Nowomowa komunizmu

Fragmenty książki p.t. "Słowo w relacjach społecznych"

Nowomowa komunizmu

ks. Andrzej Zwoliński

SŁOWO W RELACJACH SPOŁECZNYCH

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



7. NOWOMOWA KOMUNIZMU

Renesansowy filozof angielski Franciszek Bacon, autor Novum organum, wiele miejsca poświęcił destrukcyjnej roli słów oraz mechanizmowi przyczyniania się ich do stwarzania złudzeń i błędów umysłu. Pisał: „Ludzie bowiem wierzą, że ich własny rozum rządzi słowami, lecz zdarza się tak, że słowa swoją siłę odwracają i oddziałują na rozum. (...) Słowa całkowicie zadają gwałt rozumowi, wszystko mącą i przywodzą ludzi do niezliczonych jałowych kontrowersji i wymysłów”183.

Destrukcyjna rola słowa została w sposób przemyślany i planowy wykorzystana do budowania XX-wiecznego totalitarnego państwa. Dążąc do przejęcia możliwie najszerszej władzy nad każdym człowiekiem — obywatelem, należało mu wpierw odebrać świadomość jego godności i miejsca w społeczeństwie. Założono więc priorytet „dobra wspólnego” nad dobrem jednostki, a także redukcję indywidualnej ludzkiej egzystencji do bytu społecznego jako „całości”. W ten sposób istnienie jednostkowe uznano w jego osobliwym sensie za nierzeczywiste. Stanowiło to podstawę do niewolniczej ideologii. Aby uzasadnić kłamstwo o człowieku posłużono się słowami — językiem, w którym zatarto różnicę między prawdą a polityczną „słusznością”. Poprzez przyzwyczajanie ludzi do kłamstwa i wpajanie im przeświadczenia, że „nic nie jest prawdziwe samo w sobie i że wszystko może się stać prawdziwe na mocy autorytetu”, stworzono „nowego człowieka” —pozbawionego woli sprzeciwu, ograbionego ze społecznej i historycznej tożsamości184.

To nie przypadkowo Lenin i Mussolini byli dziennikarzami. Już dawno Victor Hugo napisał: „Prasa zastąpiła dziś katechizm”, a aparat propagandy komunistycznej podjął się udowodnienia tej tezy. Wnikliwy polski analityk życia politycznego w Rosji bolszewickiej, Antoni Ossendowski, stwierdził, że „dyktatura proletariatu w istocie swej jest dyktaturą dziennikarzy”. Włodzimierz Sokorski, szef radia i telewizji Polski Ludowej, sformułował tę prawdę krótko: „Kto trzyma mikrofon w swoim ręku, ten ma rząd dusz w swoim kraju”185.

A. Rządy nad słowami

Oficjalna definicja radzieckiego systemu informacji i propagandy określa go jako system, który „w sposób zorganizowany i metodyczny szerzy określony, zorganizowany zespół wzorcowych poglądów (...) za pośrednictwem tekstów również uprzednio przemyślanych i zorganizowanych”. Państwo nadaje słowom sens i decyduje o ich życiu. Słowo określone jest w broszurze „Język w rozwiniętym społeczeństwie socjalistycznym” (Moskwa 1982) jako „główny materialny nośnik idealnej informacji”186.

Jak w każdym systemie totalitarnym język w komunizmie był zdeterminowany, służył propagandzie i wychowaniu mas w duchu konkretnej ideologii187. Został poddany specjalnej obróbce. Język dotąd święty nowi ideolodzy „profanowali bluźnierczo ohydnym szatańskim bełkotem”, bogaty —„chcieli okraść, zredukować do poziomu języka potocznego, użytecznego, mechaniczno-teleologicznego”, wolny — „poddali kastracji i poskramiali”, wspaniały i szaroskrzydły — „gorliwie pozbawiali skrzydła”188.

12 II 1954 r. Rada Zakładowa Związku Zawodowego Metalowców przemysłu ciężkiego wystosowała list do Centralnej Rady Związków Zawodowych i do Centralnego Komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z postulatem „przeprowadzenia, w myśl życzeń klasy robotniczej i wiejskiej, upragnionej reformy pisowni polskiej, celem ułatwienia robotnikom i chłopom wysławiania się w piśmie bezbłędnie (pisownia i składnia oryginału) (...) postępowi literaci i czytelnicy Expresu Wieczornego zaproponowali wyrzucić ze szlacheckiej pisowni polskiej litery ch, ó, rz pozostawiając tylko same h, u, i ż. Proszę pomyśleć, po co są litery ch, ó, rz, po to w pisowni pochodzenia szlacheckiego, żeby klasa robotnicza i chłopska robiła więcej błędów ortograficznych w pisowni, celem wyróżnienia uczonych ludzi pochodzenia szlacheckiego, od klasy robotniczej. (...) Obecnie obserwuje się, z błędami ortograficznymi pisze wiele osób, jak młode nauczycielstwo ze szkół powszechnych, kierownicy biur, komendanci milicji obywatelskiej i różni sekretarze pochodzenia robotniczego”189.

Różne manipulacje językiem prowadzono na podstawie „odgórnych zarządzeń”. Dokonywano przede wszystkim zmian w zakresie nazw własnych: nazw ulic, placów, dzielnic miast, rzadziej w zakresie nazw miejscowości. „Katowice”, na krótko, przekształcono w „Stalinogród”. Zawężono i upolityczniono znaczenie wyrazów, np. „solidarność” (w słowniku wydanym w NRD w 1976 r. określano jako „wzajemne ujmowanie się za sobą i wzajemną pomoc ludzi należących do klas uciskanych; relacja ta opiera się na klasowym poczuciu wzajemnych związków oraz na świadomości wspólnoty celów i interesów”)190.

Kłamstwo, które pojawiło się w nowo tworzonym języku komunizmu, było inne niż wszelkie wcześniejsze przypadki nadużycia słów w polityce, znacznie przerastało poprzednie. Kłamstwem posługiwano się od zawsze, w celu pozyskania korzyści politycznych, ale było ono trywialnym, użytym w określonym celu, narzędziem osiągania konkretnych korzyści. Takie kłamstwo pozostawiało jednak w stanie nienaruszonym różnicę między prawdą a fałszem. Natomiast kłamstwo komunizmu stało się samym rdzeniem systemu politycznego, istotą nowej cywilizacji. Ideologia tłumaczyła swoistą funkcję i znaczenie kłamstwa w doskonałym społeczeństwie totalitarnym. Funkcja ta była tak osobliwa i pozornie twórcza, że nawet samo słowo „kłamstwo” brzmiało nieodpowiednio191.

Powieść Aleksandra Zamiatina My z 1920 r. ukazała swym czytelnikom świat przyszłości, w którym cywilizacja ludzka doprowadzona została przez totalitarny reżim do stanu gigantycznego mrowiska, którego mieszkańcy nie mają nawet imion. Używają jedynie numerów. Skutkiem zrealizowania na siłę utopijnych idei jest duchowe okaleczenie poddanych, niezdolnych do podjęcia samodzielnego myślenia, nie mogących starać się o naprawę chorego świata192.

Destrukcyjne działanie totalitarnej machiny opierało się na szczególnego rodzaju prymitywnej filozofii społecznej. Została ona wyrażona w jednej z najbardziej przerażających książek XX wieku: Historii Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) — Krótki kurs193. Leszek Kołakowski pisał o niej: „Krótki kurs ustanowił nie tylko cały schemat bolszewickiej mitologii, łącznie z kultem Lenina i Stalina, ale także dokładnie zrytualizowane reguły tego kultu: wiadomo było od tej pory, że w omawianiu wszystkich zagadnień, o jakich książka traktuje, partyjni pisarze i propagandziści nie mogą odstąpić od żadnej formuły skanonizowanej i obowiązani są powtarzać literalnie wszystkie wyrażenia dzieła. Krótki kurs nie był po prostu książką historyczną pełną faktów, ale potężną instytucją społeczną: jednym z najważniejszych instrumentów, za pomocą których partia miała sprawować władzę nad umysłami i niszczyć zarówno myślenie krytyczne, jak i pamięć społeczeństwa o własnej przeszłości”194.

Krótki kurs — jak podkreśla wielu badaczy — miał charakter quasi-religijny. W zmitologizowanej narracji zdarzenia miały charakter w maksymalnym stopniu zdeterminowany: każde spotkanie, użyte słowa, zachowanie należały do ustalonego porządku świata — sytuowały się po stronie słusznej lub niesłusznej. Ich sens był z góry założony i nie można go było w żaden sposób kwestionować195.

Za słowami Kursu kryła się tragiczna rzeczywistość — każde z nich było echem zwycięstwa Stalina w czystkach, jakich dokonał on w połowie lat trzydziestych. To one umożliwiły wprowadzenie porządku, który uznał za jedynie słuszny, wcielając w życie „nieśmiertelne zasady marksizmu—leninizmu”. Kurs był mitologicznym zwieńczeniem dzieła, które nadawało sens dotychczasowej historii, ogłaszając światu narodziny nowego społeczeństwa, tworzącego nowy świat, pod kierunkiem wodza. Była to więc funkcja doraźna — książka wykładała ostateczną wersję dziejów, uzasadniającą aktualny stan świata. Hannah Arendt zauważyła: „kiedy Stalin uznał za potrzebne nowe ujęcie dziejów rosyjskiej rewolucji, propagowanie nowej wersji, która zyskała jego aprobatę, polegało na niszczeniu, wraz ze starymi książkami i dokumentami, również ich autorów i czytelników. Opublikowanie w 1938 r. nowej oficjalnej historii komunistycznej było sygnałem do zakończenia superczystki, która zdziesiątkowała całe pokolenie rosyjskich intelektualistów”196.

B. Pojęcie nowomowy

W praktyce w komunizmie zachodziła realizacja języka wyrażająca się „w nasilaniu i kumulacji pewnych znanych i wręcz banalnych środków natury stylistycznej w stopniu przekraczającym wszelkie dotąd istniejące granice”. Tym samym było to nowe, niespotykane wcześniej funkcjonowanie języka, czyli „nowe mówienie” (parole), nazwane potocznie „nową mową” lub jako złożenie „nowo-mową”197.

Termin „nowomowa” (ang. newspeak) pochodzi z powieści G. Orwella 1984 (Nineteen Eighty-Four). Była językiem urzędowym kraju opisywanego w powieści, czyli Oceanii, a została stworzona w celu zaspokojenia ideologicznych wymogów „Anglo-Soc”, czyli angielskiego socjalizmu — totalitarnego ustroju panującego w opisywanym kraju. Pracownicy Ministerstwa Prawdy, gdzie zatrudniony był w 1984 r. bohater powieści Orwella, niszczą zapis przeszłości: drukują nowe, uaktualnione edycje starych czasopism i książek. Wiedzą, że w miejsce poprawionej wersji przyjdzie wkrótce kolejna, na nowo poprawiona. Chcą sprawić, by ludzie zapomnieli wszystko — fakty, słowa, zmarłych, nazwy miejscowości. Z opisu Orwella nie wynika, do jakiego stopnia udaje im się wymazać przeszłość. Wiadomo, że starają się o to usilnie i mają imponujące wyniki. Ideał całkowitego zapomnienia nie został jeszcze osiągnięty, ale należy oczekiwać dalszych postępów. Bohater snuje m.in. następującą refleksję: „Czy zdajesz sobie sprawę, że cała przeszłość datująca się od wczoraj została obalona, zniszczona? Jeżeli z niej w ogóle coś pozostało, to chyba tylko kilka trudnych do zniszczenia i niemych przedmiotów, jak ten oto szklany przycisk z koralem. W tej chwili nie wiemy już dosłownie nic o dziejach Rewolucji, nie mówiąc o epoce przedrewolucyjnej. Każdy zapisek czy dokument został zniszczony lub sfałszowany, każda książka przepisana, każdy obraz przemalowany, każdy pomnik czy ulica mają dziś inną nazwę, każda data została zmieniona. I ten proces trwa ustawicznie, z dnia na dzień. Historia zatrzymała się. Nie istnieje nic poza teraźniejszością, która nie ma granic. W tej bezgranicznej teraźniejszości Partia ma zawsze rację. Ja oczywiście wiem, że przeszłość jest sfałszowana, lecz nigdy nie będę w możności udowodnić tego faktu, nawet wówczas, gdy fałszerstwo popełniłem ja sam. Po dokonaniu fałszerstwa nie pozostaje żaden ślad, ani dowód zbrodni. Jedynym dowodem jest własna pamięć, ale skąd mogę mieć pewność, że ktokolwiek inny pamięta te fakty?”198

Nowomowa służyła do zaspokajania potrzeb ideologicznych systemu totalitarnego, a została skonstruowana tak, że nie można było w niej nazwać pojęć ani poprawnie sformułować wypowiedzi niezgodnych z aktualną polityką rządzącej partii. W przyszłości miała zastąpić wszystkie inne odmiany języka.

Jako zjawisko społeczne o masowej skali oddziaływania pojawiła się dopiero w XX wieku, chociaż użycie języka w celach perswazyjnych było już znane od dawna, np. Tucydydes w Wojnie peloponeskiej ukazał jeden z najbardziej rozpowszechnionych mechanizmów nowomowy: zmianę znaczeń wyrazów w celu usprawiedliwienia nieetycznych postępków („i zwykłe znaczenie słów dla rzeczy zmieniano dowolnie”). Czesław Miłosz interpretując te słowa, napisał: „Pragnąc usprawiedliwić czyny uważane dotychczas za niegodne, zmieniono zwykły sens słów”199.

Dopiero w XX wieku zdano sobie sprawę z wpływu języka na zachowanie i z konsekwencji manipulowania tym środkiem komunikacji. Już w 1919 r. Lew Szestwo stwierdził: „rosyjski bolszewizm to przede wszystkim królestwo słów”. A. Korzybski w 1933 r. zwrócił uwagę na perswazyjną funkcję języka i zjawisko dwuwartościowej orientacji (two-valued orientation), a w strukturze języka, która deformuje obraz rzeczywistości, widział źródło niektórych schorzeń społecznych200.

Analizując zmiany językowe, które zaszły w Trzeciej Rzeszy, E. Cassirer odróżnił „słowa semantyczne” (normalne) od „słów magicznych” — używanych w nowym znaczeniu, dla wywołania określonych skutków. Słowa „niewinne” miały usprawiedliwiać i ukrywać działanie „magicznych”201. Ważnym dokumentem nazistowskiej nowomowy były notatki, robione w okresie od czerwca 1932 do kwietnia 1945 r., przez profesora literatury germańskiej V. Klemperera202. Najpełniej jednak scharakteryzował nowomowę G. Orwell, ukazując, jak w skrajnym systemie totalitarnym język może zastąpić wszystkie formy życia duchowego.

C. Przymioty nowomowy

Według Orwella do cech formalnych nowomowy należą:

1. Hierarchizowanie języka — słownik nowomowy dzieli się na trzy odrębne klasy: słownik „A” zawiera słowa codzienne, „B” — słowa sztucznie stworzone dla celów politycznych, a „C” wyrazy techniczne. Słowo „nauka” nie miało odpowiednika w nowomowie, gdyż uważano, że wszelkie pojęcia dające się zaliczyć do kategorii tego słowa znajdują dostateczny wyraz w określeniu „Anglo-Soc” (oficjalna doktryna). Istnieje też tylko kilka wyrazów, które wchodzą do wszystkich trzech słowników jednocześnie.

Słownik „A” obejmował słowa wyrażające takie czynności, jak: jedzenie, picie, pracę, ubieranie się, wchodzenie po schodach, jazdę autobusem, uprawianie ogrodu, gotowanie itp., usztywniając i ograniczając ich znaczenie przez usunięcie znaczeń pokrewnych. Słów tych nie można było używać do celów literackich, politycznych czy filozoficznych. Ich zadaniem było nazywać proste, docelowe zjawiska, dotyczące konkretnych rzeczy czy czynności.

Słownik „B” składał się ze słów sztucznie stworzonych dla celów politycznych, które miały polityczne znaczenie i służyły narzucaniu używających je formy myślenia uznawanego przez Partię. Aby posługiwać się nimi, trzeba było być znawcą doktryny. Miały one charakter skrótów stenograficznych, często ściągające wiele pojęć w jedno kilkusylabowe słowo, którego precyzja i siła przewyższała normalny język.

Słownik „C”, uzupełniający poprzednie, składał się w całości z wyrazów technicznych. Dołożono jednak starań, by ich znaczenie było jak najbardziej ograniczone i sztywne, by nie nasuwały skojarzeń z innymi wyrazami. Nie były one używane na co dzień ani w życiu politycznym, stanowiąc zamkniętą grupę, samą dla siebie203.

2. Ubóstwo środków językowych — ich zasób stale maleje, eliminowane są wyrażenia mogące budzić nieprawomyślne politycznie skojarzenia.

3. Stosowanie skrótów, m.in. uniemożliwienia niepożądanych skojarzeń, np. wyrażenie „Międzynarodówka Komunistyczna” mogło kojarzyć się z Komuną Paryską, z braterstwem narodów, a „Komintern” jest jakby nazwą techniczną, nie dawał pola wyobraźni.

4. Manicheizm języka: rzeczy pozytywne i negatywne traktowane są zbiorczo. Między nimi nie ma większego związku. Dobro i zło są izolowane; odpowiednio oddzielane. Dba się przy tym o to, by odrębnie określane było to, co złe, i odrębnie to, co dobre.

5. Rola ocen: w słowniku „B” nie ma słów ideologicznie obojętnych. W formułowaniu ocen ważne było stopniowanie przymiotników i przysłówków, superlatywy zaś były istotne w kreowaniu pozytywnego wizerunku doktryny.

6. Rola emocji: słowo winno przywodzić na myśl ślepe, przepojone entuzjazmem oddanie lub sprzeciw. To oddanie powinno być fundamentalną, wewnętrzną zgodą.

7. Wykorzystywanie twardego brzmienia słów i zgoda na jego brzydotę. Zwrócono więc uwagę na brzmieniową warstwę języka.

8. Łatwość tolerowania sprzeczności, zdolność dwójmyślenia. Przechodzenie do porządku nad tym, co ktoś mógłby postrzegać jako sprzeczność.

9. Przemianowanie znaczeń — np. Ministerstwo Pokoju zajmowało się wojną, Ministerstwo Prawdy — produkowało kłamstwo, Ministerstwo Miłości — zajmowało się torturami, a polityka Ministerstwa Obfitości pogrążyła cały kraj w głodzie. Obozy koncentracyjne nosiły nazwę „obozów radości”.

10. Ograniczenie myślenia, automatyzacja i mechanizacja odruchów. Jak pisał Orwell: „Istniała nadzieja, że z czasem uda się przekształcić mowę na rodzaj czynności fizycznej, wykonywanej przez struny głosowe bez współudziału mózgu”.

11. Rzeczy nie nazwane znikają. To, co postrzegano jako tabu polityczne, niepożądane przez określonych polityków, odchodziło w przeszłość. O czym się nie mówi, o tym się nie myśli, a o czym się nie myśli, to nie istnieje.

12. Niemożność nieprawomyślności. Pewnych rzeczy nie można nazwać i o pewnych rzeczach nie można mówić. To, co wolno nazywać, zależy od słownika. To, co można powiedzieć, zależy ponadto od składni. Specjalnie spreparowane słowa i składnia powodują, że nawet, gdy istnieją rzeczy, o których miałoby się ewentualnie mówić, to ograniczenia narzuca składnia, która wprowadziła nowy typ wypowiedzi — reguły emocjonalno-oceniające. Zdanie: „Wielki Brat jest niedobry” nie jest nieprawdziwe, ale jest nieprawidłowo zbudowane i bezsensowne, bo nikt nie zna takiego zwrotu. Na gruncie nowomowy nieprawomyślność stała się nonsensem204.

Nowomowa wymagała od odbiorców posłuszeństwa i zarazem gotowości do zmiany zachowań. Kształtowała nowy typ człowieka, nieświadomego tego, co się z nim dzieje i kim jest. W książce Cienie w pieczarze Tomasza Stalińskiego (pseudonim Stefana Kisielewskiego), czytamy o intencjach tych, którzy posługują się słowami nowomowy: „Słowo kształtuje treść myślową, a nie odwrotnie — oto nowa, olśniewająco jasna i zaskakująco prosta koncepcja. (...) Tak czy owak, czarnoksięskie teksty przeznaczone były dla jakiegoś, abstrakcyjnego choćby, ludu (...) A może lud nigdy sobie nie uświadomi, że się go poniża, skoro nikt w całym zamkniętym kraju nigdy nie pozna innych poglądów, skoro powtarzany i powielany zostanie tylko ten jeden jedyny schemat i nikt nie będzie miał obowiązku ani ochoty konfrontowania go z rzeczywistością obecną, a tym bardziej dawną, planowo już zapomnianą? Czy wszyscy muszą kłamać? Kto nie zna prawdy, ten nie kłamie, zaś nowy język zaklęć i abstrakcji wchodzi w krew”205.

D. Funkcje nowomowy

Funkcją zasadniczą języka jest jego komunikatywność opierająca się na dialogu, który jest główną formą wypowiedzi. W przypadku nowomowy zanika rzeczywistość dialogu, który mógłby naruszyć jej skuteczność, a komunikacja staje się jednokierunkowa, jest monologiem władzy. Jest on zakorzeniony głęboko w naturze tego języka, w ukrytych w nim wewnętrznych mechanizmach (wartościowanie, rytualność, magiczność, arbitralność, niedookreśloność, selektywność), w środkach językowych (emotywność, metaforyczność, tabu, stereotypy). Podstawową funkcją nowomowy jest bowiem jej perswazyjność (funkcja nakłaniająca), przekonywanie odbiorcy o słuszności poglądów nadawcy. Służy ona do blokowania i zagłuszania rzeczywistych informacji — nie jest według niektórych językiem, lecz „szumem werbalnym”206.

Perswazyjność nowomowy jest nowej jakości, wyrasta poza zwykłe rozumienie tego pojęcia, jest bowiem mechanizmem utrzymującym odbiorców w bezwzględnym posłuszeństwie poprzez przekręcanie i zniekształcanie informacji. Stąd M. Broński mówi o funkcji dystorsyjnej207, a inni o funkcji zniewalającej lub paraliżującej208.

A. Besançon podkreślił kreatywną funkcję nowomowy. Stwarza ona w sferze duchowej nową, nadrealną rzeczywistość. Językoznawcy określają tę funkcję jako performatywną; mamy z nią do czynienia w aktach prawnych, zwyczajowych, formułach grzecznościowych, które nakazując pewne określone zachowania, tworzą nową rzeczywistość. Wypowiedzi performatywne, a więc i nowomowa, nie podlegają weryfikacji logicznej, tzn. nie są ani prawdziwe, ani fałszywe209.

Kolejną funkcją nowomowy jest jej nastawienie na kontrolowanie. Samo jej użycie lub nie — służy weryfikacji członków społeczności wedle stopnia lojalności wobec władzy. Sposób posługiwania się nowomową jest sprawdzianem prawomyślności ideologicznej. W samym języku, używanym przez poszczególne jednostki, zawarta jest odpowiedź na pytanie o stopień ich zniewolenia210.

Chociaż odejście od podstawowej funkcji języka — informacyjnej —
w przypadku nowomowy jest oczywiste, to jednak funkcja ta nie zanika całkowicie. Język ten przenosi bowiem pewne informacje, chociaż są one przeważnie zakodowane na różnych poziomach. Jak zauważył L. Kołakowski: „Czytelnicy gazet byli przyzwyczajeni do tego, że mają swoje wiadomości czerpać za pośrednictwem specjalnego kodu, który wszystkim był znany, choć nigdy nie sformułowany wprost”211.

Sam Orwell pisał w 1984: „Nowo-mowa, stanowiąca język urzędowy Oceanii, została stworzona dla zaspokojenia ideologicznych wymogów «Anglo-Soc», czyli angielskiego socjalizmu. W 1984 r. nikt jeszcze nie używał jej jako jedynego języka w mowie czy w piśmie. Artykuły wstępne «Times'a» musiały być z reguły pisane w nowo-mowie, ale autorami ich byli wyłącznie specjaliści językowi. (...) Postęp w tej dziedzinie, choć wolny, był jednak stały, gdyż członkowie Partii silili się na używanie słów i składni nowo-mowy nie tylko w stosunkach urzędowych, ale i w życiu codziennym”212.

Skuteczność nowomowy zależała od wielu czynników. Podstawowymi warunkami jej zaistnienia są: wielokanałowość przekazu, towarzyszące jej formy perswazji niewerbalnej oraz monopol informacji chroniony przez cenzurę. Język ten łączył się z nową obrzędowością, rytuałem i kulturą. Jak pisze E. Cassirer: „Jeśli słowo ma osiągnąć pełen efekt, to musi mu towarzyszyć wprowadzenie nowych obrzędów.(...) W państwie totalitarnym nie ma żadnej prywatności, niezależnej od polityki sfery życia, całe życie człowieka zostaje podporządkowane wzrastającej fali nowych rytuałów politycznych. Są one tak samo uregulowane i obowiązujące, jak wśród społeczeństw pierwotnych. Każda czynność nabiera charakteru politycznego. Tak samo jak w społeczeństwach pierwotnych lekceważenie i nieprzestrzeganie obrzędowości ściąga na delikwenta nieszczęście i śmierć”213.

E. „Mowa-trawa”

Samoobrona społeczna przed nowomową polegała m.in. na jednoznacznym określaniu jej epitetami typu: „trucie”, „mowa-trawa”, „drętwa mowa” lub parodiowaniu jej, opowiadaniu dowcipów językowych czy snuciu aluzji na jej temat. Starano się odkłamać — dla siebie i świata — życie, literaturę i słowa. Twórczość, niezależna i nielegalna, miała być ratunkiem, a także formą terapii, drogą powrotu do dawnej godności słów, które zostały zbrukane w życiu codziennym, masowej komunikacji i propagandzie214.

W nowym języku transformacja znaczenia słów była procesem zwielokrotnionym. Przechwytywano dawne słowa, np. „patriotyzm” i nadawano im nowy sens. Mogło się to dokonywać przez dodanie przymiotnika „socjalistyczny” („socjalistyczny patriotyzm”) i przez skojarzenie z innym określeniem, np. „prawdziwy patriotyzm”. Samo określenie „socjalistyczny” było zakłamane, gdyż zabrane wcześniej przez komunistów partiom socjalistycznym, toteż nabrało nowego znaczenia: „zgodny z decyzjami kierownictwa partii”, „gotowy podporządkować się jego decyzjom”. Tak więc „prawdziwy patriotyzm” to „socjalistyczny” — może być zaaprobowany przez władze i traktowany przez nie jako nieszkodliwy215. Przymiotnik „socjalistyczny” był nazywany również „niwelującym”: każde określenie w połączeniu z nim oznaczało przeciwieństwo, np. „socjalistyczny pokój” to „wojna”, a „socjalistyczny dobrobyt” to „bieda” itp.

Zdania, budowane przez polityków uprawiających nowomowę, niewiele mówiły. Były gładkie, długie, złożone, pozornie poprawne, lecz w istocie nijakie: gubiły podmioty, niedookreślały czasowniki, udekorowane ideologicznymi przymiotnikami gubiły sens. Przykładów można znaleźć wiele — cała twórczość okresu tzw. socrealizmu, a także przemówienia, apele, ogłoszenia, wezwania i mowy polityków i działaczy partyjnych. W jednej z książek skażonych nowomową czytamy: „Powiedziałem więc, że ręka władzy pozostaje niezmiennie szczerze i życzliwie wyciągnięta na spotkanie wszystkim ludziom dobrej woli”; „Garnęli się do partii z potrzeby uczestnictwa, z motywacji, które można określić jako społeczne, patriotyczne”; „Odbyło się udane II pozjazdowe plenum PZPR”; „Armia musi wziąć w swe ręce odpowiedzialność za kraj”216.

Klimat nowomowy dobrze oddaje tzw. „ściąga przemówienia”, za pomocą której można „przemawiać” kilkanaście godzin. Wystarczy jedynie dowolnie łączyć w zdania — z zachowaniem kolejności zbiorów: A-B-C-D —kolejne wyrażenia.

A.

Koleżanki i koledzy/ z drugiej strony/ podobnie/ nie zapominajmy jednak, że/ w ten sposób/ praktyka dnia codziennego dowodzi, że/ wagi i znaczenia tych problemów nie trzeba szerzej uzasadniać, ponieważ/ różnorakie i bogate doświadczenia/ troski organizacji a szczególnie/ wyższe założenia ideowe, a także/

B.

realizacja nakreślonych zadań programowych/ zakres i miejsce szkolenia kadr/ stały wzrost ilości i zakres naszej aktywności/ aktualna struktura organizacji/ nowy model działalności organizacyjnej/ dalszy rozwój różnych form działalności/ stałe zabezpieczenie informacyjno-propagandowe naszej działalności/ wzmocnienie i rozwijanie struktur/ konsultacja z szerokim aktywem/ rozpoczęcie powszechnej akcji kształtowania postaw/

C.

zmusza nas do przeanalizowania/ spełnia istotną rolę w kształtowaniu/ wymaga sprecyzowania i określenia/ pomaga w przygotowaniu i realizacji/ zabezpiecza udział szerokiej grupy w kształtowaniu/ spełnia ważne zadanie w wypracowaniu/ umożliwia w większym stopniu tworzenie/ powoduje docenianie wagi/ przedstawia interesującą próbę sprawdzenia/ pociąga za sobą proces wdrażania i unowocześniania/

D.

istniejących warunków administracyjno-finansowych/ dalszych kierunków rozwoju/ systemu powszechnego uczestnictwa/ postaw uczestników wobec zadań stawianych przez organizacje/ nowych propozycji/ kierunków postępowego wychowania/ systemu szkolenia kadry odpowiadającego potrzebom/ odpowiednich warunków aktywizacji/ modelu rozwoju/ form oddziaływania217.

Na przykład: Koleżanki i koledzy, realizacja nakreślonych zadań programowych zmusza nas do przeanalizowania istniejących warunków administracyjno-finansowych218.

„Mowa-trawa” była bujna, lecz niewiele w niej było „treści”.

F. „Inżynierowie dusz”

Według marksistów życie kulturalne społeczeństwa należało do tzw. nadbudowy, stąd płynął więc wniosek o konieczności dopracowania modelu kultury do zaistniałej po rewolucji nowej rzeczywistości, czyli nowej „bazy”. Stworzenie obowiązujących wzorów kulturowych było jednym z celów tzw. „demokratyzacji”. Twierdzono, że proces ten polega „nie tylko na tym, że wzory kulturowe klas wyższych przenikają do klas niższych, lecz także na tym, że wzory kulturowe tzw. klas niższych przenikają do klas tzw. wyższych i nabierają charakteru obowiązującego dla całego społeczeństwa”219.

Nad całokształtem życia politycznego sprawowany był nadzór polityczny poprzez kierownictwa tzw. polityki kulturalnej. W szczególności sprowadzał się on do różnego rodzaju kontroli wszystkich przejawów życia artystycznego i kulturalnego. Narzędziami polityki kulturalnej stały się: system cenzury i autocenzury, stosowanie całego arsenału biurokratycznych przepisów, likwidowanie grup, placówek i form organizacyjnych, które powstały w sposób spontaniczny, oraz odbieranie fachowcom tych spraw, które władza uważała za najbardziej ważne i drażliwe, a przekazywanie ich w ręce jednostek wykonujących posłusznie i w sposób pozbawiony skrupułów wszelkie polityczne dyrektywy. Zasadą polityki kulturalnej było przedmiotowe, a nie podmiotowe traktowanie odbiorców oraz instrumentalne, a nie celowe pojmowanie sztuki i całej kultury220.

W celu szerokiej realizacji nowej kultury konieczne było zdobycie zwolenników wśród inteligencji. Inną możliwością było całkowite przejęcie kontroli nad tą grupą społeczną. Nowa kultura wymagała twórców nowego typu. Komunizm nie krył swego prawdziwego oblicza i swych zamiarów. Trudno więc mówić o „oszukiwaniu” inteligencji, o zwodzeniu jej przez komunizm. W grudniu 1929 r. K. Gottwald, wkrótce po tym, jak został I sekretarzem KP Czechosłowacji, przemówił w parlamencie: „Jesteśmy awangardą proletariatu czeskiego i słowackiego i nasza kwatera główna znajduje się w Moskwie. Uczymy się od bolszewików, jak wam złamać kark. A jak wiecie, bolszewicy są mistrzami w tej dziedzinie”221.

Jedno z pierwszych uderzeń komunizmu wymierzone było przeciw inteligencji. W liście do Gorkiego z 15 IX 1919 r. Lenin, odpowiadając na jego interwencję w sprawie aresztowania inteligentów, napisał: „w istocie to nie mózg narodu, lecz jego łajno”. Innym zaś razem mówił Gorkiemu: „to jej (inteligencji) wina będzie, jeśli rozbijemy zbyt wiele garnków”. Myśląc o zamachu na swoje życie dokonanym przez Fannę Kapłan, powiedział: „Kulę dostałem właśnie od inteligencji”222.

Niedługo po rewolucji duże grupy inteligencji zaczęły podejmować współpracę z nową władzą. W 1922 r. grupa artystów — realistów postanowiła zwrócić się do KC Partii z oświadczeniem: „oddajemy się do dyspozycji rewolucji i niech KC RKP(b) wskaże nam, artystom, jak mamy pracować”. W 1925 r. do KC zwrócili się z prośbą o obronę najwybitniejsi pisarze, obiecując w zamian lojalnie służyć władzy radzieckiej. W 1928 r. bezpartyjni reżyserzy filmowi ZSRR, m. in. Eisenstein i Pudowkin, apelowali o zwołanie „narady partyjnej w sprawie kina”, o „surową dyktaturę ideologiczną” i „planowe kierownictwo ideologiczne kinematografii”, o przydzielenie „partyjnego działacza kulturalno-oświatowego” do roli organu kierowniczego, podległego wprost KC RKP(b)223.

24 IV 1932 r. władza, chcąc mieć całkowity wpływ na twórczość literacką w ZSRR, utworzyła Związek Pisarzy Radzieckich, którego zadaniem było ukształtowanie twórczości według wzorów narzuconych przez Partię. Związek zrzeszał 3 000 pisarzy (867 w moskiewskim oddziale). Oprócz literatów członkami Związku mogli być tzw. pisarze „z nizin” (nizewoj pisatiel), korespondenci z ośrodków robotniczych (robkorow) oraz korespondenci z kołchozów i sowchozów (sielkorow)224.

Władymir Bukowski w książce I powraca wiatr pisze z ironią i goryczą: „Powiadają, że pewien zdziwaczały Anglik przez 20 lat obcinał szczurom ogony, ciągle oczekiwał bezogonowego potomstwa, nie doczekał się i machnął ręką. Czegóż od niego, od Anglika, wymagać? O nie, w ten sposób socjalizmu się nie zbuduje. Zabrakło mu zapału, zdrowej wiary w świetlaną przyszłość. U nas to co innego: dziesiątki lat ścinano ludziom głowy — wreszcie poczęli się rodzić bezgłowi ludzie nowego typu. Najważniejsze nie tracić ducha, przecież to wszystko w imię powszechnego szczęścia”225.

Radziecka „kultura” to obowiązkowe dziesięcioletnie kształcenie, to szkoła, stawiająca sobie za podstawowe zadanie „formowanie naukowo —materialistycznego światopoglądu i komunistycznych przekonań uczących się”226.

Kultura obejmuje cały byt ludzki, dotyczy więc zarówno duchowej, jak i materialnej, przedmiotowej sfery egzystencji człowieka. Duchowa i materialna kultura Europy została odrzucona przez komunistów. Stwarzając własną „kulturę”, opartą na zasadach socjalizmu, doszli do degradacji i destrukcji człowieka. Całe rzesze ludzi zostały zmienione w niewolników. Spełniły się literackie intuicje Dostojewskiego z Biesów: „Każdy członek społeczeństwa pilnuje drugiego i ma obowiązek denuncjować go (...), wszyscy są niewolnikami równymi w niewolnictwie. W wyjątkowych wypadkach — oszczerstwo i zabójstwo. Lecz zawsze równość. Zaczyna się od zniżenia poziomu wykształcenia, wiedzy, talentów. Ludzi uzdolnionych (...) wypędza się i skazuje na śmierć”227.

Podstawowe działy kultury i nauki zostały zdegradowane i uległy trwałemu zniekształceniu, zostając narzędziami w rękach ideologów. Naczelnymi wyznacznikami modelu nowej oświaty stały się zasadnicze idee komunizmu: kolektywizm, kierownicza rola wychowawcy, intelektualizm i związek z życiem utożsamiający się z upolitycznieniem wychowania.

Zakres pedagogiki sprowadzał się do takich zagadnień, jak: walka klasowa, walka o pokój, kolektywizacja rolnictwa, realizacja planu 6-letniego itp. Włączenie dziecka w te procesy równało się wychowaniu228. Na terenie całego kraju realizowany był ten sam program nauczania; uczniowie korzystali z tych samych podręczników, zestawu lektur. W programach szkolnych, za pomocą odpowiedniego doboru, np. czytanek z języka polskiego, czy sposobu relacjonowania wydarzeń historycznych, podsuwano dzieciom wzory osób godnych podziwu i naśladowania, starano się wpływać na ich odpowiednie rozumienie tak ważnych pojęć, jak: patriotyzm, sprawiedliwość, wolność. Chodziło oczywiście o takie rozumienie, które było zgodne z interesami władzy, aktualnej ekipy rządzącej229.

Według pedagogiki komunistycznej dziecko od początku miało być poddawane intensywnemu procesowi uspołeczniania, rozumieć wymogi życia zbiorowego, np. sprzęty odbierać jako „zawdzięczane” zbiorowemu wysiłkowi klasy robotniczej i postępowi społecznemu, rozwijać te właściwości charakteru, które potrzebne są w państwie demokracji ludowej, mieć „słuszne” poglądy, świat widzieć przez obserwację interpretującą (pozostałości zacofania, osiągnięcia nowego ustroju), mieć żywe zainteresowanie sprawami ogółu, szybko osiągać „wyższy stopień życia” (czyli życie w organizacjach); świat techniki miał być dla niego światem większej fascynacji niż świat przyrody, a dziecko miało być optymistą krytycznym (zjawiska ujemne to wynik niepełnej realizacji systemu, nigdy zaś jego immanentnych błędów). Praca szkoły podlegała ciągłej kontroli prowadzonej zarówno przez czynniki administracyjne, jak i społeczne. Komitety Rodzicielskie miały według instruktażu z 1949 r. zwalczać „wpływy reakcyjne”, „czuwać” nad właściwym pod względem politycznym, kierunkiem pracy szkoły itp.

W przemówieniu na rozpoczęcie nowego roku szkolnego 1947/1948 ówczesny polski minister oświaty i szkolnictwa S. Skrzeszewski stwierdził, że w niektórych szkołach panuje „wroga atmosfera”, że trzeba więcej czujności, że należy zacząć walkę o „duszę nauczycielstwa”. Zwalczał głównie koncepcję „apolityczności szkoły”, forsując tezę, że potrzeby ustroju powinny decydować o kształcie nauczania i wychowania. Od października 1947 r. wprowadzono do szkół przedmiot: zagadnienia społeczno-wychowawcze w wymiarze 1 godziny tygodniowo230.

System pracy szkoły wzmacniał zależność nauczyciela od administracji, pozbawiając go możliwości realizacji własnych inicjatyw wychowawczych. Obciążenie zadaniami formalnymi, wymaganie „rozliczania się” z wykonania zadań pozornych, przeciążenie sprawozdawczością, ocenianie pracy nauczyciela wedle kryteriów pozornych (procent ocen niedostatecznych, wykonanie prac społecznych itp.) — wszystko to osłabiało wpływ autentycznych wychowawców na atmosferę panującą w szkole. Zabiegi manipulacyjne, które uczyniły ze środowiska nauczycielskiego zbiorowość odpodmiotowioną, podatną na zewnętrzne sterowanie, zbiorowość ludzi godzących się na spełnianie funkcji manipulatorskich wobec powierzonych ich opiece uczniów, doprowadziły do tego, że szkoła stawała się miejscem coraz bardziej jałowym wychowawczo, pozbawionym autentycznych wychowawczych kontaktów pomiędzy dorosłym a młodzieżą, miejscem, w którym manipulacja stała się synonimem wychowania231.

W systemie komunistycznym również uczelnia zatraciła swoją autonomię, a środowisko akademickie straciło swoją godność w coraz większym stopniu ulegając demoralizacji. Nie tylko nie domagało się dla siebie pełnych praw, lecz nie korzystało nawet z prawa wypowiadania opinii w sprawach naukowych232.

Historia sztuki totalitarnej zaczyna się zawsze od tego, że ogłasza się ona narzędziem nowej kultury i w rezultacie agresywnie atakuje wszystkie byłe i aktualne jej formy233.

Twórcą znanego sloganu, a zarazem odkrywcą prawdy, że „pisarze są inżynierami dusz” był Józef Stalin. Według kanonów socrealizmu życie artystyczne winno być związane z pracą socjalistyczną. Aby ułatwić pisarzom poznawanie życia, ludzi, procesów produkcyjnych i bieżących przemian, Związek — zrzeszający literatów — organizował zbiorowe eskapady do fabryk, kołchozów, do koszar Czerwonej Armii itp.234

W 1952 r. polski „Przegląd Kulturalny” (nr 4) donosił, że „związki zawodowe posiadają obecnie ponad 1510 brygad artystycznych. Skład takiej brygady bywa 5—9 osobowy: konferansjer, akordeonista, 1 lub 2 dobrych recytatorów, czasem trafi się wesołek dobrze wypowiadający monologi. Wszyscy śpiewają i tańczą. Ubrani różnie — najczęściej dziewczęta występują w strojach ludowych, a młodzież męska w kombinezonach roboczych. W ten sposób brygada pragnie jak gdyby podkreślić sojusz robotniczo-chłopski”235.

W tym samym czasie likwidacji ulegały wszelkie przejawy budowania niezależnego od państwa życia kulturalnego. „Takie akcje, jak koncerty jazzu w Filharmonii, czy koncerty umuzykalniające w szkołach — łączone z prelekcjami — zainicjowane przed laty przez Polskie Towarzystwo Jazzowe, wyciszane były przez władze resortowe, aż zanikły niemal całkowicie”236.

Przykładem interwencji radzieckiej władzy komunistycznej w dziedzinę twórczości mogą być losy Borysa Leonidowicza Pasternaka. W 1955 r. napisał on powieść Doktor Żiwago — o losach inteligencji rosyjskiej i rewolucji w Rosji. Powieść została przekazana w 1956 r. kilku redakcjom czasopism moskiewskich i wydawnictw, jeden egzemplarz — włoskiemu wydawnictwu o charakterze prokomunistycznym Feltrinelli. Pasternaka zmuszono do wysłania telegramu do wydawcy włoskiego z prośbą o zwrot powieści w celu jej przeredagowania. Mimo to w 1957 r. powieść ukazała się we Włoszech. W ciągu dwóch kolejnych lat została przetłumaczona na 24 języki. 23 X 1958 r. Pasternakowi przyznano nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Równocześnie rozpoczęła się przeciw niemu kampania Związku Literatów, działaczy kultury i społeczeństwa. Ci, którzy nawet nie mogli przeczytać powieści, protestowali przeciw niej. W końcu zaszczuty Pasternak napisał list do „Prawdy” z wyrazami skruchy — odmówił przyjęcia nagrody Nobla237.

W 1982 r. w nigdy nie opublikowanej w całości uchwale KC KPZR „O twórczych związkach czasopism literacko-artystycznych z praktyką budownictwa komunistycznego” (streszczona w „Literaturnoj Gazecie” z 4 VIII 1982 r.) czytamy: „Słowo artysty zawsze było najskuteczniejszą bronią w walce o zwycięstwo marksizmu-leninizmu, w ideologicznym zwarciu dwu systemów światowych”. Jurij Andropow niedługo przed swoją śmiercią przypomniał „działaczom sztuki” o „odpowiedzialności za to, aby potężny oręż, jakim dysponują, służył narodowi, służył sprawie komunizmu”. Jurij Bondariew, po udekorowaniu go najwyższym odznaczeniem państwowym, Orderem Bohatera Pracy Socjalistycznej, oświadczył: „Jestem żołnierzem. Byłem nim wówczas, gdy dźwigałem na ramieniu karabin, zostałem nim i dziś — żołnierzem naszej partii, która wyznaje wielką ideę komunizmu”238.

Sztuka stać się miała w komunizmie niewolnicą ideologii.

Do jednego z najwcześniejszych przypadków sądu nad słowem doszło 24 III 1918 r., kiedy to znana gazeta „Russkije Wiadomosti” zamieściła artykuł Sławinkowa Z podróży. Została oskarżona o próbę wpływania na stan umysłów, w artykule znalazło się bowiem m.in. zdanie: „trzeba być szaleńcem i zbrodniarzem, aby poważnie twierdzić, że międzynarodowy proletariat nas poprze”. Na ławie oskarżonych został posadzony sędziwy redaktor P. W. Jegorow. Wyrokiem sądu gazetę wychodzącą od 1864 r. zamknięto na zawsze, a Jegorowa skazano na trzy miesiące izolatki239.

Według zaleceń władz komunistycznych środki masowego przekazu winny służyć wytyczonym przez Partię zadaniom i celom. W przemówieniu Jerzego Morawskiego z dnia 10 IX 1957 r., wygłoszonym na obradach Komisji Prasowej przy KC PZPR, czytamy: „Na pierwszym miejscu wymieniłbym potrzebę szerokiej, skoncentrowanej akcji, przeciwdziałającej nastrojom beznadziejności i zwątpienia. Hasło, które rzucił tow. Gomułka w Krakowie: «Jest lepiej i pójdzie ku lepszemu», musi znaleźć odzew w prasie
i w radiu, w najróżniejszych formach dziennikarskich, w informacji i publicystyce. Hasło to musi znaleźć wszechstronne i pełne poparcie. Powinniśmy wyszukiwać i dobierać fakty i przykłady z życia, a znaleźć ich można niemało, dobrej i mądrej inicjatywy, gospodarności, dobrych wyników pracy. (...) Nie trzeba nikomu wpadać w pesymizm, a tym bardziej nie należy szerzyć pesymizmu”240.

Do celowych działań władzy komunistycznej należało także świadome utrzymywanie „głodu” książki i uzyskiwanie w ten sposób dodatkowego instrumentu wpływania na literaturę, pisarza i gusta literackie. Według danych UNESCO za 1981 r. ZSRR zajmował ostatnie miejsce wśród krajów uprzemysłowionych w dziedzinie „spożycia” papieru na książki i prasę na głowę ludności: USA — 65, 6 kg, RFN — 51, 2 kg, Francja — 37, 7 kg, Japonia — 31, 9 kg, Wielka Brytania — 31, 8 kg, a ZSRR — 5, 1 kg. Należy przy tym pamiętać, że w ZSRR to władza państwowa decydowała, co i w jakiej liczbie będzie publikowane. W latach 1969—1970 nakłady dzieł Lenina
i o leninizmie przekroczyły 76 mln egzemplarzy, w 1979 r. książki Breżniewa osiągnęły nakład 17 milionów egzemplarzy241.

O rozległej i postępującej propagandzie komunistycznej, w którą wprzęgnięto wszystkie dziedziny życia kulturalnego społeczeństwa, pisał Pius XI w encyklice „Divini Redemptoris” (1938): „Szybkie rozpowszechnianie się fałszów komunizmu, docierających niepostrzeżenie do wszystkich krajów, małych i wielkich, wysoko ucywilizowanych i niżej stojących, nawet najodleglejszych zakątków ziemi, tłumaczy się również niecną propagandą, jakiej świat zapewne nigdy dotąd nie widział. Wypływa ona z jednego źródła, a zręcznie dostosowana do warunków poszczególnych narodów, rozporządza ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinoteatrach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach, powoli i w uniwersytetach, ogarniając coraz szersze warstwy społeczne, nawet wartościowsze, tak, że trucizna wciska się skrycie, zatruwając umysły i serca” (DR, 17).

PRZYPISY

183 Za: J. Karpiński, Mowa do ludu. Szkice o języku polityki, Puls Publications, London 1984, s. 57.

184 L. Kołakowski, Totalitaryzm i potęga kłamstwa, Kurs, 1984, nr 5, s. 2—10.

185 P. Skórzyński, Smutna twarz mediów, Ład, 1994, nr 4 (485), s. 1, 7.

186 M. Heller, Maszyna i śrubki, Pomost, Warszawa 1989, s. 227—229.

187 I. Gołomsztok, Język artystyczny w warunkach totalitarnych, Kontynent, 1976, nr 7, przedruk: Vademecum, bm. i br. wyd., s. 31.

188 W. I. Iwanow, Nasz język, w: De profundis. Zbiór rozpraw o rosyjskiej rewolucji, NOW, Warszawa 1988, s. 125.

189 ba., Zniewolone umysły, Silva rerum, Krąg, Warszawa 1981, nr 1, s. 62—63.

190 J. Puzynina, Jak język pomaga manipulatorom, w: Manipulacja. Sesja na Uniwersytecie Warszawskim, Adsum, Warszawa 1981, s. 9.

191 L. Kołakowski, Totalitaryzm i zalety kłamstwa, Kurs, 1985, nr 12, s. 1—9.

192 R. A. Ziemkiewicz, Wielki Brat i Rodzinka, Gazeta Polska, 1995, nr 1 (77), s. 14.

193 Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) — Krótki kurs, tłum. anonimowe, Warszawa 1948.

194 L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, cz. 3: Rozkład, Londyn 1988, s. 865.

195 M. Głowiński, Rytuał i demagogia. Trzynaście szkiców o sztuce zdegradowanej, OPEN, Warszawa 1992, s. 26—31. Por. M. Eliade, Religia, literatura i komunizm. Dziennik emigranta, tłum. A. Zagajewski, Londyn 1990, s. 224 nn.

196 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, tłum. D. Grinberg, M. Szawiel, Warszawa 1989, t. 1, s. 271.

197 A. Heinz, Kilka uwag o tzw. nowo-mowie, w: Nowomowa, Zeszyty Edukacji Narodowej, bm. i r. wyd., s. 4.

198 G. Orwell, 1984, tłum. J. Mieroszewski, ABC, Kraków 1981, s. 167.

199 C. Miłosz, Zdobycie władzy, Paryż 1955, s. 6.

200 L. Bednarczuk, Nowo-mowa, w: Nowowmowa..., dz. cyt., s. 21—22.

201 E. Cassirer, Współczesność i mit (tłum. XVIII rozdz.: E. Cassirer, The Myth of the State, New York 1945), w: H. Buczyńska, Cassirer, Warszawa 1963, s. 166 nn.

202 V. Klemperer, LTI. Notizbuch eines Philologen, I wyd., Berlin 1947.

203 G. Orwell, Zasady nowo-mowy (fragm. 1984), w: Nowowmowa..., dz. cyt., s. 75—83.

204 J. Karpiński, Mowa do ludu, Vademecum, Lublin 1985, s. 33—35.

205 T. Staliński, Cienie w pieczarze, Instytut Literacki, Paryż, s. 78.

206 T. Marczak, Poczucie rzeczywistości jako opium, Aneks, 1979, nr 21, s. 106—108.

207 M. Broński, Totalitarny język komunizmu, Kultura, 1979, z. 12, s. 98—99.

208 A. Łuczaj, Zniewolony język, Kultura, 1980, z. 12, s. 100—106. Por. Język propagandy, Zeszyty Towarzystwa Kursów Naukowych, NOWA, Warszawa 1979.

209 A. Besançon, La confusion des langues, Paris 1978.

210 W. Pisarek, Język służy propagandzie, Kraków 1976, s. 23. Por. S. I. Hayakawa, Language in thought and action, London 1965.

211 L. Kołakowski, Główne nurty..., dz. cyt., s. 156.

212 G. Orwell, 1984, dz. cyt., s. 75—76.

213 E. Cassirer, Współczesność..., dz. cyt., s. 166.

214 D. Dabert, Wobec nowomowy. O poezji stanu wojennego, w: Rozgrywanie światów. Formy perswazji w kulturze współczesnej, pod red. I. Iwasiów, J. Madejskiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 1994, s. 157—172.

215 J. Karpiński, Mowa..., dz. cyt., s. 68—69.

216 J. Morawski, Lekcja nowomowy, Spotkania, 1992, nr 24 (75), s. 41—42.

217 „Przepis” w formie jednokartkowego maszynopisu pojawił się w tzw. „drugim obiegu” w okresie stanu wojennego w Polsce jako ciekawostka lingwistyczna.

218 J. Siekierska, Nowy etap pracy kulturalno-oświatowej, Wiedza i Życie, 1949, z. 1, s. 4.

219 W. Sokorski, O funkcji kulturalno-wychowawczej państwa demokracji ludowej, Wiedza i Życie, 1950, z. 1, s. 5.

220 A. Wallis, Kilka problemów polityki kulturalnej lat siedemdziesiątych, Kultura i Życie, 1981, nr 10, s. 7—9.

221 Fideliu, O myśleniu totalitarnym, Aneks, 1984, nr 35, s. 8.

222 A. Sołżenicyn, Archipelag GUŁag, Pomost, Warszawa 1988, t. 1, s. 304—305.

223 M. Heller, Maszyna i śrubki..., dz. cyt., s. 212.

224 J. Dobraczyński, Literatura i sztuka w ZSRR, w: Bolszewizm, Lublin 1938, s. 259.

225 W. Bukowski, I powraca wiatr, CDN, Warszawa 1984, s. 77—78.

226 M. Heller, A. Niekricz, Utopia u władzy, t. 2, Wers, bm. i r. wyd., s. 298.

227 F. Dostojewski, Biesy, w: Dzieła wybrane, t. III, Warszawa 1984, s. 415—416.

228 A. Radziwiłł, Ideologia wychowawcza w Polsce w latach 1948—1956, Nowa, Warszawa 1981, s. 9—14.

229 A. Grzegorzewski, W kręgu nieprawdy. O informacji masowej w Polsce, Zeszyty Edukacji Narodowej, KOS, Warszawa 1987, s. 4.

230 A. Radziwiłł, dz. cyt., s. 27—54.

231 K. Starczewska, Manipulacja czy wychowanie, w: Manipulacja. Sesja na Uniwersytecie Warszawskim 1981, Adsum, s. 80—81.

232 Por. W. Goldfinger-Kunicki, Wywiad. Bez tytułu, Kraków 1981, nr 2, s. 65 nn.

233 I. Gołomsztok, Język artystyczny..., dz. cyt., s. 3. Por. M. W. Czapiński, Artyści w Trzeciej Rzeszy, ABC, Kraków 1997.

234 M. Borowicz, „Inżynierowie dusz”, Zeszyty Historyczne (Paryż), 1963, nr 3, s. 29. Por. M. Leski, Stalinizm jako przygoda literacka, Arka, 1987, nr 18, s. 6—10; S. Murzański, Między kompromisem a zdradą. Intelektualiści wobec przemocy 1945—1956, Volumen, Warszawa 1993; W. P. Szymański, Uroki dworu. Rzecz o zniewalaniu, Arka, Kraków 1993.

235 B. Hajdukiewicz, Brygady artystyczne, Przegląd Kulturalny, 1952, nr 4, s. 11—12.

236 A. Wallis, Kilka problemów..., dz. cyt., s. 8.

237 M. Heller, A. Niekricz, dz. cyt., s. 219—220.

238 M. Heller, Maszyna..., dz. cyt., s. 209—210.

239 A. Sołżenicyn, Archipelag..., dz. cyt., t. I, s. 289—290.

240 J. Morawski, Przemówienie, Silva rerum, wyd. Krąg, Warszawa 1981, s. 66—67.

241 M. Heller, Maszyna..., dz. cyt., s. 219.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama