Ordo Templi Orientis - Zakon Świątyni Orientu

W okresie PRL w Bombaju działał konsulat zatrudniający urzędnika, którego zadaniem było przygotowanie w Indiach woluntariuszy do rozpowszechniania w Polsce wschodniej filozofii i różnych form indyjskich religii. Niestety naiwni znajdują się także dzisiaj

Ordo Templi Orientis - Zakon Świątyni Orientu

O zagrożeniach ze strony hinduistycznych wierzeń z s. Michaelą Pawlik rozmawia dr Aldona Ciborowska.

W okresie PRL w Bombaju działał konsulat zatrudniający urzędnika d/s wyznań, którego zadaniem było m.in. przygotowanie w Indiach woluntariuszy do rozpowszechniania w Polsce wschodniej filozofii i różnych form indyjskich religii. Jak działał ten urzędnik?

Pokusą stosowaną przez niego była propozycja wynagrodzenia w wysokości 300 dolarów miesięcznie za wysyłanie z mojej placówki misyjnej około 60 zaproszeń rocznie do osób, których dane personalne on mi poda. Na moje zdziwienie, jak to się stało, że partia ma finansować takie szkolenia, skoro głosi, że religie to "opium dla mas", a tymczasem teraz za jej propagowanie gotowa jest płacić tak wysoką sumę (należy zwrócić uwagę, że rozmowa ta miała miejsce w 1973 r., kiedy wartość dolara była bardzo wysoka), wyżej wymieniony urzędnik odpowiedział, że to nie PZPR będzie ponosić koszty, lecz Zakon Świątyni Orientu (Ordo Templi Orientis).

Zadałam pytanie: w jakim celu rozpowszechniać te religie? Na to pan odpowiedział, że „najwyższy czas żeby Polacy nie byli skazani na chrześcijaństwo, musimy przygotować ekipę ludzi którzy by dali wybór różnych religii Polakom, bo są skazani na chrześcijaństwo, gdyż nie znają innych religii”.

Argumentowałam, że przecież Polacy nie są skazani na chrześcijaństwo, lecz na ateizm. A pan odpowiedział: "ateizm jest dobry dla ludzi, którym wystarczy łóżko i miska. Natomiast człowiek myślący szuka odpowiedzi na różne egzystencjalne pytania, np. sens życia, skąd się wziął, los człowieka po śmierci itp., a na te pytania odpowiedzi - chociaż różne - dają właśnie teorie religijne".

Wydawało mi się to dziwne, że za taką sumę on sam nie wysyła zaproszeń, więc dalej kontynuowałam rozmowę, że przecież jemu łatwiej byłoby sprowadzić ludzi z Polski, niż mnie.

Mieli strategię

Otrzymałam ciekawe wyjaśnienie, że chodzi o sprowadzenie ludzi młodych i wierzących, bo niewierzący nie będą się interesować propagandą jakiejkolwiek religii. Z kolei, jeżeli jest wierząca młodzież w Polsce, to na pewno ma wierzących rodziców, więc jeżeli on wyśle zaproszenie, to rodzice będą pytać: po co cię ten komunista zaprasza? A jeżeli pani zaprosi, to na misje i rodzice będą dumni..., a ksiądz tacę zbierze i bilet kupi - dodał z uśmiechem.

Problem był w tym, że O.T.O. nie pokrywało kosztów podróży, tylko koszty utrzymania na 3 - 6 miesięcy w jakimś aśramie dla tych, którzy po rozmowie w Bombaju zobowiążą się, że po powrocie do kraju będą rozpowszechniać zdobytą "wiedzę".

I Siostra odmówiła

Oczywiście, że nie podjęłam się takiej współpracy, ale wiem, że niektórzy jego kandydaci, aby móc wyjechać do Indii, włączyli się w ruch pomocy misjonarzom...

Ordo Templi Orientis osiągnął swój cel

„Urobieni” przez Orient, myślą „Orientem”. To się przekłada na działalność polityczną i każdą inną, deformuje kształt kulturowy nie tylko naszego Kraju, ale całej cywilizacji europejskiej, prowadzi do zmiany rozumienia człowieczeństwa i charakteru relacji. W miejsce zbawienia wprowadza reinkarnację, wprowadza niebezpieczeństwo rasizmu z wiarą w nadczłowieka (Tybet). Stamtąd czerpał inspiracje Hitler. Mówię o tym w swoich wykładach.

Studia socjologiczne w Indiach i praktyka pracy misyjnej ukazały siostrze Wschód

Jako miejsce w którym jest "obróbka" wszystkich religii, aby je połączyć w jedno. Pobożniejszym chrześcijanom wydawać by się mogło, że chodzi o przygotowanie świata do utworzenia "jednej owczarni, pod wodzą jednego Pasterza", dlatego powszechnie powtarza się zdanie, że wszystkie religie są dobre, że wszystkie prowadzą do zbawienia, że nie jest ważne, jaką religię kto wyznaje, lecz to, jakim jest człowiekiem. Tymczasem mało jest takich, którzy zdają sobie sprawę z tego, że co jest dobre, a co złe, określa światopogląd, szczególnie światopogląd religijny, który kieruje funkcją sumienia i determinuje postępowanie człowieka. (Przez słowo "sumienie", rozumiem ocenę własnego postępowania w świetle wyznawanej hierarchii wartości).

Dla przykładu: sprawa aborcji czy eutanazji w świetle wiary w reinkarnację nie stwarza problemu, bo według nauki Kriszny - jako podstawowego źródła tej wiary - ciało, to garnitur, który podczas jego umierania dusza zrzuca, by przyjąć nowe, wyższe lub lepsze.

A w świetle naszej wiary?

W świetle wiary opartej na Dekalogu i nauce Jezusa Chrystusa, w momencie śmierci kończy się wzrastanie w łasce Bożej i jaki poziom łaski człowiek ma w momencie śmierci, na takim poziomie będzie żył na wieki! Dlatego nie wolno dokonywać aborcji czy eutanazji, by dusza danego człowieka miała szansę tak długo wzrastać w łasce, jak długo jej Bóg na to pozwoli.

Jakie są skutki wiary w reinkarnację?

Tam, gdzie dziś szerzy się wiara w reinkarnację, cywilizacja europejska (w tym także chrześcijańska) ulega destrukcji, gdyż wschodnie autorytety czy liderzy tacy, jak: aczarja, lama, guru, czy maharadża, w świetle wiary w reinkarnację traktowani są jako osobowość najwyższa, wcielenia najdoskonalszych, nieomylnych lub boskich dusz, więc nie podlegają żadnej ludzkiej kontroli; ich wymogi przyjmowane są za najwyższe normy postępowania, a nie Dekalog, który przez wieki był w Europie najwyższą normą postępowania. W grupach, gdzie lider traktowany jest jako „osoba boska”, któremu wszystko wolno, łamanie Dekalogu nie jest traktowane jako przestępstwo. Natomiast te same czyny u liderów chrześcijańskich budzą protest społeczeństwa i zmuszają przestępcę do nawrócenia i do poprawy swego postępowania. W grupach wyznawców wierzących w reinkarnację zanikają zasady Deklaracji Praw Człowieka gwarantującej wszystkim równouprawnienie, a wprowadzana jest segregacja społeczna na wzór systemu kastowego. Np. wyznawcy Kriszny mają wpajane obrzydzenie do „karmitów”, uznawanych za wcielenia dusz obciążonych karmą, czyli skutkami złych czynów z poprzedniego wcielenia, z jednoczesnym wprowadzaniem kultu jednostki (kult guru, czy maharadży). Przykładem tego jest praktykowana w ich wspólnotach „gurupudża”, polegająca na oddawaniu boskiej czci swemu liderowi. Ludzie cierpiący, ubodzy i ciężko pracujący uważani są za karmitów, dlatego traktowani są z pogardą, jako ci, którzy ponoszą „słuszną karę” za rzekome przestępstwa popełnione w poprzednich wcieleniach. Niszczy się zasady humanizmu, gdyż stawia się na równi wartość życia ludzkiego i zwierzęcego jako różne formy cielesne tej samej "wędrującej" duszy, a udzielanie pomocy cierpiącym uznawane jest za działalność szkodliwą, która hamuje ich oczyszczanie się ze złej karmy. Życie ludzkie traci swą wartość w świetle poglądów, że ciało, to rodzaj garnituru, który dusza wielokrotnie zmienia, więc śmierć ludzi z niższych warstw traktowana jest jako ich promocja, czyli przejście do lepszego ciała, albo "zmianę cielesnego garnituru". Zaciera się pojęcie ludzkiej osobowości, gdyż ta sama anonimowa dusza ma wiele kolejnych ciał: zarówno roślinnych, zwierzęcych i jak ludzkich. W świetle wiary w reinkarnację błędna jest nawet interpretacja naukowych badań. Jeden z wykładowców wiary w reinkarnację pisze: "...pomysł psychologów, żeby sprowadzić cię do źródła jakiegoś kompleksu jest niemożliwy (...). W jaki sposób zamierzają zabrać cię dziesięć tysięcy żywotów do tyłu, kiedy to byłeś larwą w kale i przeżyłeś załamanie psychiczne, ponieważ pewnego razu, z tych czy innych powodów, nie zdążyłeś skosztować troszeczkę tegoż kału, w którym przebywałeś. A także twojej śmierci jako muchy gdy uderzono cię łapką na muchy, i tym tłumaczy się twoja obsesja na punkcie tego przyrządu...” [Realia reinkarnacji - Jagad Guru, Lublin, s.17nn].

Skutki wiary w reinkarnację są destrukcyjne.

Destrukcyjne działanie wiary w reinkarnację zwykle nie jest widoczne w pierwszej fazie jej propagandy, która wchodzi podstępnie jako nowa dziedzina „duchowej kultury”, więc nie budzi niepokoju. Może jej destrukcyjne skutki odczujemy w Unii Europejskiej trochę później, gdyby wiara w reinkarnację stała się bardziej powszechna. Na razie festiwale organizowane na przykład przez Jerzego Owsiaka we współpracy z propagatorami reinkarnacji, do których należą m.in. czciciele Kriszny prezentowane są bardzo atrakcyjnie na bazie indyjskiego folkloru — zawsze przynęta musi być atrakcyjna... Ale zanim ktoś się zafascynuje tym folklorem i straci zdolność trzeźwego myślenia, powinien przeanalizować ideologię, jaka za nim idzie, bo przecież nie jest obojętne, jakie prawo i jaki światopogląd będzie miał wpływ na naszą kulturę i codzienne życie.

Dziękuję za rozmowę.

S. Michaela Pawlik w Indiach spędziła 13 lat. Pojechała tam jako świecka pielęgniarka na zaproszenie misjonarza. Po powrocie do Polski jej misją — już w zakonnym habicie — stało się przestrzeganie przed praktykami zagrażającym wierze katolickiej ze strony cywilizacji wschodnich, szczególnie przed duchowością hinduistyczną i buddyjską. W Polsce od wielu lat występuje w Radiu Maryja i Telewizji Trwam, publikuje w „Naszym Dzienniku” i uczestniczy w nagraniach na YouTube oraz w sesjach „Magia cała Prawda”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama