starożytne Chiny - za istotę będącą w kontakcie z siłami nadprzyrodzonymi. W religii greckiej szaleniec był często identyfikowany z prorokiem. Mówił niezwykłym językiem. Był w pewnym sensie pośrednikiem pomiędzy człowiekiem a bogami. (...)

Pomiędzy tymi dwiema przeciwstawiającymi się tendencjami zarysowuje się to, co moglibyśmy określić jako zachodnią tendencję humanistyczną". [ 3 ]

Aktywizacja. Jak moglibyśmy określić tę tendencje w naszym rozumieniu? Jak dzisiejsze społeczeństwo, prawo, kultura patrzy na człowieka upośledzonego? Jak przedstawia się jego obraz w naszych oczach?

Wybierzmy kilka uczuć, które rzutują na naszą relację do osób upośledzonych. Rozwiniemy je, stosując metodę pracy w grupach. Uczniowie wybierają kilka haseł przyklejonych na płocie, ewentualnie może je przydzielić prowadzący. W grupach piszą uzasadnienie: Czuję LITOŚĆ, ponieważ... Czuję BEZSILNOŚĆ, ponieważ... Czuję STRACH, ponieważ...

Dalej następuje prezentacja prac przez przedstawicieli grup.

Puenta. Pomiędzy tymi dwiema przeciwstawiającymi się tendencjami zarysowuje się to, co moglibyśmy określić jako zachodnią tendencję humanistyczną.

"Upośledzony nie jest ani istotą, którą należy zgładzić, ani istotą znajdującą się bliżej Boga, bogów czy tez bytów nadprzyrodzonych. Jest to istota ludzka, lecz niekompletna, posiadająca braki, debilna, kaleka, upośledzona. My, ludzie normalni, «bez braków», nie mamy prawa jej usunąć (jeżeli czasami nie mamy odwagi uczynić tego fizycznie, robimy to, niestety, bez wahania w sensie duchowym i psychologicznym, traktując ją raczej jak przedmiot niż jak podmiot, jak osobę). To jest ten «biedny mały», któremu trzeba pomóc i którego należy chronić; traktujemy go jak dziecko i tym dzieckiem pozostanie do końca życia. Trzeba mu stworzyć znośne warunki życia (...), przede wszystkim trzeba mu znaleźć jakieś zajęcie, pracę, bo być może okaże się jednak wydajny!" [ 4 ]

Opisana tutaj tendencja to również pewien "płot".

III.  "KŁADĘ  PRZED  TOBĄ  DWIE  DROGI..."

Wstęp. Powiedziałem przed chwilą, że osoby upośledzone traktujemy jak małe dzieci, którymi trzeba się zająć, zaopiekować, stworzyć znośne warunki życia... Jest to konieczne i możliwe, gdy upośledzenie pozwala na funkcjonowanie człowieka w społeczności, w domu, w pracy... gdy pozwala nawet na pewien stopień usamodzielnienia się.

Lecz co zrobić, gdy ma przyjść na świat osoba o znacznym stopniu upośledzenia? W naszym myśleniu istnieje pewien stereotyp: skoro badania prenatalne wykazują, że dziecko będzie upośledzone, to sądzimy, że całe życie będzie nieszczęśliwe... Podejmujemy wtedy próbę zaoszczędzenia dziecku takiego nieszczęścia.

Aktywizacja. Metoda pustego krzesła[ 5 ] Wyobraźmy sobie, że stajemy wobec sytuacji, gdy lekarz stwierdza, że nasze dziecko na pewno będzie upośledzone w znacznym stopniu. Wchodzimy w rolę rodziców, którzy mają podjąć decyzję.

Prezentowane postawy.

1)  Dziecko się urodzi, bo liczymy na to, że jego upośledzenie nie będzie tak duże, lekarz może się mylić. 2)  Usuniemy ciążę (dziecko), bo po co mamy się z nim męczyć całe życie, po co ono samo ma być nieszczęśliwe. Może następne będzie normalne. 3)  Dziecko się urodzi, bo my już je kochamy, czekamy na nie takie, jakie jest. Będzie nas to kosztowało wiele trudu, ale przecież to jest nasze dziecko. 4)  Dziecko urodzi się, bo to przecież człowiek, nie można go zabijać. Potem oddamy je do zakładu, tam mu będzie dobrze. 5)  (inne rozwiązanie zaproponowane przez uczniów).

Puenta. Zanim podsumuję tę dyskusję, opowiem jedną z moich ulubionych bajek. [ 6 ]

Bóg kocha wszystkich tak samo, ale nawet w raju jest zawsze ktoś, kto kocha Go bardziej niż inni. W rajskim żywocie jest taka szczególna chwila, na którą każdy czeka z drżeniem: dzieje się to wtedy, gdy Ojciec wzywa dusze i posyła je na Ziemię.

Często są one niechętne do opuszczenia miejsca tak przepełnionego pięknem i radością; dlatego też, kiedy zbliża się czas ich odejścia, Pan wzywa je jedną po drugiej i mówi im słowa zachęty.

I tak nadeszła kolej na jedną z tych dusz, co kochają Boga nade wszystko. Stanęła przed Nim i powitała Go, jak dziecko wita własnego ojca.

- Dzień dobry, Ojcze, posłałeś po mnie, prawda?

- Tak, dziecinko, także dla ciebie nadchodzi chwila, w której na pewien czas opuścisz to miejsce. Czy ci nie przykro?

- Słodki Ojcze - rzekła miłująca dusza - moja radość jest pełna tylko wtedy, kiedy mogę spełniać Twoją wolę. Jestem gotowa!

Pan Bóg wiedział, że odpowie Mu w ten sposób, ale kiedy usłyszał to wprost od niej, mógł ją tylko jeszcze bardziej umiłować; toteż skierował ku niej to, co my, ludzie nazywamy uśmiechem, zalewając ją światłem.

- Wymyśliłem dla ciebie trudne zadanie. Czy się nie boisz?

- Nie, Ojcze, bo wiem, że zawsze będziesz ze mną.

- Ponieważ będziesz musiała znosić ciężkie życie na ziemi, daję ci przywilej, jakiego nie dałem innym: wybierz sama swojego Anioła Stróża.

Twarz owej duszy rozjaśniła się jeszcze bardziej.

- Słodki Ojcze - powiedziała - to drogocenny dar. Jakże chciałabym mieć u boku świętego Michała, ale wiem, że jest strasznie zajęty. Dlatego wybieram jednego z najmniejszych i najweselszych aniołków, po to, by nie pozwolił mi nigdy pogrążyć się w smutku, a zawsze mnie dobrze nastrajał.

Pan Bóg był zadowolony. Spełnił życzenie i posłał ją na Ziemię. A po dziewięciu miesiącach ludzkiego czasu urodziła się upośledzona dziewczynka...

W podsumowaniu dyskusji warto zwrócić uwagę na rozwiązanie 4. Dla wielu rodziców jest ono często z wielu powodów jedynym możliwym, chociaż oczywiście nie najlepszym. Ci rodzice nie tracą jednak kontaktu ze swoim dzieckiem: często je odwiedzają, zabierają na weekendy, wakacje. Nie przestają go kochać.

IV.  DAJĘ  CI  TO,  CO  MAM...

Wstęp. Zapewne ktoś bardzo doświadczony napisał na ścianie znane graffiti: Dziecko to kupa radości. Z przewagą kupy. Doskonale znają to rodzice... Spróbujmy skorzystać z ich doświadczenia.

Na chwilę odrywamy się od upośledzenia dziecięcego i kierujemy naszą uwagę w stronę każdego przeciętnego, zdrowego dziecka.

Aktywizacja. Praca w grupach. Zadanie jest następujące: jako rodzice dziecka jedno-, dwu-, trzymiesięcznego piszecie list do swoich przyjaciół o tym, co wniosło dziecko w wasze życie, jakie zmiany wywołało w was i wokół was. W liście trzeba zaznaczyć, co daje małe dziecko swoim rodzicom, rodzinie, bliskim. Jakie postawy wywołuje? Jakie nadzieje budzi? Do czego mobilizuje? Co sprawia w rodzicach i najbliższych? Jakie uczucia się w nich wtedy pojawiają? O czym rozmawiają, gdy mają w domu małe dziecko? Komu poświęcają najwięcej uwagi?

Następnie stawiamy pytania: Dlaczego tyle pięknych rzeczy budzi się w rodzicach i bliskich? Co sprawia takie bogactwo zachowań, uczuć? Chwila na rozmowę.

Wejdźmy teraz w rolę rodziców dziecka upośledzonego z opowiedzianej wcześniej bajki. Co mogła zaoferować swoim bliskim ta upośledzona dziewczynka? Czy jest coś w wypisanych przez nas na kartce sprawach, czego nie doświadczą tamci rodzice? Czy z tego powodu będą nieszczęśliwi? Czy to dziecko będzie nieszczęśliwe?

Uczniowie jeszcze raz przeglądają napisane przez siebie hasła. Czas na dyskusję.

Puenta. Dziecko kocha się za to, że jest... nie za jego zdrowie, czy oczekiwania co do jego przyszłości, talentów i zdolności... Czym się odwdzięcza w pierwszym okresie swojego życia?

(Puenta znajduje swój pełniejszy wydźwięk, jeśli prowadzący może pokazać w tym momencie pieluchę - pampersa...). Odwdzięcza się jeszcze tym, że zabiera spokojny sen w nocy, beztroskie minuty; rodzice zaczynają martwić się o zdrowie, dobry rozwój... Czyni to zarówno dziecko zdrowe, jak i upośledzone... niczym się w tym nie różnią.

W naszej dyskusji poruszamy się na skrzyżowaniu oczekiwań i odczuć ludzkich oraz możliwości diagnostyki prenatalnej, czyli dziedziny medycyny, która pozwala na wczesne wykrywanie ewentualnych zaburzeń w rozwoju płodu ludzkiego i stosowanie metod, które zapobiegną rozwojowi choroby lub kalectwu.

Powiedziałem już wcześniej o pewnym stereotypie funkcjonującym w naszym myśleniu: dziecko upośledzone = dziecko nieszczęśliwe. Ale trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie wolno używać w stosunku do dzieci upośledzonych określenia nieszczęśliwe. To nie jest to samo. To stereotyp, który trzeba zmienić. Ono jest nieszczęśliwe tylko z perspektywy ludzi zdrowych. Ono nie jest z natury nieszczęśliwe, nie rodzi się nieszczęśliwe. To otoczenie, bliscy, społeczeństwo może uczynić je nieszczęśliwym...

Katolickie spojrzenie na temat diagnostyki prenatalnej wyraził Jan Paweł II w swoim przemówieniu z 4 grudnia 1982 roku. [ 7 ] Wystosował w nim cztery twierdzenia:

  • Papież wyraża radość z rozwoju diagnostyki prenatalnej, bo pozwala ona na podjęcie terapii jeszcze przed urodzeniem;
  • podejmując diagnozowanie przed urodzeniem, należy "dołożyć wszelkich starań, aby nie szkodzić życiu", a odnośne do działania podejmować je "z największą roztropnością i ostrożnością";
  • wszelki bezpośredni zamach na życie dziecka należy absolutnie wykluczyć i potępić;
  • "Podobnie nie do przyjęcia jest każda forma eksperymentowania na płodzie, która mogłaby uszkodzić jego integralność lub pogorszyć warunki, chyba że chodziłoby o ostateczną próbę ratowania go od nieuniknionej śmierci".

V.  UPOŚLEDZENI  BLISKO  NAS

Wstęp. Dziecko upośledzone, które rośnie w atmosferze miłości jest szczęśliwe. Może także dać tę radość rodzicom. Oczywiście wraz z rozwojem dziecka rodzice mają więcej obowiązków, muszą włożyć więcej wysiłku i cierpliwości w opiekę nad nim. Chyba najtrudniejsza jest dla nich perspektywa, że kiedyś ich zabraknie. Pewnie wiele razy zadają sobie pytanie: Czy wtedy ich dorosłe już dziecko będzie równie szczęśliwe? To zależy nie tylko od nich. To zależy od społeczeństwa, w którym będzie ono żyło, to zależy od każdego z nas.

Wróćmy raz jeszcze do naszego płotu... on oddziela nas od ludzi upośledzonych...

Jaki jest w tej chwili nasz stosunek do osób upośledzonych? Można tu wpisać owoce pracy z punktu 1. Jakie powinno być nasze odniesienie do osób upośledzonych? Co musi się zmienić, aby odniesienie ludzi, społeczeństwa było lepsze? Jakie działania trzeba podjąć, aby to odniesienie zmienić?

Aktywizacja. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: Co zrobić, aby go nie było? Praca w grupach. Metoda: metaplan.

Puenta. Fundamentalne zasady [ 8 ] na temat naszego stosunku do osób niepełnosprawnych sformułowano również w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary z 1981 roku.

  • Zasada integracji. Chodzi o to, aby osób niepełnosprawnych nie izolować, nie segregować, nie marginalizować. Jeżeli to możliwe, trzeba zrobić wszystko, żeby ta osoba mogła pozostać we własnej rodzinie, a ponadto żeby mogła jak najbardziej wejść w normalne życie społeczne.
  • Zasada normalizacji. Osobie niepełnosprawnej należy się rehabilitacja w stopniu, w jakim jest ona osiągalna. Należy dążyć do tego, żeby osoba ta mogła prowadzić życie jak najbardziej zbliżone do zwyczajnego.
  • Zasada personalizacji. Chodzi o to, aby chronić osobową niepowtarzalność człowieka niepełnosprawnego, w tym także człowieka choćby najgłębiej upośledzonego. Polega to na ochronie jego godności, dobra, integralnego rozwoju, na przekraczaniu stylu kolektywizmu i anonimowości, który nieraz dominuje w zakładach opieki. Każda z tych osób ma prawo do tego, aby była zauważana jako ktoś odrębny i niepowtarzalny.

Zadanie domowe. Wyobraźcie sobie, że właśnie pewna niezależna wytwórnia płytowa wydaje CD z utworami, do których muzykę i teksty napisały osoby upośledzone. Wszystko jest gotowe, trzeba tylko wymyślić nadruk na płycie.

Spróbujcie pomyśleć i narysować w domu projekt nadruku na płytę. Możesz wymyślić rodzaj muzyki, tytuły utworów, skład zespołu...

Czasami plakat, płyta CD, odezwa, artykuł prasowy skierowany do rówieśników, społeczeństwa, mówiący o tym, że człowiek upośledzony jest niepowtarzalną, odrębną, wartościową osobą może pomóc komuś w zmianie swojego nastawienia do osób upośledzonych.

Dziecko się urodzi,
bo liczymy na to, że jego upośledzenie nie będzie tak duże, lekarz może się mylić.
Usuniemy ciążę (dziecko)
bo po co mamy się z nim męczyć całe życie. Dlaczego i ono ma być nieszczęśliwe? Może następne będzie normalne?
Dziecko się urodzi,
bo my już je kochamy, czekamy na nie takie jakie jest. Będzie nas to kosztowało wiele trudu, ale przecież to jest nasze dziecko.
Dziecko się urodzi,
bo to przecież człowiek, nie można go zabijać. Potem oddamy je do zakładu opiekuńczego, tam mu będzie dobrze.

 1  Jest to modyfikacja metody słoneczka. Bliskoznaczne uczucia przyklejamy na jednej sztachecie lub sztachetach sąsiednich.

 2  Słabość Boga. Z Jeanem Vanier rozmawiają Wojciech Bonowicz i Łukasz Tischner. Rozmowa ukazała się w miesięczniku "Znak", nr 3/2000, http://www.mateusz.pl/czytelnia/znak-vanier.htm.

 3  Jean Vanier, Wspólnota, Wydawnictwo Michalineum, Kraków 1985, s. 160-161.

 4  Jean Vanier, dz. cyt., s. 161.

 5  Alternatywna wersja tej aktywizacji. Stajemy wobec sytuacji, gdy lekarz stwierdza, że na pewno dziecko będzie upośledzone w znacznym stopniu. Prezentowane postawy. 1) Lepiej zdecydować się na urodzenie dziecka. Może nie będzie aż takie nieszczęśliwe, jak mi się wydaje, może - mimo wszystko - opinia lekarza to tylko błąd w sztuce. 2) Lepiej będzie usunąć ciążę; po co dziecko ma się całe życie męczyć. Można ewentualnie przed zabiegiem porozmawiać z rodziną, przedstawić im sytuację, poinformować o decyzji... 3) Dziecko oczywiście się urodzi. Jest oczekiwane. Będzie kochane takie, jakie jest. Nieważne, ile to będzie kosztować siły, pieniędzy i czasu. 4) Może lepiej dziecko urodzić i oddać do zakładu opieki? Tam znają się na tym, jak poprowadzić takiego człowieka przez życie... 5) (może uczniowie zaproponują inne rozwiązanie).

 6  Pier D'Aubrigy, Kamyki i perły, Wydawnictwo Palabra, Kraków 1995, s. 128-129.

 7  Podaję za: Jacek Salij OP, Uwagi na temat stosunku Kościoła do osób z intelektualną niepełnosprawnością. Maszynopis.

 8  Podaję za: Jacek Salij OP, dz. cyt.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama