Apostolstwo i kreatywność osobowa

Fragment książki "Psychologia i życie konsekrowane", omawiającej podstawy psychologiczno-antropologiczne życia konsekrowanego (rozdział dziewiąty)

Apostolstwo i kreatywność osobowa

Benito Goya

Psychologia i życie konsekrowane

Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa
grudzień 2004
Wydanie 1
ISBN 83-7119-190-1


9. Apostolstwo i kreatywność osobowa



Kolejny kluczowy element psychologii bytu wynika z faktu utożsamiania się z własnym, jednostkowym posłannictwem w świecie. Zwykło się mówić, że każda wyłączna relacja międzyosobowa, na przykład związek małżeński, pochłania 50 procent sił życiowych osoby. “Przyjaciel jest połową mojej duszy” – mówił św. Augustyn. W życiu konsekrowanym te pięćdziesiąt procent energii wymaganej przez związek małżeński zostaje zaoszczędzone i ukierunkowane na służbę posłannictu apostolskiemu pełnionemu w Kościele. Siły te, odpowiednio skierowane, w znacznym stopniu potęgują zdolność bycia dla drugiego w powszechnej i wolnej miłości, oczyszczonej z chęci manipulowania bliźnim i jego materialnymi i postrzegalnymi dobrami.

Nierzadko kładzie się nacisk na wymiar funkcjonalny i operatywny życia konsekrowanego. Nawet ludzie, którym jest ono obce, bez trudu dostrzegają, że czyni ono człowieka bardziej wolnym i gotowym do pełnienia rozmaitych posług, szczególnie wobec najbardziej potrzebujących i opuszczonych. Zarazem umożliwia wielką swobodę ruchów, tak iż możliwe staje się posłanie osoby konsekrowanej tam, gdzie ludzie potrzebują pomocy i wsparcia, dzięki ślubowi dziewictwa, który uwalnia od trosk rodzinnych i wychowania dzieci.

Interpretację psychologiczną jednostkowego posłannictwa ontopsychologia przedstawia jako kolejny “ważny element, który motywuje i zamyka każdy etap egzystencjalny”. Osoba ludzka jest powołaniem, ale “jest także posłannictwem”, a posłannictwo to nie jest po prostu czymś zewnętrznym. Działanie po ludzku oznacza zaangażowanie w realizację wartości. Na tym polega znaczenie działania jako rozwoju osoby ludzkiej. Działanie mieści się w ten sposób na płaszczyźnie radykalnego i zarazem dopełniającego istnienia.

Jest to więc posłannictwo, które wynika z samego istnienia, zgodnie z klasyczną zasadą: Agere sequitur esse (działanie idzie za istnieniem). W pewnym sensie nie ma działania bez istnienia. Działanie jest przede wszystkim udoskonaleniem osoby, niezależnie od jej sukcesu zewnętrznego. To, co osoba czyni, urzeczywistnia ją.

Neurozę wywołuje również niewiedza co do drogi, na której można wypełnić posłannictwo osobowe. W ten sposób “choroba” zostaje spowodowana “zejściem” z drogi. By z niej wyleczyć, trzeba sprowadzić człowieka na właściwą drogę. Wymaga to jednak wierności “aktywnej zasadzie”; trzeba będzie dochowywać zawsze wierności planowi osobowemu, działając stopniowo i zgodnie z prawdą.

W rozdziale tym zwrócimy uwagę na niektóre aspekty psychologiczne, pomagające odkryć ludzki sens jednostkowego posłannictwa. Rozważymy je jako przedłużenie “być”, a więc przedłużenie “wartości” osobowej, ta zaś zostanie następnie potwierdzona przez sukces zewnętrzny w pracy lub działalności apostolskiej, który oznaczać będzie społeczne “liczenie się”. Do tego dojdzie element “czucia się pożytecznym” oraz rozwój “kreatywności” ludzkiej.



Konsekracja i posłannictwo


Z samego bycia osoby, które jest miłością, i z prawdziwej miłości chrześcijańskiej rodzi się samorzutnie wymiar apostolski istnienia jako wymaganie darmowości i oddania. Odkrycie tożsamości chrześcijańskiej i naśladowania Chrystusa skłania do “stania się miłością” również dla tych, którzy pozostają poza wąskim kręgiem lokalnej wspólnoty, i do pełnienia swojego zadania w świecie za przykładem i wedle nauki Chrystusa. Św. Paweł bowiem pisze: “On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego” (Ef 4,11).

Dekret Perfectae caritatis przypomina konsekrowanym: “Całe życie zakonne ich członków winno być przepełnione duchem apostolskim”. Tym właśnie ma się karmić sama miłość do Boga i ludzi.

Trzy śluby albo cnoty ewangeliczne zawierają w sposób szczególny to wymaganie apostolskie, jako bodziec wynikający ze ”szczególnego stylu życia i służby”, jakiego domaga się życie osób konsekrowanych.

Ubóstwo jest formą wyzwolenia podmiotowego, które daje możliwość ruchu i niezależność. Uwalnia ono wymiar bycia “dla” drugiego, w sposób darmowy, pozbawiony odcienia posiadania czy biernego podporządkowania. Rodzi to czynne zainteresowanie i wspaniałomyślne zaangażowanie w służbę prawdziwego dobra ludzi, zwłaszcza ich potrzeby Boga i nowej ewangelizacji. Jednocześnie wyposaża miłość w ducha współczucia, który prowadzi do zrozumienia nieszczęść innych i utożsamienia się z nimi oraz do solidarności braterskiej z potrzebami bliźniego, zwłaszcza z najbiedniejszymi, zepchniętymi na margines i skazanymi na wszelkie rodzaje niewoli.

Chodzi o utożsamienie się z Chrystusem, który stał się bliski ludziom, by uciśnionych wyzwolić z wszelkiej niewoli, i o udział w ten sposób w dziele zbawczym Chrystusa; przyszedł On, aby “ubogim nieść dobrą nowinę, więźniom głosić wolność” (por. Łk 4,18). Duch ubóstwa zbliża do potrzebujących i opuszczonych, zgodnie z powszechnym przekonaniem, że tylko apostoł ubogi wyzwoli bliźniego z jego zniewolenia, ponieważ jedynie on ma wewnętrzną wolność, która uniezależnia od jednostkowego egoizmu i pragnienia władzy społecznej i uzdalnia do bezinteresowanego oddania się innym.

To samo powiedzieć można o dziewictwie, chociaż – jak przypomnieliśmy wcześniej – jego ułatwiającego działania nie można uważać za coś, co charakteryzuje i określa istotną rację jego istnienia czy główne źródło jego motywacji. Jednak ślub ten na niwie apostolskiej ukazuje jedną ze swych najpiękniejszych cech: darmowość. Skłania on osoby konsekrowane do bezinteresownej miłości, do zajęcia się dziećmi, które nie należą do nich według ciała, ludźmi starymi, którzy nie należą do ich rodziny. Czyni ich to darmowymi świadkami w służbie bliźniemu, nie oczekującymi wynagrodzenia czy bezpośrednich owoców pracy apostolskiej.

Posłuszeństwo postrzega się coraz częściej również jako uczestnictwo w posłannictwie Jezusa Chrystusa. Pojmuje się je dynamicznie jako kontynuację misji powierzonej nam przez Ojca w Chrystusie:


To, o co się zabiega, to czynić to, co czyniłby Jezus, w konkretnej sytuacji, w konkretnych uwarunkowaniach czasu, przestrzeni, kultury i społeczeństwa, w których się znajduję (...); jest to element konstytutywny naszego życia, postrzeganego jako przedłużenie posłannictwa Jezusa (...); dotyczy posłuszeństwa w perspektywie misji. W tym świetle zadanie jest wspólne nam wszystkim.



Potrzeba “czucia się użytecznym”


Chociaż w poprzednich rozdziałach akcent padał na istnienie podmiotowe i na wartość indywidualną, osoba ludzka nie może pominąć innego podstawowego elementu: jest nim “potrzeba czucia się użytecznym” albo potrzeba “dawania”. Poczucie osobistej wartości pochodzi z doświadczeń praktycznych i zapewnia człowiekowi zabezpieczenie zewnętrzne. Przejawia się ono w głębi każdego jako pragnienie tworzenia czegoś, ukierunkowania psychologicznych i fizycznych mocy na cel pełen znaczenia i ważny społecznie.

Według Freuda dojrzałość psychologiczną można określić skrótowo jako “zdolność kochania i oddawania się pracy”. Osoba przez pracę odpowiada na swoją podstawową potrzebę tworzenia. Zaspokojenie tej potrzeby pracowania rodzi wewnętrzną pewność co do własnej zdolności egzystencjalnej i własnej wartości. By rozwijać się w sposób psychologicznie zdrowy, jednostka musi znaleźć odpowiednie zainteresowania i zajęcia, które pozwolą jej czuć się użyteczną i kompetentną. Jest to następstwem obiektywnego postrzegania przymiotów osobowych i wynikającej stąd skuteczności zawodowej. Dlatego za H. Cushingiem można stwierdzić: “Jedynym sposobem przedłużenia życia jest zadanie, które trzeba doprowadzić do końca”. Tak więc bezrobocie staje się jednym z wielkich aktualnych problemów psychologicznych: rodzi ono poczucie “pustki egzystencjalnej”.

Według V. Frankla osoba ludzka odczuwa również stałą potrzebę “mieć dla kogo lub dla czego żyć”. Apatia, mania i zamknięcie się na twórczą przyszłość wynikają z udaremnienia tego wymagania i konsekwentnego braku prawdziwie korzystnych motywacji.

Działalność apostolska znajduje psychologiczne wytłumaczenie w tej podstawowej potrzebie czucia się prawdziwie użytecznym. Pełnienie własnego posłannictwa nadaje sens życiu i pozwala każdemu doświadczyć wartości własnej w codziennej pracy oraz praktycznej możliwości odpowiedniego służenia innym. Brak odpowiedniej pracy może być natomiast źródłem poczucia niższości i depresji, zwłaszcza w przypadku tego, kto opiera się na niskiej ocenie swojej najgłębszej istoty. Przeciwnie, sukcesy apostolskie, nawet nienadzwyczajne i nie zmierzające z założenia do osobowej realizacji, podtrzymują konieczną ocenę samego siebie i zadowolenie społeczne.

Oczywiście trzeba unikać niebezpieczeństwa przesadnego aktywizmu, niespokojnego poszukiwania natychmiastowego sukcesu, które niejednokrotnie ujawnia pewien perfekcjonizm i pewien brak szacunku dla głębokiego istnienia i jednocześnie podświadomy impuls do zastąpienia go za wszelką cenę rezultatem zewnętrznym.

Kto się ucieka do efektywności, staje się uciekinierem:


Nie ucieka do wewnątrz ani do góry, ale na zewnątrz: jest “wirówką”. Ma tylko karykaturę twórczości, gdyż jego czyny nie mają głębokich korzeni, nie są bynajmniej owocem dojrzałości, biorą początek z powierzchni samego siebie, są zwykłymi zrywami, nędznymi wybuchami, których nie może powstrzymać. Nie pochodząc z przebudzenia osobowego, z woli tworzenia, współistnieją z wewnętrznym odrętwieniem.


Dlatego wysiłek apostolski musi być zaplanowany, by nie padł ofiarą niespokojnej pracy. Aktywność albo się kontroluje, albo opanowuje ona osobę i czyni ją niewolnikiem, a nie panem dzieła stwórczego.

Innym niebezpieczeństwem, którego trzeba unikać, jest ocenianie zasług osoby na podstawie wydajności pracy lub skuteczności, by przez to w szczególny sposób okazać szacunek dla godności ludzkiej i posłannictwa zbawczego emerytów, osób starszych i cierpiących.

Potrzeba czucia się użytecznym może łączyć się także z podstawowym wymaganiem pełnej samorealizacji. Psychologia humanistyczna podkreśla to typowo ludzkie pragnienie, istotne dla osoby. Według niej istnieje siła, nakłaniająca osobę do nieustannego wzrostu, do pełnej realizacji siebie. Jest to wezwanie wpisane w jej naturę, które domaga się pełnej znajomości samego siebie i osiągnięcia tego wszystkiego, czym człowiek zdolny jest stać się, również na polu posłannictwa indywidualnego.

Dlatego wszelka decyzja czy próba zatrzymania się na osiągniętym celu bądź odejścia praktycznie na emeryturę w wieku czterdziestu lat i ucieczka przed wszelkim wysiłkiem odnowy oznacza postępowanie sprzeczne z najgłębszymi wymaganiami natury. Przeciwnie, talenty otrzymane w sposób naturalny czekają na doprowadzenie do pełnej dojrzałości, by wydawać obfite owoce w służbie królestwa.



Potrzeba twórczości


Porównanie apostolstwa chrześcijańskiego z współczesnym psychologicznym pojęciem kreatywności to inny aspekt prawdziwie użyteczny do antropologicznego rozpoznania życia konsekrowanego. Stanowi ona istotny wymiar osobowości ludzkiej i jest pojęciem szczególnie drogim psychologii transpersonalnej, która potwierdza konieczność aktywnej postawy podmiotu w przeobrażeniu kontrolowanego przezeń świata oraz w służbie ludzkości.

Zdolność tworzenia, w szerokim sensie i w odniesieniu do rozpatrywanego przez nas tematu, sprowadza się do wymiaru egzystencjalnego, który zapewnia osobie ludzkiej szczególną wrażliwość na nowe problemy i rozwiązania, i który oznacza ubogacenie i pozytywny wkład w rozwój i odnowę ludzkości.

Niejednokrotnie będzie ona musiała pokonać zwyczajowe schematy mentalności kulturowej i postaw społecznych, a nawet pokonać opór środowiska politycznego i ekonomiczno-społecznego, gdy będzie to konieczne, by pójść nową drogą rozwoju.

A. H. Maslow, przedstawiciel psychologii humanistyczno-transpersonalnej, w swoich poszukiwaniach i obserwacjach tyczących charakterystycznych cech osób samozrealizowanych, odnajdywał nieustannie obecność tej siły tworzenia. Nie był to wyjątek. Każda w taki czy inny sposób przedstawiała szczególny typ kreatywności, oryginalności, pomysłowości, posiadający pewne specyficzne cechy.

Przy całej różnorodności jej oznak zewnętrznych, wyróżniał przede wszystkim nadzwyczajną zdolność tworzenia, związaną ze szczególnym talentem; tacy ludzie jak Mozart czy inni wielcy geniusze wykazywali zdolność szczególną i byli obdarzeni szczególną sprawnością, z którą, jak mogło się zdawać, przyszli na świat. Istnieje jednak poza tym kreatywność zwyczajna, właściwa człowiekowi, który się samorealizuje, a którą Maslow postrzega raczej “blisko zwyczajnej i powszechnej kreatywności niezepsutych dzieci”. Dlatego uważa ją za podstawową cechę natury ludzkiej obecną u wszystkich, czyli możliwość daną przy narodzeniu wszystkim ludziom. Większość ludzi jednak traci ją w miarę włączania się w kulturę; natomiast niektórzy zdają się zachowywać ten świeży, prawdziwy i bezpośredni sposób traktowania życia albo – jeśli go utracili, jak większość – potrafią, jak się zdaje, odzyskać go z upływem lat życia. Santayana posłużył się w tym przypadku bardzo trafną nazwą: “druga prostoduszność”.

Ta zdolność tworzenia u niektórych podmiotów badanych przez Maslowa nie przejawiała się w formie zwykłej, polegającej na pisaniu książek, komponowaniu muzyki czy wytwarzaniu przedmiotów artystycznych, ale w sposób o wiele bardziej skromny. Można by rzec, że ten rodzaj szeczególny kreatywności, będąc wyrazem zdrowej osobowości, rzutuje na świat lub dotyka wszystkich czynności, w jakie jest zaangażowana osoba.

Maslow stwierdza więc, że mogą być szewcy, stolarze lub urzędnicy twórczy. Wszystko, cokolwiek ktoś robi, może być wykonywane z pewnym nastawieniem, w pewnym duchu, który wynika z natury charakteru osoby spełniającej czyn. Staje się postępowaniem ukierunkowanym na patrzenie w sposób twórczy, bez nadmiernej zależności od nawyków przeszłości, jak to ma miejsce u dzieci.

Maslow zauważa, że takie osoby mają mniej zahamowań, są mniej skrępowane, w mniejszym stopniu uwarunkowane przez kulturę. Można powiedzieć, że są bardziej spontaniczne, bardziej naturalne, bardziej ludzkie, co również jako skutek przynosi to, co innym może się wydawać zdolnością tworzenia. Badanie dzieci według tego psychologa pozwala twierdzić, że wszyscy ludzie są pierwotnie osobami spontanicznymi, i być może są jeszcze takimi w swoich najgłębszych korzeniach; jednak spontaniczność ta została zdominowana przez zespół przemożnych zakazów, co powoduje, że ona sama z rzadka tylko może się ujawnić. Gdyby nie siły represyjne, można by mniemać, że każdy człowiek jest w stanie ujawnić ten szczególny rodzaj zdolności twórczych.

Potrzeba ta ujawnia się dzisiaj w rozmaity sposób: w szybkim kształtowaniu się społeczeństwa poprzemysłowego, w naleganiu na wytwarzanie coraz doskonalszych produktów i w inwestowaniu w badania logistyczne znacznej sumy dochodu narodowego. Obserwujemy więc wielkie zainteresowanie zdolnością tworzenia. Błyskawiczne zmiany, jakich jesteśmy świadkami, wymagają tego we wszystkich dziedzinach.

Dlatego jedną z pilnych, pedagogicznych spraw naszych czasów stało się właśnie kształtowanie osób twórczych, zdolnych w miarę możności uprzedzić i kontrolować zachodzące zmiany. Poszukuje się formacji, która nie polegałaby tylko na mnemotechnicznym i repetytywnym przyswajaniu sobie wiedzy, ale czyniła z człowieka istotę w pełni ufającą sobie, zdolną odczytywać trafnie “znaki czasu”, i potrafiącą przyjąć postawę kreatywną, wolną i samodzielną, zdolną improwizować i przyczyniać się skutecznie do budowania bardziej sprawiedliwej i bardziej mądrej ludzkości. Takie przezwyciężenie biernego konformizmu sprzyjać będzie jednocześnie duchowi krytycznemu, który spowoduje silne napięcie i pełny rozwój uzdolnień ludzkich.

Mogłoby się wydawać, że w życiu konsekrowanym wszystko zmierza w przeciwnym kierunku i że zwłaszcza posłuszeństwo i życie wspólnotowe sprzeciwiają się takiemu duchowi kreatywności, prowadząc raczej do tworzenia obrazu osób odznaczających się postawą bierną, duchem zachowawczym i spokojnym podporządkowaniem się dziedzictwu tradycji. Taka postawa na pewno jest możliwa i faktycznie czasem ma miejsce, kiedy to rozumie się posłuszeństwo jako zwykłe powtarzanie przyswojonych norm i zwyczajów.

Jednak jeżeli ktoś pozwala, by ożywiało go posłuszeństwo rozjaśnione własnym charyzmatem, nie zawaha się – z odwagą, w duchu improwizacji, postępując elastycznie i twórczo – kroczyć odważnie do celu, jakim jest służba ludzkości i jej odnowa, stosownie do sytuacji, jakie przyjdzie mu napotkać. Posłuszeństwo zmieni się w słuchanie i wierność Duchowi Stworzycielowi, który odnawia każdego dnia oblicze ziemi. Taki ktoś stanie się twórczy, gdyż jego entuzjazm dla sprawy Królestwa doda mu energii, uwrażliwi na znaki czasu i uzdolni do rzucania żywych odpowiedzi odnowionego świata, który nieustannie ma przed oczyma. Ta sama wierność założeniom pierwotnym, jeżeli jest prawdziwa, przyniesie ducha inicjatywy i konstruktywnego zaangażowania, jakimi odznaczały się początki. “Zakonnik, jak każdy człowiek, jest istotą stworzoną i stwórcą. Jego wolność jest inicjatywą w zakresie tworzenia, która z pewnością ciąży na nim, ale jeszcze bardziej wymaga od niego nacisku na siebie samego”.

Szybko zmieniające się sytuacje, upływ czasu i utrata sił, zdobyte tytuły naukowe, które po pięciu latach mogą stracić aktualność oraz inne podobne zmiany wymagają wciąż nowej odwagi i ciągłych korekt zadania apostolskiego, by było ono właściwą odpowiedzią na prawdziwe potrzeby współczesnych ludzi. Słowo “odnowa” nie jest zwyczajnie modne, lecz dotyka nowych rzeczywistości świata. Konsekrowany powinien słyszeć wezwanie do przyswajania sobie wciąż na nowo własnego ewangelicznego planu i do wykorzystania wszystkich sił umysłu i woli w wypełnianiu własnego zadania w służbie Królestwu.

Papież Jan Paweł II, nawiązując do ducha, który kierował zgromadzeniem przełożonych generalnych, powiedział im: “Założyciele umieli wcielać w swoim czasie, odważnie i w sposób święty, ewangeliczne przesłanie. Trzeba, aby ich duchowi synowie, wierni natchnieniu Ducha, kontynuowali w czasie to świadectwo, naśladując ich zdolność tworzenia z dojrzałą wiernością pierwotnemu charyzmatowi, nieustannie wsłuchani w wymagania chwili obecnej”.

Jest to nalegające wezwanie do podjęcia na nowo charyzmatycznego dynamizmu założycieli. Wychodzi się od stwierdzonego faktu historycznego: każdy założyciel był dla Kościoła swoich czasów źródłem twórczych odpowiedzi i tym samym pewnego powiewu nowości. Trzeba teraz odnaleźć świętą wolność początków. Zmienione okoliczności społeczno-kulturowe wymagają od życia konsekrowanego nowego ducha wolności i zdolności tworzenia. Od dawna Kościół wymaga od osób zakonnych “pewnej pilności apostolskiej w wynajdywaniu nowych pomysłowych i odważnych doświadczeń eklezjalnych”. “Pewna pilność apostolska”, owoc słuchania Ducha Odnowiciela i wierności Mu, jest zasadniczą postawą pozwalającą odpowiedzieć elastycznie i odważnie na liczne wyzwania współczesnego świata.



Posłannictwo osobowe i dojrzałość ludzka


Duch wolności i samodzielności to najlepsze określenie osoby prawdziwie dojrzałej. Dlatego chcąc, by w życiu konsekrowanym obecna była taka mentalność i takie postępowanie, trzeba koniecznie kształtować w tym zakresie osoby dorosłe, by posłannictwo było naprawdę możliwe. Jednocześnie oczywisty staje się jego wkład w pełną ludzką realizację. Skoro nawet niewierzący potrafią zrozumieć wartość konstruktywną zaangażowania apostolskiego “na froncie”, to trzeba również uwydatnić możliwości takiej aktywności społecznej w zakresie prowadzenia człowieka do jego pełnego rozwoju.


Do realizacji posłannictwa wymagana jest przede wszystkim pewna dojrzałość psychologiczna i duchowa. Kto nawet w wieku dorosłym zachowywałby najczęściej postawę egocentryczną, szukając samego siebie i własnej korzyści, temu trudno byłoby poświęcić się bliźniemu tak, jak tego wymaga jego aktywność apostolska. Będzie ją odbierał raczej jako ciężar lub przeszkodę w osiąganiu własnych egoistycznyvh celów.

Przeciwnie, ponieważ polega ona na dawaniu siebie i zatraceniu się w duchu służby, kto podświadomie nadal podtrzymywałby postawę infantylną, skoncentrowaną na otrzymywaniu i zdominowaną przez uczuciowy niedostatek, ciągnący go wstecz dla uzupełnienia swoich braków, w tym górowałoby pragnienie brania, oderwania się i stworzenia nie grupy dzieci Bożych, ale grupy własnej bądź własnych ludzi. W takim przypadku szukałby on nieświadomie w mniej czy bardziej znaczącym stopniu samego siebie i sprowadzałby bez wątpienia działalność apostolską i jej skuteczność do gry zwykłych i czystych interesów ludzkich.


Posłannictwo, jeśli się je pełni w prawdzie, wspomaga na różnych jej etapach dojrzałość ludzką i chrześcijańską.

Przede wszystkim pobudza do rozszerzenia własnego “ja”. Osoba konsekrowana odkrywa coraz bardziej rzeczywistość Królestwa oraz fakt, iż podążanie za Chrystusem obejmuje także utożsamienie się z Jego zadaniem szerzenia dobrej nowiny. Konsekrowany rozumie, że nie kocha się Chrystusa, jeśli się nie zważa na to, co On darzy miłością. W ten sposób jego “ja” otwiera się coraz bardziej na sprawy Ciała Mistycznego.

Jednocześnie wzmaga dojrzałość uczuciową i społeczną: skłania do wychodzenia naprzeciw innym i wspaniałomyślnego oddawania się służbie braciom. Pomaga – przy wsparciu chrześcijańskiej nadziei – wzrastać w ”tolerancji dla zniechęcenia” i w cierpliwości w Chrystusie. W ten sposób rodzi osoby dojrzałe, gotowe i oddane, prawdziwe narzędzia i skuteczne przekaźniki działania Ducha Świętego.

Równocześnie rozwija osobistą odpowiedzialność za własne powołanie apostolskie, które poznaje się coraz lepiej w całej jego rzeczywistości i pilności. Poznanie to prowadzi do podjęcia odpowiedzialności własnej, zgodnie z osobistym stanem życia w społeczności i w Kościele. Wszystko to zakłada rozwój sensu kreatywności ludzkiej oraz znaczenia własnego życia lub własnej aktywności jako uzasadnienia ludzkiego istnienia.



Motywacja zaangażowania apostolskiego


W każdym przejawie życia konsekrowanego nieodzowne jest sprawdzanie prawomocnych motywów, sprzyjających duchowi autentyzmu. Jeżeli chodzi o własne posłannictwo, jest to nie do uniknienia. Aby skutecznie wzrastać w duchu posłannictwa, należy rozpoznać główne racje własnego działania.

Dlaczego działamy? Jaka siła i jaka nadzieja skłaniają apostoła do działania? Czy powodują nim wartości, czy osobiste potrzeby? Dlaczego pracuje, dlaczego trwa w gotowości, dlaczego jest wśród ludzi? Można bowiem być z ludźmi z miłości, kierując się duchem służby, ale też dlatego, że podświadomie pragnie się, by ludzie dziękowali nam i nas chwalili; ponieważ wypada, ponieważ warto, ponieważ to pozwala uciec od wspólnoty. Za każdym postępowaniem kryje się cała gama możliwych motywacji.

Jest rzeczą zrozumiałą, że podobne zewnętrznie zachowania pochodzą z jakościowo różnych motywacji. Można udać się na misje z żarliwym i silnym pragnieniem szerzenia królestwa Chrystusa bądź poszukując – w znacznej mierze nieświadomie – własnej realizacji lub chcąc zaspokoić pragnienie przełożonych, nawet jeśli ktoś sądzi, że kierują nim tylko racje nadprzyrodzone.

Istnieje – dziś bardziej niż kiedykolwiek – pilna potrzeba głębokiego osobowego przyswojenia sobie wartości apostolskich życia konsekrowanego. Dzisiejszy zsekularyzowany świat nie uważa już apostoła za osobę świętą, na którą patrzy się z pełnym szacunku milczeniem, już nie podziwia go, nie uważa też za osobę użyteczną dla społeczeństwa, tym bardziej nie podtrzymuje misjonarza na duchu w chwili wyjazdu czy w zmiennych kolejach jego posługiwania; raczej go marginalizuje i sprzeciwia się – jawnie czy delikatnie – najbardziej zasadniczym wyborom jego powołania, czyniąc je zewnętrznie bezbronnym.


Apostoł, w miarę wchodzenia w dialog ze światem, powinien jednak uznać jego podstawowe pytania o sens apostolskiego życia i działania, to zaś wymaga od niego jednoznacznej spójności życia, mocnego doświadczenia Boga, głębokiej znajomości Jego słowa i subtelnej wrażliwości na kulturę środowiska. Wszystko to wymaga czystych i silnych motywów, które by zapewniały jego życiu równowagę i dynamizm.

Dlatego trzeba czerpać silną motywację z chrześcijańskiej nadziei i z gorliwości apostolskiej założycieli.

Tak więc znajomość Bożej inicjatywy powszechnego zbawienia i utożsamienie się z nią rodzą spójną odpowiedź w postaci własnego działania oznaczającego podatność na bodziec Ducha Świętego. Święty Paweł potwierdza wizję apostoła chrześcijańskiego, który – posłany – jest głosicielem, pośrednikiem, narzędziem (por. 1 Kor 3) i który, dysponując pewnością, jaką zawdzięcza światłu i mocy Ducha, utwierdza się w swoich wysiłkach i jest zdolny go do działania i czynienia cudów w imię Pana (por. Mk 16,15-18).

Idąc za przykładem Jezusa, który nie czynił niczego od siebie samego, ale wszystko tak, jak Go nauczył Ojciec (por. J 5,19), apostołowie zobowiązani są podporządkować się na swoich drogach kierownictwu Ducha. Powinni pełnić swe posłannictwo z ewangeliczną cierpliwością, wiedząc, że jeden sieje, drugi podlewa, a jeszcze inny daje wzrost. Może być tak, że nie dojrzewają od razu owoce ich oddania się, ale nie powinni z tego powodu odstępować od swojego szlachetnego zadania. Są oni współpracownikami posłannictwa powszechnego, które bierze początek z miłości Ojca i jest nieustannie ożywiane i umacniane obecnością Ducha Świętego. Dialog z Panem pomaga trwać zawsze w łączności ze źródłem miłości, zapewnia też odwagę i nieustraszoność w stawianiu czoła nieuchronnym próbom i przeciwnościom społecznym i kulturowym.



Kryzys triumfu


Kryzys triumfu wiąże się z podświadomym pragnieniem potwierdzenia osobowego oraz potrzebą zewnętrznego sukcesu. Rodzi pragnienie sukcesu tak wielkie i namiętne, że myli się podświadomie indywidualne zwycięstwo i własną chwałę z poszukiwaniem chwały Bożej.

Młody zakonnik przygotowuje się intelektualnie pełen zapału i dobrej woli, by oddać Bogu i Jego królestwu wszystko, co może, i wszystkie swoje zdolności rozwinięte do granic możliwości. Chce przysposobić się w możliwie najlepszy sposób do bycia uległym i skutecznym narzędziem w dłoniach Bożych i czyni wszystko, by ukształtować swą osobowość prawdziwie subtelnie, w przekonaniu, że wszystko, co ma, należy do Boga, i że jest surowo zobowiązany zwrócić Panu rozwinięte w pełni talenty, które od Niego otrzymał.

Często jednak znajduje się w sytuacji pewnego podświadomego współzawodnictwa z tymi, którzy mu towarzyszą w nauce, w przygotowaniu liturgicznym i w doświadczeniach apostolskich. Wchodzi wówczas nieuchronnie w konflikt z nimi, którzy wszak podobnie jak on podporządkowani są temu samemu prawu sukcesu. “Nierzadko też niechcący napawać go oni będą goryczą, a nawet uniemożliwiać jego wysiłki, przyczyniając się do niepowodzenia”.

Kryzys może być różny zależnie od okoliczności życiowych, schematycznie jednak obejmuje zawsze te same elementy. Początkowo, gdy pojawiają się pierwsze sukcesy, jego dynamika jest ograniczona; później, wraz z rozpoczęciem pracy apostolskiej i studiów wyższych, przybiera na sile, nie tylko dlatego, że powodzenie i niepowodzenie same w sobie zyskują coraz większe znaczenie, ale zwłaszcza dlatego, że młody człowiek, osiągnąwszy pełnię rozwoju i czując się jednostką już dojrzałą, dysponującą dobrze przygotowaną osobowością, nie poddaje się tak łatwo poważnemu niepowodzeniu w trajektorii swojego życia i może przybrać już zdecydowaną postawę wobec takiego stanu rzeczy. Gdy już spodziewał się owoców wykonanej pracy, aby pokazać swoją wartość – to złe samopoczucie łączy się z ”południowym” kryzysem sensu życia.

W grę mogą wchodzić także subtelne mechanizmy psychologiczne podświadomości, zwłaszcza racjonalizacja, by uzasadnić pragnienie społecznego dowartościowania. Na przykład gorące pragnienie zdobycia stopni akademickich przedstawia się jako niezbędne narzędzie do szerzenia Królestwa, albo zabieganie o sukces i powodzenie w pracy apostolskiej jako zorientowane jedynie na dobro i zbawienie innych. Zdarzają się też przypadki szczególne, kiedy osoby konsekrowane jako uzasadnienie rezygnacji ze studiów uniwersyteckich wskazują motyw lęku, próżności czy pychy lub niebezpieczeństwa wykorzystania tytułów do ciemiężenia bliźniego. Wszystkie te usprawiedliwienia mogą również wydawać się ważne, potrzeba jednak rozeznania i oczyszczenia, aby motywacje osobowe zgadzały się coraz bardziej z autentycznym poszukiwaniem prawdy.

Problem jest dzisiaj poważny, ponieważ wzrosły aspiracje młodzieży i często nie docenia się tego, co dotyczy indywidualnej realizacji.

Na płaszczyźnie pomocy czysto naturalnych najbardziej radykalnym środkiem zapobiegającym takiemu kryzysowi afirmacji samego siebie wydaje się stała kontrola głębokich aspiracji egocentrycznych. Gdy są one nieproporcjonalne do indywidualnych możliwości albo gdy osobie konsekrowanej brakuje zdolności przystosowania się do rzeczywistości, wówczas z całą pewnością zmierza ona do niepowodzenia. Dlatego trzeba jej pomóc w rozpoznaniu właściwego sensu życia ludzkiego, które nie polega tylko na potwierdzeniu siebie, lecz jest powołaniem i posłannictwem do pełnienia w świecie ze względu na jego harmonijny rozwój.

Jednak ostateczne i prawdziwe rozwiązanie będzie można znaleźć jedynie w utożsamieniu się z Chrystusem, w Jego postawie wewnętrznej wolności i bezwarunkowej służby. Trzeba pamiętać także o słowach Jezusa, że “jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24). Kto natomiast zatrzyma się na analizowaniu w zbyt ludzki sposób własnych niepowodzeń, krzywd i niespodziewanych trudności, temu trudno będzie zaakceptować te fakty jako drogę zbawienia i może pozostać w stanie rozgoryczenia i rozczarowania.

(...)


Zakończenie



W refleksjach tych staraliśmy się omówić pokrótce zespół czynników, które dochodzą do głosu w postępowaniu człowieka. Próbowaliśmy zatem wskazać elementy, mające istotny wpływ na postępowanie tych, którzy usiłują realizować w pełni swoje powołanie i w ten sposób osiągnąć doskonałość chrześcijańską i płodność apostolską.

Każda forma życia jest sama w sobie zjawiskiem złożonym i tajemniczym. Życie ludzkie jest takim w sposób szczególny, ponieważ stanowi samo w sobie mikrokosmos, mały świat, składający się z materii i ducha, z ciała i duszy, z instynktu i wolności. Dochodzi do tego cała tajemnica usynowienia Bożego i tym samym udziału w rzeczywistości duchowej i w osobowej łączności z Najwyższą Istotą. Psychologia zastosowana do życia konsekrowanego zmierza do uwydatnienia integracji i pozytywnej dynamiki tych wielorakich wymiarów osobowości.

Opiera się ona na fundamencie integralnej natury oraz kobiecej i męskiej, w pełni przeżywanej autentyczności. W harmonijnej syntezie wolności i odpowiedzialności, bycia i działania, osiąga spełnioną po ludzku dojrzałość, otwartą i wrażliwą na bogactwo tożsamości chrześcijańskiej i konsekracji zakonnej. Każdy trud ukierunkowany na kształtowanie psychicznie dojrzałych kobiet i mężczyzn, którzy prowadzą życie konsekrowane wyzwalające i owocne w służbie braciom, stanowić będzie – w granicach właściwych dla obszaru psychologii – ważny wkład w rozwój łaski powołania.

Zdrowa, dojrzała i wolna psychika będzie zwykłym warunkiem, aby łaska powołania mogła rozwijać się w pełni i łączyć wszystkie płaszczyzny osobowości, ta zaś, w przypadku właściwego funkcjonowania, będzie wstępną przesłanką do przeżywania w pełni konsekracji, by była harmonijnym śpiewem na chwałę Bożą w odnowionej naturze ludzkiej.

Zadanie połączenia psychologii i duchowości zakonnej stanie się naglącym wymogiem. Odczujemy potrzebę niepodważalnych zasad psychologicznych, opartych na sprawdzonej antropologii chrześcijańskiej, która byłaby światłem i przewodnikiem dla osób konsekrowanych. Jeśli wejdą one w posiadanie jasnych idei i silnych motywacji, będą właściwie oświecone i pobudzone dynamicznie do osiągnięcia swego wzniosłego celu: ludzkiej pełni i dojrzałości chrześcijańskiej. Dojrzałość psychiczna, równowaga uczuciowa, sprawność umysłowa przygotują odpowiedni grunt, by kandydaci, dokonując wolnego i odpowiedzialnego wyboru, przyswoili sobie ważne motywy powołaniowe i mogli realizować braterską wspólnotę w harmonii, radości i dawaniu wyraźnego świadectwa wartościom transcendentnym. I odwrotnie, jeśli przesłoniliby podstawę ludzką, płaszczyzna chrześcijańska i religijna stałaby się podmiotowo nieskuteczna i apostolsko niepłodna.

Dlatego osobowość osób konsekrowanych powinno się budować przede wszystkim na solidnej podstawie ludzkiej i chrześcijańskiej, tak by wspierając się na pewnych fundamentach, mogły one utożsamiać się ze ściśle określonym i mocnym na wszystkich płaszczyznach charyzmatem. W ten sposób uwolnią się od nacisku posiadania i władzy i poczują się zdolne do wcielenia się między braci potrzebujących, głosząc im zbawienie i nadzieję. Bowiem tylko człowiek wolny przynosi wyzwolenie innym.

Właśnie rady ewangeliczne kryją w sobie tę wyzwalającą i napełniającą docelowość.


DZIEWICTWO KONSEKROWANE, przeżywane w radości i dojrzałości ludzkiej, nie będąc źródłem niedojrzałości lub rozczarowania, staje się silnym dynamizmem człowieka, który odkrył prawdziwy skarb, i przeobraża się w cenny bodziec do samospełnienia i ofiarowania się międzyosobowego. Jednak aby osiągnąć ten cel, nieodzowne jest przejście od tradycyjnego rozumienia dziewictwa – jako zwykłej czystości moralnej bądź ascetycznej rezygnacji – do takiego, które postrzega w nim pełny wyraz miłości ewangelicznej, zdolnej zainicjować więź z Bogiem i spowodować wspaniałomyślne oddanie się bliźniemu, będące okazaniem i przedłużeniem w świecie miłości i dobroci Boga.

UBÓSTWO EWANGELICZNE, uwalniając człowieka od rozmaitych ambicji, zmartwień, niepokojów i zniewolenia przez bogactwa, które warunkują życie, staje się dymaniczną zasadą, która udoskonala tożsamość osobową oraz potęguje nową integrację i restrukturyzację osobowości i jej aktywności zewnętrznej wokół nowej, ewangelicznej hierarchii wartości. W ten sposób, w swojej głębokiej wartości antropologicznej, staje się wyzwalającym i ubogacającym procesem człowieka, otwartym na dawanie i rzeczywiste dzielenie się dobrami, na równe traktowanie potrzebujących i na wcieloną obecność pośród wydziedziczonych tej ziemi.

POSŁUSZEŃSTWO KONSEKROWANE, dobrowolnie przyjęte i przeżywane z radością, będąc zgodnością człowieka z jego zasadą stwórczą i zbawczą, wyzwala proces integracji oraz ludzkiego i duchowego dojrzewania, który prowadzi do przezwyciężenia uwarunkowań egocentrycznych, przekształca osoby w żywe organizmy, pobudza je do maksymalnych przejawów swej wolności i ukierunkowuje bez reszty na służbę dla dobra innych. Nie traktowane już tylko jako wyrzeczenie się własnej wolności, lecz jako indywidualna i społeczna promocja, przez panowanie nad sobą i znajomość siebie, wspiera wolność wewnętrzną i odpowiedzialność osobową w zakresie realizacji własnego powołania i własnego posłannictwa w świecie. Jednocześnie zapewnia bezpieczne trwanie i całkowite oddanie się urzeczywistnianiu planu Bożego.

ŻYCIE BRATERSKIE w swych istotnych wymiarach antropologicznych, zapewniając skoncentrowanie się osoby na zadaniach własnych, staje się braterską i stymulującą komunią, a nie tylko zorganizowaną i opartą na prawie instytucją. Dlatego jednak powinno ono okazywać się coraz bardziej spotkaniem osób związanych tymi samymi ideałami, tworzących klimat uznania i akceptacji, współuczestnictwa i wzajemnego pobudzania się do pełnego, jednostkowego i wspólnotowego urzeczywistnienia.

W tym też zakresie, na płaszczyźnie dynamiki grupy, psychologia jest dziś w stanie dostarczyć kandydatom wiedzy i pozytywnych wskazań, zapewniających zadowalające życie braterskie. Jednocześnie może pomóc w ujawnieniu ewentualnych niezgodności między potencjalnym bogactwem kandydatów a psychiczno-uczuciowymi brakami niektórych z nich, spowodowanymi bardzo różnymi przyczynami, jak zniszczenie czy konfliktowość ogniska rodzinnego, opóźnienie w rozwoju psychicznym czy nawet obecność prawdziwych zaburzeń patologicznych.

Droga spełnienia w życiu konsekrowanym staje się procesem, który się nigdy nie kończy. Prowadzi nieprzerwanie, przez różne etapy życia, do harmonijnego zespolenia impulsów i emocji, namiętności i wolności, pragnień i wartości powołaniowych, w inspirującym świetle rozumu i wiary oraz fascy- nującej wizji własnego ideału życia.

W ten sposób osoby konsekrowane, przeobrażone w żywe proroctwo rzeczywistości transcendentnych, będą gotowe do przygotowania przyszłości i dania odpowiedzi na zobowiązujące wyzwania, na szczególne problemy, w tym problemy pracy apostolskiej, i na konkretne przypadki, z jakimi się spotkają w trzecim tysiącleciu. Będzie to wymagało od nich – jak nigdy dotąd – osobowości właściwie ukształtowanych i zwartych, aby, nie tracąc nigdy głównego elementu własnej tożsamości, mogły wejść między nowych ubogich, którzy coraz liczniej w błagalnym geście wyciągają do nich ręce.

Przedmiotem niniejszego opracowania było to, co może przyczynić się do ukształtowania takiego modelu dojrzałości zakonnej i apostolskiej. Jeśli posłużyło ono do poznania go i dało impuls do życia zgodnie z nim na sposób bardziej zintegrowany, osiągnęło swój cel w nadmiarze. Najważniejsze jest, by osoby konsekrowane uświadomiły sobie jasno, jaki skarb posiadają dzięki darmowemu darowi, skarb, który jest w stanie zaspokoić pragnienia ich serca, pobudzić do przeżywania obecnego czasu w wolności, jedności i pełni, i do stania się radosnymi i promiennymi świadkami Dobrej Nowiny.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama