Henri Nathansen

O Henri Nathansenie, pisarzu duńskim z przełomu XIX/XX wieku

 

Janina Katz

HENRI NATHANSEN

 

Było ich trzech: Meir Aron Goldschmidt - do tej pory uważany w Danii za jednego z najwybitniejszych powieściopisarzy, Georg Brandes - literaturoznawca o międzynarodowej sławie i wielki przyjaciel Polaków, oraz najmłodszy, Henri Nathansen - prozaik i komediopisarz. Wszyscy trzej byli z pochodzenia Żydami, ale pisali po duńsku.

Nathansen urodził się w roku 1868 w małym miasteczku na Jutlandii. Studiował prawo i został adwokatem, wkrótce jednak poświęcił się karierze literackiej. Pisał nowele, powieści i komedie obyczajowe. Jako że jednocześnie był wziętym reżyserem teatralnym, zaproponowano mu stanowisko dyrektora Królewskiego Teatru. Nathansen odmówił.

Uprawiał realizm obyczajowo-historyczny; spisywał historie rodzin z pokolenia na pokolenie, powstawanie fortun, ich rozwój i upadek. Nie był nowatorem ani wybitnym stylistą. Ale posiadał imponującą pamięć i znajomość detalu historyczno-obyczajowego, miał serdeczny, pełen czułej troski stosunek do wszystkich swoich postaci i zrozumienie dla ich konfliktów i postaw. Głównym, do dziś aktualnym walorem pisarstwa Nathansena jest hołd, który pisarz składa codzienności: zastawiony w jadalni stół i toczące się wokół niego dyskusje, od których zależy być albo nie być bohaterów, ich krzątanie się przy życiu. Mówiąc inaczej: zakorzenienie w żydowskiej kulturze i obyczajowości. Funkcjonowanie tych rodzin-wysepek na szerszym, duńskim tle, może nie groźnym i wrogim, ale na pewno obcym.

Jedna z jego sztuk teatralnych, Między murami, należy w Danii do klasycznego repertuaru i niedawno przerobiono ją na musical Esther. A trzy lata temu Liv Ullmann, niegdyś czołowa aktorka Ingmara Bergmana, wyreżyserowała film na podstawie jego powieści Mendel Philipsen i Syn. Film nosi tytuł Zofia. Esther ze sztuki wychodzi za mąż nie-Żyda i opuszcza getto. Zofia z powieści kocha się w duńskim malarzu, ale poślubia z rozsądku kuzyna ojca; pozostaje w obrębie murów, przenosząc swoje marzenia o wolności, o poszerzeniu przestrzeni życia, na syna Arona. Nie jest tu może bez znaczenia szczegół chronologiczny: sztuka Między murami napisana została tuż przed I wojną światową, a powieść z początkiem lat 30.

Nathansen żywił podziw dla Żydów, którzy mieli odwagę zerwać z tradycją obyczajowo-religijną, ale jego sympatia była po stronie tych, którzy pozostali wierni swojemu losowi wygnańców i małej stabilizacji w obrębie murów. Młody buntownik Dawid Hertz, bohater sztuki o tym samym tytule, wypowiada problem, który całe życie dręczył pisarza, słowami "Uśmiechałem się do Nowego, ale Stare płakało w moim sercu."

Nathansen stał pośrodku między dumnym ze swojego żydostwa Goldschmidtem a kosmopolitą Georgiem Brandesem, który na siłę próbował ignorować swoje pochodzenie. Obydwaj obecni są w jego twórczości. Bohaterowie Nathansena czytali powieści Goldschmidta - szczególnie dwie, z których jedna zatytułowana jest Żyd, a druga Bezdomny - znają na pamięć ich fragmenty, bez przerwy go cytują. Niepewni swoich racji, polemizują z Brandesem; usiłują wybrać, ważąc argumenty za i przeciw. Aby w końcu doświadczyć, że niemal każdy wybór musi skończyć się klęską.

Georg Brandes był zaciekłym przeciwnikiem zarówno Goldschmidta, jak i Nathansena. Pierwszego oskarżył publicznie, że "serwuje własną babkę w pikantnym sosie", a drugiego o coś, co na język polski najlepiej przetłumaczyć jako... szmoncesowość. W czterotomowej powieści-rzece zatytułowanej Z życia Hugona Dawida znajduje się scena, w której Nathansen opisuje wystąpienie Goldschmidta na festynie ludowym, którego był honorowym gościem: "Jestem Żydem - oświadczył Goldschmidt. - Cóż mi do was?" A w powieści Mendel Philipsen i Syn czytamy o wystąpieniu Brandesa w kopenhaskim klubie studenckim. Czas akcji: I wojna światowa, atak Niemców na Belgię. Przewodniczący klubu przedstawia znakomitego gościa: "Georg Brandes, nasz żydowski współobywatel". Oburzony pisarz zrywa się, protestując: "Nie jestem Żydem." Zdezorientowany przewodniczący próbuje jeszcze raz: "A więc może: nasz duński współobywatel?" Brandes ripostuje: "Nie jestem Duńczykiem i nie jestem współobywatelem. Ja jestem Georg Brandes." Poeta Juliusz, który w powieści pełni rolę porte--parole Nathansena, wstaje i powiada: "A ja jestem Żydem. Pytacie mnie o moją postawę wobec zbrodni popełnionej przez Niemców na Belgach. Cóż mogę wam powiedzieć? Wyobrażacie sobie może, że to dla mnie coś nowego? Coś niesłychanego? Mój naród cierpiał przez stulecia, cały świat był jego wrogiem, nikt przyjacielem. Ten sam świat protestuje dziś, jakże słusznie, z gniewem i pogardą, bo inny naród został podeptany. (...) Ale gdzie byliście z waszym gniewem i pogardą, kiedy deptano mój naród?"

W roku 1943 pisarz uciekł do Szwecji. Los był dla duńskich Żydów łaskawy; krótkotrwała emigracja w Szwecji uratowała większości z nich życie. Dla Nathansena był to jednak o jeden exodus za wiele. On, który rozumem zaakceptował potrzebę asymilacji, ale sercem był przeciwko niej, zrozumiał, że ani asymilacja, ani wierność tradycji nie stanowiły rozwiązania w obliczu barbarzyństwa. Uratowany z największego w historii pogromu zdecydował, że nie ma po co żyć, i w roku 1944 popełnił samobójstwo.

JANINA KATZ, ur. 1939, absolwentka polonistyki i socjologii UJ, tłumaczka, publicystka, pisarka (duńska). Od 1969 mieszka w Danii.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama