Islam i chrześcijaństwo

Islam i chrześcijaństwo nie mogą się pojednać. A co z pojednaniem muzułmanów i chrześcijan?

islamizacja - wyzwanie chrzeœcijan

David Pawson

ISLAM I CHRZEŚCIJAŃSTWO

Prawdziwe znaczenie słowa „ekumeniczny”, tak samo jak słowa „katolicki”, to „uniwersalny, „powszechny”. Podczas gdy początkowo używano tego terminu tylko w negocjacjach dotyczących jedności wewnątrz Kościoła, obecnie przyjmuje on szerszy kontekst wobec rosnącego kontaktu z innymi religiami oraz presją, by zjednoczyć wszystkie religie świata dla dobra ludzkości i otaczającego ją kruchego środowiska. Religijna harmonia traktowana jest jako główny czynnik osiągnięcia pokoju i uniknięcia skażenia.

Islam i chrześcijaństwo

Kładzie się tu duży nacisk na zapomnienie o dzielących nas różnicach, na ustanowienie wzajemnego szacunku, zaufania, pewności oraz na działanie na rzecz synkretyzmu religijnego w celu stworzenia jednej religii ogólnoświatowej, która połączyłaby całą ludzką rasę — choć to ostatnie zadanie jest daleko na liście.

Relatywistyczne myślenie opisane w rozdziale 2. Jedynie wzmacnia ten trend. Według tego nurtu żadna religia nie posiada monopolu na prawdę, którą prędzej możemy odnaleźć w amalgamacie różnorodnych duchowych wejrzeń jako syntezy wielu twierdzeń. 

Mass media już odnoszą się do „społeczności wiary”, które to określenie zawiera w sobie wszystkie religie. Program stacji BBC zatytułowany Sunday (Niedziela) niezmienne balansuje między dwiema największymi: chrześcijaństwem oraz islamem. Jak już wcześniej wspomniałem, intencją księcia Karola jest bycie „obrońcą wierzeń”, a nie „wiary”, co jest tylko jednym z jego działań, takich jak wizyty w meczetach czy wygłaszanie mów pochwalnych na temat islamu.

W procesie połączenia tych dwóch religii możemy wymienić pięć faz:

1. Wspólna dyskusja. Szczery i bezpośredni dialog jest oczywistym punktem wyjścia, zwłaszcza jeśli chodzi o promocję dokładnej informacji i przedstawicielstwa, a także zapobieganie wypaczeniom i nieporozumieniom.

2. Wspólne oświadczenia. Zgody osiągane w sferze doktryny, czy też etyki mogą być wspólnie publikowane, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii społecznych i politycznych.

3. Wspólne działania. Lobbing odpowiedzialnych autorytetów jest tylko jednym przykładem, kiedy niesprawiedliwość lub niehumanitarność są publicznie ignorowane. Obecnie nazywa się to „współagresywnością”, co oznacza łączenie sił w celu zwalczenia wspólnego wroga. Jedyne kazanie, wygłoszone przez księcia Edynburga, Filipa, które miałem okazję usłyszeć w kościele (co miało miejsce w katedrze św. Jerzego w Windsorze) było wezwaniem do zjednoczenia się światowych religii w celu ocalenia dzikiej przyrody i jej naturalnego otoczenia.

4. Wspólne wstawianie się. Na ten akt składają się wspólne modlitwy, które łączy jeden cel, ale są zanoszone do różnych bóstw. Jednym z najgłośniejszych tego typu zgromadzeń było zebranie przez papieża Jana Pawła II przywódców religijnych w Asyżu do modlitwy o pokój na świecie.

5. Wspólne uwielbienie. Nabożeństwa tego typu składają się z modlitw i uwielbienia oddawanego Bogu żydów, chrześcijan i muzułmanów, wspólnych czytań ze Starego i Nowego Testamentu oraz Koranu, a wszystko to pod przewodnictwem rabinów, pastorów i mułłów — zjednoczonego „duchowieństwa” trzech monoteistycznych religii. Przesłanką stojącą za tymi działaniami jest założenie, że wszystkie trzy religie czczą tego samego Boga, niezależnie od tego, jak różnie Go widzą i opisują.

Jedną z trudności, stojącą przed chrześcijanami, ale również dzielącą ich, jest pytanie, dotyczące postawienia granicy w tym postępującym procesie, który nabiera rozpędu i może zaprowadzić nawet szczerze wierzących z jednego poziomu na drugi bez świadomości przemian. Zważywszy na niepopularność połączoną z brakiem gotowości do pójścia dalej w tym już rozpoczętym procesie oraz na piętno związane z próbą wycofania się, nie jest niczym zaskakującym, że niektórzy chrześcijanie wzdrygają się na samą myśl o zaangażowaniu się, inni z kolei dają się wciągnąć w tę zmowę, idąc na kompromis nawet z własnym sumieniem.

Kościelni przywódcy nie osiągnęli porozumienia w kwestii wytyczenia linii granicznej, co tylko jeszcze bardziej dezorientuje członków ich kongregacji. Były arcybiskup Canterbury, George Carey, przypieczętował dążenie do dialogu poprzez zaproszenie  narodowych przywódców muzułmańskich do Lambeth Palace na konsultacje. Była to ostatnia rzecz, którą zrobił przed swoją emeryturą. Dyrektor Aliansu Ewangelicznego już popiera tę „współagresywność”.

Współpraca wydaje się jednak być nieco jednostronna. Mułłowie zapraszani do kościołów na nabożeństwa upamiętniające ofiary tragedii z września 2001 roku, wygłaszali przemówienia,  w których wyraźnie odcinali się od terrorystów. Wywoływali tym pełen ulgi aplauz. Natomiast ani razu nie słyszałem, aby jakikolwiek przywódca chrześcijański zaproszony został do wygłoszenia przemowy w meczecie. Jest to sygnałem wyraźnego braku równowagi. Muzułmanów zachęca się do korzystania z wolności oferowanej przez świat zachodni oraz swobodnego praktykowania ich religii, do budowania meczetów, a nawet wygłaszania podburzających kazań, ale te same przywileje nie są odwzajemniane w krajach muzułmańskich.

Jednak podstawowym problemem, z którym należy się zmierzyć, jest to, jak bardzo chrześcijanie mogą iść na kompromis i angażować się w szerszą działalność ekumeniczną, nie zaprzeczając swym wyróżniającym ich przekonaniom. Pismo święte nakazuje nam: „A wszystko, cokolwiek byście robili, słowem lub czynem, wszystko czyńcie, godnie reprezentując Jezusa, naszego PANA. W Nim też składajcie swoje dziękczynienia Bogu, który jest naszym Ojcem” (Kol 3,17 NPD), co jest napomnieniem niemożliwym do zrealizowania przy jednoczesnej współpracy z muzułmanami, dla których Jezus nie jest Panem, a Bóg nie jest Ojcem. Mówiąc wprost, Słowo Boże zabrania chrześcijanom angażowania się w jakiekolwiek wspólne działania, które wymagałyby od nich pójścia na kompromis w sferze ich poznania Boga, któremu służą oraz Dobrej Nowiny, którą głoszą.

Jeśli chodzi o Boga to mam nadzieję, że czytelnik, tak jak i autor tej książki, jest już przekonany, że muzułmanie i chrześcijanie nie czczą tego samego Boga. Są oni bowiem radykalnie różni i tylko jeden z nich może być prawdziwym, czyli realnym Bogiem (J 17,3; 1 Tes 1,9; 1 J 5,20).

Istnieje ogromna różnica między „bogiem”, który jest jedną  osobą istniejącą samotnie sama w sobie, a Bogiem, który jest trójosobowy, a więc mający relację w doskonałej jedności i harmonii swoich osób. Znaczenia Trójosobowego Boga dla chrześcijańskiego zrozumienia Najwyższego Bytu nie można przecenić. Jak już wcześniej wyjaśniliśmy, koncepcja Ojca, który jest miłością jest bezpośrednio uzależniona od Trójosobowości objawienia, jednocześnie będąc koncepcją kompletnie nieobecną w islamie, a nawet postrzeganą przez Koran, jako bluźniercze bałwochwalstwo. Czasami muzułmanie dostrzegają tę różnicę między ich „bogiem” a naszym dużo wyraźniej niż my — chrześcijanie!

Różnice te są niemożliwe do pogodzenia. Dwie koncepcje wzajemnie się wykluczają na ich najgłębszym poziomie. Są niekompatybilne. Trzy nie może zmieścić się w jedności, zarówno matematycznie, jak i teologicznie. Cokolwiek „jedność” Boga oznacza dla chrześcijan, nigdy nie odnosi się do jego stanu osobowego. Kwestia Trójosobowego Boga nie podlega dyskusji. Przyjęcie tej nieustępliwej postawy ma swe bardzo praktyczne przyczyny.

Jeśli chodzi o Ewangelię, to tę również można podtrzymać lub obalić poprzez pryzmat wiary w Trójosobowego Boga. Bez osobistego działania Ojca, Syna i Ducha Świętego nie ma zbawienia od grzechów, a także stojącej za nimi winy i mocy. Przebaczenie byłoby jedynie prawną fikcją, kompromitującą Boską sprawiedliwość. Ludzka natura pozostałaby niezmieniona, a odnowiony świat na zawsze poza naszym zasięgiem. Bez Trójosobowego Boga nie byłoby Dobrej Nowiny, pozostałaby jedynie zła nowina.

Islam i chrześcijaństwo
Fragment pochodzi z książki:
David Pawson
ISLAM przyszłość czy wyzwanie?

ISBN: 978-83-7829-181-7
wyd.: Vocatio 2015

Jedyną „dobrą nowiną” w islamie jest to, że ktokolwiek umiera w imieniu i dla Allaha ma zagwarantowany dostęp do zmysłowego raju natychmiast po swojej śmierci. Dla każdej innej osoby przyszłość jest niepewna aż do dnia sądu.

Określenie „Dobra Nowina (Ewangelia)” jest unikalne i nie odnajdziemy go w żadnej innej religii poza chrześcijaństwem. To właśnie ogłoszenie tej Nowiny (nowotestamentowe znaczenie słowa „głosić”) rozpropagowało tę wiarę tak szybko i tak szeroko w Cesarstwie Rzymskim. Dziś dzieje się to samo na całym świecie w miejscach, gdzie chrześcijaństwo rozwija się najszybciej, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata. To, co Paweł nazywał „istotą Dobrej Nowiny ogłoszonej przez pełnego chwały Boga Najwyższego, którą to również i mnie powierzono” (1 Tm 1,11 NPD) jest teraz powierzone nam i lepiej, żebyśmy nie ośmielili się zawieść tego zaufania.

Islam i chrześcijaństwo nie mogą się pojednać. Jest to daremny trud, którego nie należy podejmować, a nawet pozwolić sobie na rozważanie takiej możliwości czy pragnień. A co z pojednaniem muzułmanów i chrześcijan?

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama