Bo ty zawsze! Bo ty nigdy!

Konstruktywna rozmowa to trudna sztuka i niejednemu z nas sprawia problem. Jak wypracować złoty środek w dyskusji?

Podane w tytule stwierdzenia - zdaniem znawców tematu - skutecznie zamykają drogę wzajemnego porozumienia. On najczęściej zarzuca jej brak logiki, ona mu drwiny z siły intuicji i niewrażliwość na świat emocji. Jak wypracować złoty środek w dyskusji?

Bo ty zawsze! Bo ty nigdy!

Ona - typowa kobieta z nieujarzmioną (w jego opinii!) sferą uczuć. On - logiczny (we własnym mniemaniu) i poukładany. „Konkrety, proszę!” - rzuca w dyskusji, gdy tymczasem ona próbuje dzielić się z nim swoimi odczuciami czy przeczuciami.

„Bo ty mnie nie rozumiesz! Spróbuj wczuć się w moją sytuację” - utyskuje ona, zanim dalsze słowa stłumi szloch. Wtedy on najczęściej zamyka się w sobie, bo po pierwsze: czuje się upokorzony jej płaczem (tym bardziej że - jak zawsze - przecież nie zrobił nic złego!), po drugie: może dyskutować na argumenty, ale nie emocje.

Przykład? Życie mnoży ich aż nadto! „Boli mnie głowa” - rzuca ona, dopraszając się słów współczucia, przytulenia, a jeśli przy okazji padnie wzmianka o tym, że jest, była i zawsze będzie dla niego najważniejsza, to tym lepiej. „Boli cię, więc weź tabletkę” - w jego mniemaniu sprawa jest już zamknięta. Ona rozżalona, że on jej nie rozumie. On denerwuje się jej dąsaniem, bo przecież pomógł - wskazał ratunek. I tak dalej...

Inna sytuacja. On w pracy. Ona stęskniona dzwoni do niego z pytaniem „co słychać?”. On nieobecny burknie coś pod nosem, ona nieusatysfakcjonowana przebiegiem rozmowy (bo przecież chciała mu tylko uprzyjemnić czas) szybko kończy połączenie. Po kilku godzinach on wraca do domu i jakby nigdy nic tryska humorem. Ona nadąsana, bo przecież kilka godzin wcześniej chciała być miła, ale on tego nie docenił... On zwyczajnie nie pamięta już zajścia, przy tym broni się twierdzeniem, że facet jest zadaniowcem i „funkcjonuje” pudełkami (po wyjściu z domu szufladka ph. „relaks i rodzina” zamyka się i otwiera druga pt. „praca”; po powrocie znów na pierwszy plan wysuwa się „relaks” - chce odpocząć, tymczasem ona już na amen obrażona...).

Ona ma pretensje, że on jej nie szanuje. On się obraża, że ona nie rozumie prawa mężczyzny do własnej jaskini i nawet tam pcha się ze swoimi „firankami” - chce zaprowadzać porządki w miniprzestrzeni, której on pragnie tylko dla siebie... Ona nadąsana, bo przecież chciała dobrze, a wyszło... No właśnie!

Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog, nie ma wątpliwości: - Większość konfliktów między ludźmi rodzi się z problemów komunikacyjnych. Najczęściej obie strony mają dobre intencje i chcą znaleźć rozwiązanie, nie potrafią jednak wyjść z gąszczu wzajemnych oskarżeń, urażonej dumy czy schematów, jakimi posługujemy się, rozmawiając z drugim człowiekiem - przyznaje z uwagą, iż dialog szybko przeradza się w wojnę na słowa - obie strony wzajemnie atakują się i ranią, co prowadzi do zaostrzenia konfliktu pogłębiającego przepaść między dwiema, często bliskimi sobie, osobami. - Wyjściem z sytuacji jest nauczenie się zasad dobrej komunikacji i wprowadzanie ich w życie - podkreśla.

Wystarczy zmienić jedno słowo

Proszona o podanie konkretnych wskazówek psycholog zaznacza, że sama wiedza nie wystarcza. - Lektura książek o sztuce komunikacji i rozwiązywania konfliktów na nic się zda, jeśli nie zmienimy swoich nawyków językowych - zauważa, dodając, iż trudność zadania polega na tym, że rozmawiamy niejako w sposób automatyczny - nie słyszymy, jak zwracamy się do innych. - Ludzie w kłótni często wypowiadają słowa, jakich sami nigdy nie chcieliby usłyszeć. Mimo to uważają, że druga osoba powinna przyjąć je ze spokojem - tłumaczy E. Trawkowska-Bryłka.

I podaje receptę na zażegnanie słownych konfliktów: - Zmianę w sposobie rozmowy należy zacząć od siebie, a nie od innych: męża, żony, dzieci czy znajomych. Pomocne są w tym techniki pokazujące, w jaki sposób poprawić naszą komunikację. Czasem wystarczy zmienić jedno słowo, aby nadać całkowicie odmienną treść temu, co mówimy do drugiej osoby - podpowiada, podkreślając, iż warto przyswoić zasady otwartej i szczerej rozmowy, ale przede wszystkim trzeba je stosować w praktyce! Oznacza to, że należy zmienić swój sposób zwracania się do innych, nawet jeśli na początku to dla nas „jakoś dziwnie brzmi”...

Zamiast krytyki wyrażamy opinię

Zdaniem psycholog jedną z prostszych i bardzo skutecznych metod jest stosowanie tzw. komunikatów „ja”. Służą one wyrażeniu swoich uczuć, potrzeb, oczekiwań w związku z zaistniałą sytuacją. - Zbyt często stosujemy w codziennych rozmowach wypowiedzi, które odnoszą się jedynie do drugiej osoby i zawierają ocenę, krytykę, naganę zachowania... - zauważa E. Trawkowska-Bryłka. - Są to komunikaty typu „ty”! Skutkiem ich używania jest niejasność naszych wypowiedzi, ich zagmatwanie. Osoba, do której się zwracamy, nie może odgadnąć naszej intencji, nie wie, o co nam chodzi, a wypowiedź odbiera jak atak. Tymczasem w komunikatach typu „ja” każda część zdania wypowiadana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Najlepiej, aby w żadnej z nich nie znalazł się zaimek „ty”, choć w realnych sytuacjach niekiedy trudno jest tego uniknąć. Ważny jest też spokojny ton wypowiedzi - podpowiada.

I przechodzi do przykładów dobrych komunikatów typu „ja”: - Zamiast rzucać ze złością: „denerwujesz mnie!”, wyznajemy spokojnie: „jestem zdenerwowana”. Nie mówimy z pretensją: „jesteś leniwy - nic nie robisz”, ale tłumaczymy: „jestem zła, gdy widzę, jak siedzisz na kanapie, a ja cały czas pracuję; chcę, byś mi pomógł”. Nie osądzamy: „to spotkanie było beznadziejne”, tylko mówimy o swoich uczuciach: „jestem niezadowolona ze spotkania”. W miejsce krytyki: „nikt rozsądny by tego nie zrobił!”, wyrażamy swoją opinię: „uważam za nierozsądne to, co robisz”.

W komentarzu do schematów zachowań psycholog podkreśla, że stosując komunikaty „ja”, mówimy zawsze o swoich uczuciach, potrzebach i opiniach, nie obarczając przy tym winą za nasze reakcje, postawy i błędy innych osób (nie: „ty mnie złościsz”, tylko: „ja jestem zła”; nie: „ty jesteś głupi”, ale: „nie rozumiem twojego postępowania”).

Zmienić złe nawyki językowe

Kolejną kwestią, na jaką zwraca uwagę psycholog, jest świadomość istnienia tzw. fałszywych komunikatów „ja”, czyli takich, które pozornie odnoszą się do uczuć, ale są jedynie ocenami, jak np. „czuję, że ty nigdy nie zmienisz swojego głupiego postępowania” albo „czuję, że mnie lekceważysz”. - Dzięki zastosowaniu słowa „czuję” zdania te wyglądają na wyrażające emocje. Tyle że pozostała część nic nie mówi o uczuciach wypowiadającego się, ale zawiera ocenę zachowania drugiej osoby. Emocji można się tutaj jedynie domyślać - sugeruje E. Trawkowska-Bryłka. - Zatem, aby rozmówca wiedział, o co nam chodzi (bo tylko wówczas może zmienić swoje postępowanie), zaś by rozmowa nie przerodziła się w kłótnię, powyższe zdania powinny brzmieć następująco - sięga po przykład: „jestem zła, kiedy ty... (należy opisać zachowanie drugiej osoby, np. «nie odkładasz rzeczy na swoje miejsce», ponieważ nie mogę ich później znaleźć)”; „denerwuję się, kiedy ty... (odnosimy się do konkretnej sytuacji, np. spóźniasz się na spotkanie), bo nie wiem, co się z tobą dzieje; chcę byś wtedy do mnie zadzwonił”.

Jak zauważa psycholog, w fałszywych komunikatach typu „ja” często utożsamiamy osobę z jej cechami charakteru, co powoduje, że zamiast otwarcie przyznać, co nam ewentualnie przeszkadza, próbujemy wzbudzić w rozmówcy poczucie winy (np. zarzucamy komuś: „jesteś arogancki”, zamiast szczerze przyznać: „czuję się urażony, kiedy w ten sposób odpowiadasz na moje pytanie”). - Mamy też skłonność uznawania naszych przekonań za prawdy powszechnie obowiązujące, co znacznie utrudnia porozumienie i czasem konieczną zmianę własnych opinii - uwrażliwia z uwagą, iż choć posługiwanie się komunikatem „ja” może wydawać się trudne i skomplikowane, gdy zrozumiemy zasady otwartej, szczerej i nieraniącej komunikacji, łatwiej będzie nam zmienić złe nawyki językowe.

WA
Echo Katolickie 2/2014

Teoria w praktyce

Stosowanie komunikatów typu „ja” pozwala uniknąć wzajemnego oskarżania i atakowania, kłótni oraz niepotrzebnego stresu. Posługiwanie się nimi znacznie ułatwia rozmowę, dlatego warto przyswoić je i używać na co dzień! Pomocny może okazać się tu następujący schemat:

  1. Wyobraź sobie to, co czujesz i opisz swoje uczucia (np. jestem zły/szczęśliwy/smutny/rozczarowany).
  2. Odnosząc się do konkretnej sytuacji, opisz zachowanie powodujące problemy (czyli takie, kiedy druga osoba mówi bądź robi coś, co nas uraża, przeszkadza nam itp.).
  3. Wskaż konsekwencje wyjaśniające, dlaczego dana sytuacja wywołała takie, a nie inne uczucia (np. strata czasu, konieczność dodatkowego wysiłku).
  4. Powiedz, czego oczekujesz od drugiej osoby.

Oto przykłady wypowiedzi zbudowanych według powyższego schematu: „Jestem zła (1), kiedy widzę, jak siedzisz na kanapie (2), a ja cały czas pracuję (3). Chcę, żebyś mi pomógł (4)”. Komunikat tego typu jest jasny, konkretny i nikogo nie obraża w przeciwieństwie do zdań typu: „Jesteś taki leniwy, ciągle siedzisz na kanapie i nic nie robisz!”. Porównując te dwa zdania, widzimy, że w obu przypadkach osobie, która je wypowiada, chodzi o pomoc w wykonywanej pracy. W pierwszym został użyty komunikat typu „ja” - mówię o sobie, swoich potrzebach i oczekiwaniach; w drugim - atakujemy daną osobę, zarzucając jej lenistwo.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama