Ćwiczenia z wykorzystaniem wyobraźni

Fragmenty książki "Jak podejmować decyzje?"

Ćwiczenia z wykorzystaniem wyobraźni

Stefan Kiechle

JAK PODEJMOWAĆ DECYZJE?

ISBN: 978-83-60703-26-7

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007



Ćwiczenia z wykorzystaniem wyobraźni

To ćwiczenie można zacząć od przeczytania w Piśmie Świętym fragmentu mówiącego o tym, jak Jezus powoływał swoich uczniów (np. Mk 1,16-20 albo J 1,35-51), albo wielkanocnego posłania Marii z Magdali (J 20,11-18). Inspiracji i wzruszeń mogą dostarczyć także historie zaczerpnięte ze Starego Testamentu, na przykład: powołanie Abrahama (Rdz 12,1-5); rozmowa Mojżesza z ognistym krzewem (Wj 3,1-15); powołanie Gedeona (Sdz 6,11-24); wizja Izajasza (Iz 6,1-13); posłanie młodego Jeremiasza (Jr 1,4- -10). Każda z tych historii ma inny koloryt i pokazuje inny punkt widzenia. Niektóre wydają się archaiczne, dziwne. Jednak każda z nich mówi o ludziach, których Bóg dotknął, od których zażądał służby i dał im do spełnienia zadanie. Kto stoi przed problemem wyboru, ten może spojrzeć na niego przez pryzmat jednej z tych historii. Może sobie wyobrazić, jak Bóg go dotyka, przemawia do niego i daje mu zadanie. Może przedstawić Bogu otwierające się przed nim możliwości, uwolnić wszystkie myśli i uczucia oraz zapytać Go, która z nich przyniesie lepszy owoc i więcej pocieszenia. Może poprosić Boga o znak. Może nim być silna wewnętrzna skłonność do wyboru jednej z możliwości albo jakaś wskazówka z zewnątrz, nagły przebłysk jasności co do argumentów albo intuicyjne przeczucie, celna uwaga przyjaciół lub objawienie w ciszy, głos wewnętrzny lub zewnętrzny. Podczas rozważania i modlitwy trzeba się zatem otworzyć, aby dopuścić do świadomości różne rodzaje znaków.

W przypadku dwu alternatywnych możliwości ćwiczenie mogłoby wyglądać jak opisane poniżej. Najpierw rozważam jedną możliwość i próbuję sobie wyobrazić, do czego może mnie doprowadzić. Możliwie realistycznie wyobrażam sobie szczegół przyszłego życia: czynności, którymi się zajmuję, kontakty, miejsca, w których to przyszłe życie będzie się odbywać, czas wolny... Następnie stawiam sobie pytanie: Gdzie, w przypadku wyboru tej możliwości, znajdę się za rok, za trzy, za dziesięć lat? Mogę sobie wyobrazić przebieg dnia dla każdego z tych okresów. Jeśli miejsce jest jeszcze niewiadome, próbuję sobie wyobrazić różne sytuacje. Staram się patrzeć optymistycznie na tę możliwość, tak jakbym był przekonany, że wybierając ją, znajdę spełnienie i owoc. Kiedy mi się nasuną negatywne obrazy lub pojawią się strach albo przeszkody, staram się traktować je ze spokojem. Wszystko, co dociera do mojej świadomości, przyjmuję w sposób otwarty, rozważam z miłością i włączam do modlitwy. Pytam się siebie, czy wybieram z miłości i czy w tym wyborze znajdę pocieszenie i przyniosę owoc. Wszystkie myśli i uczucia, które mi przyjdą do głowy, notuję na kartce papieru, najlepiej w dwóch kolumnach: w jednej to, co przemawia za, a w drugiej to, co przemawia przeciw tej opcji.

Nad tą częścią ćwiczenia należy się zatrzymać dłuższy czas, co najmniej godzinę. Można też, wykonując codzienne obowiązki, cały dzień albo cały tydzień nosić się z tą myślą i w wolnych chwilach wciąż na nowo ją rozważać. Kiedy pierwsza część ćwiczenia zostanie w pewien sposób zakończona, należy powtórzyć ćwiczenie dla drugiej z możliwości. Również ten wariant przedstawiam sobie w duchu, patrząc na niego z taką samą miłością, optymistycznie i możliwie realistycznie. Także w tym przypadku zadaję sobie pytanie: co będzie za rok, za trzy lata, a co za dziesięć? Znowu notuję myśli i uczucia, także te nieprzyjemne. Pytam siebie o motywy oraz o pocieszenie i owoc. Tak jak poprzednio, przedstawiam Bogu w modlitwie wszystko, co mi się nasunie na myśl.

Na tę część ćwiczenia należy poświęcić dokładnie tyle czasu, ile na pierwszą. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, aby nie przeskakiwać w myślach z jednej możliwości do drugiej ani nie fantazjować. Obie części trzeba rozdzielić. Przedwczesne porównywanie obu możliwości niewiele nam da. Dopiero kiedy nauczymy się postrzegać oba warianty jako możliwe do zrealizowania i odpowiednio je cenić, możemy decydować pomiędzy lepiej a dobrze. Kiedy jedna możliwość wydaje się konkretna i realna, druga zaś raczej niejasna i ulotna, nie należy się tym przejmować i wystarczy uzupełnić w wyobraźni niektóre braki. Po zakończeniu obu części ćwiczenia można spojrzeć do notatek i ostrożnie porównać obie możliwości. Należy odsunąć od siebie to, co irracjonalne, co obarczone zbytnim lękiem lub budzące nadmierny entuzjazm, albo to, co zbyt egoistyczne. Także te z myśli, które są nazbyt wybujałe spazmatyczne usprawiedliwienia, jednostronne racjonalizacje należy zdemaskować i odłożyć na bok. W takim "rozeznawaniu" bardzo pomocny może się okazać kierownik duchowy. Kryteriami oceny, jakie rozstrzygnięcie będzie najlepsze, powinny być te rozważane w poprzednim rozdziale: Która z możliwości pozwala oczekiwać lepszego pocieszenia i lepszego owocu?

To ćwiczenie często pomaga dojść do nieoczekiwanych odkryć na temat obu potencjalnych dr. Łagodzi strach i uprzedzenia, pomaga dokonać neutralnej i sprawiedliwej oceny. Ułatwia osąd obu opcji zgodnie ze wspomnianymi kryteriami. Związana z rozważaniami modlitwa pozwala spojrzeć na rzeczywistość oczyma Boga i znaleźć właściwy kierunek. Zaproponowane ćwiczenie często przyczynia się do wyjaśnienia sytuacji. W razie potrzeby można je powtórzyć. Można też wykonać ćwiczenie uzupełniające. Jeszcze raz przyglądam się pierwszej możliwości. Zwracam przy tym uwagę na wszystko, co wydaje mi się negatywne i co nie zaistniałoby w przypadku wyboru drugiej opcji. Przyglądam się więc temu, z czego muszę zrezygnować, i przedstawiam to sobie możliwie realistycznie. Może odczuję przy tym smutek, może ogarnie mnie strach przed stratą. Wytrzymuję ten smutek i strach. Chce mi się płakać nad tym, co straciłem. Odrzucam tanią pociechę i wszystko, z czego muszę zrezygnować powierzam Bogu. Z miłości do tego, co wybrałem, akceptuję pustkę i nieutuloną tęsknotę związane z tą stratą.

Zaczynam ufać, że potrafi ę się z nią pogodzić i że dobrze to zniosę. Wiem, że otrzymam coś innego, coś większego.

Także to ćwiczenie należy przeprowadzić najpierw w stosunku do jednego, a potem do drugiego wariantu, ponownie spisując myśli i uczucia. Potem można je porównać. Kto potrafi żałować, ten poczuje, że straty będą łatwiejsze do zniesienia, to znaczy mniej rozpaczliwe, jeśli je sobie wcześniej przedstawi w wyobraźni, często targanej strachem. Jeśli ktoś przebolał konieczność odrzucenia jednej z możliwości, łatwiej mu będzie w pełni zdecydować się na drugą. Straty nie są kryteriami wyboru, powinny być nimi tylko wartości "pozytywne", które otrzymujemy lub spodziewamy się otrzymać, podejmując decyzję, niemniej ćwiczenie to pomaga zmusić się do jakiegoś rozstrzygnięcia.

W dalszej części książki św. Ignacy proponuje kolejne dwa ćwiczenia, które można przeprowadzić w wyobraźni. Zacytujmy je w oryginale: "Przedstawić sobie jakiegoś człowieka, któregom nigdy nie widział anim go znał, ale pragnę dla niego wszelakiej doskonałości; zastanowić się, co bym mu poradził uczynić i co wybrać dla większej chwały Boga, Pana naszego, i dla większej doskonałości jego duszy. A postępując podobnie względem samego siebie, zastosować tę samą regułę, którą stosuję do drugiego człowieka" (CD 185). "Chwała Boża" odpowiada u św. Ignacego mniej więcej temu, co w tej książce nazwaliśmy "owocem", "doskonałość duszy" temu, co określiliśmy jako "pocieszenie". W tym ćwiczeniu, nie podejmując decyzji, lecz doradzając ją w wyobraźni komuś innemu, nieznajomemu, człowiek dystansuje się wobec niej, co powoduje, że staje się bardziej obiektywna, mniej zależna od chwilowych, subiektywnych nastrojów, pozytywnych bądź negatywnych. Kolejne ćwiczenie opisuje św. Ignacy następująco: "Zastanowić się, jakbym już był w chwili śmierci, nad tą postawą i tą miarą, którą wtedy chciałbym widzieć zastosowaną w tym obecnym wyborze; i dostosowując się do niej całkowicie, dokonam mojej decyzji" (CD 186). Chodzi o taki moment przed śmiercią, kiedy człowiek w podeszłym wieku oddaje w ręce Boga swoje spełnione życie. Należy się zapytać, jak chcielibyśmy w takim momencie, żeby wyglądało nasze minione życie, i jaką decyzję, podjętą wiele lat wcześniej, chcielibyśmy wtedy wspominać? Kto stoi w obliczu śmierci, musi oddać wszystko, co w życiu posiadał! Kto wszystko zostawił, łatwiej dostrzega to, co naprawdę ważne. Ćwiczenie, jakkolwiek może się wydawać dziwne, pomaga osiągnąć większą wolność w uświadamianiu sobie pewnych rzeczy i decydowaniu. Zakłada oczywiście wielką wiarę, zgodnie z którą człowiek w momencie śmierci przechodzi do Boga i tam otrzymuje wszystko, za czym tęsknił. Ćwiczenie to jest zatem rodzajem wyzwania dla naszego credo: Kto wierzy, ten potrafi w sposób bardziej wolny i pełen ufności zaakceptować także wyrzeczenie związane z podjętą przez niego decyzją. Komu brak takiej wiary (nad czym ubolewa), ten może się o nią starać i wypraszać ją u Boga.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama