Wiem, co czujesz...

Empatia to umiejętność wsłuchiwania się w przeżycia drugiego człowieka. Jak ją przyswoić, by stać się prawdziwym wsparciem dla współmałżonka czy dziecka?

„Babci byłoby miło, gdyby ktoś jej taką przykrość sprezentował?” - drążyła wnuczka. Skutek był taki, że seniorka się obraziła, traktując delikatną próbę zwrócenia uwagi na niestosowne zachowanie niczym atak.

Wiem, co czujesz...

„Wiem, co czujesz” - mówimy, chcąc podkreślić wyjątkową więź łączącą nas z osobą, której towarzyszymy. Wsłuchani w słowa, niejednokrotnie z oczami pełnymi łez egzamin z empatii zdajemy na pięć. Rozmówca jest uradowany możliwością wygadania się, zaś nam towarzyszy satysfakcja z szansy spełnienia dobrego uczynku i okazanego bliźniemu wsparcia.

„Ja nie nawykłam kłamać!”

- Życie uczy, że nie zawsze jest tak pięknie! Nie w każdym przypadku to działa - sugeruje Aleksandra, 30-letnia siedlczanka. Brak delikatności w wydaniu swojej babci Jadwigi wnuczka określa mianem nietaktu. Podaje przykład wizyty koleżanki, którą seniorka rodu powitała grzecznymi z pozoru słowami: „Ale ty ładnie wyglądasz”, by po chwili dodać: „Aleś się galancie roztyła” (!). Ola usiłowała formować babcię, tłumacząc, że kobieta - o czym jako przedstawicielka płci pięknej powinna pamiętać - to twór wrażliwy i delikatny, a co za tym idzie, łatwo się obraża. „No co?! - obruszyła się Jadwiga. - Prawdę powiedziałam. Ja nie nawykłam kłamać!”.

Aleksandra wspomina, że przepraszała koleżankę tłumaczeniem, iż babcie z biegiem lat dziwaczeją i trzeba im więcej wybaczać. Jadwidze zaś próbowała uświadamiać, że zanim powie się słowo, które zrani, należy zastanowić się nad konsekwencjami. „Babci byłoby miło, gdyby ktoś jej taką przykrość sprezentował?” - drążyła. Skutek był taki, że seniorka się obraziła, traktując delikatną próbę zwrócenia uwagi na niestosowne zachowanie niczym atak.

„To oni byli gospodarzami”

Historia Anki z pozoru jest banalna. Dziewczyna mieszka w rodzinnym domu i robi licencjat. W trakcie nauki poznaje chłopaka, wkrótce potem jego rodziców. Pierwsza wizyta w mieszkaniu przyszłych teściów napawa ją lękiem. Tremę Ani pomnaża fakt, że za wszelką cenę chce dobrze wypaść. Niedoszła teściowa najpierw krytykuje ubiór dziewczyny: „Dziwna ta dzisiejsza moda, choć w sumie to ja się nie znam”, później gust kulinarny: „Oj, chyba nie za bardzo smakują te flaki...”.

Zanim młodzi zdążą opuścić mieszkanie, Anka podsłuchuje, jak gospodyni łaje syna za pospolity gust i pociesza stwierdzeniem: „Stać cię na lepszą”. Przy pożegnaniu dziewczyna uśmiecha się jeszcze i dziękuje za „miłe” spotkanie. Tyle że po wizycie u potencjalnych teściów długo nie może dojść do siebie, analizując w kółko, dlaczego jej otwarte serce i wielka życzliwość natrafiły na nieuprzejmość. „To oni byli gospodarzami, to im powinno zależeć” - powtarza Anka, jakby zaklinaniem rzeczywistości mogła zmienić bieg zdarzeń.  

„Przecież chciałam tylko dobrze”

Zofia jest matką trójki pociech: dwóch synów i córki. Chłopcy od początku chodzili swoimi drogami, podczas gdy dziewczynka była oczkiem w głowie matki. Szkoła muzyczna, francuski, angielski, balet - kiedy z powodu nadmiaru obowiązków mała Hania „zapominała, jak się nazywa”, mama spiesznie przypominała jej obrany w chwili narodzin kurs na życie. „Zostaniesz prawniczką, ale zanim skończysz studia, musisz spróbować sił w każdej dziedzinie” - powtarzała. Wszelkie próby protestów córki Zofia kwitowała wzruszeniem ramion. „Nie przesadzaj! Ja w twoim wieku mogłam pomarzyć o podobnym starcie” - mawiała. Kiedy z powodu szkolnej akademii Hania nie spała kilka nocy z rzędu, matka zamiast współczuć - wyśmiewała jej lęki. „Recytacja przed całą szkołą to zaszczyt! Powinnaś być dumna, że dostałaś taką szansę”. „Boisz się akademika?” - dziwiła się z kolei, kiedy dziewczyna dostawała gęsiej skórki na myśl o wyprowadzce z rodzinnego miasta. I podawała standardowy tekst: „Ja w twoim wieku marzyłam, by móc wyrwać się spod rodzicielskich skrzydeł”. „A nad czym tu się zastanawiać?” - grzmiała następnie, kiedy córka na głos wyrażała obawy, czy aby jej ówczesny narzeczony jest odpowiednim kandydatem na męża. „Chcesz być starą panną? Samotność to ostateczność” - utyskiwała. W konsekwencji córka nie musiała zastanawiać się, co dla niej dobre. Ważne, że matka to wiedziała! Hania przez lata spełniała oczekiwania innych, a otwarcie oczu najbliższych nastąpiło w momencie, kiedy po latach przytakiwania otarła się o głęboką depresję. A matka? „Przecież chciałam tylko dobrze” - skomentowała.

***

Przeszkodą w odrobieniu lekcji z empatii bywa niewątpliwie przykładanie jednej miary do problemów wszystkich ludzi. Człowiek empatyczny winien cieszyć się z radosnymi, towarzysząc zarazem tym, którzy płaczą. Empatia stoi w sprzeczności z każdą odmianą zawiści i zazdrości. Jest siostrą taktu i zdolnością przewidywania skutków tak wypowiedzianych słów, jak i podjętych czynów. Dla pragnących posiąść tę szczytną umiejętność - ważna wiadomość: empatię w każdym wieku można przyswoić!

WA

Z wiedzą, co w głowie piszczy

Empatia jest jak „psychiczne” wejście w świat myśli, przeżyć, pragnień, oczekiwań i możliwości drugiej osoby. Pozwala zauważyć, co się dzieje z bliźnim, zanim sam nam o tym opowie - zaznacza psycholog.

Nieraz zdarza się, że wśród znajomych, a nawet bardzo bliskich osób jest ktoś, kto potrzebuje naszej pomocy, zaś my tego nie zauważamy. - Nie przyjdzie nam do głowy, że drugi człowiek może cierpieć albo mieć kłopoty, jeśli nie zakomunikuje tego wprost - potwierdza Elżbieta Trawkowska-Bryłka. Psycholog wyjaśnia, że gdy sprawa wychodzi na jaw, dziwimy się, mówiąc: „Jak mogłam się nie zorientować? Przecież mógł przyjść i powiedzieć. Zrozumiałabym go, pomogłabym mu!”, albo pytamy siebie po fakcie: „Jak to możliwe, że z moich dzieckiem, mężem, przyjacielem działo się coś tak niedobrego, a ja tego nie zauważyłam?”. - Takie sytuacje ukazują cechujący nas brak empatii - ocenia z uwagą, że choć na ogół wiemy, co to słowo oznacza, nie wszyscy zdają sobie sprawę, że empatia to cecha charakteru - możemy zatem uczyć się jej, doskonalić i rozwijać w sobie, jak każdą inną umiejętność. - I mimo że nie jest to zadanie łatwe - zresztą jak każdy wysiłek związany z pracą nad sobą i doskonaleniem własnego wnętrza - pamiętajmy, że miłość, przyjaźń i zdrowie nie są możliwe bez empatii. Powinna być ona tym większa, im bliższe łączą nas z kimś relacje. Nie można bowiem kochać drugiego człowieka, gdy się go nie rozumie - sygnalizuje psycholog.

Skuteczny hamulec agresji

Pytana, czym właściwie jest empatia, a wreszcie dlaczego jedni posiadają umiejętność tę niejako w nadmiarze, podczas gdy inni są jej pozbawieni, E. Trawkowska-Bryłka wyjaśnia, iż termin pochodzi od greckiego słowa „empátheia” i oznacza cierpienie. - W psychologii wyróżnia się empatię emocjonalną i poznawczą. Pierwszy rodzaj to umiejętność współodczuwania stanów psychicznych innych ludzi oraz zdolność, dzięki której potrafimy odczytać emocje drugiej osoby. Empatia poznawcza oznacza tymczasem zdolność zrozumienia sposobu myślenia drugiego człowieka, jego intencji i motywów działania. Empatia to druga po asertywności podstawowa umiejętność wchodząca w skład inteligencji emocjonalnej. Jest ona niezbędna, aby umożliwić prawidłowy dialog i właściwą komunikację w relacjach międzyludzkich - dowodzi psycholog. - Brak empatii z kolei prowadzi do narastania konfliktów i ich zaostrzenia do stopnia uniemożliwiającego rozwiązanie go w sposób inny niż siłowy. Empatia jest jednym z najsilniejszych hamulców zachowań agresywnych. Dlatego duże zdolności empatyczne posiadają osoby charyzmatyczne, natomiast pozbawione ich prawie zupełnie są jednostki określane potocznie mianem psychopatów - podsumowuje.

Mógł przyjść i powiedzieć!

Jak zatem pracować nad rozwojem empatii? - Przede wszystkim trzeba mieć czas, by wysłuchać drugiego człowieka, czas na rozmowę i poznawanie siebie nawzajem. Okazuje się to niemożliwe, jeśli jesteśmy stale zajęci sobą i swoimi sprawami. Wówczas rozmawiamy z bliźnim nie po to, by go poznać i zrozumieć, ale z grzeczności, poczucia obowiązku czy ciekawości. Tymczasem naprawdę rozumieć możemy tylko tych, których kochamy - zwraca uwagę E. Trawkowska-Bryłka, podpowiadając, byśmy uczyli się słuchać naszych bliskich i mówić do nich z życzliwością oraz zaangażowaniem. Możemy być wówczas pewni, że w chwili zwątpienia czy cierpienia zapukają do naszych drzwi, prosząc o pomoc. - Odpowiemy: „Wiem, co czujesz!”, a on zrozumie, że mówimy prawdę - podsumowuje.

Empatia jest więc - co akcentuje psycholog - gotowością do wsłuchiwania się w to, co ma nam do powiedzenia drugi człowiek. Nie tylko słowami, ale też swoimi gestami, zachowaniem czy milczeniem. - Empatia jest jak „psychiczne” wejście w świat myśli, przeżyć, pragnień, oczekiwań i możliwości drugiej osoby. Pozwala zauważyć, co się dzieje z bliźnim, zanim sam nam o tym opowie - zaznacza E. Trawkowska-Bryłka. I dlatego warto popracować nad swoją empatią, zamiast robić komuś wymówki, że przecież mógł przyjść i powiedzieć, a na pewno otrzymałby pomoc. - Może nie przyszedł dlatego, że nie wierzył, iż natrafi na zrozumienie? - kończy pytaniem.

WA
Echo Katolickie 18/2014

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama