Człowiek - poszukiwacz radości

Tekst wystąpienia wygłoszonego przy okazji promocji książki "Niezawodna radość"

Radość płynie z pewności,
że jest ktoś, kto mnie kocha i uczy kochać

Na początku pragnę z radością powitać wszystkich tu obecnych. Serdecznie dziękuję organizatorom oraz współtwórcom dzisiejszego spotkania.

Tego wieczoru usłyszeliśmy pięknie, z artystycznym kunsztem odczytane fragmenty mojej książki pod tytułem „Niezawodna RADOŚĆ”, zostaliśmy ubogaceni pogłębioną i wzruszającą analizą literacką tego tekstu oraz wysłuchaliśmy wspaniałej i wspaniale wykonanej muzyki. Najchętniej wsłuchałabym się teraz w Państwa odczucia i przemyślenia na temat radości, ale organizatorzy tego spotkania poprosili mnie o to, bym najpierw dopowiedziała coś jeszcze od siebie na temat radości, którą opisuję w mojej publikacji.

Prezentowaną tego wieczoru książkę pisałam wiosną tego roku. Za każdym razem, gdy do niej zaglądam, chciałabym coś doprecyzować lub dopisać. Mam świadomość, że moja publikacja to nieudolny portret radości. Na szczęście RADOŚĆ się na mnie nie obraziła z tego powodu i nadal mnie odwiedza. Codziennie też pozwala mi odkrywać jej kolejne tajemnice.

RADOŚĆ... — już samo to słowo cieszy nas ogromnie! Każdy człowiek pragnie spotkać radość w swoim życiu i nigdy się już z nią nie rozstać. Doświadczenie potwierdza, że łatwiej przychodzi nam znieść brak chleba, snu czy dachu nad głową niż brak radości. Ludziom smutnym życie wydaje się koszmarem a zwyczajne prace i codzienne obowiązki stają się nieznośnym ciężarem. Ludzie, którzy nie mają w sobie radości, popadają w rozpacz a nawet odbierają sobie życie.

Czym jest ta prawdziwa radość, bez której życie przestaje nas cieszyć a nawet staje się nieznośne? Z pewnością jest ona czymś znacznie większym i ważniejszym niż nastroje. Nastrój można poprawić sobie alkoholem, pójściem na dyskotekę czy zakupem nowej bluzki, ale radość jest niezależna od tego, co pijemy, w jakim miejscu przebywamy czy w co się ubieramy. Radość pojawia się wtedy, gdy spotykamy przyjaciół a nie wielbiciel, gdyż trwała radość płynie z pewności, że jest Ktoś, kto mnie kocha i uczy kochać. Pełna radość pojawia się wtedy, gdy nie tylko jestem kochana ale gdy ja też zaczynam dojrzale kochać. Radość to nie jeden z nastrojów lecz to sposób istnienia tych, którzy kochają. Pożądanie prowadzi do przemocy, zakochanie do zazdrości a miłość — do radości. Smutkiem zakochania jest zazdrość a radością miłości jest tęsknota. Nastroje są zmienne a radość jest trwała. Prawdziwa radość jest tak pewna siebie oraz tak bardzo gościnna, że pozwala smutkowi, by mnie czasem odwiedzał.

Tego wieczoru warto postawić pytanie: dlaczego nie wszyscy ludzie doświadczają radości i jakie warunki trzeba spełnić, żeby żyć radośnie? Na to pytanie istnieje niemal tyle odpowiedzi, ilu jest ludzi. Zaciekawiły mnie twierdzenia Zygmunta Freuda w tym względzie. Otóż twórca psychoanalizy był przekonany o tym, że każdy człowiek ma do wyboru dwie filozofie życia: albo kieruje się zasadą przyjemności (Lustprinzip) albo zasadą realizmu (Realismusprinzip). Według Freuda ten, kto skupia się na szukaniu przyjemności, popada w bolesną frustrację, gdyż nigdy nie nauczy się kochać i pracować. Taki człowiek funkcjonuje według logiki małego dziecka, które czyni to, co milsze a nie to, co mądrzejsze. W przekonaniu Freuda szukanie przyjemności to błędny sposób na życie, który blokuje rozwój psychospołeczny człowieka i prowadzi do zaburzeń psychicznych.

W przekonaniu Freuda jedyną alternatywą dla frustrującego życia na zasadzie Lustprinzip jest kierowanie się zasadą realizmu, czyli czynienie tego, czego wymaga od nas twarda rzeczywistość, w której żyjemy. Właśnie ta twarda rzeczywistość, skodyfikowana w systemie nakazów i zakazów moralnych oraz obowiązków i norm społecznych, przymusza nas do tego, by nie kierować się spontanicznością i popędami (seksualnym oraz agresywnym) lecz by uczyć się sublimacji, czy wyrażania naszych potrzeb popędowych i biologicznych w sposób akceptowany społecznie. Tego typu postawę można nazwać smutnym realizmem. W wizji Freuda żaden zatem sposób postępowania nie prowadzi do radości, a szczytem marzeń staje się unikanie napięć i konfliktów w aparacie psychicznym człowieka.

Gdy odkryłam, że w systemie Freuda nie ma miejsca na doświadczenie radości, szukałam kogoś, kto pomógłby mi zrozumieć tajemnicę radości, za którą tęsknię i którą doświadczam. Im częściej sięgałam po Ewangelię, tym bardziej upewniałam się o tym, że kluczem do zrozumienia radości jest postać Jezusa. Od dzieciństwa Jezus fascynował mnie swoją serdecznością i entuzjazmem życia, który z Niego promieniował i sprawiał, że tłumy za Nim podążały. Jezus był najbardziej czułym człowiekiem w całej historii ludzkości. Okazywał czułość wszystkim: dzieciom i dorosłym, chorym i zdrowym, mężczyznom i kobietom, szlachetnym i grzesznikom. Do wszystkich też kierował słowa, jakich nikt inny przed Nim ani po Nim nie odważył się powiedzieć: „Przyszedłem po to, aby moja RADOŚĆ w was była i aby wasza RADOŚĆ była pełna”.

Według Freuda człowiek może wybrać frustrującą przyjemność albo smutne poczucie realizmu, tymczasem Jezus proponuje nam radosną miłość! Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że istnieje nierozerwalny związek między radością a miłością. Nie ma radości bez miłości. Miłość stawia nam największe wymagania ale też przynosi radość tak wielką, jakiej nigdy nie doświadczą ci, którzy nie kochają.

Człowiek nie jest właścicielem lecz poszukiwaczem radości. Każdy z nas jest takim właśnie człowiekiem. Zapraszam teraz wszystkich tu obecnych poszukiwaczy RADOŚCI do dzielenia się nie tylko pytaniami i wątpliwościami, ale także własnymi doświadczeniami spotkań z tą RADOŚCIĄ, która cieszy nas ogromnie i niezawodnie.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama